MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Tymczasem Sisyphus kontynuując swą wyprawę ku zdobyciu wszelkich historycznych, a także ważniejszych informacji i potwierdzonych faktów które go ominęły zwiedził już spory kawałek terenów... posiadał już całkowitą wiedzę na temat Ministerstwa, Parlamentu, polityki uprawianej w krainie, a także o wojnach, konfliktach i stronach danych konfliktów, doglądał teraz kataklizmów i spustoszonych terenów krainy... zaiste była zmasakrowana i sparszywiona, całkowicie nędzna... w tym momencie pojawił się na terenach dawnego miasta Doftown... wszak to tutaj nastąpiła erupcja wulkanu i spustoszenie było największe... obserwował panujący tutaj teren w milczeniu, wszystko było zmasakrowane... kiwał wolno głową. W tej chwili jednak wyczuł także tutaj obecność... wyczuł że Ignathir jest tutaj gdzieś w pobliżu, zapewne Arcymag także wyczuł już jego pojawienie się.


Isabella natomiast wybudziła się już ze snu... doskonale zapamiętała co jej się śniło w nocy... zamierzała teraz jednak natychmiast udać się pod chatę Raughna aby odbyć trening.
Ignathir wraz z Lupus przeszli jeszcze kilkanascie metrów. Po chwili arcymag zatrzymał się. Dostrzegł bowiem w oddali sylwetkę jakiejś istoty.
Pokojówka widząc, że arcymag sie zatrzymał stanęła obok niego. Popatrzyła w tym samym kierunku co arcymag i również dostrzegła zbliżającą sie sylwetkę.

Wraz ze wstającym słońcem drzwi od chaty Raughna otworzyły się. Męzczyzna wyszedł na zewnątrz i dostrzegł zbliżająca się Isabelle
- Hmm.. - jeknął pod nosem i usiadł na drewnianym krześle które stało obok drzwi wejściowych. Raughn zawsze trzymał jedno krzeslo na zewnątrz ponieważ lubił przesiadywac o poranku spoglądając na wyłaniajace się zza horyzontu słońce. Była to jego dzienna rutyna.
Sisyphus dostrzegł w tym momencie Ignathira w niewielkiej odległości, dlatego wolnym krokiem ruszył w jego stronę po drodze nadal obserwując zniszczone podłoże po którym stąpał i panujące w powietrzu zanieczyszczenia. Po krótkiej chwili dotarł do arcymaga i jego towarzyszki.
- Witaj Ignathirze. - powitał go rycerz a także pozdrowił kładąc zaciśniętą pięść na klatce na swej czarnej zbroi, po chwili złożył ręce z tyłu i rzucił krótkie spojrzenie na Lupus którego pokojówka nie mogła dostrzec ani wyczytać spod jego mrocznego hełmu, po chwili ponownie przekierował uwagę na arcymaga.



Isabella wysunęła dłoń aby przyciągnąć do siebie leżące na ziemi kije przy palmie przy której spała które w nocy znalazła, jednak nic się nie stało... przecież nie była ich w stanie teraz przyciągnąć, więc zebrała je normalnie z ziemi a następnie podeszła wolnym krokiem do Raughna z kijami w rękach.
- Raughnie... pierwszą część nocy rozmyślałam... drugą zaś trenowałam... resztkę przeznaczyłam na sen... - powiedziała poważnym tonem. Jej sen który miał być spokojny jednak zaburzony był dudniącym, realistycznym i mocnym snem który jej się śnił.
- Sisyphus... Nie spodziewałem się Ciebie spotkać właśnie tutaj... Co cię tu sprowadza? - zapytał Ignathir opierając sie o kostur.
Lupus natomiast zrobiła w tej chwili wielkie oczy:

Zaskoczona Lupus: xD taką mine zrobiła https://i.pinimg.com/564x/12/91/83/12918...dace0d.jpg

Wyczuła bowiem wyraźnie aurę magiczna którą posiadał Sisyphus i była ona bardzo potężna... aura Callisto przy tym to było kompletne nic... Lupus była pewna, że rycerz jest prawdopodobnie potężniejszy nawet od niej samej. Nie miała jednak pojęcia kim jest. Jego obecność mocno ją zafascynowała. Nigdy bowiem sie nie spodziewała, że w tym wymiarze spotka kogoś wartego uwagi prócz samej Isabelli o której Ignathir tak wiele jej opowiadał.


