MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Harkon nawet nie drgnął. Ruch Tempusa nie spowodował w nim żadnych emocji. Czekał, aż wystrzeli jakieś zaklęcie. Zapanowala chwila cisza, w której było słychać jakieś kapanie wody z sufity i mroczny oddech elfa...
- No dalej... Wypowiedz zaklęcie, Tempusie... - rzekł widząc jego zwątpienie
Dakrseid zamachnął się siekierą, robiąc obrót orężem w ręce. Była to psychologiczna zagrywka, która miała pokazać jego przeciwnikowi, że nie mierzy się już z tym samym wolnym i przewidywalnym Harkonem, co kiedyś. Elf był przygotowany na blokowanie zaklęć orężem.
- Harkonie, czy Ty nigdy nie zrozumiesz tego wszystkiego? Że to wszystko zmierza do jednego. Do jednej przystani. Do jednego czarodzieja. Do jednego nie wyklętego. Nie rozumiesz istoty rzeczy, rzeczy najważniejszej, tak jak Molag i nawet Neclar. Nie zmienicie tego co nieuniknione. Ale może i tak ma być jednak.. nie zmienisz swojej chęci podboju...
- ... chęci zdobyczy i władzy - powiedział kolejny Tempus który wyszedł z ukrycia
- chęci potęgi i uznania - powiedział kolejny Tempus wychodząc z ukrycia
- Nigdy Ci się nie powiedzie. Bo nie patrzysz na to wszystko z jednej bardzo ważnej perspektywy - powiedział kolejny Tempus stojąc na jednej skale.
Kilkunastu Tempusów zaczęło okrążać Harkona. Harkon zaczął się rozglądać co raz szybciej na pojawiających się czarodziei.
Harkon nie dał się zdezorientować. Gdy podobizn czarodzieja było już naprawdę dużo, elf nagle wbił w ziemię siekierę. Nagromadzona w orężu energia podczas zetknięcia z podłożem została uwolniona. Fikcyjne podobizny Tempusa zostały zniszczone, a sam czarodziej odleciał z impetem na ścianę jaskini.
Słowa Tempusa o Neclarze poruszyły trochę Dakrseida. Neclar na ten moment to była jedna z osób, z którą wciąż był zżyty, mimo że od dawna nie istniał na tym świecie.
Harkon od razu wypuścił ze swojej dłoni wiązkę czarnej energii, która poszybowała w czarodzieja.
Czarodziej podniósł się. Tempus pochwycił wiązkę czarnej magii w ręce. Zablokował ja i skierował w górę jaskini.
- Ascendio multa - krzyknął Czarodziej i wyczarował wielkiego zielonego ognistego smok, który kierował się w stronę Harkona
Harkon od razu zareagował na wytworzonego smoka.
- Fo... Krah Diin!
Potężny mróz powędrował w smoka, lód pokrył ściany i zamroził kapiącą wodę. Mróz uderzył w smoka z takim impetem, że od razu zniknął. Doszedł nawet do Tempusa, który musiał zasłonić twarz rękoma. Gdy już się obejrzał, Darkseid był przy nim. Jego ostrza na prawej ręce wysunęły się i za chwilę miał przystąpić do ataku...
Isabella również wyszła z firmy przed wieczorem... zajechała najpierw do jednej z ekskluzywnych restauracji aby zjeść kolację, lubiła jadać na mieście, więc jej osobisty kucharz nie zawsze miał dużo pracy. Umówiła się tutaj także na spotkanie z Kapelusznikiem.
Zasiedli przy stoliku, a kelnerka nalała im wina do kieliszków i wody do szklanek.
- I jak? Są postępy jeśli chodzi o Bliźniaków? - Spytała Isabella. Wiedziała od zawsze, że Kapelusznik był doskonałym Czarnoksiężnikiem, których w Krainie już praktycznie nie było, przez co znał ogrom różnych sztuczek.
Kapelusznik zmrużył oczy i nie odpowiadał przez chwilę...
- Hmm... wiesz, Isabello... to jest bardzo dziwna i tajemnicza sprawa... - Odparł.
- Nadal niczego nowego nie ustaliłem. - Dodał.
W tym momencie kelnerka podała dania.
- Musimy nadal próbować... dawno nie czułam takiego dziwnego uczucia, które bije od tych dzieciaków, gdy się do nich zbliża. - Powiedziała Isabella.
- Nie wiemy ile mają właściwie lat... ale to niedługo powinienem ustalić. - Powiedział Czarnoksiężnik.
- To jednak ciężki orzech do zgryzienia. Możliwe, że będę musiał... skontaktować się z moim starym przyjacielem i zasięgnąć tam pomocy... - Powiedział Kapelusznik, mrużąc oczy.
Rozmawiali jeszcze przez moment, a następnie skończyli kolację i opuścili lokal, Isabella wróciła na wieczór do swojego domu.
Ciemno na zewnątrz robiło się teraz znacznie szybciej, więc ludzie powoli i stopniowo wracali do swoich domów. Kultysci jednak czuwali pilnując porządku nawet po zachodzie słońca którego pod warstwą chmur i padającego śniegu nie było na niebie nawet widać.
