MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Oto nie musisz sie już martwić... Mam już plan, Wiem, że Harkon nie odpuści więc ja również nie zamierzam... Jeśli jest na tyle głupi aby choćby naruszyć centymetr mojej ziemi poczuje gniew Nieumarłych, którzy kontrolują teraz prawie całą krainę..
Krill popatrzył na Isabelle
- Wszystko przemyślałem i nie zamierzam popełnić kolejnego błędu.. Przyrzekałem, że Nieumarli pozostaną neutralni w nadchodzących konfliktach jednak obawiam się ze to nie jest możliwe.. Zawsze znajdzie sie ktoś kto próbuje namieszać jak najwięcej wplątając wszystkie nacje w kolejne wojny... Cecilia, Malacath, Amon, Jyggalag... Każdy z nich był po jednych pieniądzach.. Harkon nie jest wyjątkiem.. Początkowo myślałem, że uda mi się mu przemówić do rozsądku, ale z biegiem lat dostrzegłem ,że jest tylko gorzej...
Dlatego też twój trening jest tak ważny... Harkon musi zostać zabity, ostatecznie... I twoim przeznaczeniem jest tego dokonać..

Nieumarli patrzyli na dziwne zjawisko.
- Co to? To znowu Harkon? - wypytywał jeden z nich
- Aktywować alarm? - zapytał drugi niezbyt pewny
- Dziękuję Krillu... Twoje wsparcie i rady są dla mnie najcenniejsze... - odpowiedziała, uśmiechając się do dowódcy.
- Nie popełnię takich błędów jak osoby które wymieniłeś. Chcę stać się od nich wszystkich silniejsza... Ignathir mi w tym pomaga i wierzę, że z jego pomocą mi się to uda. - powiedziała z pewnością w głosie, patrząc na dowódcę.
- Wiem że muszę zabić Harkona... zrobię to. Nie pozwolę mu niszczyć pozostałych terenów krainy i wkraczać na tereny Nieumarłych i innych... - dodała.



Tymczasem dym który pojawił się w porcie przez chwilę wisiał w powietrzu, a następnie ubił się w kłąb, pulsującą kulkę z której wydobywały się także lekkie iskry ognia... nic jednak nie atakowało nieumarłych...
Po chwili jednak z samego środka dymu wyłoniła się spowita czarnym uzbrojeniem noga, po chwili druga, sekundę później nieumarli dostrzegli wyłaniającą się z dymu czarną, mroczną postać...
Po krótkiej chwili z gęstego dymu wyłoniły się jeszcze dwie sylwetki - kobieta Callisto Sissei i mały skrzat domowy... moment później dym całkowicie zanikł i przepadł.
Sisyphus Sannes rozejrzał się dookoła, natychmiast dostrzegając wielu nieumarłych strzegących portu... obserwował stojąc nieruchomo. Nieumarli nigdy wcześniej go tutaj nie widzieli, nie mieli pojęcia kto to.

(Podania tych postaci w poprzednim RP https://mineserver.pl/Temat-RolePlay-Mag...t=Sisyphus. Mieli być już w poprzednim RP, ale ich wątek nie był tam poruszany, dlatego powracam do nich teraz. Ich podania dodałem także do mojego posta początkowego w tym RP na 1 stronie, Rav możesz dodać do listy postaci tam gdzie Isabella/Ignathir).
Krill pokiwał głową
- Podjąłem również decyzje w sprawie twojej prośby dotyczącej wsparcia w konflikcie.. Osobiście nie zamierzam dołączać do tej wojny...
Isabella nabrała w tym momencie trochę zawiedzionego wyrazu twarzy.
- Aczkolwiek.. - dodał Krill - Moje siły na Kartis pod dowództwem Nihila sa do twojej dyspozycji.. Przekazałem mu juz informacje.. Nieumarli z Kartis wesprą Cię wtedy kiedy będziesz tego potrzebować..

Kilku Nieumarłych podeszło bliżej wyraznie zdziwieni postaciami które nigdy nie widzieli.
- Przybyliście na teren Zjednoczonego Królestwa Nieumarłych! Mówcie.. kim jesteście?! - rzekł nieumarły strażnik

Ignathir wyraźnie wyczuwał obecność Sithis.
- Sithis! Jam jest Ignathir Al Elhdin... - rzekł donośnym głosem nieumarły - Arcymag, Generał wojsk Nieumarłych, Spadkobierca potęgi Lorda Carrabotha.. Przybywam jako istota posłana z Magicznego Wymiaru wystarczająco potężna aby tu dotrzeć.. Nie zamierzam z tobą walczyć, nie zamierzam się sprzeciwiać.... Przybywam aby porozmawiać..
Po tych słowach Sithis pojawił sie przez Ignathirem zaintrygowany jego słowami.
- Dziękuję, Krillu. Wsparcie doskonałej armii będzie kluczowe. Jednak tak jak wspomniałeś muszę skupić się na swoim treningu... muszę zgłębić tajniki swojej mocy i wiedzy aby nie popełniać absolutnie żadnych błędów... w Harkonie przez lata narastała coraz to większa furia i wściekłość, należy to w końcu powstrzymać. - odpowiedziała


