Isabella uśmiechnęła się prześlicznie gdyż osiągnęła kolejną rzecz którą chciała osiągnąć... bardzo jej na tym zależało, bardzo... miała to w głowie... przed chwilą aby szepnąć Ignathirowi to co chciała na ucho musiała stanąć nieco na palcach stóp, w tej chwili leciutko dotknęła nosem i czołem jego polika stając już normalnie na nogach i w tym momencie wolno pokiwała głową i puściła Ignathira, odsunęła się kawałeczek a ten widział jej przepiękny uśmiech i piękne czerwone usta...
W tej chwili jej wyraz twarzy zmienił się na bardziej normalny, a policzki także powróciły do normy, odwróciła się w kierunku pozostałych a ci dostrzegli jej zadowoloną twarz ale nie tak ogromnie pełną emocji jak jeszcze chwilę temu gdy była przy Ignathirze... Isabella do perfekcji tym zarządzała... potrafiła nad sobą idealnie panować... uśmiechając się zerknęła na persony stojące na podeście, a następnie znowu na tłum który cały czas wyrażał ogromną ekscytację i wiwaty, to było naprawdę wspaniałe... była ogromnie zadowolona i dumna z siebie...
Ignathir przez moment wpatrywał się w Isabelle w milczeniu a nastepnie rzucił spojrzenie na Krilla który stał ze skrzyżowanym rękami patrząc prosto na niego
- Będziesz łaskaw powiedzieć mi co to było? - zapytał Krill w kierunku arcymaga
- Coż.... - odparł arcymag
- Widziałem jak na ciebie patrzyła... - dodał Krill
- Nie mam pojęcia o czym mówisz... - odparł arcymag
- Ty może nie, ale ja dobrze wiem... - powiedział Krill spoglądając już na Isabelle która odeszła kawałek dalej. - Ona Cie lubi...
- Nonsens! - od razu zaprzeczył Ignathir - Byłem generałem Carrabotha gdy jej babki Cecilli nie było jeszcze na świecie... O czym ty w ogóle mówisz...Co ty w ogóle sugerujesz...
Krill pokiwał tylko lekko głową. On dobrze wiedział że coś jest na rzeczy. Pamietał bowiem relacje Raughna i Ariadny... widział poczynania Nirtheala... dobrze pamietał też jego własną relacje ze Stellą oraz uczucia jakie nim targały gdy ta została porwana... Ignathir nigdy nie miał taki relacji.. Wiedział więc , że arcymag nie zrozumie takich rzeczy... nie rozumie sygnałów jakie daje mu Isabella..
- Nic... absolutnie nic.. - odparł Krill
Tymczasem Lupus i Entoma podeszły do Isabelli. Lupus uścisnęła Isabelle gratulując jej.
- Witaj Nowa Władczyni... - powiedziała Lupus z uśmiechem na ustach - Mam przestać nazywać Cię Isabellą a mam od teraz mówić Pani Isabello?
Entoma natomiast standardowo stała obok z połączonymi ze sobą rękawami.
- Gratulacje... - powiedziała cichym i uroczym tonem.
Isabella mocno uśmiechnęła się na widok pokojówek, Entoma wyglądała uroczo ze swoimi rękawami.
- Dziękuję wam... to dla mnie ogromna chwila.. - odparła dumnym głosem. Zerknęła po chwili na Lupus.
- Właściwie nie wymagam tego żebyś tak mówiła... zależy też od sytuacji Lupus... wśród poddanych bądź na jakimś spotkaniu możesz zwracać się bardziej oficjalnie czyli Pani bądź Cesarzowo... prywatnie zaś Isabella, obie jesteście mi naprawdę bliskie... - odparła radosnym tonem.
- Oki doki, Miss Wymiaru hehe! - powiedziała Lupus z uśmiechem, Po chwili jednak chrząknęła - Emm... To znaczy... Cesarzowo Isabello..
Entoma w tej chwili uderzyła Lupus w głowę swoim jednym rękawem
- Ałaaa! Za co!? - jęknęła Lupus
- Przestań się wydurniać - powiedziała Entoma
Wrzawa i wiwaty powoli ucichały. Emocje powoli opadały ze względu na to że już sięgnęły wcześniej swojego zenitu. Wszyscy byli zadowoleni..
- Kto by pomyślał... A jednak.. - rzekł Maraal który stał wraz ze swoimi żołnierzami w tłumie i wszystko widział.
Po chwili jednak jeden z nieumarłych podbiegł do Krilla i Ignathira.
- Sir! - krzyknął nieumarły
- Co sie dzieje? - zapytał Krill
- Na horyzoncie! Wielki statek! Płynie w tę stronę! - rzekł zołnierz.
Krill lekko się zdziwił to słysząc. Popatrzył na Ignathira ten jednak oddał spojrzenie.
- Nihil! - krzyknał Krill
Nihil usłyszał głos Krill i odwrócił się. Krill machnął ręką aby do niego podszedł. Nihil od razu ruszył w jego stronę.
- Co sie dzieje? - zapytał Nihil
Krill błyskawicznie wyjaśnił mu sytuacje przekazując mu całą informacje od zwiadowcy.
- A wiec co zrobisz... Nowy Dowódco? - zapytał Krill
Nihil zaśmiał się lekko na słowa Krilla
- Trzeba to sprawdzić... - odparł spokojnym tonem
Sisyphus dostrzegł że zapanowało lekkie zamieszanie... kazał podejść nieumarłemu który przekazał informacje, owy nieumarły powiedział także i jemu co się dzieje.
Isabella uśmiechnęła się mocno do Lupus na jej słowa, uwielbiała gdy do niej mówi w ten sposób różne rzeczy... charakter Lupus był zaiste ciekawy i Isabella ją wprost uwielbiała
Cesarzowa dostrzegła co się dzieje z Krillem i resztą.
