Amon idąc na przodzie skręcił w boczną uliczkę i po chwili zatrzymał sie. Poczekał az Isabella wraz ze związanym Jonathanem podejdzie blizej.
- A więc udało Ci sie go złapać.. imponujące... - rzekł Amon niepostrzeżenie kątem oka dostrzegając że Jonathan cały czas przy sobie ma swoją różdzkę. - Z pewnością kosztowało Cię to wiele wysiłku...
Isabella pokiwała głową.
- Schwytałam go tak jak prosiłeś... złapałam go w zakazanym lesie, wpadł w furię i zaczął ciskać zaklęciami, jest potężny, ale poradziłam sobie z nim... dobrze wiesz, że też jestem silna. - Odparła ze spokojem Isabella, nie odrywała wzroku od Amona...
- Po walce zemdlał, więc związałam go i rzuciłam na niego Imperiusa, następnie teleportowałam się z nim do Twojej bazy, ale nie zastałam Cię, więc udałam się do Riven Port. - Powiedziała, spoglądając ślicznym i zadowolonym wzrokiem na Amona.
- Zostawiłam mu w kieszeni jego różdżkę, bo i tak nic by nie zrobił... zaklęcie, które rzuciłam jest bardzo silne, ale widzę, że już przestaje działać. - dodała.
Amon pokiwał wolno głową patrząc na Jonathana.
- Teraz bedziesz mogła już odpoczac Isabello.. Nagroda cię nie ominie za twoją waleczną postawę... Ja zajmę sie nim osobiście... - rzekł
Isabella w tym momencie nieco spoważniała... urwała wzrok i spojrzała na podłogę... w jej myślach zapanowało lekkie zdenerwowanie... nie lubiła jak Amon zwracał się do niej tak jak do swoich podwładnych... nie chciała tak...
Przygryzła lekko dolną wargę, patrząc na podłogę, starała się ukryć zdenerwowaną minę przed Amonem, po chwili nabrała powietrza w płuca, uniosła głowę i poprawiła dłonią lekko kosmyk swoich pięknych włosów na głowie.
- Co chcesz zrobić...? - powiedziała, ponownie zerkając na Amona.
Amon przez chwile popatrzył na Isabelle. Zasmiał sie lekko a nastepnie chwycił Jonathana za gardło podnoszac go zaledwie jedną ręką. Przycisnął go do ściany.
- Zanim odbiorę jego nędzną magie... wyciągnę z niego przydatne dla nas informacje... - powiedział spokojnie Amon
Amon przyciskał Jonathana coraz mocniej tak ze ten zaczął sie dusić. Siła Amona była imponująca.
- Gdzie jest Agreggor Clammant... Gdzie jest Tempus... - rzekł srogo Amon w stronę Jonathana - Gdzie jest.. Jyggalag..!
Isabella zerwała się lekko z miejsca widząc czyny Amona, ale zahamowała i przełknęła ślinę...
- To jest takie brutalne... - powiedziała, nie wiedząc co dodać aby moze temu zapobiec... Nigdy nie przyszła na żadną demonstrację Amona związaną z odbiorem magii... ogrom ludzi zawsze przychodził - dziki tłum pragnący czynu Amona, wiwatujący... Ona nigdy, nie chciała patrzeć jak umiera magia... nie mogła... Jeden jedyny raz widziała owy pokaz... w celi, gdy Amon odebrał moc Arturowi Winchesterowi...
Isabella podeszła bliżej do nich.
- A ty schwytałeś Czarodziejkę, za którą wyruszyłeś w pościg? - Spytała Amona szybko.
Pytanie Isabelli uderzyło Amona jak grom z jasnego nieba. Na tyle że momentalnie puścił Jonathana który upadł na ziemię. Amon stał w miejscu patrzac na leżacego Jonathana. Zabrał mu tez jego różdżkę którą po prostu zniszczył w swoich rękach. Isabella nie doczekała sie odpowiedzi na zadane Amonowi pytanie.
Isabella otworzyła szerzej oczy, widząc te wydarzenia... po zachowaniu Amona, domyśliła się ze mu się nie udało... znała go na tyle, że wiedziała, że nienawidzi porażek i reaguje na nie właśnie w taki sposób... Nie spodziewała się zniszczenia rozdzki Jonathana...
Patrzyła na odwróconego Amona.
- Jyggalag Pyke... musisz go zamordować. - powiedziała spokojnym, mocno przekonującym tonem, chcąc podjudzić Amona... niegdyś Isabelli imponował Pyke, ale dowiedziawszy się o nim takiego ogromu informacji, całkowicie zmieniła stosunek do niego...
Amon nie odpowiedział na slowa Isabelli. popatrzył na nią tylko kątem oka i po raz kolejny chwycił Jonatahana za gardło.
- Długo przede mną uciekałeś... chowałeś się przed moim wzrokiem.. ale wiedziałeś że to sie tak skończy... Gadaj ty jakże odważny i rycerski magu...
Cierpliwość Amona zaczęła sie kończyć.
Harkon w tym samym czasie był w pomieszczeniu z redaktorem. Na wielkiej interaktywnej mapie czerwona, migająca kropka zaczęła się powiększać. Pokryła całą wieś Donston.
Darkseid wpatrywał się w czerowny migający punkt z dumą. Wiedział bowiem, co zacznie się za kilka minut.
=====
We wsi Donston panował względny spokój... Mieszkańcy zauważyli jednak że już kilka godzin temu zaczynał zrywać się wiatr. Teraz jednak był o wiele silniejszy, wiatr porywał drobne rzeczy i wywlekał je daleko od wsi Donston.