MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Nie. Ratuję to co możliwe - mówiąc to Tempus przeteleportowal Harkona do teraźniejszości, w to samo miejsce w którym stał przed chwilą.
Tempus wrócił do Neclara.
- Neclarze...
Neclar nie wiedział co właśnie się stało.
- Tempus, co tu się wyprawia? - spytał chowając siekierę do pochwy
- Przyszłość nie należy do najlepszych. - odparł
- Ale. By była nienaruszona, muszę wymazać Ci pamięć z tego zajścia.. - odparł Tempus
Ludzie w Valhirm byli zdruzgotani. Teraz gdy okazało sie że Amon ich oszukał i pozostawił na pastwę losu zaczeli buntowac się przeciwko żołnierzom i kultystom. Ci w większości jednak złożyli broń i najzwyczajniej uciekli. Tylko nieliczni z nich pozostali aktywni lecz ci również wycofali sie do podziemi widząc narastające napięcie społeczne. Sterowiec który leciał nad miastem i miał na celu zabranie Amona musiał zmienić kurs.. Wylądował on na polach uprawnych za murami miasta. Tam na miejscu czekał już Socher z Elena którzy bardzo szybko weszli na pokład.
Kobieta była zszokowana wydarzeniami które nastąpiły chwilę temu.. Domagała sie wyjasnień.. widziała bowiem cały incydent na własne oczy.
- Socher.. Jak to sie stało... Dlaczego.. Amon.. przeciez on nie mógł.. - mówiła zdruzgotana
- Porozmawiamy o tym później.. - rzekł Socher - Teraz musimy sie stad zmywać... Wulkan wszystko spali.. wszystko pójdzie z dymem..
Elena pokiwała lekko głową. Kultysci szybko uruchomili sterowiec który wzniósł się w powietrze i odleciał w kierunku Kartis.

Isabella spoglądała przez chwilę na maskę Amona. Nagle poczuła coraz mocniejsze wstrząsy.. poczuła potężny huk.. ogromne kolumny popiołu zaczeły rozprzestrzeniac się po niebie nad całą krainą zasłaniając dostęp do światła słonecznego.. Powoli powstawały egipskie ciemności.. Ludzie uciekali w popłochu z zagrożonych terenów.. Powstał chaos który wcale nie ułatwiał sprawy a jedynie go pogarszał..

Nihil i Bellatrix którzy przebywali na Kartis również usłyszeli potężny huk. Kartis było pozornie bezpieczne ze wzgledu na to ze było dosyć daleko od samego wulkanu, jednak następstwa erupcji z pewnością mogą mieć wpływ na wyspę. Oboje to dobrze wiedzieli. Nihil zaadresował wiadomość do mieszkańców o zachowanie spokoju i nie wychodzenia z domu.. nakazano zamknąć szczelnie okna i drzwi..

Drakkon który patrolował wyspę wylądował na szczycie jednej z gór. Rzucił spojrzenie w kierunku zachodnim i ryknął potęznie.

Syreny zgodnie z zaleceniem Krilla zostały zabrane do lecznicy. Nim jednak zdołały zostac poddane jakimkolwiek leczeniem, kolejna z nich zmarła. Sytuacja była wiec tragiczna... pozostały bowiem jedynie dwie syreny za całego gatunku.. Krill nakazał zawiadomić najlepszych specjalistów na Abregado aby w trybie natychmiastowym stawili sie do jego rezydencji. Trzeba było działać szybko.. życie Stelli i jej doradczyni było zagrożone.
Nieumarli przygotowali się na samą erupcje.. Stworzyli wielki mur od zachodniej strony wyspy na wypadek powstania tsunami. Wielu z nich stało na murach obserwując bardzo dokładnie sytuacje.. byli gotowi zawiadomić o zagrożeniu w każdej chwili.

Amon... a w zasadzie to już Istredd.. sunął po oceanie na skradzionej motorówce.. Nie oglądał się za siebie. Zrozumiał że przegrał.. stracił armię.. poparcie.. został zupełnie sam.. zdany tylko na siebie.. Ludzie odwrócili sie od niego z jego własnej winy... pogrążył sie w szaleństwie i chęci zemsty na tyle że zapomniał o tym co najważniejsze. Wiedział jednak że teraz już na to za późno... Amon przestał istnieć... pozostał zagubiony i samotny Istredd..
- Co?! - krzyknął Kapelusznik, rozejrzał się na boki... nie dostrzegł Jonathana w tym miejscu...
- Gdzie jest Isabella?! - krzyknął zdenerwowany.



Isabella wiedziała że to koniec Amona... ze przegrał, że jego rewolucja upadła... że ludzie go nienawidzą...
Widziała kątem oka jak pionki Amona po prostu uciekają...
Wiedziała też, że nie może zostać w tym miejscu gdyż jest bardzo zagrożone... pomyślała przez chwilę o Maraalu, wiedziała jednak ze ten już nie żyje... pomyślała także o Haydenie, ale nie zamierzała się już z nim kontaktować, słyszała wszak jego rozmowę z Amonem... mężczyzna pragnął tu zostać.
Postanowiła zatem deportować się z tego miejsca... najpierw teleportowała się kawałek dalej na bardziej bezpieczny teren, za chwilę zamierzała deportować się do Ignathira... czuła wszak jego obecność w krainie, co znaczyło że nie jest na swojej planecie...
Alyssia chciał juz cos powiedzieć gdy ziemi lekko sie zatrzęsła. Rozejrzała się lekko po domu. W tej chwili do pokoju w którym przybywali przybiegła małą dziewczynka. Od razu rzuciła sie w stronę Alyssi z płaczem. Kobieta przytuliła dziecko lekko głaskając je go głowie.
- Ciiii.. spokojnie.. wszystko bedzie dobrze.. to tylko małe trzęsienie.. mama jest tutaj.. nie bój sie.
Po chwili spojrzała na Kapelusznika
- Nie wiem gdzie jest Isabella.. - powiedziała Alyssia


