Spenser bez zastanowienia rozpłynął się w czarny dym. Zniknął gdzieś za zakrętem korytarza. Ignathir momentalnie stracił go z oczu. Scavenger już wiedział że to koniec jego służby dla Darkseida pomimo tego że był mu lojalny do samego końca. Musiał ratować swoją skórę.
Spenser zniknął i nikt już o nim nie słyszał...
Ignathir widząc, że Spenser ostatecznie zniknął, rzucił ostatnie spojrzenie na wnętrze bazy Harkona a następnie przeteleportował się na zewnątrz gdzie panowała śnieżyca. Jego czarne szaty powiewały na wietrze, a jego oczy świeciły zielonym blaskiem.
Zaśmiał sie pod nosem spoglądajac na wrota a nastepnie odwrócił się i ruszył przodem oddalając się od bazy.
Po kilku chwilach podniósł lekko swoją prawą rękę i gdy tylko zacisnął pięść wyzwoliła sie za nim potężna eksplozja... potężniejsza nawet od wybuchu wulkanu Kataravu.. słyszalna w odległości setek kilometrów... Cała baza Harkona eksplodowała.. wszyscy którzy znajdowali sie w środku zginęli. Reaktor wybuchł dodatkowo potęgując eksplozje... Wszystko co posiadał Harkon został zniszczone... jego trofea.. narzędzia... zapasowe części... jego cała armia...wszystko przepadło przez jeden gest arcymaga. Kłęby dymu i ognia wzbiły się w atmosferę na wysokość kilku kilometrów... po całej bazie pozostał jedynie ogromny, płonący krater.
Ignathir obserwował destrukcje.. widział jak lód wszędzie dookoła zaczyna się kruszyć i topić, ziemia zaczyna sie osuwać... ogień trawi wszystko...
- Tak jak przewidywałem.... - rzekł sam do siebie Ignathir mrocznym tonem
Wybuch rektora spowodował trzęsienie ziemi w całym Magic World, zatem również za Abregado gdzie toczyła się walka Harkona z Isabellą. Ten pierwszy zachwiał się tracąc równowagę. Popuścił trochę kark kobiety przez co miała szansę się uwolnić...
- Co to było?! - krzyknął Nihil który ledwo utrzymał sie na nogach przez nagłe trzęsięnie ziemi. Entoma, Lupus oraz pozostali nieumarli upadli jednak na ziemię tracąc równowagę. Krill natomiast lekko sie tylko zachwiał, ale również wyraźnie wyczuł wstrząs.
- Powtórna erupcja? Nie... nie moze być.. - rzekł Krill sam do siebie myśląc, że to może być po raz kolejny wybuch wulkanu.
Tymczasem Sisyphus wraz Z Callisto oglądali pojedynek odkąd się zaczął w bezpiecznym punkcie z którego dogodnie było widać walkę... po jakimś czasie dołączył do nich Azazlef a jeszcze po chwili Szalony Kapelusznik... obserwowali batalię w milczeniu...
Harkon trzymał Isabellę za szyję i mocno ściskał, jego uścisk był iście zabójczy, przepotężny... przez chwilkę się szamotała, jednak szybko zdołała się całkowicie opanować, nie zamierzała tolerować czegoś takiego... także Harkon nieco poluźnił uścisk w tej chwili... błyskawicznie prawa i lewa dłoń Isabelli zapłonęły potężnym wiecznym ogniem, a ona bardzo szybko huknęła pięścią w twarz Darkseida z całej siły 4 razy... uderzenia były bardzo mocne, niczym potężnego silnego wojownika... Harkon puścił uścisk a Isabella ustała na ziemi i wzięła szybkie oddechy, odskoczyła do tyłu.