- Co się dzieje? - spytała dosyć głośno widząc lekkie poruszenie na twarzy Nihila i Krilla.
Krill słysząc słowa Isabelli spojrzał na Nihila
- Wygląda na to że bedziemy mieli gości... - rzekł Nihil i wszedł na wyższa pozycje aby miec lepszy widok. W tej chwili machnął rękę do jednego z żołnierzy aby mu podał lunetę. Nieumarły błyskawicznie podbiegł i podał mu ja do ręki. Nihil szybko spojrzał przez lunetę na horyzont. Jak sie okazało informacja od zwiadowcy była prawdą. Do Abregado zbliżał się ogromny okręt.
- Co widzisz? - zapytał Krill
Nihil przez chwile nie odpowiadał. Po chwile opuscił lunetę.
- To nie jest typowy okręt... - rzekł Nihil - Zupełnie tak jakbym go gdzieś już widział...
- Pokaż to.. - rzekł Krill
Nihil podał mu lunetę. Krill szybko przez nią spojrzał. Błyskawicznie jednak opuścił lunetę nie wierząc w to co widzi.
- Co... Nie.. to niemożliwe... - rzekł Krill
Ignathir który stał obok nie musiał patrzeć przez lunetę.. Gdy tylko usłyszał informacje o nadpływającym statku wiedział kto się zbliża...
Sisyphus wszedł trochę wyżej i także dostrzegł w oddali ogromny okręt... Azazlef zerwał się chcąc podejść bliżej, czarny rycerz jednak kiwnął ręką że nie ma takiej potrzeby.
Isabella zmrużyła oczy i wychyliła się nieco, chciała ujrzeć owy okręt... dostrzegła w oddali ogromny statek... mrużyła oczy a po chwili zerknęła na Ignathira.
Okręt zbliżył się znacznie. Teraz kazdy był w stanie zobaczyć go gołym okiem. Ignathir wiedział kto to i zaśmiał się lekko pod nosem. Krill już też wiedział jednak przez szok jakiego doznał nie mógł uwierzyć ze to prawda. Nihil również się domyślał, ale reszta nie miała zielonego o tym pojęcia. Jedynie weterani i Nieumarli wojownicy którzy służyli od lat widząc okręt zaczęli niespodziewanie wiwatować powodując zdziwienie na twarzach tych którzy nie mieli pojęcia o co chodzi..
- Cholera jasna... - rzekł głosno Krill - toż to ERRESIR!
Nieumarli zaczeli huczeć i buczeć wiwatując z nieopanowaną radością.
- Raughn! Raughn! Raughn! - krzyczeli
Krill zaśmiał się jak nigdy dotąd. Nihil słysząc to równiez był zaskoczony. Również zaczał wiwatować. Nieumarli zołnierze błyskawicznie pobiegli i zatorowali cały port.
- IIIIIIHHHHHHAAAA! - krzyknął dziko na całe gardło Raughn robiąc gwałtowny zwrot kołem sterniczym. Wszyscy usłyszeli jego głos. Jego okręt zaczał dokować w porcie. Wszyscy byli w stanie dostrzec jego potężny okręt oraz jego samego za sterem w swojej starej kapitańskiej czapce.
- Raughn... - Sisyphus z ogromnym zdumieniem pokiwał głową... kompletnie się tego nie spodziewał... nastąpiło kolejne ogromne wydarzenie... było to zaiste mocno intrygujące..
Isabella otworzyła szeroko oczy, widziała że Erresir jest w porcie... wiedziała już, wiedziała że to Raughn przybył... uśmiechnęła się i bardzo szeroko otworzyła usta ze zdumienia, aż zakryła buzię swoją aksamitną dłonią, była w kompletnym szoku... spędziła z nim tyle chwil sam na sam... były to dla niej arcyważne momenty... kompletnie się nie spodziewała że jeszcze kiedyś go ujrzy... mocno się ucieszyła jego przybyciem.
Gdy tylko Erresir zadokował w porcie na Abregado. Raughn poprawił swój kapelusz i wyszedł na pomost spoglądając na okolice i na zebranych.
- No no... odkąd ostatni raz tu byłem bardzo sie tutaj pozmieniało... - rzekł Raughn
Nieumarli nie mogli przestać wiwatować. Raughn był dla nich niczym Bóg. To on odrodził armię z popiolów i to z jego pomoca Cecilia została obalona... Był dla wszystkich bohaterem...
Raughn widząc młodych wojowników pomachał do nich ręką. Nie spodziewał się takiego uwielbienia..
- Po tylu latach nadal budzisz szacunek... - rzekł Krill
Nieumarli rozstąpili sie robiąc przejście Krillowi i Nihilowi.
- Ha ha ha! A kogo mu tutaj mamy! - rzekł Raughn
Krill podszedł do Raughna i przytulili się męskim uściskiem i poklepali po plecach.
- Witaj z powrotem! - rzekł zadowolony Krill
Raughn pokiwał lekko głowa i spojrzał na Nihila
- Ciebie chyba pamiętam!... Nihil Vegha? Czyż nie?
- Tak... to dla mnie to wielki zaszczyt... - odparł Nihil
Raughn i Nihil podali sobie ręce na powitanie.
Do zebranych podszedł równiez i Ignathir. Raughn od razu go zauważył.
- No proszę proszę... No to mamy komplecik... - rzekł Raughn śmiejac się pod nosem - Wielka trójka znowu razem! Haha!
Ignathir zaśmiał sie lekko pod nosem. Była to prawda... Trzej generałowie którzy za czasów Cecili zjednoczyli się i podbili Abregado.. teraz ponownie spotkali sie w jednym miejscu...