MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Harkon znalazł się niedaleko chaty, przy której spotkał się z Ieabelą i Jyggalagiem. Usłyszał cichy krzyk w swojej głowie. Był to krzyk Isabelli, która właśnie w tym momencie była krzywdzona przez Amona. Elfa zabolała przez moment głowa...

======

Jyggalag, związany Hrabia i jego ludzie dotarli do ciężarówki. Wrzucili Baldura do naczepy i weszli razem z nim. Pyke natomiast usiadł na miejsce pasażera w kabinie. Kiwnął lekko głową do kierowcy, a ten zaraz po tym ruszył.
Isabella zaczęła kaszleć, dusić się, łzy spływały jej po policzkach, nie spodziewała się po Amonie takiego zachowania... Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie zdolny tak ją potraktować... Nie sądziła, że będzie zdolny podnieść na nią rękę...
W tym momencie poczuła zobojętnienie... prawie nic nie widziała z powodu łez w oczach i mroczków przed oczami...
Nie chciała go błagać, nie teraz... nie po tym jak ją potraktował... nikogo nigdy o nic nie błagała... było to sprzeczne z jej wartościami...
W tym momencie mogła dobyć swojej różdżki... nie chciała jednak rozpoczynać walki...
- Błagam cię... nie traktuj mnie tak... - wykrztusiła.
- Błagam cię... zostaw mnie... - patrzyła na niego błagalnym wzrokiem. Czuła, że Zeratu może zaraz się tutaj pojawić... naskoczyć na Amona. To jednak również rozpoczęłoby walkę.
Jyggalag dojechał wraz ze związanym Baldurem do chaty, w której spotkał się z Harkonem i Isabellą. Mężczyzna doskonale wiedział, że Elf będzie tam jeszcze przez jakiś czas przebywał. Pyke miał rozpisanych kilka scenariuszy w głowie, wybrał akurat ten... Wiedział, że elf będzie próbował znaleźć jakoś jego trop, przeszukując chate i teren wokół niego. Za dobrze znał swojego dawnego "przyjaciela".
Tak też i było... Ciężarówka zatrzymała się przy chacie, z której wyszedł Darkseid...
- Nie myślałem, że jeszcze tu cię zastanę... A jednak - zaczął Jyggalag schodząc z ciężarówki.
- Co tu robisz... - odrzekł mrocznym głosem
- Mam dla ciebie propozycje. Otóż...
- Mówiłem już, że działam sam... - przerwał mu elf
Pyke uśmiechnął się i lekko parsknął śmiechem.
- Chyba nie zrozumiałeś... To propozycja nie do odrzucenia, pamiętaj że znam twoją tajemnice - uśmiechnął się i zaczął iść na tyły ciężarówki.
Harkon coraz bardziej się denerwował. Chciał go zabić, jednak... Coś mu na to nie pozwalało. Poszedł za swoim niedoszłym wspólnikiem, który po chwili otworzył naczepe. Elf ujrzał związanego, nieprzytomnego Baldura.
- Ocknie się za kilka godzin... Dostał zwiększoną dawkę, mam nadzieję że z nią nie przesadziłem, inaczej zapadł już w śpiączkę na.. czas nieokreślony - zaczął spokojnie dając znak swoim ludziom by go znieśli.
- Po co ci on... - spytał Harkon
- Zaraz sam się przekonasz... Wystarczy, że dasz go Isabelli. To wszystko... - odrzekł
Ludzie Jyggalaga położyli nieprzytomnego i związanego wampira na grunt.
Amon nie odpowiedział. Przez chwile patrzył na Isabelle a następnie puścił ja z objęcia jego mocy. Podszedł do okna i schował ręce za plecy. Wyraźnie sie zastanawiał co zrobic z Isabellą, wiedział bowiem że nie może jej już ufać.
- Co mam z tobą zrobić.... - rzekł nagle - Co zrobiła by Cecilia? Zapewne wygnałaby Cię za twoje spiski i niezliczone kłamstwa.. Moze nawet dałby Ci do wykonania prace społeczne... Ale to by było zbyt łagodne...Twoja babka zawsze była słaba... dlatego została pokonana.... A co by zrobił Malacath? Z pewnoscią trafiłabyś na tortury...długotrwałe i bolesne... Odechciałoby Ci sie wtedy działać na własną rękę i olewać rozkazy.. Mimo iż byłoby to skuteczne, równocześnie bardzo sadystyczne i nieludzkie..
Przez chwile znów milczał. Po chwili znów odwrócił się do Isabelli która nadal leżała na podłodze ciężko oddychając.
- Cały czas uważasz sie za lepszą niż jesteś... a to jest sprzeczne z założeniami mojej idei.. mojej rewolucji.. To że posiadłaś rezydencje i bogactwo nie czyni Ci lepszą od chłopa na ulicy... W tym państwie nie ma równych i równiejszych... Dopóki tego nie zrozumiesz nie dojdziemy do porozumienia...
Po chwili Amon podszedł do Isabelli i przyklęknął patrząc w jej oczy.
- Jest mi nie niezmiernie przykro, że postanowiłaś mnie zdradzić... - powiedział Amon spokojnym tonem - Najwyraźniej będę musiał zabrać Ci te dzieciaki i odebrać im magię... Szkoda...
Isabella podparła się rękami i podniosła lekko, w tym momencie była na kolanach, nie miała jeszcze siły by wstać...
Uniosła głowę i klęcząc spojrzała na Amona zimnym i zapłakanym wzrokiem... cały czas miał na twarzy maskę.
Pogładziła się jeszcze raz ręką po gardle... przełknęła ślinę i złapała równiejszy oddech.
- Nie zdejmiesz... maski? Istreddzie... - powiedziała obolałym, drgającym głosem.
Pogładziła się ręką po czole, gdyż głowa jej pulsowała i bolała od tego wszystkiego...
- Pokazałeś swoją dominację, swoją siłę, swoją władzę... taak... - mówiła, trzymając się ponownie za gardło, cały czas nie mogąc wstać.
- Taki masz charakter... stoisz nade mną... ale ja ostatnio widziałam twoje zakłopotanie... twoją porażkę, gdy spytałam cię o tamtą czarodziejkę... albo twoją późniejszą ucieczkę przed tą istotą, którą przywołał Jonathan... - powiedziała, patrząc na niego... jej słowa znowu mogły w nim wywołać agresję, nie przejmowała się jednak tym...
- Bliźniacy... nie tkniesz ich... nie mają nic wspólnego z tobą... - powiedziała, znowu szybciej oddychała... nie chciała aby trafili w ręce Amona.
Amon uśmiechnął sie lekko, nie było jednak tego widać.
- Zdejmuje maskę tylko przed tymi którymi moge ufać... Tobie przestałem juz jakiś czas temu.. - odparł Amon wstając
Amon zignorował jej słowa o porażkach. Nie krył tego bowiem że on sam również jest w stanie popełnić błędy.
- Twoja słowa nic juz dla mnie nie znaczą.... - rzekł - Odbiore Ci te dzieciaki a następnie ich magię.. a potem pozbędę się twoich przyjaciół... No chyba że zrobisz coś aby temu zapobiec..
Po parunastu godzinach męczeńskiej pracy Agreggor prawie kończył budowę urządzenia. Hunter niecierpliwil się.
- Długo jeszcze? - pytał się Elf
Agreggor patrzył na niego kątem oka, spieszył się z pracą. Nic mu nie odpowiedział.

