MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Isabella zaczęła się śmiać, w dosyć podobny sposób co Pyke... była wykończona, czuła zobojętnienie, frustrację, smutek i wściekłość. Czuła jakby zaraz miała zemdleć tuż przed Amonem.
- Haha... O tak... Amonie... Szantaż... tylko to ci pozostało... zaszantażowałeś mnie... - mówiła.
- Chcesz Pyke'a... dostaniesz Pyke'a... wtedy będziesz mógł z nim walczyć na śmierć i życie... - mówiła, nadal lekko chichocząc.
- Dodatkowo jeszcze rzucę pod twe nogi Baldura... słabego Baldura, któremu dałeś władzę... który wszystko zniszczy... gratuluję... zawsze był cwany... - mówiła, cały czas się cofając.
W tym momencie chwyciła klamkę od drzwi...
- a wtedy... dasz mi spokój... I już nigdy mnie tak nie potraktujesz... - nacisnęła klamkę, otwierając drzwi...
- Jeśli to ma mnie przenieść gdzieś indziej, gdzie planuję, to zginiesz od razu Agreggorze - odparł Hunter
Agreggor patrzył na niego z przerażeniem.
- Próbowano mnie oszukać tysiące lat temu, tamte istoty nie wyszły na tym dobrze, a ty... może jeszcze przeżyjesz po tym wszystkim... - odparł Elf
- Co zamierzasz? Czemu chcesz się spotkać z Akatoshem? - pytał czarodziej
- By go zabić. To on odpowiada za ten chaos. On, Balowie, Carrabothowie, Grinderwaldzi. To oni doprowadzili świat do rozdarcia. - odparł złowieszczo
- Nie mam już okowów, nikt mną nie włada, to ja decyduje o tym kto zginie. - dodał
Amon patrzył na Isabelle bez jakichkolwiek emocji. Nie odpowiedział na jej słowa.
Gdy Isabella otworzyła drzwi praktycznie od razu zareagowali strażnicy oraz Maraal i Elena którzy stali w poblizu. Elena nie wiedziała co powiedziec Isabella bowiem była w strasznym stanie. Maraal podbiegł do Isabelli lekko zaskoczony pomagając jej się utrzymać na nogach.
- Co się stało? Wszystko w porządku? - wypytywał
Nagle jednak usłyszał donośny głos Amona
- Zostaw ją... pozwól jej przejść.. - rzekł - W końcu ma bardzo ważne zadanie do wykonania i bardzo mało czasu...
Maraal przez chwile sie wahał ale pokiwał głowa i odstąpił.
Isabella spojrzała na Maraala smutnym wzrokiem... pokiwała lekko głową, nic nie mówiąc... wszak wśród najważniejszych ludzi Amona przez te lata zyskała wielu dobrych przyjaciół...
Odsunęła się od dwójki, a następnie szybko się stamtąd deportowała... pojawiła się pod wejściem do swojej rezydencji... ochroniarze natychmiast do niej podbiegli.
- Pani Isabello! - Podtrzymali ją.
- Cóż się stało?! Kto śmiał?! - Krzyczeli... szli razem do drzwi wejściowych, po chwili weszli do środka.
Isabella wyrwała się im i szybko podbiegła do leżącego Jonathana...
- Jonathanie! Jonathanie! - Krzyczała.
Szybko podbiegł lekarz.
- Jeszcze się nie zbudził... jeszcze nie... - powiedział, zasmucony...
Isabella szarpnęła go jeszcze raz, patrząc na niego smutnym wzrokiem...
- pomyliłam się co do Amona... - powiedziała cicho, a po chwili zemdlała przy kanapie, na której leżał Jonathan. Natychmiast podbiegło do niej multum osób, zaczęli jej pomagać i położyli ją na kanapie stojącej obok kanapy na której leżał Jonathan...
- Gotowe. - powiedział w końcu Agreggor, z ulgą.
- Uruchamiaj. Moja energia i działanie tego urządzenia zdziała cuda. - odparł pewnie Hunter
Czarodziej włączył urządzenie. Cain odepchnął go na bok, podbiegł do urządzenia generującego portal.
- Avaldum Maxima! - wykrzyknął zaklęcie werbalne.
