25-April-2023, 14:50:56
Kilku nieumarłych żołnierzy usłyszało odgłos teleportacji. Gdy spojrzeli na ulice dostrzegli Sisyphusa oraz jego towarzyszkę. Bardzo szybko do niego podbiegli.
- Panie Sisyphus.. szukaliśmy Pana... - powiedział jeden z zołnierzy - Otrzymaliśmy rozkazy od Dowódcy Krilla... Chce Cie widzieć w porcie w trybie natychmiastowym..
Tymczasem w bazie Harkona, Stella oddawała sie cały czas swoim myślom. Obserwowała Talona kątem oka. Nie ufała mu jednak. Nigdy wcześniej bowiem go nie widziała. Jej siły natomiast powoli wracały. Lecznicza magia Isabelli przy pomocy Wiecznego Ognia dawały pierwsze rezultaty. Stella czuła, że mogłaby zacząć już chodzić bez niczyjej pomocy. Alarm który zabrzmiał w bazie lekko ją zaniepokoił, nie wiedziała bowiem co sie stało. Teraz jednak ponownie wszystko ucichło.
Ignathir popatrzył na Ynareph która nadal obserwowała otoczenie. Jej dzieci cały czas wtulone były w matkę. Cała ta okolica była dla nich zupełnie nowa. Nigdy nie widziały takiego miejsca.
- W zamku będziecie bezpieczni.. - rzekł nagle Ignathir - Aczkolwiek wasze bezpieczeństwo nie jest pod żadnym pozorem darmowe.. Pstryknięciem palca mógłbym was teleportować wprost pod nogi Harkona a wasz los byłby przesądzony... Jednakże uznałem, że taki zbieg wydarzeń byłby dla mnie kompletnie nie opłacalny, nie miałbym z niego żadnego pożytku i zysku. Radziłbym Ci wiec docenić to co Ci oferuje... Ty oraz twoje dzieci bedziecie pod moja ochroną mieszkać w moim zamku, jadła i picia wam nie zabraknie.. podobnie jak miejsc do spania.... W zamian za to będziesz pracować dla mnie.. tak jak wszystkie inne istoty tego wymiaru... Od teraz bede twoim Panem... Czy zrozumiałaś to co powiedziałem?
- Panie Sisyphus.. szukaliśmy Pana... - powiedział jeden z zołnierzy - Otrzymaliśmy rozkazy od Dowódcy Krilla... Chce Cie widzieć w porcie w trybie natychmiastowym..
Tymczasem w bazie Harkona, Stella oddawała sie cały czas swoim myślom. Obserwowała Talona kątem oka. Nie ufała mu jednak. Nigdy wcześniej bowiem go nie widziała. Jej siły natomiast powoli wracały. Lecznicza magia Isabelli przy pomocy Wiecznego Ognia dawały pierwsze rezultaty. Stella czuła, że mogłaby zacząć już chodzić bez niczyjej pomocy. Alarm który zabrzmiał w bazie lekko ją zaniepokoił, nie wiedziała bowiem co sie stało. Teraz jednak ponownie wszystko ucichło.
Ignathir popatrzył na Ynareph która nadal obserwowała otoczenie. Jej dzieci cały czas wtulone były w matkę. Cała ta okolica była dla nich zupełnie nowa. Nigdy nie widziały takiego miejsca.
- W zamku będziecie bezpieczni.. - rzekł nagle Ignathir - Aczkolwiek wasze bezpieczeństwo nie jest pod żadnym pozorem darmowe.. Pstryknięciem palca mógłbym was teleportować wprost pod nogi Harkona a wasz los byłby przesądzony... Jednakże uznałem, że taki zbieg wydarzeń byłby dla mnie kompletnie nie opłacalny, nie miałbym z niego żadnego pożytku i zysku. Radziłbym Ci wiec docenić to co Ci oferuje... Ty oraz twoje dzieci bedziecie pod moja ochroną mieszkać w moim zamku, jadła i picia wam nie zabraknie.. podobnie jak miejsc do spania.... W zamian za to będziesz pracować dla mnie.. tak jak wszystkie inne istoty tego wymiaru... Od teraz bede twoim Panem... Czy zrozumiałaś to co powiedziałem?