Kobieta którą uratował dziś Amon trafiła do lecznicy w Unalmire. Znajdowało sie tam bowiem największe i najlepsze centrum lecznicze. Ostrzeżenie Amona wpłyneło na lekarzy i kultystów, zrobili więc co było w ich mocy aby owa kobieta nie zmarła z wyziębienia. Ich starania zakończyły sie sukcesem. Jej stan był stabilny. Ocknęła sie dopiero po kilku godzinach. Była jednak słaba i nie miała pojęcia co się stało.
Przy jej łóżku czuwała jej matka która opowiedziała jej wszystko.
-Nasz wóz.. Amon.. uratował cię osobiście..
Kobieta nie mogła w to uwierzyć więc jej matka włączyła telewizor znajdującym sie na sali szpitalnej. Wlasnie w tym momencie przekazywane mieszkańcom były dzisiejsze wiadomości.
"Dnia dzisiejszego w Riven Port nastapił moment grozy dla ludzi którzy znajdowali sie na pokładzie statku towarowego. Lód wbił sie w kokpit powodując że okręt zaczął nabierać wody i stopniowo tonąć. Co więcej jedna z kobiet znajdująca sie na pokładzie podczas interwencji ratunkowej władz wpadła do lodowatej wody.. Na szczescie nasz wielki wódz Amon był na miejscu i w pore zdołał wyciagnąć kobietę z wody nim ta zdążyła utonąć."
Słysząc to słaba jeszcze kobieta oniemiała. Zabrakło jej słów. Była niezwykle wdzięczna Amonowi i nie miała pojęcia czy kiedykolwiek zdoła mu sie odpłacić za to co dla niej uczynił. Chciała go zobaczyć i mu podziękować ale jej matka szybko wybiła jej z głowy te pomysły.
- Jesteś zbyt słaba aby zrobić chociażby krok... Leż i odpoczywaj aż dojdziesz do siebie..- powiedziała poważnie matka
Kobieta lekko pokiwała głową. Cały czas jednak myslała o tym co sie wydarzyło.


Niedaleko miejsca w którym rozgrywała sie potyczka Harkona z Tempusem otworzył sie nieduży portal o fioletowej barwie. Po chwili wyskoczyła z niego kobieta w czarnym płaszczu. Portal zamknął sie za nią a ta rozejrzała sie dookoła.
- Ah.... - jękła gniewnie - Te teleporty nigdy nie działają poprawnie...
Panująca ciemność , mróz i obwicie padający śnieg uniemożliwiał szeroki kąt widzenia.
- I po co mnie tu wyslales Ignathirze... - powiedziała sama do siebie
Po chwili ulękła na ziemi, zauwazyła bowiem na śniegu świeże ślady które stopniowo były zasypywane przez warstwę zimnego puchu. Nie miała pojęcia dokąd prowadzą.
Harkon zamachnął się swoimi ostrzami w stronę Tempusa. Czarodziej wytworzył przed sobą zieloną barierę ochronną, coś jakby bańkę. Darkseid zaczął bombardować bańkę swoimi ciosami, zaczął ją ciąć. To jednak nic nie dawało. Po kilku kolejnych próbach elf wbił z wielkim impetem ostrza w bańkę, którą przebił. Tempus usilnie próbował wzmocnić barierę, ale Harkon był bardzo silny. Ostrza do połowy weszły już w bańkę i zbliżały się do twarzy czarodzieja...
Harkon w tym momencie wyczuł czyjąś obecność. Musiał szybko rozprawić się z Tempusem, by potem dowiedzieć się i ewentualnie zlikwidować tego kto tu się zjawił. Dakrseid wiedział, że w krainie każdy wierzy w jego śmierć. Jako Harkon leżał już dawno zapomniany, gdzieś na dnie rzeki do której wpadł... Tak myślało społeczeństwo i chciał, by tak myślało. Harkon jednak nie obawiał się, że Tempus komukolwiek powie o jego istnieniu. Nikt by mu nie uwierzył... Nawet Neclar nie zdołał przeżyć upadku na ostre skały w starciu z Malacathem w Hogwarcie, a co dopiero Harkon, który był i tak już w połowie maszyną... Ludność po prostu to wiedziała i nie miała żadnych wątpliwości co do śmierci Młodego Bala.
Cynthia przed dluższy czas spoglądała na ślady. Próbowała je zidentyfikować.
- Ciekawe.. - powiedziała sam do siebie
Katem oka zdołała dostrzec w zaspie oddaloną od siebie o jakieś 200 metrów jaskinie.
Nagle uslyszała w swojej glowie glos Ignathira. Komunikował sie z nią telepatycznie
- Wyczuwam wielkie pokłady mocy... a właściwie kogoś kto nią dysponuje..
- Co masz na mysli? - odpowiedziała zaciekawiona Cynthia również poprzez telepatię.
- Zbadaj tą sprawę... Jestes blisko jej źródła..
Cynthia nie odpowiedziala. Nie miała pojecia gdzie jest ani co jest źródłem mocy o której mówił Ignathir. Domyslala się jednak ze moze to mieć coś wspólnego ze znalezionymi przez nią śladami.
Pusto yś
Evian znalazł się nagle przy Ignathirze i zabił go
Przekierowanie