- W końcu przeszedłeś do rzeczy... - powiedział
Darkseid zaczął go słuchać uważanie.
- A więc jesteś zainteresowany? - rzekł Ignathir - To dobrze...
Arcymag zasmiał się lekko
- Wiem, że jesteś pewny swego i swojej mocy... Pokazałeś to podczas konfrontacji z Isabellą na wyspie Raughna...Twoje słowa wtedy dały mi trochę do myslenia... Nie zaprzeczam więc, że możesz mieć poniekąd racje... Aczkolwiek muszę być tego 100% pewien..
Ignathir spojrzał w tej chwili na Harkona
- ZABIJ ISABELLE, Jesli ją ostatecznie pokonasz.... jesli ją unicestwisz... To wtedy oddam Ci dzieci Malacatha oraz Ynareph... Pod twoje stopy... Bedziesz mogł zrobić z nimi co tylko chcesz... Gra warta świeczki.. nie sądzisz?
(25-February-2024 13:03:02)troox napisał(a): [ -> ]Darkseid ignorował Ignathira
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
- Jego herbata na was nie zadziałała? Dziwne... przeważnie nawet największe bydlę padało na ziemię... - odparła Isabella do pokojówki.
- Zapewne po prostu uznał was za gości... nieproszonych... - odparła Isabella i zerknęła na Kapelusznika. Ten od dłuższej chwili wpatrywał się w nią w milczeniu ewidentnie wyczuwając u niej zmiany..
- Isabello... czy wszystko w porządku? - powiedział po chwili tajemniczo.
- Oczywiście, że nie zadziałała... - odparła Lupus zamykając oczy ciągle z uśmiechem na ustach - Mój organizm neutralizuje wszystkie trucizny nim zaczną w ogóle działać... ale niestety w ustach pozostaje po tym smak goryczy...
Entoma cały czas natomiast stała z boku w kompletnym milczeniu, rzuciła krótkie spojrzenie w okno.
Kapelusznik był zadziwiony zaistniałą sytuacją, nie wiedział dlaczego odczuwa tak ogromne skupisko potęgi w tym pokoju... czuł że od każdej z trzech kobiet biła niewyobrażalna potęga, a z Isabelli znacznie większa aniżeli ostatnio.. tysiąckroć większa, ba... dziesiątki tysięcy razy większa... aż go zamurowało.
- Lupus! A więc może spróbujesz ciekawszych trunków jakie tutaj mamy aniżeli herbata? - Isabella śmiejąc się pstryknęła palcami i wyczarowała przed rudowłosą kilka flaszek... między innymi najlepsze szampany, najwspanialsze wina jakie znała ta kraina, whiskey, butle rumu, ogrom innych przyjemnych trunków i odpowiednie do wszystkiego kieliszki.
Księżniczka rzuciła wspaniały uśmiech w stronę Lupus... potem jednak zerknęła na zegarek... nie mogła się tutaj w pełni rozluźnić, cały czas bowiem pozostawała w lekkim napięciu i skupieniu... wiedziała że zbliżają się ogromne wydarzenia...
- Isabello! - krzyknął Kapelusznik. - Dlaczego nie wyczuwam bicia twego serca?! - krzyknął w końcu na cały pokój...
Isabella rzuciła na niego spojrzenie a jej oczy błysnęły arcypotężnym zielonym blaskiem...
- Jestem nieumarła, Kapeluszniku... - odparła do swego przyjaciela.
Ten aż się zachwiał na nogach...
Sisyphus natomiast wyczuł ogromne skupisko energii i potężnej mocy w jednym miejscu... wyczuwał że znajduje się w pobliżu... nie wiedział skąd się tutaj wzięło... wyszedł przed swą kwaterę...
Lupus popatrzyła na wszystkie alkohole. Zasmiała się lekko pod nosem
- Mogę to wszystko wypić bez najmniejszego problemu - powiedziała kompletnie pewna siebie Lupus.
Nagle jednak Entoma podeszła blizej i położyła rękaw na ramieniu Lupus.
Lupus spojrzała na nią kątem oka.
- Nawet nie próbuj... - powiedziała cicho Entoma - To nie czas na coś takiego..
Lupus westchnęła lekko i popatrzyła na Isabelle.
- Cóż... moze nie tym razem... - powiedziała Lupus z lekkim usmiechem - Tak pić od wschodu Słońca no nie wypada...
