MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Hayden przez chwile milczał. Wziął łyka herbaty.
- Dopadnę ich... jeden po drugim.. - rzekł nagle Amon kiwając lekko głową
- Myślałem ze twoja zemsta została już osiągnięta.. - odparł Hayden - Myślałem że dałes sobie już spokój.. ze pomściłeś swoją żonę i matkę..
- Tak.. pomściłem... ale to jeszcze nie koniec..
- Ludność za tobą podąży... pytanie jednak czy zdążysz przed tym co nieuniknione..
Amon spojrzał na Haydena ten kiwnął głową wskazując tym samym na odległy na horyzoncie wulkan.
- Ah.. no tak.. - odparł - Myślisz że Valhirm jest bezpieczne?
- Nie.. - odparł Hayden spokojnym tonem - Ludzie wiedzą co sie stanie..
- Mimo to jednak zostaniesz?
- Jestem już stary.. ostatnie godziny mojego zycia chciałbym spędzisz tutaj.. w spokoju..
- Rozumiem..
Po tych słowach Amon podszedł do Haydena
- A wiec widzimy sie po raz ostatni... - rzekł
Hayden pokiwał lekko głowa. Na jego twarzy pojawił sie lekki uśmiech.
Amon skierował swój wzrok na wulkan i poklepał Haydena po ramieniu.
Siekiera leciała do ręki Darkseida. Leciała bardzo powoli, ale z każdą chwilą przyspieszała. Z mechanizmu na ręce elfa wysunęły się dwa "szpony" (patrz na zdjęcie w podaniu). Harkon zamachnął się powoli w strone Tempusa. Czarodziej musiał odskoczyć, by nie dostać.. i na szczęście nie dostał.
Czas Harkona wrócił do normy, poruszał się już normalnie. Scavengersi nadal jednak byli unieruchomieni.
- Jestem silniejszy niż ci się wydaje... - powiedział mrocznym głosem
Ostrza schowały się, a siekiera doleciała do jego dłoni. Elf ruszył na zdezorientowanego Tempusa...
Isabella szybko przeszła drogę do rezydencji Haydena... po drodze rozmyślała i układała w głowie jak najlepszy plan, nie zamierzała wdawać się w potyczki z pionkami i tracić na nich czasu. Będąc już blisko rezydencji przejrzała się w szybie jednego z budynków i poprawiła swoje piękne czarne włosy, następnie przeszła jeszcze mały kawałeczek i dostrzegła rezydencję Haydena.
Spoglądała w ukryciu na rezydencję dłuższą chwilę... dawno nie widziała Haydena, a zawsze łączyły ją dobre relacje z mężczyzną... nie wiedziała jednak jak zareaguje na jej widok. Ignathir ukazał jej obraz zmierzającego Amona, mówił żeby na niego zaczekać... mimo tych słów księżniczka odczuwała dziwne wrażenie... jakby Amon już tu był, albo gdzieś w pobliżu.
Isabella ponownie wychyliła głowę.
- Nie wejdę głównymi drzwiami... dużo kultystów... zapewne są od Haydena, to jego tutaj strzegą. - powiedziała pod nosem.
Zamierzała więc obejść rezydencję tylnymi uliczkami od drugiej strony, na której znajdował się balkon Haydena... zdołała przesmyknąć niezauważona i znów skryć się za rogiem... teraz miała widok na balkon, na którym dostrzegła siedzącego Haydena i stojącego... Amona.
- Amon... - syknęła, zdziwiona tak szybkim przybyciem na miejsce mężczyzny, zmrużyła oczy.
Isabella wyraźnie słyszała rozmowę Amona z Haydenem.
- Natychmiast wyruszam do Skingradu.. - powiedział Amon - Mam nadzieje ze uda mi sie to przed erupcją..
- A co potem? - zapytał Hayden
- Może wrócę w rodzinne strony... musze ułożyć nowy plan.. kiedy bede gotowy dopadnę ich jeden po drugim..
- Jeśli uważasz to za słuszne.. - odparł Hayden
Amon zastanowił się na chwile kiwając przy tym lekko głową.
- Nie wiem co bedzie jutro.. Mam jednak nadzieje że nadejdą lepsze czasy.. - rzekł Hayden po chwili - Wiem jednak, że gdy wulkan wybuchnie to pochłonie wszystko na swojej drodze.. to bedzie moment w którym nie bede odczuwał strachu.. wręcz przeciwnie.. radość..
Amon przez moment milczał słuchając wypowiedzi Haydena
- W końcu.. po tak wielu latach w samotności dołączę do mojej żony i córki.. Nie będę już sam.. Pytanie jednak czy ty jesteś gotów na to samo?
Amon spojrzał na Haydena
- Śmierć nie jest dla mnie końcem życia.. - odparł poważnym tonem - To dopiero początek.. Bywaj przyjacielu..
Po tych słowach Amon udał sie w strone wyjścia. Hayden natomiast pozostał na trasie popijając herbate kierując swój wzrok na wulkan.


