08-December-2023, 02:02:01
Krill jeszcze przez godzinę rozmawia z Nirthealem przy stole na różne tematy. Chciał po prostu wyrzucić z siebie wszystko co ciążyło mu na duszy. Potrzebował tego. Nawet Nieumarły Dowódca miał swoje chwile słabości.
- Przeszłości nie da się zmienić Krill - rzekł Nirtheal - Przynajmniej my nie jesteśmy w stanie... Jedyne co możemy zrobić to zaakceptować wszystko to co jest nam dane przez przeznaczenie...
Krill pokiwał głową i spojrzał na Nirtheala
- Po raz kolejny mówisz rzeczy których nigdy nie myślałbym usłyszeć od ciebie... Zmieniłeś się... i to bardzo.. - rzekł Krill
- Cóż mogę rzec... Każdy z nas uczy sie na własnych błędach... Ja popełniłem ich wiele... - odparł Nirtheal spoglądając w okno. Powoli sie już ciemniło. - Z biegiem czasu jednak jesteśmy w stanie je dostrzec a następnie zrozumieć...
- Rozumiem.. - powiedział Krill
Przez chwile panowała lekka cisza. Nirtheal z powrotem rzucił swój wzrok na Krilla.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - zapytał
- Zakończyć to wszystko... - odparł Krill poważnym tonem
- Jestes tego pewny? - zapytał Nirtheal
- Jeśli nadal bede sie przyglądał z boku to do niczego to do doprowadzi... Nie bede zabawką w niczyim ręku.. jestem Harh Krill... gwardzista zamku Lorda Carrabotha, Porucznik największej Armii Nieumarłych oraz Najwyższy Dowódca Zjednoczonego i Niezależnego Królestwa Nieumarłych...
, nie odpowiadam przed nikim... nie kłaniam sie przed nikim... i tak pozostanie dopóki moja dusza nie zostanie unicestwiona...
Nirtheal pokiwał głową z lekkim uśmiechem
- A więc podjąłeś już decyzje...
Krill pokiwał głową i wstał od stołu.
- Być moze to ostatni raz kiedy sie widzimy Nirtheal... Ciesze się jednak że udało mi sie z tobą porozmawiać..
- Jesteś dobrym liderem Krill... Raughn to wiedział od samego początku... Teraz rozumiem dlaczego cię wybrał...
Nirtheal i Krill uścisnęli sobie dłonie po raz kolejny. Cassandra uśmiechnęła sie do Krilla ten to dostrzegł i pokiwał w jej stronę głową.
- Pora na mnie... Żegnaj Nirtheal...
- Żegnaj... Poruczniku Harh Krill... - odparł z szacunkiem Nirtheal
Po tych słowach Krill wyszedł z domu byłego kompana zamykając za sobą drzwi i ruszył przed siebie... Nie patrząc za siebie.. Nirtheal przez chwile obserwował odchodzącego Krilla przez okno. Westchnął lekko. Wiedział bowiem, że go prawdopodobnie już nigdy więcej nie zobaczy...
Tymczasem Ignathir wstąpił na chwile do Dalthei. Zamierzał poświęcić chwile wolnego czasu na to aby przeszkolić swoje pokojówki. Jako pierwszą wziął pod lupę Lupus którą postanowił wziąć ze sobą do Magicznego Wymiaru. Niedługo bowiem zarówno ona jak i jej siostra Entoma zostaną tam wysłane na specjalną misje. Ignathir chciał upewnić się że jego służące poradzą sobie z tym zadaniem bez tworzenia niepotrzebnych problemów. Najważniejsza była bowiem adaptacja do nowego środowiska. Pokojówki od początku ich stworzenia przebywały tylko w Dalthei gdzie panowały zupełnie inne zasady niż w innych wymiarach. Lupus została wybrana jako pierwsza z jasnego względu...jej zmiennych "humorów". Ignathir wiedział bowiem o jej zmiennym charakterze i nieprzewidywalności jaką sobą prezentuje. Nawet teraz gdzie zamierzał ja ze sobą zabrać widział w niej wielka ekscytacje. Przypominało mu to wręcz jego pierwsze testy z Isabellą. Lupus była do niej w tym zakresie do niej bardzo podobna..