- Nie chciałeś?! Wciąż kłamiesz, nic się nie zmieniło! - krzyknęła w jego kierunku i odezwała w końcu do niego po raz pierwszy odkąd przybył... trzęsienie ziemi lekko ją zdziwiło jednak nie przejmowała się tym... miała bowiem swój ważny cel do zrealizowania... jej oczy błysnęły zielonym blaskiem... ostatni czyn Harkona ją zdenerwował, była w tym momencie już gotowa aby całkowicie dać się ponieść swej mocy... wzięła dwa głębsze oddechy i wyczarowała wokół swego ciała barierę zarówno magiczną a także z Wiecznego Ognia... spoglądała na Harkona...
Ignathir jeszcze przez chwile spoglądał w milczeniu na kłęby dymy i ognia z miejsca gdzie przedtem stała baza Harkona. Nagle jednak obok niego pojawił sie Tempus który również spoglądał na kompletną destrukcje. Był zadowolony.
- Bardzo ładnie... Pamiętam, że juz to widziałem w przeszłości... a moze w przyszłosci... - rzekł Tempus - Tak czy siak, nadal jest to wspaniały widok...
Ignathir rzucił na niego spojrzenie kątem oka.
- Gdzie teraz sa twoi kompani? - zapytał arcymag
- Zabrałem ich w bezpieczne miejsce gdy tylko rozpoczęła się walka.. dokładnie to 10 sekund przed jej rozpoczęciem..
- Rozumiem...
- Przed Atroxem i Pandorą jest świetlaną przyszłość... widziałem to... z każdą sekundą jest coraz lepsza... - rzekł Tempus chowając ręce za plecy.
Ignathir wolno pokiwał głową
- Nie ukrywam, że nasza współpraca jest niezwykłym zbiegiem okoliczności... Dobrze pamietam jak swego czasu byliśmy po przeciwnych stronach barykady... - odparł arcymag
- Cóż mogę rzec... Wszystko ma swój cel... Czasami coś co bywa niemożliwe i wręcz nielogiczne niebawem staje się realne... Zresztą dobrze wiem co jest twoim celem i co zamierzasz... teraz i w przyszłości... Nie wiedzę powodu aby Cie powstrzymywać ani też walczyć...
- Hmm.... A więc patrzyłeś też i w moją przyszłość... - rzekł zainteresowany Ignathir
Tempus pokiwał lekko palcem i się uśmiechnął.
- Nic więcej nie mogę zdradzić... - rzekł Tempus
- Domyślam się... - odparł arcymag i odwrócił wzrok - Nie bedzie to jednak konieczne... Ja zrobie co mam zrobić... Co sie stanie dalej nie będzie zależało ode mnie...
Tempus zasmiał sie lekko pod nosem a nastepnie zniknął zostawiając arcymaga samego.
Ignathir odpalił w tej też chwili swój wizier rzucając przez chwile spojrzenie na walkę Isabelli, szybko jednak go wyłączył.
Harkon popatrzył na Isabelle. Jego oczy pokryły sie krwią. Pragnął ją zabić.
- Ignathir dobrze to zaplanował... Jesteś taka naiwna... - mówił mrocznym głosem wyciągając siekierę
W tej chwili księżniczka postanowiła całkowicie odwrócić tory tej walki... była już gotowa... oczy Isabelli w tym momencie zapłonęły potęgą Wiecznego Ognia... Harkon doznał ogromnego szoku... obie ręce Isabelli zapłonęły Wiecznym Ogniem, całe ramiona się nim pokryły... chwilę później dawna Isabella zniknęła a mroczny elf ujrzał księżniczkę w swojej nieumarłej formie... Isabella poczuła się w tym momencie świetnie, wyśmienicie... nie czuła bólu, emocji... wyglądała wspaniale... zaśmiała się w tym momencie przeszywającym śmiechem który aż dopadł Harkona...
- Harkon... podobają ci się moje blond włosy? Czy może wolałeś mnie w czarnych?! - powiedziała głośno w stronę elfa - Puk puk, Harkon... Do twoich drzwi zapukała właśnie śmierć! Ujrzałeś zwiastun swej katastrofy... twojego złamania... - wykrzyknęła mrocznym, groźnym, szyderczym i przeszywającym tonem mając go już całkowicie dość... zamierzała go już teraz tylko masakrować... nie był w stanie jej już w jakikolwiek sposób zranić, jego słowa także od dawna nic nie znaczyły... zamierzała go wykończyć... jej ręce i oczy płonęły potęgą Wiecznego Ognia, a Isabella i Wieczny Ogień byli w tej chwili jednością nie do złamania...