Ignathir przez pewną chwile obserwował Isabelle poprzez swój wizier. Po chwili jednak zmienił swój widok na Cynthie która aktualnie kierowała sie na Kartis na pewnej nie dużej łodzi. Zamierzał wykorzystać okazje...
Cynthia kierowała swoją łodzią w kompletniej ciszy. Przez jej głowę przechodziło mnóstwo myśli.. Nie miała pojęcia co robić.. Czuła sie bezsilna i osamotniona.
Nagle usłyszała jakis dziwny dźwięk. Gdy odwróciła głowe dostrzegła że z tyłu łodzi wygodnie sobie siedzi Ignathir wpatrujac sie na nia swoim martwym wzrokiem.
- Ty! - krzyknęła Cynthia równocześnie przestraszona, wściekła i smutna.
Natychmiast zatrzymała łódź.
- Cóż za niefortunna sytuacja.. Stracić moc... spaprać misje.. dac wyznaczonemu celowi uciec.. - powiedział mrocznym tonem Ignathir - Zawiodłaś mnie..
- Oszukałes mnie! - krzyknęła wściekła Cynthia - Od początku to planowałeś.. Chciałeś aby Amon odebrał mi moc.. przyznaj się.. dzięki temu nie musiałbyś sie rozliczac z umowy którą zawarliśmy..
Ignathir zaśmiał się szyderczo
- Umowy? Nie było żadnej umowy.. Wiedza jaką miałas otrzymać miała być nagroda za sukcesywnie wykonane zadanie.. Niestety.. nie udało Ci się..
Cynthia była wściekła. Rzuciła sie na Ignathira z nożem. Ten jednak kiwnięciem palca odrzucił ja na drugi koniec łodzi.
Iganthir wstał i podszedł do niej chwytając ja ręką za gardło.
- Twoja służba dobiegła końca.. nie jesteś mi juz dłużej potrzebna.. - powiedział jej do ucha - Mógłbym cię zabić... ale nie byłoby to dla mnie satysfakcjonujące.. Twoje życie w końcu nie jest wiele warte...
Cynthia próbowała sie wyrwać z ucisku Ignathira jednak na próżno.. był zbyt potęzny.
- Zawsze ceniłaś sobie prawdę.. prawda ta miałabyć twoją nagrodą za pokonanie Amona, ale skoro tak to sie wszystko skończyło.. to sprawię aby ta prawda była dla ciebie przekleństwem..
Cynthia otworzyła szeroko oczy.
- Amon to twój ukochany Istredd.. - szepnął jej do ucha
Cynthia jęknęła głośno.. czuła jakby traciła powietrze w płucach. W jej oczach pojawiły sie łzy..
- Twój mąż.. twój ukochany Istredd .. ten sam który tak bardzo Cie kochał.. tak.. ten sam.. odebrał Ci twój dar magiczny.. On Cię zniszczył.. unieszkodliwił.. pozbawił daru którego opanowywałaś tak wiele lat..
Cynthia opuściła wzrok. Nie mogła nic powiedzieć...
- Żałosne.. - dodał Ignathir patrząc z zadowoleniem na Cynthie
Po chwili odwrócił sie i usiadł z powrotem na łodzi.
- A twoja córka.. a tak.. zapomniałem Ci powiedzieć.. Niesłychana była z niej pociecha.. taka mała.. taka niewinna..
Na twarzy Cynthi ponownie pojawił sie gniew , zacisnęła pięści..
- Chcesz wiedzieć co sie z nia stało? Cóż.. zabiłem ją..
Cynthie nie wytrzymała. Coś w niej dosłownie pękło. Ryknęła w szale gniewu. Ponownie ruszyła na Ignathira ten jednak sie tego spodziewał. Szybko zablokował jej cios i zabrał jej nóż z ręki. Po chwili wbił go miedzy jej żebra.
- Prawda boli czyż nie?. - rzekł Ignathir patrzac jak Cynthia osuwa się upadajac powoli na kolana i krwawiąc. - Raduj się... Niebawem dołączysz do twojej córki w zaświatach..
Po tych słowach zniknął, zostawiając Cynthię samą.. kompletnie zniszczoną.. umierającą.. pozbawiona wszelkiej nadziei.. na środku morza..
Isabella nie zamierzała marnować czasu... nie zamierzała śledzić Amona i zaatakować go później, ruszyła już teraz pędem przed siebie, to rezydencja Haydena będzie miejscem upadku Amona... dotarła pod wejście do rezydencji przed którą oczywiście stała trójka kultystów, natychmiast ją dostrzegli.
- Co... - rzekł jeden.
- Stać! Nie ma wstępu! - dodał drugi.
Isabella uniosła lewą dłoń... następnie wycelowała w trójkę, a moc Wiecznego Ognia wprost pochłonęła pionki stojące na jej drodze... gestem dłoni otworzyła drzwi i weszła do środka rezydencji.
- Istreddzie! - krzyknęła uśmiechając się pod nosem, rozglądała się na boki.
- Przybyłam specjalnie dla ciebie! - dodała podwyższonym głosem.