Raughn oparł się wygodnie.
- Czyżby?.... Jestem ciekaw czy ta nocna zmiana coś dała w praktyce... - odparł spoglądając na horyzont
Isabella zerknęła kątem oka na wschód słońca który zaiste był przepiękny na wyspie Raughna... księżniczka czytała kiedyś także kilkadziesiąt stron z jednej księgi spisanej piórem Kapitana Barbarossy która należała do Cecilii a w której Barbarossa opisywał kilka swoich przygód i wypraw, często opisując także piękne zjawiska na niebie widoczne czy to z pokładu statku czy z jakiejś wyspy... księżniczka w tym momencie dłużej zatrzymała wzrok na słońcu nie odpowiadając Raughnowi od razu... po chwili jednak odpowiedziała.
- Zmieniłam myślenie... udoskonaliłam pewne elementy... poprawiłam to co było nieudolne jak tylko sama mogłam... pragnę zademonstrować ci progres który poczyniłam...



- Postanowiłem załatać dziurę i dowiedzieć się kwestii które ominęły mnie podczas mojej tutejszej nieobecności... - odparł wolnym tonem Sisyphus - polityka, ważne wydarzenia, wojny, konflikty... a teraz także i kataklizmy naturalne jak chociażby erupcja wulkanu... musiałem na własne oczy ujrzeć wszystkie spustoszone i nędzne aktualnie tereny, które najzwyczajniej umarły... - skierował w tym momencie wzrok na panujący dookoła teren i przestał na chwilę mówić.
- Kraina jest absolutnie zmasakrowana, a ty podjąłeś się jej napraw i doskonale realizujesz swój plan... to zaiste ogromny i wspaniały czyn... - dopowiedział po chwili patrząc jeszcze przez chwilę na wszelkie zgliszcza.
- Rozumiem.. - odparł Ignathir - W rzeczy samej kraina zostanie odbudowana i jestem w stanie rzec, że teraz to już tylko kwestia dni...
Ignathir w tej chwili spojrzał na Lupus, która cały czas wyglądała na zszokowaną. Chrząknął lekko. Lupus podskoczyła lekko jak poparzona i szybko otrząsnęła sie z amoku.
- Callisto już zdołała już poznać moją towarzyszkę na Abregado... byłoby więc to niezbyt grzeczne gdybym tobie tez jej nie przedstawił... Sisyphusie.. oto moja pomocnica... na imię jej Lupus..
Lupus w tej chwili uśmiechnęła sie lekko i pomachała ręką w stronę rycerza. Ignathir zauważył że jej nastawienie do Sisyphusa było zupełnie inne niz do Callisto. Wydawało mu sie to dosyć ciekawe..

- Przekonamy sie o tym... - odparł Raughn - Ale zanim to nastąpi... Może śniadanie? Pewnie jesteś głodna...
Sisyphus spojrzał w tym momencie na Lupus... widział jej zdziwioną minę, również nieco go zaintrygowała.
- Witaj towarzyszko Ignathira. - powiedział w stronę pokojówki. Wyczuwał, że nie jest to istota z tej krainy... nigdy także nie widział podobnej do Lupus istoty, a znał praktycznie każdą istotę magicznego świata, mocno znał bestiariusze, rasy i wszelkie gatunki. Wyczuł również, że jest bardzo silna i mocna magicznie.
- Interesująca... także jej siła wydaje się być bardzo duża... - dodał po chwili i krótko zmierzył wzrokiem pokojówkę - domyślam się, że istota o tak dużej sile a zarazem wdzięku może być osobiście przez ciebie Ignathirze wykreowana... - dodał wiedząc że nikt inny nie byłby w stanie wytworzyć tak silnej istoty. Lupus go zaciekawiła i robiła wrażenie, jednak kwestie które wcześniej wymieniał miały dla niego wyższy priorytet.


