W pomieszczeniu w którym była Helena było tylko jedno źródła światła.. żarówka.. tuż nad jej głową. Wszędzie wokół panowała ciemność.. nie było okien.. Agreggor podbiegł i juz chciał ja rozwiązać gdy nagle usłyszał głos dobiegający z ciemności.
- Nie tak szybko chłopcy... - rzekł głęboki głos
Czarodzieje po chwili dostrzegli że zza krzesła Heleny wyłania się Maraal a z rogu pokoju 3 najlepszych kultystów
Maraal poprawił swojego wąsa i następnie dobył zza pleców swoją podwójną broń.
Wykończeni wojownicy nie mogli uwierzyć.
- Drętwota - Jay rzucił zaklęcie w Maarala.
W tym samym czasie...
Do wymiaru nicości przedostał się... Tempus. Kolejny Tempus. Był o kilka lat starszy od teraźniejszego Tempusa.
- Nędzny podróżniku! - mówiąc to Hunter spojrzał się na leżącego Tempusa.
- Ascendio! - krzyknął Starszy Tempus, podniósł swoje młodsze wcielenie do góry. Hunter zaczął biec w stronę podróżnika.
- Nie tak szybko. - odparł kolejny głos.
Zza cienia wyłonił się kolejny Tempus, bliźniaczo podobny do nowo przybyłego.
- Czas może i jest po waszej stronie ale nie po stronie krainy. Wasza kraina rozpada się - powiedział stojąc między trójką Tempusów.
Elf pokazał na hologramie załamanie pogody w Magic World.
- Tego nie da się odwrócić. To przez was. - odparł
- Nie. To Ty. To Ty to zrobiłeś i Sithis sprowadzając mnie tutaj. - powiedział Tempus
Hunter spojrzał się na niego.
- Nie rozumiecie wagi spraw! - kzyknął i zamachnął sie swoim ostrzem w stronę Tempusa, ten je zblokował magią.
- Uciekajcie, przetrzymam go chwilę! - krzyknął w stronę swoich młodszych wcieleń Tempus
Hunter zaczął pojedynkować się z czarodziejem, w tym czasie dwójka podróżników w czasie wydostała się z wymiaru nicości...
Maraal z łatwością uniknął ciosu i doskoczył z predkoscia błyskawicy do Jaya uderzając go z impetem podwójną bronią ( podwójne ostrza przewodzące energie elektryczną) w głowę oraz w udo. Jay upadł na ziemie obolały.
- Brac ich! - krzyknął Maraal
Trzech najlepszych kultystów ruszyło do ataku. Azmuth i Kapelusznik byli w poważnych tarapatach. Nie mówiac juz o wykończonym Agreggorze. Kultysci unikali każdego ich ciosu i wyprowadzali skuteczne kontry.
Maraal był oczywiście z nich najlepszy. Był prawą ręką Amona i doskonale wiedział jak walczyć z każdym z czarodziejów. Maraal Kopnął Jaya w brzuch a ten poturlał się od ciosu aż pod ścianę
Azmuth był wyczerpany. Po wyjściu z wymiaru Rokhuntusa jego moce wymiarowe go przerosły, aż w końcu zużył je wszystkie. Nie miał już takiej super siły jak wcześniej. Stawał się powoli zwykłym czarodziejem. Agreggor nie miał szans w walce z Maaralem, wyjął swój nóż i posługiwał się tylko nim. Jay leżał obolały na ziemi. Obserwował walkę zamroczony, miał uczucie że zaraz zemdleje. Kiedy spostrzegł że Agreggor jest w tarapatach rzucił się na Maarala. Ten odwrócił się i momentalnie włożył sztylet, który leżał na ziemi w jego brzuch. Maaral wyciągnął go z ciała Jaya. Chłopak miał przerażenie w oczach, upadł kolana, Agreggor krzyknął w jego stronę. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Maaral rzucił sztylet na ziemię. Chłopak topił się we wlasnej krwi, która wylewała się z jego ciała.
- Jesteś następny - mówiąc to Maaral podniósł Agreggora za gardło do góry.
Kapelusznik i Azmuth zostali złapani przez dwójkę kultystów. Do krtani przyłożono im sztylety.
