MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Ponieważ oboje na tej wspólpracy możemy zyskać... To chyba wystarczający powód.. Obserwowałem Cie juz od dłuższego czasu... Wiem do czego jesteś zdolny, nie ukrywam że przydałby mi sie ktoś taki jak ty.. - rzekł Ignathir - Oboje moglibyśmy stworzyć nowy świat.. na naszych własnych zasadach..
Harkon wsłuchiwał się w jego słowa. Po współpracy z Jyggalagiem, wolał znać każdy szczegół.
- Co miałbym zyskać... - spytał
- Co tylko zechcesz... - odparł Ignathir - Egzystuje na tym świecie setki lat...stałem u boku Carrabotha praktycznie od samego poczatku.. do czasu az Neclar nie zamknął mnie w międzywymiarowym więzieniu.. Teraz moja moc nie ma ograniczeń.. Posiadam wiedzę i umiejętności które mógłbyś posiąść... wystarczy ze zaakceptujesz ofertę...
Harkon nie był aż tak zdesperowany, żeby zgadzać się od razu. Wszak miał swój plan, którym się kierował.
- Zastanowię się... - powiedział stanowczym, mrocznym głosem
- Dlaczego akurat ja... A nie Amon... - dodał po chwili
Ignathir zaśmiał sie lekko wstając z siedzenia.
- Tego się dowiesz jak przyjmiesz ofertę... - rzekł spokojnie Ignathir - Oczywiscie nie pospieszam.. Przemyśl to... Jestem jednak pewny ze podejmiesz dobrą decyzje.. Gdybyś chciał się skontaktować wystarczy że przybędziesz do tej chaty i zaświecisz wszystkie świece...
Po tych słowach Ignathir swoja mocą nie uzywajac nawet rąk sprawił, że siekiera Harkona uniosła sie w górę, zaczęła lewitowac i po chwili sama powróciła do jego rąk.
- Z pewnoscią ten oręż Ci sie jeszcze przyda... Do zobaczenia Harkonie Farell... Niebawem..
Po tych slowach opuscił chatę, jednak gdy Harkon popatrzył przez okno Ignathira nie było. Zniknął.. Wyparował.
Harkon bardzo się zdziwił, gdyż na ten moment o jego pochodzeniu wiedział tylko Jyggalag... Jak widać mylił się.
Po odejściu Ignathira, założył siekierę na plecy i również zniknął. Teleportował się w charakterystyczny dla siebie sposób.

=====

Baldur spojrzał na Pyke'a.
- Myślałeś, że cię nie wyczuje? - spytał gniewnie wampir
- Miałem właśnie taką nadzieję... - odrzekł spokojnie
- Nie obchodzi mnie to dlaczego tu jesteś... Staniesz przed Amonem, gnido.
Hrabia podbiegł szybko do mężczyzny i uderzył go. Kilka ciosów poleciało na jego szczękę, lecz ten nic sobie z tego nie robił. Złapał nagle rękę Hrabiego i próbował go uderzyć z drugiej. Baldur jednak ją złapał.
- Nie masz szans! - krzyknął Hrabia
Jyggalag w odpowiedzi zaczął się śmiać. Hipnotyzującym, a zaraz psychodelicznym śmiechem. Po chwili Baldur poczuł strzałkę w swoim ramieniu. Zaczął słabnąć... Pyke odepchnął go do tyłu.
- Co jest... - zdziwił się Baldur
Jyggalag przyjął już poważny wyraz twarzy, zaczął spokojnie mówić do upadającego na kolana wampira.
- Nie myślałeś chyba, że przyjdę sam. To byłoby... Szalone.
Po chwili zza drzew wyszło kilkoro ludzi Jyggalaga z karabinami myśliwskimi.
Hrabia nie miał sił by uciec. Nie miał sił na przemianę w swoją zwierzęcą formę. Po chwili zasypiał...
- To mocny środek, używany do usypiania słoni w świecie Mugoli - powiedział widząc jak Hrabia walczy z samym sobą, by nie zasnąć.
- Słodkich snów... - dodał
Wampir zaraz po tym padł na ziemie.
Tymczasem Cynthia i Stalker oczekiwali przy brzegu. Nie rozmawiali ze sobą, oboje bowiem za sobą nie przepadali. Mgła była bardzo gęsta. Widoczność spadała do kilku metrów.
Po kilku minutach tuż przy nich pojawił sie portal z którego wyszedł Ignathir. Popatrzył na swoich sługusów.
- Wiadomość została dostarczona.. Chaos stopniowo rozpęta się w całej krainie.. Dobrze się spisaliście..
Cynthia w tym momencie podeszła do Ignathira.
- Czy teraz mozesz mi cos powiedziec o Istreddzie? Obiecałeś... - powiedziała cicho
Arcymag popatrzył na kobiete.
- Niebawem zobaczysz go na własne oczy.. cierpliwości... - odparł Ignathir
Cynthia pokiwała lekko głową. Widac było ze jest lekko przygnębiona.
Po chwili ciszy Ignathir pstryknął palcami i cała trójka równoczesnie zniknęła z wyspy.
- Nie jakiś kryminalista, tylko Pyke! - Krzyknęła Isabella, była wściekła.
- Jyggalag Pyke, którego w tej Krainie przez lata nie było! Nikt go nie widział, nikt o nim nie słyszał! Nawet żaden z jego psów, których dopadli moi ludzie nie mieli o nim pojęcia! - krzyczała.
- Nie możesz mnie za to obwiniać, sam również mogłeś go schwytać... - dodała.
Isabella patrzyła na Amona.
- Czyli tylko tym dla ciebie byłam przez te wszystkie lata? Przywódczynią instytucji? - Spytała, parsknęła lekko śmiechem pod nosem.
- Sądziłam... że jestem jednak dla ciebie kimś ważniejszym... - poczuła lekkie kłucie w sercu...
Amon trzymał ją w swoim ucisku, mimo tego była zbyt pochłonięta emocjami i nie czuła bólu... dopiero teraz lekko go poczuła.
- Puść mnie... puść... - powiedziała przekonującym głosem.
- Puszczaj... nawet gdybyś chciał, nie odbierzesz mi magii... to nie jest jakaś zwykła magia, tak samo jak krew... jest najpotężniejsza, nie zdołasz odebrać tak potężnej magii, którą odziedziczyłam...
- Puść, bo mam ci jeszcze coś ważnego do powiedzenia! - krzyknęła wściekła na Amona, chwyciła w tym momencie jego rękę skierowaną w jej stronę. Chciała aby natychmiast ją puścił...
Jyggalag popatrzył na Hrabiego, który był już nieprzytomny. Ludzie Pyke'a związali go a następnie zaczęli nieść. Teren był trudny w poruszaniu się pojazdem, dlatego ciężarówka znajdowała się kilkaset metrów dalej. Jyggalag z uśmiechem na twarzy szedł na czele całej grupy.
- Nie zdołam ? Czyżby... - rzekł Amon srogo zaciskając palce jeszcze mocniej tak, że Isabelli zaczęły strzelać kości - Moze chcesz sie o tym przekonać ?... na własnej skórze...
Amon zmarszczył brwi pod swoją maską patrzac srogo na Isabelle krzycząca z bólu. Amon był w stanie odebrać magie każdej istocie, nie ważne jak potężnej, wiec słowa Isabelli nie miały dla niego żadnego znaczenia.
Isabella nie mogła nic zrobić, jedyne co to mogła błagać o litość.
Przekierowanie