- On zawsze jest taki irytujący...? - zapytał i wstał wracając do Isabelli
Ignathir pojawił się po chwili obok Krilla oraz Nihila. Westchnął lekko.
- Wygląda na to, że wszystko potoczyło sie kompletnie inaczej niż przypuszczałem... - rzekł arcymag kiwając lekko głową - Jeżeli to jest to co miał na myśli Tempus... to szczerze jestem mocno zawiedzony...
Krill i Nihil szybko popatrzyli na niego.
- Co masz na myśli? - zapytał Nihil
- Wygląda na to że Harkon postanowił sie nawrócić z pomocą Isabelli..
Krill słysząc te słowa nie wiedział za bardzo co powiedzieć. Przez chwile zdębiał jakby kompletnie nie zrozumiał tego co powiedział Ignathir.
- Zaraz.. chwila.. co? - zdziwił się Krill
Ignathir spojrzał na Krilla
- Dokładnie to co powiedziałem... - odparł arcymag
- To przeciez niemożliwe... niby jak? - zapytał Krill
- Cóż... - zaczał arcymag - Nie wiem... choć się domyślam...
Isabella widziała scenę między Harkonem a Ignathirem, jednak ważniejsze było dla niej to co wcześniej mówił Harkon o niej, o krainie... wiedziała, że w tym momencie osiągnęła już prawie wszystko co chciała... prawie...
Zerknęła także na siekierę wbitą w ziemię i uśmiechnęła się, na tym jej zależało... aby Harkon oddał jej oręż którym przelał tyle krwi i którym ściął tyle głów, a który niegdyś należał do jej dziadka... podeszła nieco bliżej siekiery.
Po chwili ponownie przeniosła wzrok na Harkona. Isabella złożyła ręce z tyłu za plecy, wyprostowała sylwetkę i wysoko uniosła głowę.
- Jesteś teraz wolny Harkonie... udało mi się dokonać to co zamierzałam... - powiedziała spoglądając na swojego dawnego brata, później wielkiego wroga... teraz jednak uradowana była tym, że ich wspólna historia zakończyła się właśnie w taki a nie inny sposób...
- Racja, twoje odejście i wygnanie będzie najlepszym wyjściem... - dodała i pokiwała lekko głową.
W tym momencie jednak w jej ręce ponownie pojawiło się pozłacane lusterko które wcześniej wytworzyła... w tej chwili wyszeptała pod nosem pewne mityczne i potężne zaklęcie, a następnie skierowała lusterko w stronę Harkona... ten przez moment ujrzał swe odbicie, potem Isabella spojrzała w lusterko i ujrzała przez moment w nim Harkona... po chwili jednak jego widok zaniknął, a jedynie ona trzymając w ręku owe magiczne lusterko będzie mogła w nim go ujrzeć... pokiwała głową zadowolona, że się udało.
- Pora się chyba zatem... pożegnać... - powiedziała po chwili ciszy. Uśmiechnęła się lekko i życzliwie w stronę elfa.
Wiatr targał płaszczem elfa, włosy Isabelli również powiewały. Oboje stali przed sobą i patrzyli na siebie, tak jakby nic się nie stało. W głowie elfa panowały mętlik, dopiero co przeszedł na dobrą stronę a już musiał żegnać się z kimś kto był dla niego bardzo bliski. Wewnątrz siebie wciąż cierpiał i miał żal do tego co robił przez wszystkie lata. Pochłonięty czarną magią nie kontrolował samego siebie. Harkon pokiwał lekko głową i ostatni raz spojrzał na kobietę.
- Tak... Może jeszcze kiedyś się spotkamy... - powiedział mrocznym głosem
- Dziękuję za wszystko Isabello... Żegnaj... - dodał
Ciało elfa zaczęło się rozpływać w czarny dym, który zaczął unosić się na wietrze. Kierował się w stronę morza, by tam zniknąć i żyć samotnie.
Zaraz po tym przy Isabelli pojawił się Lord Malacath z założonymi rękoma. Wpatrując się w oddalającą się wiązkę dymu powiedział.
- Nie sądziłem że to się uda... Choć od zawsze uważałem że masz duże umiejętności przekonywania, dlatego dałem ci stanowisko ministra.
Kobieta przestraszyła się lekko ducha. Cofnęła się kilka kroków od niego.
- Nie bój się dziecko... Nic ci nie zrobię - powiedział i zaśmiał się lekko, założył ręce za siebie.
Isabella widząc jak Harkon znika już zamierzała się teleportować, jednak nastąpiło coś dziwnego...
- Lord Malacath? - Isabella bardziej aniżeli się przestraszyła to ogromnie zdziwiła... zaszokowało ją ujrzenie Lorda w postaci ducha.