Entoma w tej chwili puściła ramię Lupus.
Isabella jeszcze raz zerknęła na zegarek po słowach Lupus i zdała sobie sprawę że faktycznie jeszcze jest ranek... mrugnęła kilka razy oczami.
- Aaa, racja... w takim razie kiedy indziej... chętnie zobaczę jak ci pójdzie... - odparła Isabella chichocząc w stronę Lupus... była jednak bardzo skupiona, w głowie miała ogrom myśli... Ignathira, treningi, Raughna, Sisyphusa, Krilla... widziała przed sobą także sylwetkę Darkseida... wszystko kłębiło się w jej głowie... analizowała wszystko, układała plany... szykowała absolutną perfekcję... zaraz jednak zamierzała oczyścić umysł... wstała w tej chwili z fotela i przeszła się kawałek po pokoju... także wyjrzała przez jedno z okien...
Kapelusznik chwycił się za głowę i padł na jedną z kanap, napił się łyka zwykłej wody z dzbanka stojącego nieopodal...
- To było koniecznością? - mówił w kierunku Isabelli.
Sisyphus natomiast kroczył w kierunku rezydencji Isabelli... tam bowiem wyczuwał ogromną moc.
Lupus i Entoma przez moment spoglądały na Kapelusznika. Stan Isabelli nie był dla nich żadnym zaskoczeniem, były bowiem świadkami jej przemiany. Obie więc ignorowały go.
Entoma która w milczeniu stała obok kanapy na której wygodnie wylegiwała sie Lupus rzuciła spojrzenie na Isabelle kręcącą sie po pokoju.
- Ey! Isabello... - nagle zaczeła Lupus patrząc na sufit i machając lekko swoimi zgrabnymi nogami nad kanapą - Miałabym pytanie... wiesz moze coś ciekawego o taki jednym rycerzu? Jego imie było chyba... Sisyphus? Tak mi sie wydaje.... No... Wiesz moze coś ciekawego o nim?
Entoma błyskawicznie odwróciła się rzucając spojrzenie na Lupus. Syknęła cicho. Nie podobało jej sie ze Lupus od nowa zaczyna gadać o Sisyphusie.
Isabella wzięła głębszy oddech i nawet nie słyszała co gadają, oczyszczała swoją głowę... wiedziała co i jak należy czynić... zaśmiała się pod nosem i pokiwała głową czując ogromną siłę.
W tym momencie odwróciła się i ujrzała zgrabne nogi Lupus wiszące w powietrzu, słyszała także jej słowa, ale dopiero po chwili wszystko to co gadali do niej dotarło...
- To było moją decyzją i wyborem... - odparła ostro i szybko Isabella w stronę czarnoksiężnika.
Podeszła bliżej Lupus.
- Aa zgadza się... miałam okazję poznać go nieco lepiej jakiś czas temu... - odparła księżniczka uśmiechając się w stronę rudowłosej.
- To bardzo potężny czarny rycerz, ma ogromne doświadczenie i wiedzę... był jednym z generałów w armiach mojego wielkiego przodka Lorda Carrabotha... - powiedziała potężnym tonem.
- Pomógł mi w jednej bardzo ciężkiej i ważnej kwestii, dlatego mocno go cenię i szanuję... - dopowiedziała po chwili o rycerzu.
Zerknęła na Lupus i pokiwała głową.
Lupus w trakcie wypowiedzi Isabelli zmieniła pozycje na kanapie. Teraz położyła się na plecach pod kątem prostym z nogami ku górze położonymi na oparciu kanapy, a głową do ziemi, tak ze jej włosy dotykały podłogi. Skrzyżowała też ręce obie kładąc na brzuchu.
- Ah... generał... to ciekawe... - powiedziała spoglądając w swojej dziwnej pozycji na kanapie w podłogę. - Właśnie skopałam mu ostatnio tyłek w pojedynku... Był nawet silny, tak szczerze...
Entoma spoglądała raz na Lupus a raz na Isabelle. Domyslała się, że Lupus zacznie się tym chwalić. Księżniczka nic nie wiedziała o pojedynku Sisyphusa z Lupus, w przeciwieństwie do niej. Entome bardziej w tym momencie jednak intrygowała pozycja Lupus na kanapie, ta bowiem na wygodną nie wyglądała.