Stalker skoczył do jednego z kultystów obalając go na ziemię. Po chwili poczuł jednak ze ktoś za nim stoi. W porę przeturlał sie w prawo mijając atak kolejnego kultysty.
- Powiadomić Amona! - krzyknął kultysta
Strażnicy którzy stali przy wyjściu dobyli tarcze broniąc się przed zaklęciami.
Po kilku godzinach w więzieniu Tempus ocknął się. Był w wymiarze nicości.
- Teraz to ja jestem tutaj panem, nie ma Bershire, nie ma Sithis. Tylko ja i te wszystkie istoty, które pracują dla mnie. - odparł Hunter
Elf zdjął szmatę z ust Tempusa.
- Taki był twój plan tak? - mówił Tempus drwiąc z Elfa
- Tak. Ale.. muszę zrobić jeszcze jedną rzecz. - odparł Hunter
- Wiem o twojej umowie z Akatoshem. Nic z tego. Moja moc regeneruje się. Za chwilę uwolnię się z tych okowów. - powiedział poważnie Tempus
- Tak. Z tym też sobie poradzę. - mówiąc to Hunter wyjął piłę tarczową, była małych rozmiarów.
- Wytnę z twojego ciała każdy element tego popapranego kamienia czasu. Nie będziesz już miał swoich mocy, ale oddam Cię w ręce Akatosha. Umowa zostanie zrealizowana, a wtedy, będę wolny. Sithis nie przeżyje starcia z Akatoshem - powiedział Hunter
Tempus przeraził się.
---------
Agreggor ze swoją grupą wyszli na powierzchnię. Dostrzegli znaczące pogorszenie się pogody, wielki wiatr wzmagał się coraz bardziej, na zielonym niebie było widać ciągłe błyski.
- Co tu się stało? - nie dowierzał Agreggor
W tym samym czasie..
Jonathan, Meret, Stalker i Cynthia zaatakowali broniących się strażników.
Tuz obok teatru gdzie wyszła grupa Agreggora było pełno ludzi. Stali oni tłumnie przed sceną na której stało już na baczność około 10 kultystów. W pobliżu był również Socher. Teatr był bardzo dobrze broniony. Elitarne jednostki Amona znajdowały sie zarówno w środku jak i na zewnątrz. Kilku z nich pilnowało też Heleny.
Nagle Agreggor oraz jego grupa usłyszeli jak cały tłum zaczyna wiwatować
-Amon! Amon! Amon! - krzyczeli
Wśród owego tłumu pojawiła sie również Elena która niedawno opuściła hotel. Nie do końca wiedziała co sie dzieje. Mimo to jednak obserwowała sytuacje.
Socher popatrzył w niebo z lekkim niepokojem. Jego dziwny kolor niezbyt mu sie podobał jednak nie odzywał się na ten temat.
Na scenie pojawił sie dym... Platforma zaczeła sie podnosić i po chwili na srodku pojawił sie Amon wyłaniająć sie z dymu standardowo z rękami schowanymi za plecy. Wszyscy jego zwolennicy zaczęli wiwatowac.
Amon podniósł ręke i skierował ja w stronę ludu.
- Witam wszystkich zgromadzonych... Ciesze sie że zdołaliście przybyć do tego miejsca.. - zaczął Amon chwytając jedną ręką mikrofon.
Tymczasem w podziemiach kultysci przy wyjsciu zostali pokonani nim zdołali zawiadomić posiłki.
Strraznicy przez chwile opierali sie atakom, ale Stalker zdołał ich podejść od tyłu dzięki swojej mocy. Po chwili wszyscy leżeli na podłodze znokautowani
- Udało się.. - rzekł - Droga wolna...
- Ruszajmy - odparł Jonathan
Agreggor spojrzał na mapę.
- Helena jest na 3 piętrze. Musimy wślizgnąć się tym wejsciem - wskazał palcem Agreggor.