Arcymag westchnął lekko.
- Lupus... Jesteś gotowa? - zapytał arcymag stojąc przed swoim zamkiem
Pokojówka uśmiechnęła się
- Tak mój panie... Jestem zawsze gotowa na kazdy rozkaz, każde wezwanie.. kazde skinienie..
Ignathir machnął rękę przerywając jej.
- Dobra wystarczy.. rozumiem.. - rzekł
W tej chwili uderzył kosturem i otworzył portal.
- Przypominam... Nie odstępujesz mnie na krok...
- Tak jest! - odparła Lupus
Ignathir pokiwał lekko głowa i wszedł pierwszy przez portal. Lupus weszła za nim. Oboje pojawili sie chwile póżniej na Abregado niedaleko komnaty arcymaga.
Kilkoro nieumarłych dostrzegło w tej chwili Ignathira oraz jego towarzyszkę która z zaciekawieniem rozglądała sie dookoła. Wszystko dla niej było tu zupełnie nowe.. architektura, flora, nieboskłon, istoty tu żyjące... teraz dostrzegła również znajdujących sie w pobliżu nieumarłych.
- Lordzie Ignathir... Te istoty! One wyglądają trochę jak ty! - powiedziała.
- Em... Cóż... - wystękał arcymag - Może odrobine.. ale tylko z zewnątrz... To nieumarli... główna rasa zamieszkująca te tereny..
Lupus pokiwała głową na znak że rozumie jego słowa.
Niestety jednak z sekundy na sekunde coraz więcej nieumarłych zaczęło spoglądając w jej kierunku.
- O kurde... Co to za jedna? Ale ona ładna.. - rzekł jeden z nieumarłych, inni pokiwali głowami.
Ignathir parsknął pod nosem i złapał się za głowę. Słyszał bowiem zbereźne myśli innych nieumarłych i był tym niezwykle zażenowany. Sytuacji nie poprawiał dodatkowo fakt, że Lupus zaczęła do nich machać ręką z uśmiechem.
- Przeszłości nie da się zmienić Krill - rzekł Nirtheal - Przynajmniej my nie jesteśmy w stanie... Jedyne co możemy zrobić to zaakceptować wszystko to co jest nam dane przez przeznaczenie...
Krill pokiwał głową i spojrzał na Nirtheala
- Po raz kolejny mówisz rzeczy których nigdy nie myślałbym usłyszeć od ciebie... Zmieniłeś się... i to bardzo.. - rzekł Krill
- Cóż mogę rzec... Każdy z nas uczy sie na własnych błędach... Ja popełniłem ich wiele... - odparł Nirtheal spoglądając w okno. Powoli sie już ciemniło. - Z biegiem czasu jednak jesteśmy w stanie je dostrzec a następnie zrozumieć...
- Rozumiem.. - powiedział Krill
Przez chwile panowała lekka cisza. Nirtheal z powrotem rzucił swój wzrok na Krilla.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - zapytał
- Zakończyć to wszystko... - odparł Krill poważnym tonem
- Jestes tego pewny? - zapytał Nirtheal
- Jeśli nadal bede sie przyglądał z boku to do niczego to do doprowadzi... Nie bede zabawką w niczyim ręku.. jestem Harh Krill... gwardzista zamku Lorda Carrabotha, Porucznik największej Armii Nieumarłych oraz Najwyższy Dowódca Zjednoczonego i Niezależnego Królestwa Nieumarłych...
, nie odpowiadam przed nikim... nie kłaniam sie przed nikim... i tak pozostanie dopóki moja dusza nie zostanie unicestwiona...
Nirtheal pokiwał głową z lekkim uśmiechem
- A więc podjąłeś już decyzje...
Krill pokiwał głową i wstał od stołu.
- Być moze to ostatni raz kiedy sie widzimy Nirtheal... Ciesze się jednak że udało mi sie z tobą porozmawiać..