- Skąd się tutaj wziąłeś? - spytała zdezorientowana sytuacją.
Malacath uśmiechnął się lekko. Nie chciał zdradzać szczegółów kobiecie.
- Chciałem ci pogratulować moja droga. Razem zdołaliśmy oczyścić Harkona, choć sam przyczyniłem się do jego zguby - mówił do niej.
- Ujrzałem wiele rzeczy w zaświatach i w wymiarze przejścia. Przez ten cały czas byłem obecny, widziałem i słyszałem wszystko - kontynuował niskim głosem.
- Nic jednak nie mogłem zrobić, jednak dzięki twojej pomocy wydarłem czarną magię z jego duszy... Teraz gdy wszystko się skończyło, mogę na dobre odejść i nie bać sie o los moich dzieci - skończył i popatrzył się na horyzont.
Krill przez jakiś czas zastanawiał się nad słowami Ignathira. Wiedział, że mineło już sporo czasu odkąd ostatnio się widział z Harkonem. Miał jednak wątpliwości co do tego by elf tak łatwo odstąpił od ścieżki mroku. W szczególności po tym wszystkim co zrobił i jak wiele krzywd wyrządził. Jego los nie obchodził już Krilla, zresztą tak samo jak zagrywki Ignathira... Jedyną nadzieje jaką wiązał była w Isabelli... liczył na to że gdy ta zasiądzie na tronie w krainie ponownie zapanuje spokój.
- Isabella... Wygrała? - zapytał spokojnym tonem Krill
Arcymag który stał obok niego pokiwał wolno głową.
- Nie do końca było to zwycięstwo jakiego sie spodziewałem... ale wychodzi na to że tak...
- Po prostu go przekonała...- zaśmiał sie Krill nie mogąc nadal w to uwierzyć.
- Jakbym wiedział że do tego dojdzie, przygotowałbym dla niej test negocjacji - parsknął lekko Ignathir
- Najwyraźniej nigdy go nie potrzebowała.. - odparł Krill
Ignathir wzruszył ramionami.
- Cóż mogę rzec.... - odparł Ignathir - Księżniczka jednak czasami potrafi zaskoczyć...
Nihil oraz pokojówki które stały obok wsłuchiwały sie w ich dyskusje. Lupus byłą w szczegolnosci zadowolona słysząc o zwycięstwie Isabelli.
- A co z Harkonem? Odszedł? Wróci? - zapytał Nihil
- Wątpie w to... - odparł Ignathir - Aczkolwiek gdy pewnego dnia postanowi znów siać zamęt to osobiście się nim zajmę...
Nihil pokiwał głową
- Nie zmienia to jednak faktu ze według mnie jego egzekucja byłaby najbardziej efektywnym rozwiązaniem... Aczkolwiek... Isabella zdecydowała inaczej... wybrała inną drogę... Czy prawidłową? Cóż.. tego dowiemy sie w przyszłości...
Krill rzucił spojrzenie na arcymaga
- A więc... teraz pozostaje tylko jedno... - rzekł Krill
- Tak... - odparł arcymag zaciskając rękę na swoim kosturze.
Isabella spoglądała na ducha lorda i słuchała jego słów, wolno pokiwała głową, to co mówił było ciekawe.
- Czyli pomogłeś mi w tym... hmm.. - powiedziała z zaciekawieniem - Najważniejsze, że nam się to udało... - dodała spoglądając na ducha.
- Ja osiągnęłam to co chciałam... podczas swej drogi brałam także nieco przykładu z twojej historii... w naszej rodzinie było wiele sporów, ale między nami nic takiego nie nastąpiło... - powiedziała również składając ręce z tyłu i w tej chwili przypomniały jej się wcześniejsze różne konflikty i wydarzenia które miały miejsce... teraz natomiast w krainie ona jako jedyna pozostała z nazwiskiem Carraboth Bal... zrobiła poważną minę również spoglądając na horyzont.
Lord popatrzył na wbitą w ziemię siekierę. Przypomniał sobie jak ważnym orężem była dla Neclara.
- Dbaj o te krainę Isabello - powiedział nagle patrząc na nią.
- Powodzenia... - dodał i kiwnął lekko głową
Zaraz po tym Lord zaczął się rozpływać i zniknął z oczu kobiety.
Gdy Lord zniknął Isabella jeszcze raz rozejrzała się po tej zmasakrowanej okolicy... westchnęła i odetchnęła z ulgą zamykając na chwilę oczy, jej włosy lekko powiewaly na wietrze... po krótkiej chwili otworzyła oczy i podeszła do siekiery... chwyciła ją i wyciągnęła z ziemi w którą była wbita... spojrzała na broń przez chwilę, a następnie teleportowała się w miejsce gdzie był Ignathir... w tej chwili pojawiła się przed Ignathirem i resztą....