Wejście to było zaciemnione, ale pilnowane przez kilkunastu kultystów. Wszyscy rozdzieleni i rozstawieni w równych odległościach
----
W wymiarze nicości...
- Zawsze mogłem użyć tego. - odparł Hunter wyjmując nóż stworzony z czerwonego kamienia
- Wiesz do kogo należał, na pewno wiesz. - śmiał się Hunter w stronę leżącego Tempusa
- Nie wiem. - odrzekł obojętnie Tempus
- Ten nóż należał do Arcana, to Arcan.. - mówił Hunter, przy okazji wycierał piłę od krwi poprzednich ofiar
- ... to Arcan podstępem zabił nim Namirę kilkadziesiąt lat temu - mówił lekceważąco. Hunter przygotowywał piłę do przecięcia klatki piersiowej Tempusa w celu wydobycia kamienia
- Ah.. nie dotarłeś do tego jeszcze podróżniku... najwidoczniej chyba już nie dotrzesz.. - odparł lekceważąco
Cain uruchomił piłę i zbliżał sie do przecięcia skóry...
Elitarne Jednostki kultystów był rozproszone na każdym z trzech pięter. Czarodzieje wiedzieli jednak ze jeden niewłaściwy ruch i będą mieli na głowie ich wszystkich.
-.... Sytuacja jaka nas dotknęła jest niebywale ciężka... Nasz dom został zniszczony, ale nasza wola i nadzieja pozostają nadal niewzruszone.. Wraz ze swoimi wojownikami odnalazłem sposób aby uratować was wszystkich od oprawców jakimi sa magowie.. - kontynuował Amon
- Musimy zdjąć tych ludzi z dołu, przy oknach też są ludzie Amona - odparł Agreggor
Azmuth swoją mocą wymiarową przewrócił kosz nieopodal grupki kultystów. Ci podeszli do niego, przygotowali się do ataku. Azmuth i Jay podeszli do nich po cichu od tyłu, skręcili im karki.
Agreggor podbiegł do dwóch kultystów którzy widzieli całe zajście, jednego udało się powalić na ziemię, drugi natomiast stawiał opór. Azmuth splątał wroga czerwonymi płonącymi pnączami, jego ciało spaliło się od razu. Agreggor kiwnął głową do Azmutha, podziękował mu za tą interwencję. Wejście do środka zostało oczyszczone.
Na 1 piętrze znajdowało się 12 wojowników Amona. Kazdy z nich zajmował strategiczne pozycje z możliwie dużym kątem obserwacji. Dwóch z nich właśnie wchodziło po schodach na górę.
Cynthia wyszła na powierzchnię jako pierwsza. Rozejrzała się dookola. W poblizu nie było wojsk. Dała sygnał swoim towarzyszom.
-.... Portal zostanie otworzony i każdy z nas będzie wiódł nowe życie... - kontynuował Amon
Isabella wyszła zaraz za Cynthią...
Kapelusznika natomiast zadziwiło uderzenie pioruna...
Stalker wyszedł na powierzchnie jako ostatni zamykając za sobą dekiel.
Cynthia postanowiła wspiąć się na dach budynku aby mieć lepszy widok. Wszyscy zrobili tak samo. Czarodzieje wyraźnie słyszeli i widzieli Amona na scenie kilkanaście metrów od nich na dole.
-... Nadchodzi nasz czas... i żaden mag nie stanie nam na drodze.. - mówił Amon krążąc po scenie wolnym krokiem. - Erupcja wulkanu która zbliża sie wielkimi krokami jest wielkim zagrożeniem dla nas wszystkich.. Nasze siły zadbają jednak o wasze bezpieczeństwo juz po drugiej stronie portalu...Popioły wulkaniczne nie dosięgną was i waszych dzieci.. Zapewnię wam pełne bezpieczeństwo... tak jak czyniłem to przez ponad 8 lat mojej kadencji..
Ludzie zaczęli sie cieszyć i wiwatować po raz kolejny.