Z rąk Huntera wylatywała czerwona energia, która bezpośrednio wlatywała do wytwarzającego się pola energii. Portal zaczął barwić się na kolor fioletowo zielony.
- Więcej, więcej energii. - mówił głośno Cain, jego oczy płonęły...
Agreggor przyglądał się całej sytuacji, nie był pewien czy uciekać, czy tez zostac i nie narażać się Elfowi. W bezpośrednim pojedynku nie miałby żadnych szans.
Po tym jak Isabella zemdlała ujrzała w swoim śnie Ignathira który trzymał swoj kostur i patrzył na nią swoim martwym wzrokiem śmiejac się.
Hunter kipiał cały energią. Agreggor po raz pierwszy w życiu widział tak potężnego użytkownika magii. Uważał nawet że sam Malacath czy Lord Carraboth nie dorównywaliby mu.
Po kilkunastu sekundach cierpienia Cain skończył wytwarzać portal. Apokryf był już widoczny w portalu.
- Gotowy by być bogiem. - powiedział swoim mrocznym głosem sam do siebie. Wkroczył do portalu nie zważając na Agreggora.
Agreggor wstał i zbliżył się trochę do portalu. Gdy już przejście się zamykało nagle z jego lustra powędrowała ogromna ręka Huntera, która chwyciła za klatkę piersiową Agreggora i wciągnęła do środka.
- Ty idziesz też czarodzieju. - odparł Cain.
Jyggalag podał Baldurowi eliksir wielosokowy.
- Nie zrobię jej tego... - powiedział mrocznym głosem Harkon
- Zrobisz... Pewnie, że zrobisz. Oddasz jej fałszywego mnie, bym mógł porwać Ministrów z parlamentu - odrzekł pewnie Jyggalag.
Oboje zaczęli zamieniać się wyglądem ciał. Baldur wyglądał jak Pyke'a i na odwrót... Wszystko przebiegło zgodnie z planem.
- Co jeśli nie będzie chciała... - spytał Darkseid
- Wtedy sam ją do tego zmusisz. Użyj krzyku przymusu, czy coś... Nie obchodzi mnie to - odpowiedział spokojnie.
Harkon znów czuł, że zaczyna żyć na łańcuchu. Na ten moment jednak nic nie mógł zrobić, Jyggalag z pewnością miał na niego nie jednego haka. Musiał się go posłuchać.
- Zabije cię, jeśli mnie oszukasz... - rzekł niskim głosem Harkon
- Z tobą zrobię to samo, przyjacielu. Nie martw się, to czysty biznes - odrzekł.
Jyggalag kiwnął głową do swoich ludzi. Ciężarówka zaczęła odjeżdżać.
- Spotkamy się na Kartis, w karczmie, niedaleko ratusza. Obejrzymy sobie tam przedstawienie - dodał patrząc na elfa.
Isabella leżała w takim stanie około 3 godzin... w tym czasie multum osób i lekarzy uzdrawiało ją i jej pomagało... w tym momencie zaczęła się budzić...
- Co... się stało... - powiedziała.
- Iganthir...
W tym momencie lekarz poświecił jej po oczach.
- Zemdlałaś, Pani... - mówił, zaglądając.
Isabella rozejrzała się dookoła, lekko nadal oszołomiona...
- Ile... na jaki okres czasu... - spytała...
- Na jakieś 3 godziny... - powiedział
Isabella spojrzała spokojnym, oszołomionym wzrokiem na Jonathana...
- Co z Jonathanem... - spytała, powoli.
- Nadal leży... nie ocknął się... - odparł lekarz.
Isabella miała pewne plany w głowie... duże plany.
- Zbierzcie ludzi... szybko... - wydała rozkaz jednemu z ochroniarzy.
Ponownie zerknęła na Jonathana, nadal oszołomiona.
Hunter wkroczył do apokryfu. Znajdował się daleko od głównego "oka" Akatosha. Agreggor stał za nim.
- Masz ze sobą urządzenie? - spytał nie patrząc na Agreggora tylko wpatrując się w ogrom wymiaru Akatosha
- Tak.. - odpowiedział mu
- To dobrze. Gdy powiem "już", to uruchomisz to urządzenie znowu. - powiedział pewnie Cain.
Przekierowanie