25-May-2022, 15:43:16
Cynthia zdołała w tym czasie wyjść z teatru o własnych siłach. Była zdruzgotana. Amon odebrał jej moc.. nie mogła się teleportować, nie mogła używać telepatii.. nie mogła skontaktować sie z Ignathirem.. Czarodzieje którzy pomagali jej w misji znikneli.. Stalkera również nigdzie nie było. Nie czuła jego obecności... Nie miała pojęcia co sie z nim stało.
Cała ta cisza i względny spokój.. zupełnie jak po burzy, bardzo ją niepokoiła.. Nie miała pojęcia czy misja sie udała jednak sądząc po tym względnym spokoju wśród ludzi, których nie było w Markard już zbyt wielu .. Nie.. Amon uciekł.. po raz kolejny..
Cynthia wiedziała że jedynie miejsce do którego mógł sie udać to Valhirm.. Ostatni bastion rewolucjonistów.. Miejsce w którym cała ta historia sie rozpoczęła.. i to tam powinna sie też skończyć..
Kobieta wiedziała jednak ze nic nie moze już zrobić.. Nie jest w stanie pokonać Amona.. szczególnie teraz bez swojej mocy. Czuła że zawiodła... Wieź łącząca ją z Iganthirem wyparowała.. Czyżby już nigdy nie miałaby sie dowiedzieć co jest prawdą a co fałszem? Co sie stało z Istreddem? a co z jej córką? Poczuła się oszukana..
- Ignathir! - krzyknęła na całe gardło w rozpaczy upadając na kolana - To był twój plan... Oszukałeś mnie! Ignathir!
Odpowiedzi jednak nie było żadnej... Cisza.. Kompletna cisza... Jedynie niektóre osoby na ulicy popatrzyły sie na nią kątem oka. Szybko jednak odwróciły wzrok udając że nic nie słyszały i nie widziały.
W rzeczy samej Amon kierował sie do Valhirm. Aby jednak sie tam dostać musiał przedostać się przez otwarte morze, którego jeszcze nie dawno w ogóle nie było. W tym celu najzwyczajniej ukradł pierwszy lepszy statek i ruszył w pojedynkę nie odwracając się za siebie. Amon miał jednak teraz poważny problem.. Jego działania nie miały już żadnego celu.. nie miał pojęcia co robić dalej.. Co prawda miał jeszcze duże poparcie i wielu kultystów w zanadrzu jednak wiedział ze i tak nie jest w stanie już zbyt dużo osiągnąć.. Jego utopia.. jego państwo które stworzył zostało zniszczone.. jego cel, jego plan został pokrzyżowany i zdezintegrowany.. Jedyne co mu pozostało to zemsta... Zemsta która i tak nie miała już słodkiego smaku.. w szczególności, że zrozumiał iż nie jest on najpotężniejszy w tej krainie.. Są bowiem istoty odporne na jego moc (co wydawało mu sie do tej pory to wręcz niemozliwe....) silniejsze.. szybsze.. bardziej niebezpieczne i nieprzewidywalne.. Wiedział że nie ma z nimi szans w bezpośredniej walce i jeśli chce przeżyć musi działać bardziej ostrożnie..
Czuł mimo to że jest on ich celem.. i prędzej czy później uda im się go dopaść.. to tylko kwestia czasu..
Cała ta cisza i względny spokój.. zupełnie jak po burzy, bardzo ją niepokoiła.. Nie miała pojęcia czy misja sie udała jednak sądząc po tym względnym spokoju wśród ludzi, których nie było w Markard już zbyt wielu .. Nie.. Amon uciekł.. po raz kolejny..
Cynthia wiedziała że jedynie miejsce do którego mógł sie udać to Valhirm.. Ostatni bastion rewolucjonistów.. Miejsce w którym cała ta historia sie rozpoczęła.. i to tam powinna sie też skończyć..
Kobieta wiedziała jednak ze nic nie moze już zrobić.. Nie jest w stanie pokonać Amona.. szczególnie teraz bez swojej mocy. Czuła że zawiodła... Wieź łącząca ją z Iganthirem wyparowała.. Czyżby już nigdy nie miałaby sie dowiedzieć co jest prawdą a co fałszem? Co sie stało z Istreddem? a co z jej córką? Poczuła się oszukana..
- Ignathir! - krzyknęła na całe gardło w rozpaczy upadając na kolana - To był twój plan... Oszukałeś mnie! Ignathir!
Odpowiedzi jednak nie było żadnej... Cisza.. Kompletna cisza... Jedynie niektóre osoby na ulicy popatrzyły sie na nią kątem oka. Szybko jednak odwróciły wzrok udając że nic nie słyszały i nie widziały.
W rzeczy samej Amon kierował sie do Valhirm. Aby jednak sie tam dostać musiał przedostać się przez otwarte morze, którego jeszcze nie dawno w ogóle nie było. W tym celu najzwyczajniej ukradł pierwszy lepszy statek i ruszył w pojedynkę nie odwracając się za siebie. Amon miał jednak teraz poważny problem.. Jego działania nie miały już żadnego celu.. nie miał pojęcia co robić dalej.. Co prawda miał jeszcze duże poparcie i wielu kultystów w zanadrzu jednak wiedział ze i tak nie jest w stanie już zbyt dużo osiągnąć.. Jego utopia.. jego państwo które stworzył zostało zniszczone.. jego cel, jego plan został pokrzyżowany i zdezintegrowany.. Jedyne co mu pozostało to zemsta... Zemsta która i tak nie miała już słodkiego smaku.. w szczególności, że zrozumiał iż nie jest on najpotężniejszy w tej krainie.. Są bowiem istoty odporne na jego moc (co wydawało mu sie do tej pory to wręcz niemozliwe....) silniejsze.. szybsze.. bardziej niebezpieczne i nieprzewidywalne.. Wiedział że nie ma z nimi szans w bezpośredniej walce i jeśli chce przeżyć musi działać bardziej ostrożnie..
Czuł mimo to że jest on ich celem.. i prędzej czy później uda im się go dopaść.. to tylko kwestia czasu..