- Jesteś dobrym liderem Krill... Raughn to wiedział od samego początku... Teraz rozumiem dlaczego cię wybrał...
Nirtheal i Krill uścisnęli sobie dłonie po raz kolejny. Cassandra uśmiechnęła sie do Krilla ten to dostrzegł i pokiwał w jej stronę głową.
- Pora na mnie... Żegnaj Nirtheal...
- Żegnaj... Poruczniku Harh Krill... - odparł z szacunkiem Nirtheal
Po tych słowach Krill wyszedł z domu byłego kompana zamykając za sobą drzwi i ruszył przed siebie... Nie patrząc za siebie.. Nirtheal przez chwile obserwował odchodzącego Krilla przez okno. Westchnął lekko. Wiedział bowiem, że go prawdopodobnie już nigdy więcej nie zobaczy...
Tymczasem Ignathir wstąpił na chwile do Dalthei. Zamierzał poświęcić chwile wolnego czasu na to aby przeszkolić swoje pokojówki. Jako pierwszą wziął pod lupę Lupus którą postanowił wziąć ze sobą do Magicznego Wymiaru. Niedługo bowiem zarówno ona jak i jej siostra Entoma zostaną tam wysłane na specjalną misje. Ignathir chciał upewnić się że jego służące poradzą sobie z tym zadaniem bez tworzenia niepotrzebnych problemów. Najważniejsza była bowiem adaptacja do nowego środowiska. Pokojówki od początku ich stworzenia przebywały tylko w Dalthei gdzie panowały zupełnie inne zasady niż w innych wymiarach. Lupus została wybrana jako pierwsza z jasnego względu...jej zmiennych "humorów". Ignathir wiedział bowiem o jej zmiennym charakterze i nieprzewidywalności jaką sobą prezentuje. Nawet teraz gdzie zamierzał ja ze sobą zabrać widział w niej wielka ekscytacje. Przypominało mu to wręcz jego pierwsze testy z Isabellą. Lupus była do niej w tym zakresie do niej bardzo podobna..
Arcymag westchnął lekko.
- Lupus... Jesteś gotowa? - zapytał arcymag stojąc przed swoim zamkiem
Pokojówka uśmiechnęła się
- Tak mój panie... Jestem zawsze gotowa na kazdy rozkaz, każde wezwanie.. kazde skinienie..
Ignathir machnął rękę przerywając jej.
- Dobra wystarczy.. rozumiem.. - rzekł
W tej chwili uderzył kosturem i otworzył portal.
- Przypominam... Nie odstępujesz mnie na krok...
- Tak jest! - odparła Lupus
Ignathir pokiwał lekko głowa i wszedł pierwszy przez portal. Lupus weszła za nim. Oboje pojawili sie chwile póżniej na Abregado niedaleko komnaty arcymaga.
Kilkoro nieumarłych dostrzegło w tej chwili Ignathira oraz jego towarzyszkę która z zaciekawieniem rozglądała sie dookoła. Wszystko dla niej było tu zupełnie nowe.. architektura, flora, nieboskłon, istoty tu żyjące... teraz dostrzegła również znajdujących sie w pobliżu nieumarłych.
- Lordzie Ignathir... Te istoty! One wyglądają trochę jak ty! - powiedziała.
- Em... Cóż... - wystękał arcymag - Może odrobine.. ale tylko z zewnątrz... To nieumarli... główna rasa zamieszkująca te tereny..
Lupus pokiwała głową na znak że rozumie jego słowa.
Niestety jednak z sekundy na sekunde coraz więcej nieumarłych zaczęło spoglądając w jej kierunku.
- O kurde... Co to za jedna? Ale ona ładna.. - rzekł jeden z nieumarłych, inni pokiwali głowami.
Ignathir parsknął pod nosem i złapał się za głowę. Słyszał bowiem zbereźne myśli innych nieumarłych i był tym niezwykle zażenowany. Sytuacji nie poprawiał dodatkowo fakt, że Lupus zaczęła do nich machać ręką z uśmiechem.