Callisto poczuła na dłoniach, twarzy i we włosach podmuch wiatru od strony morza... zamknęła na chwilę oczy, odczuwając morski wiatr na ciele... nie czuła tego od ogromu lat. Nieumarli patrzyli ze zdziwieniem na jej bladą twarz i skórę, twarz miała bardzo piękną, ale także śmiertelnie bladą, usta natomiast bardzo krwisto-czerwone i dobrze widoczne...
- Panniee... - powiedział chropowatym głosem skrzat domowy, kłaniając się nisko Czarnemu Rycerzowi. - O to jest Abregado... - dodał, trzymając w dłoni wycięty malutki skrawek mapy.
Sisyphus w tym momencie kopnął skrzata swą odzianą w pancerz nogą, a ten odleciał na kilka metrów w bok... słychać było trzaskanie kości istoty... padł na ziemię i wypluł trochę krwi, podpierając się rękami.
Sisyphus zmierzył wzrokiem ukrytym pod swym czarnym hełmem stojących nieumarłych... spod jego hełmu widać było wiszący na szyi charakterystyczny medalion z krokodylem, lekko było go widać ponieważ szyję także chroniło uzbrojenie, jednak był dostrzegalny.
- Dobrze żeśmy trafili? To tutaj przebywają Nieumarli? To jest... Abregado? - spytał w końcu stojących przed sobą nieumarłych.
Cała jego ciężka, czarna zbroja była z materiału z jakim jeszcze nie wszyscy się spotkali... z minerałów i tworzywa których złoża i wydobycie skończyły się setki lat temu... cała jego zbroja emanowała tak jakby była nafaszerowana magią i zaklęciami... mroczną, mityczną magią.
- Dobrze wiedzieć, że traktujesz to poważnie... Następny test przygotowany przez Ignathira bez wątpienia będzie interesujący i jestem ciekaw twoich rezultatów..
Nagle Krill sie zatrzymał. W jego strone podbiegł jeden z nieumarłych. Szybko pokłonił się.
- Mój panie...
- O co chodzi ? - zapytał Krill
- Jakieś tajemnicze osobistości przybyły na Abregado.. są w porcie..
Krill słysząc to westchnął.
- Świetnie.. znów coś się dzieje.. - powiedział Krill sam do siebie
Szybko odwrócił sie spoglądając na Isabelle.
- Isabello.. Jakbys mogła , chciałbym abyś poinformowała tę kobietę która przybyła z twoimi kompanami.. tą z dziećmi.. aby przybyła do mojej rezydencji w trybie natychmiastowym.. Muszę z nią pomówić o czymś bardzo istotnym... Jeśli nie będzie znała drogi, prosiłbym abyś ją zaprowadziła.. Mogę na ciebie liczyć?

Nieumarli patrzyli w milczeniu na przybyłe osobistości.
- Tak.. to jest Abregado... Ziemia Nieumarłych i naszego pana Harh Krilla! - rzekł w końcu jeden z żołnierzy
Isabella popatrzyła lekko ze zdziwieniem na Krilla.
- A właśnie... ta kobieta... tylko przez chwilę ją widziałam... nie zdążyłam spytać przyjaciół kim jest i co to za dzieci. - odpowiedziała.
- Chętnie przyprowadzę ją do twojej rezydencji, sama też z nią porozmawiam, ponieważ nie miałam jeszcze okazji. - dodała.