- Żałośni czarodzieje.. - rzekł Maraal nadal trzymajac Agreggora - Musicie zrozumieć, że wasz czas dobiegł końca..
Helena jęknęła. W jej oczach pojawiły sie łzy.
Maraal dał sygnał kultystom by zabili Azmutha i Kapelusznika. Kultysci juz zamierzali przeciąć im krtań gdy z korytarza dobiegł odgłos roztrzaskanej szyby. Kultysci odwrócili sie jak poparzeni. Maraal spojrzał w kierunku drzwi.
W progu stanęła zamaskowana postać. W dłoni dzierżyła łuk.
- Co do? - zdziwił sie Maraal
Zamaskowana postac rzuciła sie na kultystów odpychając ich do kąta, uwalniając tym samym z ich więzów Kapelusznika i Azmutha. Ci jednak upadli na ziemię wyczerpani.
Maraal cisnął Agreggora prosto o ścianę. Agreggor przyrył o nią nosem. Dowódca kultystów ruszył do walki z zamaskowanym przybyszem jak równy z równym.
Kultysci po chwili podnieśli się. Uslyszeli rozkazy Maraala dobiegające z korytarza aby "zabrać stąd zakładniczkę i dobić ledwo żywych czarodziejów".
Agreggor miał poobijaną twarz, również usłyszał ten rozkaz. Rzucił się w stronę Heleny. Azmuth przytrzymał magią kultystów. To była ostatnia resztka magii wymiarowej. Użył jej całej.
Agreggor odwiązał Helenę.
- Azmuthie! Uciekajcie! - krzyknął w jego stronę kierując Helenę do Azmutha
Kultysci próbowali za wszelka cenę wydostac się z pod wpływu Azmutha. Jeden z nich rzucił nożem w jego stronę.
Zamaskowany przybysz nadal walczył z Maraalem. Zaczął on jednak przegrywać, Maraal był bowiem specjalistą w walce wręcz. Nagle Przybysz krzyknął w stronę czarodziejów.
- Szybko! uciekajcie! Teraz!
W tej chwili Maraal uderzył przeciwnika poteznym ciosem ze swojej broni powalając go na ziemię. Odwrócił się w stronę Heleny i Azmutha .Już miał sie rzucić na czarodziejów po raz kolejny gdy lezacy na ziemi przybysz ostatkiem sił cisnął w Maraala zaklęciem wybuchowym. Dowódca kultystów nie zdołał zareagować. Cios spowodował że Maraal wyleciał przez okno w korytarzu z impetem wybijając szybę.
Harkon również wszedł do środka pałacu
Azmuth uniknął lecącego noża. Chwycił go i jeszcze jeden nóż i cisnął nimi w kultystów. Ci padli martwi. Po kilku sekundach Azmuth deportował się z Heleną do ich kryjówki.
Agreggor został i podszedł do przybysza..
Przybysz patrzył jak Azmuth i Helena uciekają. Przez chwile jeszcze leżał na podłodze wykończony. Nastepnie bardzo powoli wstał podpierając sie o ścianę i popatrzył na Agreggora.
Krill przecisnął się przez wejście i wszedł do srodka pałacu. To co zobaczył w środku spowodowało ze kompletnie zaniemówił. Wszystko było zniszczone i oblodzone. Dywany które były dekoracją podłóg okazały sie poszarpane. Niektóre ściany były popękane a wszystkie rosliny obumarłe. Ciemnosć jaka tu panowała była lekko rozświetlana przez nieumarłych. Tlący sie w ich ciele wieczny ogien spowodował że wytwarzali oni lekkie zielone swiatło. Nagle jeden z zołnierzy dał sygnał do całej reszty
- Patrzcie tutaj! - rzekł
Krill podszedł do niego. Żołnierz odsunął się. Oczom Krilla ukazała sie czaszka, szkielet oraz mnóstwo kosci leżace po niewielka warstwą śniegu. Dowódca nieumarłych przyklęknął i wziął je do ręki przyglądajac sie im dokładnie
- To kości syreny... - rzekł - Co tu sie stało...
Amon tymczasem wszedł do pomieszczenia na drugim piętrze budynku. Socher stanął w progu. Cały czas zerkał na okno z którego był widok na teatr. Amon zaczął szukac czegoś po szufladach. Socher nie miał pojęcia czego.