Moc Isabelli zwiększyła się ogromnie po przemianie, każdy kto był w pobliżu mógł to wyczuć... Harkon poczuł się bardzo dziwnie... potęga wprost biła z Isabelli i nigdy nie mógł czegoś takiego czuć... od tej chwili Isabella z każdym kolejnym atakiem zamierzała niszczyć cząstkę Darkseida, aby finalnie go całkowicie zmiażdżyć i pochłonąć... w tym momencie przejęła kontrolę nad walką, pstryknęła palcami, pojawiła się za elfem i uderzyła z ogromnym impetem Darkseida... huknęła płonącą wiecznym ogniem pięścią w jego plecy a tego odrzuciło na kilka metrów do przodu i padł na brzuch, z tyłu na jego skafandrze pojawiło się wgniecenie... wcześniejsze ataki Isabelli były o wiele słabsze od tych, te były absolutne...
Isabella ponownie pojawiła się przy Harkonie, cisnęła w niego Arresto Momentum Maxima, a zaklęcie unieruchomiło jego ciało... księżniczka ponownie uderzyła pięścią i zrobiła kolejne wgniecenie w jego skafandrze tym razem na klatce piersiowej... atak jednak go nie odrzucił gdyż Arresto Momentum go w tym miejscu zatrzymało... po chwili huknęła mu w prawą nogę, głowę, uderzyła także pierwszy cios w respirator który był jej głównym celem... po tym uderzeniu ponownie Harkona odrzuciło do tyłu gdyż Arresto już puściło, cisnęła za nim jeszcze wiązką Wiecznego Ognia i odskoczyła kawałek do tyłu...
W tej chwili Isabella poczuła coś dziwnego... w jej prawej dłoni pojawiło się Ostrze Świetlistego które otrzymała z łaski samego Lushara... gdy tylko pochwyciła w swej dłoni ten miecz poczuła jak jej ciało napełnia ogrom energii witalnej i ogrom sił... czuła się wyśmienicie i odpornie na każdy rodzaj bólu... zamierzała przetestować swój miecz którym jeszcze nie walczyła... Harkon miał być jego pierwszą ofiarą.
W głowie Isabelli pojawiły się wspomnienia z testu ze Starożytnym i walka z tą legendarną istotą... w chwili gdy pojawił się miecz natomiast ujrzała Raughna i jego wyspę, jego trening... uśmiechnęła się pod nosem i była gotowa ponownie zaatakować Harkona z jeszcze większą siłą...
Poturbowany Harkon odrzucony na kilka metrów przeturlał się po gruncie i szybko pozbierał.
- Dość tego... - powiedział mrocznym głosem
- Mul... Qah diiv!
Ciało elfa zapłonęło, promieniowało energią z Apokryfu.
- Dużo się nauczyłaś by chcieć mnie zabić... - dodał mrocznym głosem
- Ro ling...
Nagle pnącza wyskoczyły z ziemi i pochwyciły ciało Isabelli.
- Fus... Ro death... - wiązka poleciała w stronę kobiety
Darkseid nauczył się w tych wszystkich latach planowań i chowania się w bazie krzyku śmierci. Był najpotężniejszym krzykiem uśmiercającym każdą istotę. Używał go między innymi Daron.
Isabella była spętana, nie mogła się poruszyć... pnącza które wykreował Darkseid były potężne a ich uścisk zabójczy... księżniczka widząc frunącą potężną wiązkę skupiła w sobie ogrom energii, a jej dłonie i ręce zapłonęły mocą Wiecznego Ognia który momentalnie spalił wszystkie pnącza, Isabella uwolniła się i teleportowała w bok unikając tym samym jego krzyku w ostatniej chwili.
