Ignathir pokiwał głową.
- Zbaczając tak jednak z tematu... Darkseidzie... Ciekawi mnie jedna sprawa... Jesli pozwolisz ze zapytam oczywiscie... Nie tęsknisz czasem za swoją rodziną? za dawnym zyciem?
Darkseid bez zastanowienia odparł od razu mrocznym głosem, w którym nie było słychać ani grama smutku.
- Harkon był słaby... Nie tęsknię za starym życiem...
- Ty chyba też byś nie tęsknił za życiem w ciągłym kłamstwie... - dodał
- Rozumiem.... - odparł Ignathir - Choć bardziej miałem na myśli twoją prawdziwą rodzinę.. nie Cecilie, Azule czy Isabelle... Dobrze wiesz ze Amon to ostatni przedstawiciel twojej prawdziwej rodziny jaki jeszcze żyje... Mieliście innych ojców.. ale matka jedna..
Przez chwile milczał wyraźnie myśląc.
- Wiem... - odparł mrocznym głosem
- Tego okresu nawet nie pamiętam... Nie mam za czym tęsknić...
Rozmowa z Darkseidem zawsze była trudna dla każdego. Inni zapewnie spytali by się, czy może Ignathir tęskni za swoim dawnym życiem, jednak nie Harkon...
- Jyggalag odebrał mi tamte życie... Niedługo zrobię to samo nim... - dodał
- Rozsądna decyzja... - odparł arcymag - Postąpił bym tak samo.. Ten czlowiek zbyt juz namieszał w tej krainie.. Od początku nie podobał mi sie pomysł Raughna aby do niego dołączyć i mu pomagać.. to psychopata i manipulator... zabija dla zabawy i szczerzy się bez powodu.. Jego czas biegnie ku końcowi..
Szli dalej w głąb jaskinii gdy nagle Ignathir rzekł donośnie
- Zdradziłem Ci mój plan Darkseidzie... domyślam się że nie jest on prosty ale za to zrozumiały... Spodziewam sie też że nie bedziesz chciał brac w nim czynnego udziału.. w końcu masz swoje indywidualne plany.. ale byc moze któregoś dnia do mnie dołączysz aby wspólnie stworzyć nowy porządek tej krainy.. Póki co.. przygotuj sie na to ze Kartis czeka wojna.. nie dziw się z tego powodu.. czarodzieje również sa nacją która otrzyma poważny cios.. W końcu te zamachy na karczmy nie były tylko moim "widzi mi się".
W tej chwili Ignathir zatrzymał się
- A własnie.. prawie bym zapomniał o Hunterze Cainie... slyszałem ze on też wszedł Ci w drogę ostatnio..
Isabella przeszła mały kawałek razem z Zeratu... w pewnym momencie jednak dwóch nieumarłych do niej podeszło. Spodziewała się tego oczywiście.
- Nie przejmujcie się moją obecnością... - szybko zaczęła, wystawiając rękę w ich kierunku.
- Przybywam tutaj z należytym dla Was szacunkiem... nigdy nie miałam zadry z Nieumarłymi... cenię was i wasze armie. - Dodała.
- Wszak kiedyś, dawno temu zostałam porwana przez Captain Raughna... ale to dawne dzieje... samo porwanie również dobrze wspominam. - dopowiedziała, uśmiechając się do nich lekko.
Nieumarli spojrzeli po sobie.
W tym momencie Isabella ujrzała duży pomnik Kapitana Barbarossy na Pont Vanis, którego budowę nakazał Vretham Karsos gdy władał wyspą pod nieobecność Barbarossy... Pomnik postawiony na cześć twórcy i władcy wyspy, który własnoręcznie ją wybudował... stworzył na niej wszystko i zrobił z niej potęgę. Pomnik stoi mniej więcej w centrum wyspy, jest wykonany z bardzo silnego i przepięknego materiału, otacza go pewna magiczna aura.
Nikt oczywiście nie kwestionuje władzy Nieumarłych i tego, że wyspa należy do nich, aczkolwiek jeśli ostali się tutaj jacyś Piraci, dawni mieszkańcy, to po prostu lubią tutaj czasami przychodzić i pomyśleć chwilę o swoim dawnym władcy, nieumarli nie odbierają im tego przywileju gdyż Barbarossa odszedł z krainy już dawno temu, z godnością, kiedy trzeba było.
Isabella odeszła od nieumarłych i stanęła przy pomniku... przeczytała napis na tabliczce i zapatrzyła się na niego, rozmyślając o przeszłości.
Harkon zrozumiał przekaz Ignathira, jednak nie wiedział do końca czego się spodziewać. Kartis teoretycznie było pod jego ochroną, a czarodzieje jego wojskiem... Nic jednak na to nie odpowiedział.
- Nie wspominam dobrze spotkania z nim... - rzekł mrocznym głosem
- Na niego jednak mam sposób... Malacath zgładził osłabionego Darona na zawsze, wydzierając z jego ciała duszę... To krzyk który jest w stanie uśmiercić każdą istotę...
- Dobrze wiesz jak potężne są krzyki... - dodał mając na myśli incydent, kiedy to Neclar zamknął go w wymiarze za sprawą krzyku
- To zalezy od wielu czynników... - odparł Ignathir, jego moc była teraz większa niż kiedykolwiek, bogaty był o doświadczenia i wiedzę o którym Darkseid mógłby pomarzyć. - Ale skoro uważasz że sobie poradzisz , to nie zamierzam sie w to mieszać..
Rozmowa dobiegała ku końcowi. Arcymag wiedział ze Harkon bedzie chciał odejść. Niestety jednak elf nie wiedział że nie ma dostatecznej mocy aby tego zrobić. Do świata Ignathira można było sie dostać oraz wyjsc tylko za pomocą woli arcymaga.
- Wyjaśniliśmy sobie wiele rzeczy.. to była interesujaca rozmowa.. - rzekł Ignathir - Chciałbyś o coś jeszcze zapytać nim ta konwersacja sie skończy?
Isabella pospacerowała trochę po Pont Vanis... miejsce zmieniło się znacznie, no ale należało do Nieumarłych więc to rozumiała. Chciała tutaj choć na chwilę przestać rozmyślać o tych wszystkich sprawach, zastanowić się nad przyszłością... powietrze było tu lepsze niż w centrum krainy.
Kobieta usiadła na ławeczce a przy niej zasiadł Zeratu, mroczny dym unosił się z jego czarnego ciała...
Księżniczka popatrzyła mu prosto w oczy.
- Mój kochany... przecież nie możemy się poddawać, prawda? - spytała.
- Jesteś wojownikiem... alfą... dajesz mi ogromną odwagę, bo ty niczego się nie lękasz. - mówiła do Czarnego Wilka. Zdawała sobie sprawę, że w Krainie nastały okropne czasy...
- Najważniejsze, że mamy siebie... i przyjaciół... - dopowiedziała.
Posiedziała tak jeszcze chwilę ciszy, spoglądając na budynki Pont Vanis...
W tym momencie dostrzegła kroczących 3 nieumarłych... wstała więc i do nich podeszła.
- Wybaczcie, że przeszkadzam Wam w patrolu... ale mam pytanie. - odezwała się.
Harkon pokiwał lekko głową.
- Nie... To wszystko... - odparł mrocznym głosem
- Wrócę do starej chaty jeśli będę chciał się z tobą spotkać...
- Do tego momentu nie zawracajmy sobie głów... - dodał spokojnie