Isabella pokiwała wolno głową.
- Chętnie. - odparła czując lekki głód.
Ignathir zaśmiał się
- Nie przypuszczałem, że się domyślisz... Gratulacje.. jesteś pierwszy...
Lupus słysząc słowa Sisyphusa podeszła do niego nieco bliżej. Schowała ręce za plecy, Zmrużyła lekko oczy które błysnęły złotym blaskiem i uśmiechnęła się w lekko uwodzący sposób.
- W rzeczy samej Lord Ignathir stworzył każdą komórkę mojego ciała od podstaw dzieki swojej mocy... - powiedziała Lupus - Dziękuję za komplementy... Ty również przykułeś mój wzrok.. Nie sądziłam ze w tym wymiarze mogą istnieć również tak potężne istoty... Uwielbiam takie niespodzianki...


- Dobrze... - rzekł Raughn i wstał z krzesła - Wczoraj zanim przybyliście z Ignathirem zdołałem upolować królika... Masz ochotę?
Sisyphus w tym momencie zaśmiał się w nieco inny niż zawsze sposób, z bardziej dosadnym wyrazem zadowolenia aniżeli dudniącym mrocznym śmiechem, Lupus mogła dostrzec spod jego hełmu błysk Wiecznego Ognia w jego oczach. Wcześniej na koniec swego zdania oderwał wzrok od Lupus, w tym momencie jednak gdy kobieta podeszła bliżej ponownie skierował wzrok na nią, dostrzegł również jej wzrok skupiony na jego osobie.
- Cieszę się zatem, że mogłem wzbudzić w tobie emocje Lupus... - odparł wolnym i spokojnym głosem w jej kierunku, zaintrygowała go jeszcze bardziej w momencie gdy przemówiła - ten świat często potrafi zaskakiwać...
Nie wiedział jak zareagowała na nią Callisto i jak zareagowali Nieumarli na Abregado, mógł się jedynie domyślać... jeśli chodzi o czarownicę to przypuszczał że zaintrygowała ją potężna aura magiczna Lupus i zapewne dokładnie ją badała, on tego jednak nie czynił w tym momencie, co do Nieumarłych to domyślał się że zapewne zaskakująco zjawiskowa uroda Lupus wywoływała u nich największe wrażenie.
- Co sprowadza was w to miejsce? Będąc tutaj na tym terenie odczuwam trochę okoliczności jak... po wojnie, batalii których ogrom niegdyś toczyliśmy... różnica jednak jest taka, że tutaj natura spustoszyła teren i zebrała żniwa... - powiedział chcąc dowiedzieć się co właściwie Lupus robi w tym wymiarze.
- Różnica jest także taka, że podczas naszych wojen nie toczyliśmy boju w wierze absolutnej destrukcji, przeciwnie... na każdym skrawku terenu tworzyliśmy odpowiednie zabudowania, wykorzystywaliśmy tereny we właściwy sposób... - dodał krótko.



- Śniadania zwykle jadam lżejsze... - odparła księżniczka - ale chętnie skosztuję - dodała spoglądając na Raughna.
Lupus zachichotała lekko pod nosem i rzuciła spojrzenie na zniszczony krajobraz.
- Lord Ignathir był łaskaw pokazać mi jak wygląda ten wymiar oraz jak bardzo sie on różni od miejsca z którego pochodzę... Za to doświadczenie jestem mu niezmiernie wdzięczna... Z każdą chwilą dowiaduje się coraz to nowszych rzeczy o tym świecie... Napawa mnie to ekscytacją..
Ignathir zaśmiał sie lekko słysząc słowa Lupus.


- A no tak zapomniałem... księżniczka.. - pokiwał głowa Raughn - Gdy żyjesz na odludnej wyspie masz wybór, zjesz to co dajce Ci natura albo umierasz z głodu...
Przekierowanie