Istredd tymczasem płynął dalej w milczeniu. Nagle jednak usłyszał jakiś odgłos za sobą.
- No cóż mogę rzec... chyba dobrze wiedziałes że to tak sie skończy.. - rzekł mroczny głos
Istredd spojrzał kątem oka za siebie. Zauważył, że z tyłu za nim siedzi sobie Ignathir.. mag który zniszczył portal.. mag który zmusił go do ucieczki.
- A więc wy pracujecie razem... - rzekł Istredd - Mogłem sie tego spodziewać..
- Nic nie jest takie proste jak sie wydaje Istreddzie.. - rzekł Ignathir
Meżczyzna pokiwał głową. Ignathir spojrzał na morze a po chwili z powrotem na Istredda
- Nie odnalazłeś swojej żony prawda?
Istredd nic nie odpowiedział, Nastała chwila ciszy
- Tak myślałem.. Widzisz.. przez cały czas była dosyć blisko..
- O czym ty mówisz? - zapytał Istredd
Ignathir zaśmiał sie lekko
- Cynthia... twoja Cynthia.. czyż to nie ta sama czarodziejka z którą walczyłeś.. której odebrałes moc? Lata temu uratowałem ją z rąk czarodziejów którzy działali na moje polecenie..
Istredd nie zareagował.
- Przez wiele lat mi pomagała.. służyła mnie.. - kontynuował - Do czasu aż jej usługi stały sie dla mnie zbędne.. Ale musze przyznać.. mówiła ciągle o tobie.. próbowała Cię znaleźć tak mocno jak ty próbowałeś znaleźć ją.. Szkoda.. szkoda ze sie to tak skończyło
- Gdzie ona teraz jest? - zapytał Istredd spokojnym tonem
- Cóż... - rzekł Ignathir wyciągajac przed siebie rekę w której pojawił sie wizier. Bardzo szybko pojawił sie w nim obraz łodzi która dobiła do jakiejś wyspy.. Cynthia była na łodzi.. leżała jak trup.. - Żywej już jej nie zobaczysz..
Po tych słowach Istredd poczuł ból w swoim sercu. Na tyle mocno że z jego oczu popłyneła jedna łza.. która stopniowo spłynęła po policzku. Symboliczna łza...
Ignathir przez chwile patrzył na reakcje Amona. Był z niej zadowolony.
- Muszę przyznać.. osiągnąłeś wielki sukces w swoim życiu.. z pewnością bedziesz zapamiętany Amonie wśród wielkich i wpływowych osób tej krainy.. Zmieniłeś świat... ale być może nie koniecznie na lepsze... Twoja rola się jednak juz skończyła... Od tej pory Zakon zajmie twoje miejsce..
Amon nie odpowiedział. Patrzył przed siebie.. nie obawiał sie już niczego.
- Żegnaj... Istreddzie Farell. - rzekł Ignathir i po tych słowach zniknął.
Chwile potem łódź na której płynął Istredd eksplodowała...
Neclar popatrzył poważnym wzrokiem na Tempusa.
- Nie czekaj!
Elf chciał coś powiedzieć, ale czarodziej zaczął wymazywać mu pamięć...
Erupcja wulkanu zaczynała się nasilać. Chmury gorącego popiołu i wrząca lawa przykryły Hammersteel, Doftown, Hogsmeade oraz wyspę Pont Vanis doszczętnie niszcząc i paląc żywcem miasta. Chmury gorącego popiołu kierowały się jednak dalej w stronę Samotnej góry, Pont Vanis oraz do ówczesnej stolicy - Unalmire. Na całym kontynencie zapanowały już kompletne ciemnosci. W królestwie elfów.. Valhirm... Markard.. w środku dnia nastał mrok.. Chmury gęstego popiołu zakryły dostęp do światła słonecznego. Z krateru zaczęły wystrzeliwać bomby wulkaniczne..

Ignathir przeteleportował sie po kilku minutach w pobliże Valhirm. Na pewnym wzniesieniu spoglądał na miasto oraz na wulkan.
- Doskonale... - rzekł sam do siebie
Isabella wyczuła Ignathira... rozejrzała się jeszcze raz dookoła, a następnie teleportowała się w pobliże Valhirm, znalazła się na wzniesieniu i ujrzała Ignathira. Podeszła do niego i stanęła obok, także popatrzyła na wulkan i miasto...
- Wszelka działalność Amona w krainie w końcu dobiegła końca... - powiedziała.
Ignathir przez chwile milczał. Nastepnie wyciągnął rękę przed siebie. W owej ręce pojawiła sie figurka.. Mała kamienna figurka świecąca zielonym blaskiem. Isabella dostrzegła że miała ona kształt maski Amona.
- Kolejna dusza... do mojej kolekcji.. - rzekł Ignathir
W tej chwili w jego ręce pojawiły sie inne figurki.. te same które wcześniej pokazywał Nelothowi.. Przedstawiały on Neclara, Carrabotha, Malacatha, Cecilie i Darona.. Teraz dołączył do nich Amona..
Chwile potem zacisnął rękę a wszystkie figurki ponownie zniknęły.
- Nasz czas jest bliski.. Mój plan dobiega ku końcowi.. - powiedział mrocznym tonem Ignathir spoglądając na erupcje wulkanu.
Przekierowanie