Jonathan nadal był nieprzytomny. Śniły mu się przeróżne sny, sny w których widział wielką bitwę ludzi Saula i Neclara z Lordem Carrabothem...
Isabella spojrzała na Amona z nienawiścią w oczach...
- Czego chcesz?! - syknęła... zdołała podnieść się w tym momencie z kolan... gdy wstała, bardzo mocno zakręciło jej się w głowie... jakby zaraz miała zemdleć.
Szybko zaczęła odsuwać się od Amona w kierunku drzwi... chciała jak najszybciej stąd wyjść... chwiejnym krokiem się cofała.
Amon ponownie odwrócił się od Isabelli plecami.
- Czego chce? Przeciez to oczywiste... Mówiłem Ci to wiele razy.. Nie musze chyba sie powtarzać... - rzekł Amon spokojnym tonem - Hrabia Baldur już rozpoczął działanie.. jesli uda Ci sie go wyprzedzić być moze wtedy... wtedy zlituje się nad tobą i twoimi kompanami..
W tej chwili Amon położył zegarek na stole
- Masz 6 godzin aby wykonać zadanie... od teraz.. - powiedział Amon lekko się usmiechajac pod maską - Tik tak Isabello.. tik tak... czas ucieka..
Isabella dostaje wylewu dupy i umiera w agonii koniec
Przekierowanie