MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Kilku nieumarłych żołnierzy usłyszało odgłos teleportacji. Gdy spojrzeli na ulice dostrzegli Sisyphusa oraz jego towarzyszkę. Bardzo szybko do niego podbiegli.
- Panie Sisyphus.. szukaliśmy Pana... - powiedział jeden z zołnierzy - Otrzymaliśmy rozkazy od Dowódcy Krilla... Chce Cie widzieć w porcie w trybie natychmiastowym..

Tymczasem w bazie Harkona, Stella oddawała sie cały czas swoim myślom. Obserwowała Talona kątem oka. Nie ufała mu jednak. Nigdy wcześniej bowiem go nie widziała. Jej siły natomiast powoli wracały. Lecznicza magia Isabelli przy pomocy Wiecznego Ognia dawały pierwsze rezultaty. Stella czuła, że mogłaby zacząć już chodzić bez niczyjej pomocy. Alarm który zabrzmiał w bazie lekko ją zaniepokoił, nie wiedziała bowiem co sie stało. Teraz jednak ponownie wszystko ucichło.

Ignathir popatrzył na Ynareph która nadal obserwowała otoczenie. Jej dzieci cały czas wtulone były w matkę. Cała ta okolica była dla nich zupełnie nowa. Nigdy nie widziały takiego miejsca.
- W zamku będziecie bezpieczni.. - rzekł nagle Ignathir - Aczkolwiek wasze bezpieczeństwo nie jest pod żadnym pozorem darmowe.. Pstryknięciem palca mógłbym was teleportować wprost pod nogi Harkona a wasz los byłby przesądzony... Jednakże uznałem, że taki zbieg wydarzeń byłby dla mnie kompletnie nie opłacalny, nie miałbym z niego żadnego pożytku i zysku. Radziłbym Ci wiec docenić to co Ci oferuje... Ty oraz twoje dzieci bedziecie pod moja ochroną mieszkać w moim zamku, jadła i picia wam nie zabraknie.. podobnie jak miejsc do spania.... W zamian za to będziesz pracować dla mnie.. tak jak wszystkie inne istoty tego wymiaru... Od teraz bede twoim Panem... Czy zrozumiałaś to co powiedziałem?
- Więc jednak jest haczyk... Tak myślałam - powiedziała kobieta przenikliwie.
- Zrobię wszystko, by moje dzieci były bezpieczne - dodała, mając na myśli że się zgadza.

=====

Harkon dotarł do pomieszczenia w którym przebywał Talon i Stella. Podszedł do kobiety, która właśnie siedziała na łóżku.
- Jak się czujesz... - zapytał mrocznym głosem

=====
- Nic nie ma za darmo.. To odwieczna zasada kierująca światem.. - odparł Ignathir - Cieszę się jednak że rozumiesz..
Po tych słowach rzucił spojrzenie na zamek i przyłożył rękę do twarzy. Aktywował moc telepatii.
- Naberal.. Oczekuj wraz ze straznikami w sali tronowej.. Zaraz tam będę... wraz z moimi gośćmi. - rzekł Ignathir
Naberal praktycznie od razu odpowiedziała
- Oczywiscie mój panie.. Zgodnie z rozkazem.. - odparła pokojówka
Gdy Ignathir otrzymał odpowiedź opuścił rękę i ponownie rzucił spojrzenie na Ynareph.
- Idziemy... - rzekł arcymag ruszając przodem


Stella podniosła swój wzrok dostrzegając Harkona
- Czuje sie trochę lepiej... - odparła dosyć niepewnym tonem. - Myślę, że mogłabym już chodzić o własnych siłach..
Ynareph podążała za nim, bliźniaki zaraz za nią.

=====

Harkon popatrzył na kobietę.
- Nie przemęczaj się... Minie jeszcze kilka godzin zanim odzyskasz pełną sprawność... - powiedział mrocznym głosem
- Do tego czasu będziesz już w swoim królestwie... W wymiarze odnajdziesz spokój... - dodał
Stella słysząc słowa Harkona lekko sie uśmiechnęła. Odnalezienie spokoju bylo jedną z rzeczy które pragnęła w tym momencie najbardziej.
- Królestwo... spokój... - powtórzyła cicho Stella patrząc już w podłogę.