Isabella pstryknęła palcami i pojawiła się obok Darkseida, wymierzyła cios mieczem jednak elf doskonale zablokował jej cios swoją siekierą... Isabella zapatrzyła się przez chwilę na siekierę... ona także była jej celem, tak samo jak jego respirator... przeniosła swój zabójczy wzrok na twarz Darkseida i wymierzyła kolejny błyskawiczny cios mieczem którego nauczyła się na wyspie Raughna... cięła lewą dłoń i bark Harkona, następnie z lewej ręki wypuściła w niego potężną kulę Wiecznego Ognia która rozbiła mu się na prawym boku i odrzuciła w bok, księżniczka ponownie błyskawicznie się do niego zbliżyła i cięła mieczem jego głowę, po chwili ponownie huknęła mieczem w respirator - był to już drugi cios na respirator i zdołała go teraz już lekko uszkodzić, miecz bowiem był bardzo ostry, idealnie dopasowany... księżniczka była zadowolona z tego miecza, nie wiedziała czego jeszcze się po nim spodziewać...
Harkon już wstawał, w tym momencie jednak miecz zaczął emanować blaskiem a sekundę później wydobył się z niego duży błysk światła i oślepił całą okolicę, jednak głównie Harkona... Isabella ani trochę nie została oślepiona... elf natomiast stracił na ten moment widoczność... miecz jednak zniknął z dłoni Isabelli...
Księżniczka zdziwiła się na to wszystko, jednak nie zamierzała zaprzestawać... wysunęła w tym momencie swoją różdżkę i dłoń przed siebie, zaczęła harmonijnie i bardzo estetycznie poruszać różdżką i dłonią, wypowiadała pod nosem zaklęcie... w tym momencie miała przed oczami test w którym walczyła z Naberal... używała tam bowiem wielu arcypotężnych i trudnych technik których latami się uczyła...
W tym momencie z końca różdżki i dłoni Isabelli wprost wybuchła wielka fala wody, która momentalnie huknęła w Darkseida i owinęła wokół niego, zamykając go w potężnej wodnej kuli, która chwilę później uniosła się w powietrze... była to hiperkula wodna, jedno z najsilniejszych zaklęć Carrabotha...
W tym momencie wokół elfa formowała się potężna kula, bańka wodna... bez wyjścia, Darkseid mógł odczuć teraz uczucie jakby był pod wodą, przyspawany kotwicą do dna oceanu... Harkonowi natychmiast zrobiło się ciemno w oczach, nie mógł swobodnie oddychać ani się poruszać, a na pewno nie mógł się wydostać... był w tym momencie niczym rybka wyciągnięta z wody, która odlicza swe ostatnie sekundy życia... dodatkowo Harkon miał absolutną ciemność przed oczami która zastąpiła wcześniejszy blask który go oślepił...
Dodatkowo kula wodna wprost wysysała esencję i życie z Darkseida, kula cały czas emanowała i formowała się w coraz to potężniejszą, otaczały ją wzburzone fale, wnętrze było czarne i całe z wody, kula pochłaniała ogrom mocy Harkona i osłabiała jgo organizm, wycieńczała go... Elf mogł czuć się teraz jakby nieprzerwanie biegał od kilku dni, jakby był bardzo chory... wycieńczony, wyssany z życia... to wszystko właśnie powodowała hiperkula wodna...
Woda tak mocno sterowała i szarpała ciałem Darkseida wewnątrz kuli, że ten nie mógł w żaden sposób dostać się do jakiejkolwiek krawędzi kuli, nie mógł pływać, nie mógł poruszać kończynami, mógł się jedynie bezwładnie szamotać i dusić... kula coraz mocniej wysysała z niego wszelkie esencje, dodatkowo brak możliwości oddechu osłabiał mocno Darkseida... musiał działać szybko i w jakiś sposób poradzić sobie z hiperkulą... niewielu jednak było do tego zdolnych... jednak nawet jak z niej wyjdzie, to za jej sprawą będzie mocno osłabiony...