W budynku panowała cisza. Nie było słychać kroków. Amon nie wyszedł tym samy wyjściem co wszedł. Hayden zezwolił mu bowiem na zabranie jego samochodu jesli zajdzie taka potrzeba. Amon wraz z dwoma kultystami wszedł wiec do samochodu który stał bo drugiej stronie rezydencji. Kierowca odpalił silnik i samochód wyjechał na ulicę miasta.

Tymczasem Ignathir po tym jak skończył porachunki z Cynthią postanowił skontaktować sie z Krillem. Od nieumarłego dowódcy nie było jednak odpowiedzi co zainteresowało Ignathira. Szybko przeteleportował się..
Isabella była zdziwiona brakiem odpowiedzi i panującą ciszą... cała sytuacja była dziwna... rozejrzała się i w oknie dostrzegła wyjeżdżający z rezydencji na ulicę miasta samochód
- Wyjechał... - syknęła i pospiesznie wybiegła z rezydencji, rozejrzała się i dostrzegła stojący pod pobliską latarnią samochód, natychmiast do niego podbiegła i otworzyła drzwi zaklęciem, tak samo też uruchomiła silnik... natychmiast wcisnęła pedał gazu i z piskiem opon ruszyła za samochodem Haydena...
Amon kierował się na wschód miasta. Zerknął w lusterko kątem oka. Dostrzegł ze ktoś za nimi jedzie. Amon kiwnął palcem . Kierowca natychmiast przyspieszył. Nie wiele jednak to dało gdyż Isabella również to zrobiła.
Kierowca również spojrzał do lusterka.
- Nie chce się odczepić.. - powiedział Amon
- Bez obaw sir.. - rzekł kierowca i szybko wcisnął jedną kontrolkę. Błyskawicznie za samochodem pojawiły sie kłęby dymu mające na celu utrudnić widoczność. Isabella praktycznie nic nie widziała na drodze.

Ignathir pojawił się tymczasem tuż przed wejściem do pałacu syren na Wyspach Skalnego Grotu.. a raczej można rzec ,że jego ruinami. Rozejrzał sie z zainteresowaniem spoglądając na oblodzone i zniszczone części architektury budynku oraz na samą wieżę która zapadła się do połowy. Wiatr i opady śniegu póki co nie ustawały. Temperatura jednak powoli zaczęła rosnąć. Było to dobrze odczuwalne. Nie zastanawiając sie wiec zbyt długo Ignathir wszedł do środka przesuwając wielkie kamienie przy pomocy swojej magii.
Będąc juz w środku zatrzymał sie w miejscu i zacisnął kostur w swojej ręce. Chciał znaleźć Krilla przy pomocy swoich umiejętności... szukanie go bowiem w każdym pomieszczeniu tego pałacu byłoby bezsensowne.
Gdy Isabella wjechała w unoszący się w powietrzu dym, jej samochodem mocno zachwiało i zarzuciło... jednak jako iż księżniczka dobrze potrafiła jeździć nie wypadła z ulicy i po chwili zdołała wyjechać z dymu... prawą ręką trzymała kierownicę, lewą zaś wystawiła różdżkę za okno... natychmiast cisnęła przed siebie zaklęcie tworzące małe tornado z wiatru, które natychmiast przewiało wszelki dym znajdujący się na drodze... zauważając ponownie samochód Haydena, mocno wcisnęła pedał gazu i szybko podjechała pod wrogie auto...
- Bawisz się w kotka i myszkę? - powiedziała pod nosem lekko poirytowana. Ponownie wystawiła różdżkę i wycelowała w lewą tylną oponę samochodu Haydena... szepnęła zaklęcie i ostra niczym szpikulce wiązka magii z impetem uderzyła w oponę auta Amona...
Kierowca samochodu syknął gniewnie. Opona pisnęła. Amon ponownie spojrzał w lusterko. Kiwnął głową do kierowcy. Ten szybko wcisnął kolejny przycisk.
Samochód zaczął za sobą rozlewać olej silnikowy. Isabella bedąc rozpędzona wpadła w poślizg. Kierowca widząc to błyskawicznie skręcił w prawo. Isabella jednak nie była w stanie skręcić. Auto miotało jej sie na wszystkie strony.
- Jak sytuacja? - zapytał Amon
- Daleko nie pojedziemy.. - odparł kierowca - Dostaliśmy w oponę..
Amon ryknął ze złości.
Nagle praktycznie znikąd rozległo sie potężne trzęsienie ziemi. Lampy zaczely sie walić na jezdnie a ludzie uciekac. Kierowca próbował ich mijać ale było to bardzo trudne .. w szczegolności że z opony cały czas ulatywało powietrze. Po chwili trzesienie ustało.. Jednak kierowca został zmuszony do zatrzymania samochodu. Blyskawicznie wcisnął pedał hamulca. Przed nimi pojawiła sie bowiem ogromna wyrwa która podzieliła miasto na pół. Woda z oceanu zaczęła wpływać do szczeliny. Amon wyszedł z samochodu. Dwóch kultystów którzy jechali wraz z nim również.
W tej chwili wstrząsy rozległy sie ponownie... Ludzie nie mieli pojęcia co sie dzieje. Amon cofnął sie lekko obserwując sytuacje.
Przekierowanie