Isabella bardzo lubiła Dohl de Lokke, nie była zdziwiona że to właśnie tutaj się znaleźli. Dostrzegła Nieumarłych oddających szacunek Ignathirowi...
- Wspaniale widzieć jaki wzbudzasz tutaj respekt i szacunek. - powiedziała, rozglądając się.
- Tak bywa kiedy było się osobistym doradcą Lorda Carrabotha a potem jednym z głównych generałów armii Nieumarłych - rzekł spokojnym głosem Ignathir ruszając przodem. - Dohl de Lokke to miasto powstałe z inicjatywy Raughna, cieszy mnie widząc, że po tylu latach nadal tętni życiem i rozwija sie w ogromnym tempie.
Harkon był już bardzo blisko... Na tyle, że Ynareph słyszała jego oddech z respiratora. Nie miała nawet planu ucieczki. Nie przypuszczała, że elf może ich znaleźć. Była pewna, że nie zdoła dostać się do czasów w których żyli. Jak widać kobieta się myliła... Zamknęła drzwi na trzy spusty i pobiegła do dzieci w salonie.
- Ukryjcie się w piwnicy, szybko... - powiedziała do swoich dziecia
Pandora i Atroox nic nie powiedzieli. Bliźnięta zrobiły tak jak kazała im matka. Dzieci ukryły się w piwnicy.
- Wiem że tu jesteście... Tempus wam już nie pomoże... - mówił mrocznym głosem
Darkseid był już kilka metrów od chaty.
Isabella kroczyła obok Ignathira... rozglądała się.
- Można powiedzieć, że więcej teraz tutaj życia niż na terenach wybuchu wulkanu... - odparła.
- Abregado jest oddalone od kontynentu o kilkaset kilometrów. Dało nam to czas na przygotowanie sie na erupcje oraz na tsunami które było jednym z jej skutków. Tutejsi magowie i nieumarli stworzyli bariery ochronne oraz mury aby zabezpieczyć cała wyspę. Jak widać ich starania nie poszły na marne.. - rzekł Ignathir - Żywioł jednak dał o sobie znać.. Większość miast kontynentu zostało zniszczone przez lawe.. Pont Vanis zostało zatopione przez tsunami... Harh Krill zdołał jednak przeprowadzić tam skuteczną ewakuacje....
- Pomoże - nagle Harkon usłyszał Tempusa w swojej głowie. Harkon lekko się wzdrygnął.
Isabellę zasmuciły wieści o Pont Vanis... wszak ona jak i każdy ceniła to miasto... wszyscy cenili także twórcę tej morskiej potęgi, Kapitana Barbarossę... był jednym z najmądrzejszych i najbardziej zasłużonych ludzi w tej Krainie, każdy zna jego potęgę i legendę.
- Dobrze, że ewakuacja była skuteczna... to co się wydarzyło wywołało we wszystkich istotach żyjących w krainie panikę i spustoszenie... zginąć musi jednak jak najmniej istot. - odparła Isabella.
Ignathir nie odpowiedział Isabelli. Oboje zatrzymali się przed rezydencją Krilla. Dwóch strazników rezydencji widząc ich odsunęło się od razu od drzwi. Ignathir otworzył drzwi i dał Isabeli przejść jako pierwszej. Gdy weszli do środka zastali Harh Krilla siedzącego przy stole. Atmosfera była tu bardzo spokojna. Nieumarły dowódca podpisywał właśnie pewne dokumenty. W tle można było usłyszeć cicho grające radio.
Arcymag podszedł blizej dajac o sobie znać. Krill podniósł wzrok dostrzegając zarówno jego jak i Isabelle.
- Ignathir? Jak zwykle bez zapowiedzi... o i księżniczka Isabella? Nie spodziewałem sie was tutaj. - rzekł Krill odkładając pióro
Harkon po usłyszeniu głosu od razu się zatrzymał. Nie był jednak zbytnio zdziwiony, bardziej zirytowany że Tempus znowu wchodzi mu w drogę.
- Koniec gierek starcze... - odrzekł mrocznym głosem
Darkseid jednym, zamaszystym ruchem wyjął siekierę zza pleców i mocno zacisnął pięść na rękojeści. Był przygotowany na atak z każdej strony.
- Zabije ciebie a potem bliźniaki... - dodał, z siekiery zaczęła ulatywać mroczna energia w postaci małego, czarnego dymku
Isabella również tak samo jak Ignathir podeszła bliżej, zerkając na ogromnego i potężnego dowódcę nieumarłych... dawno go nie widziała.
- Witaj, Krill. - powiedziała, zerkając po chwili na Ignathira.