- Nie przybyłem tutaj toczyć boju... - powiedział Sisyphus widząc że nieumarli dobywają broni, rozglądał się. Sam zaś nie dobywał swojego oręża, trzymał ręce na widoku nieumarłych.
Sisyphus zawiesił wzrok na nieumarłego który przed chwilą przemówił.
- Kill... - myślał Sisyphus, powtarzając jego imię cicho.
Kojarzył to imię... nigdy jednak nie słyszał o Harh Krillu jako generale albo tym bardziej dowódcy... w tym momencie jednak przypomniał sobie, że kiedyś toczył bój u boku niejakiego Harh Krilla... wyrobił sobie wtedy opinię o nim, że jest absolutnie potężnym, inteligentnym wojownikiem i zapewne szybko zdobędzie coraz to wyższe awanse i mocno się zasłuży. Przypomniał sobie osobistość, jednak nie do końca wierzył że może być dowódcą.
- Harh Krill?! - powtórzył ponownie, tym razem donośnym głosem nadal patrząc na owego żołnierza. - Przejęzyczyłeś się, młody druhu? - dodał szybko, zdając sobie sprawę że Nieumarli mimo iż są prastarzy to ten wydawał się być nieco młodszy...
- Jest generałem oddziału do którego należysz? - Dopytał po chwili. Nieumarły żołnierz nie odpowiedział.
- Pragnę porozmawiać z kimś wyżej postawionym... Captain Raughnem albo najlepiej samym Ignathirem... wyczuwam, że tutaj jest albo był... Drodzy młokosi... możecie przyprowadzić tutaj kogoś kto zna historię toczonych przez nieumarłych bitew i podbojów?... - Powiedział, w tym momencie zapanowało poruszenie, Nieumarli ogromnie dziwili się, byli bardzo zdziwieni na jego słowa, wszak rycerz mówił o Raughnie którego od lat z nimi nie było, mówił tak jakby nie wiedział co działo się w krainie przez ogrom lat...
- Jeżeli w ogóle wiecie o kim tutaj jest mowa... - dodał po chwili z wyczuwalnym szacunkiem w głosie.
- Dziękuje - odparł Krill i po chwili odszedł w towarzystwie żołnierzy kierując się w stronę portu.


- Kapitan Raughn odszedł wiele lat temu.. To on zbudował to miasto i dał nam te ziemie.. - rzekł inny żołnierz - To on stworzył to Królestwo... po wielkiej wojne oddał władze w ręce Harh Krilla.
Zołnierze pokiwali głowami.
- Generał Ignathir był na wyspie, ale aktualnie go nie ma, powinien niebawem wrócić - dodał.
Sisyphus słuchał słów nieumarłych w milczeniu, co chwilę lekko kiwając głową.
- Ach, rozumiem... - odpowiedział, w tym momencie jednak narosła w nim wściekłość, zacisnął pięści. - To znaczy, że rzucony na nas czar oderwał nas od rzeczywistości na ogrom lat... - powiedział, zerkając w tym momencie na Callisto stojącą lekko za nim. Kobieta dostrzegła narastającą wściekłość w czarnym rycerzu.
- Spokojnie... to już przeminęło... wiedzieliśmy że ta bitwa będzie jedną z trudniejszych, Lord Carraboth przekazał ci co sądził o tym młodym czarodzieju... przekazał ci, że dokona wielkich czynów jednak ów czarodziej zostanie poskromiony... i wyczuwam... wyczuwam że tak się stało. Nie ma go już w tej krainie, nie wyczuwam jego parszywego serca. - Powiedziała czarownica, podchodząc do rycerza.
Sisyphus ponownie odwrócił głowę w stronę nieumarłych.
- Będę więc rad z rozmowy z Harh Krillem... - powiedział, z Ignathirem zamierzał porozmawiać później.



Isabella stała przez moment w tym miejscu zastanawiając się nad kilkoma sprawami... chciała zaraz udać się do Ynareph o której rozmawiała z Krillem, jednak wieści nieumarłego o tajemniczych gościach w porcie także ją zaciekawiły... zdenerwowała się na myśl że Harkon mógł wrócić...
Ruszyła spokojnym krokiem w stronę portu.
Nieumarli popatrzyli po sobie, pokiwali głowami i postanowili przepuścić Sisyphusa. Odsunęli się robiąc mu przejście.
W tym samym jednak czasie przy bramie łączącej miasto z portem pojawiło się kilku innych nieumarłych w towarzystwie Krilla który został poinformowany o przybyciu nieznanych postaci.
Zolnierze mu towarzyszący wydali się przekazywać mu jakieś informacje. Harh Krill zatrzymał się na metr przed bramą. Szybko dobył swojej potężnej buławy i skierował ją ku ziemi opierając się o jej rękojeść. Czekał, aż Sisyphus oraz jego towarzyszka podejdą bliżej aby mógł dowiedzieć się szczegółów.
Sisyphus w tym momencie dostrzegł Harh Krilla. Od razu go rozpoznał, przypomniał sobie personę... teraz wyglądał na jeszcze większą i silniejszą jednostkę. Wolnym krokiem w swoim ciężkim uzbrojeniu podszedł bliżej dowódcy nieumarłych, Callisto kroczyła tuż za nim, skrzat domowy zebrał się z ziemi i także podążył w ślad za swym panem w zgarbieniu, mamrocząc coś pod nosem.
- Krill?! Harh Krill?! - krzyknął z niedowierzaniem Sisyphus, rozchylając swe szerokie ramiona i kręcąc głową. - Tyś dowódcą nieumarłych?! - mówił, ustając kawałek przed dowódcą.
Przekierowanie