Ignathir podszedł do wielkich wrót zamku. Uderzył lekko kosturem o ziemię a drzwi same sie otworzyły. Po chwili znaleźli sie we wnętrzu zamku. Ynareph dostrzegła jak wielka jest to konstrukcja. Zwisające z sufitu żyrandole, witraże.. mozaiki i rzeźby na ścianach oraz szkarłatne dywany na podłodze wykończonej zdobionym marmurem.
Dzieci jednak były lekko przestraszone.. Zamek mimo iż niezwykle dostojny i niebywale czysty, był upiory i bardzo mroczny. Nie było tu żadnego żródła światła prócz światła odbijanego z zewnątrz przez okna witrażowe. Półmrok był jednak na tyle jasny aby każdy był w stanie widzieć drogę. Dodatkowo było tu niezwykle cicho.. Na tyle cicho ze Ynareph słyszała swój własny oddech i bicie serca.
- Jestem pewny że spodoba Ci się służba w zamku.. - powiedział nagle Ignathir idąc cały czas przodem.
Ynareph nie wiedziała czy arcymag mówi to szczerze czy sarkastycznie. Tak czy siak nie miało to już żadnego znaczenia. Iganthir zatrzymał sie na końcu korytarza przed drzwiami do sali tronowej.
- No.. to jesteśmy.. - rzekł i wyciagnął rękę przed siebie. Drzwi natychmiast sie otworzyły.
Przed Ynareph i jej dziećmi znajdowała sie wielka hala tronowa równie mroczna jak reszta zamku. Cechowało ją jednak większa ilość obrazów na ścianach, większe żyrandole oraz większe okna przez które wpadło trochę więcej światła.
Kobieta szybko zorientowała się że nie jest tu sama z Ignathirem. Tuz obok tronu stało kilka innych postaci.. Wszystkie patrzyły przenikliwym wzrokiem na kobietę.
Sisyphus spojrzał na nieumarłych i pokiwał wolno głową.
- Zamierzałem porozmawiać teraz z Ignahtirem... cóż, to musi poczekać. - Powiedział cicho.
W tym momencie odwrócił się do Callisto.
- Zostań tutaj, moja droga... odpocznij. Porozmawiaj może chwilę z naszą księżniczką... - Powiedział.
- Dobrze. - Odpowiedziała czarownica.
Czarny Rycerz udał się wraz z nieumarłym do portu, szybko dotarli.
Harh Krill usłyszał potężne, dudniące, metalowe i ciężkie kroki... odwrócił się i dostrzegł Sisyphusa.
- Krillu. - Sisyphus położył pięść na klatce piersiowej witając dowódcę.
- Sisyphusie... - rzekł spokojnym tonem Krill - Dobrze że przybyłeś na czas..
W tym momencie ponownie spojrzał na przygotowywany okręt.
- Podoba Ci się Dohl de Lokke? - zapytał
- Tak... zacnie się prezentuje... Raughn stworzył godne podziwu miasto. - Odparł rycerz. - Zwiedziłem kilka lokacji, miałem chwilę czasu aby przemyśleć i poukładać sobie kilka spraw. - Dopowiedział, a następnie zerknął w miejsce które spoglądał Krill.
- Co się tutaj dzieje? - Spytał Sisyphus, założył ręce za plecy.
- Tak jak Ci opowiadałem wcześniej.. Nim przybyłeś na Abregado, Harkon porwał moją dobrą przyjaciółkę i zażądał abym sie z nim spotkał przy zatopionym już Azkabanie. Przygotowuje wiec statek, zamierzam się udać na owe spotkanie..
Krill w tej chwili popatrzył na Sisyphusa.
- Wezwałem Cię więc aby powiedzieć Ci, że zostaniesz na Abregado i bedziesz je nadzorował jako mój zastępca pod moją nieobecność... Jesteś najbardziej kompetentną osobą aby posiadać to stanowisko a nie mogę pozostawić wyspy bez opieki... nie wiadomo bowiem co może się stać.
Krill popatrzył ponownie na okret.
- Przekazałem też już żołnierzom informacje o twoim awansie. Będą Ci posłuszni tak jak mnie.. - dodał Krill


Ignathir zbliżając sie do tronu spojrzał na zgromadzonych. Po lewej stronie w rzędzie stały służące oraz pokojówki ( a było ich 6) które dbały o czystość zamku. Najbliżej tronu stała Naberal jako osobista służąca Ignathira.
Po lewej stronie natomiast stała tajemnicza istota której wygląd na myśl przybierał skojarzenia starożytnego Egiptu. Na imię mu było Ptolemy. Był on głównym skrybą Ignathira. Przygotowywał dla niego magiczne zwoje, tworzył magiczne artefakty oraz szczycił sie ogromną wiedzą z zakresu prastarych ksiąg.
Obok niego stała również bardziej masywna istota wyglądem przypominająca zmutowanego jaszczura. Był to jednak nie kto inny jak Varran we własnej osobie, który po wielu latach dołączył do Ignathira.
Ynareph patrzyła na owe istoty z zainteresowaniem oraz lękiem. Nie wiedziała czego się spodziewać.
Po chwili Ignathir usiadł na tronie a wszyscy zebrani błyskawicznie sie pokłonili chyląc głowy przed swoim panem.
- Naberal.. widzę, że zebrałaś wszystkich.. - rzekł Ignathir
- Tak mój panie.. - odparła pokojówka
- Wybacz że się wtrącę lordzie Ignathir, ale to jest ta kobieta o której mówiłeś? - zapytał Ptolemy spoglądając na Ynareph
- W rzeczy samej... Ynareph oraz jej dzieci są pod moją osobistą ochroną.. Zamieszkają w tym zamku razem z nami...
- Rozumiem... - odparł Ptolemy
- Ynareph... Naberal zaprowadzi Cię i twoje dzieci do twojej komnaty... Otrzymacie niebawem posiłek oraz czyste ubrania...Potem przekaże Ci ona szczegóły dotyczące twojej pracy i obowiązków.. - mówiąc to Ignathir patrzył na Naberal
Naberal pokiwała głową i spojrzała na Ynareph.

Cytat:Ptolemy:
[Obrazek: 4d48fb7dce6c4065c7d400f06e509dfa.jpg]
- Dobrze... - powiedziała kobieta
- Mamo... Boje się... - Pandora szarpnęła ją lekko za ubranie, mówiąc szeptem
- Chodźcie dzieci... Trzymajcie się blisko - odpowiedziała, trzymając za rękę obojga, by poczuły się bezpieczniej.
Przekierowanie