Darkseid popatrzył na leżącą syrenę. Nie chciał tracić więcej czasu... Podszedł do niej bliżej. Chwycił ją za dłoń.
- To była jedyna opcja... - powiedział tajemniczo
Mroczny głos elfa rozszedł się po pomieszczeniu, w tym jego odgłos z respiratora. Krill poczuł nadchodzący chłód, tak jakby zaraz miało się coś stać. Nieumarły przeczuwał dobrze...
- Spotkajmy się w Azkabanie... - rzekł, patrząc na nieumarłego
- Żegnaj Harh... - dodał mrocznie
Nagle Harkon zaczął znikać, teleportując ze sobą Stellę. Syrena była na tyle słaba, że nie mogła nic zrobić. Czarna magia elfa była po drugie zbyt potężna, kobieta nie mogła zareagować.
W jednym momencie Krill poczuł gniew i strach. Na jego oczach znikala Stella, nie chciał jej stracić.
- Nie! - krzyknął nieumarły
Nim Krill zdążył cokolwiek zrobić, Harkona i Stelli już nie było. Teleportowali się...
Krill przez chwile patrzył na łóżku zaciskając pięść. Nagle ryknął gniewnie i z ogromny impetem uderzył w łózko które natychmiastowo posypało się w drzazgi.
Lekarze blyskawicznie slysząc potężny trzask wbiegli do pokoju zastając tylko Krilla
- Panie!... - krzyknął jeden z lekarzy
Krill nie odpowiedział
- Ech... - jęknał lekarz spoglądając na łóżko - Panie.. Gdzie jest Pani Stella?
Krill obrócił sie w jego stronę
- Natychmiast wezwac Ignathira... NATYCHMIAST! - Krzyknął przepełniony gniewem Krill , jego oczy aż zabłysły zielonym swiatłem.
Lekarze przerażeni, pospiesznie wybiegli z pokoju.
Hakron wraz ze Stellą znaleźli się w jego bazie. Znaleźli się w jego pomieszczeniu. Kobieta od razu dostrzegła wielką komorę hiperbaryczną, stół naprawczy na którym było kilka części i narzędzi, oraz kilka innych rzeczy, w tym gabloty na głowy przeciwników Darkseida.
- Wybacz Stello... To dla mnie jedyne wyjście... Dla ciebie również... - powiedział nagle mrocznym głosem
Elf przytrzymywał kobietę, by nie upadła. Doszli do krzesła stosującego gdzieś w pomieszczeniu, syrena od razu usiadła patrząc na elfa.
Darkseid specjalnie uprowadził Stellę, by za jej pomocą dostać Ynareph z dziećmi. Byla to dla niego karta przetargowa. Nie zamierzał marnować ludzi na bitwę z nieumarłymi o dzieci Malacatha, wolał zrobić to sposobem. Mimo że nie okazuje zbyt wielu uczuć to widząc stan Stelli obudzil się w nim stary Harkon. Chciał pomóc kobiecie, która niegdyś traktowała go jak syna. Tym razem pomoc nie była drugorzędna, była wręcz na równi z chęcią zabicia bliźniąt. Darkseid z własnej woli postanowił pomóc Stelli.
Stella nie do końca wiedziała co sie dzieje, wciąż była bowiem słaba. Nie wiedziała co planuje Harkon ale nie zamierzała tez go o to wypytywać. Wszystko co do tej pory sie stało mocno ucisnęło sie na jej psychice więc syrena praktycznie po dojściu do siebie ze śpiączki popadła w ostrą depresje. Nie miała siły aby się jakkolwiek sprzeciwiać a jej magia była bardzo słaba. Siedziała jedynie na krześle i obserwowała zarówno otoczenia jak i Harkona. Od czasu do czasu przypominały jej się wydarzenia z dawnych lat kiedy była jeszcze królową syren...
Shohu po usłyszeniu trzasków natychmiastowo odleciał kierując sie prosto do apartamentu Isabelli. Usiadł on na oknie. Isabella od razu go dostrzegła. Kruk posiadał niezwykła umiejętność.. Wszystko co zobaczył i usłyszał natychmiastowo wędrowało do głowy Isabelli i wyświetlało wszystko w jej umyśle.
Ignathir przebywał natomiast w swojej starej kwaterze. Aktualnie zajęty był przeglądaniem pewnych starych ksiąg. W jednej z nich znalazł stare mapy nieznanych terenów które wcześniej juz gdzieś widział. Wyrwał jedna ze stron i zawinał w rulon.
Nagle na zewnątrz arcymag usłyszał jakieś krzyki. Szybko schował więc kartke i pochwycił swój kostur. Nagle usłyszał dobijanie sie do drzwi jego rezydencji
- Panie Ignathirze! Panie Ignathirze! -
Ignathir podszedł do drzwi i otworzył je. Od razu dostrzegł kilku lekarzy kompletnie zdyszanych i z przerażonymi minami.
- O co chodzi? - zapytał Ignathir
- Panie Ignathirze! Kłopoty! - powiedział jeden z nich
Arcymag nie odpowiedział. Spoglądał na nich martwym wzrokiem oczekujac szczegółów.
Darkseid odszedł nieco od kobiety. Połączył się w tym czasie ze Spenserem i poinformował go, by przyszedł do jego komnaty. Gdy to zrobił, spojrzał na syrenę, stojąc już przy komorze hiperbarycznej.
- Zawsze byłaś dla mnie jak matka... - Stella usłyszała jego głos, zaraz po tym wdech z respiratora
- Nie zapomniałem o tym co dla mnie robiłaś... Mimo że nie czuje już praktycznie nic... - mówił dalej.
- Nie bój się mnie Stello... Niedługo powrócisz do swojego królestwa... Musisz dać mi czas... - dodał
Stella popatrzyła na Harkona wsłuchując się jego słowa. Przez chwile sie zastanawiała, nie miała przecież i tak już nic do stracenia prócz swojego życia. Pokiwała więc lekko głową.
- Dobrze.... Wierzę ze wiesz co robisz... - odparła cicho - Ufam Ci..
Tymczasem Krill nadal przebywał w lecznicy. Wyszedl on z pokoju w którym leżała Stella i kierował się korytarzem w stronę wyjscia. Gdy był już na zewnątrz dostrzegł biegnących w jego stronę lekarzy. Zatrzymali się metr przed nim i pokłonili się.
Krill popatrzył na nich. Już miał wypytywać o to gdzie jest Ignathir gdy nagle tuż obok niego otworzy sie portal z którego wyszedł arcymag. Iganthir ze stoickim spokojem popatrzył na lekarzy a nastepnie skierował wzrok na Krilla.
- Powiedzieli Ci co sie stało? - zapytał Krill
- Tak.. - odparł arcymag
Krill machnął ręką. Lekarze natychmiast pobiegli z powrotem do lecznicy zostawiając dowódców sam na sam.
- I jak na to patrzysz? Co byś zrobił na moim miejscu? - zapytał Krill nadal emanując wściekłością.
Ignathir przez chwile sie zastanowił
- Cóż... - rzekł nagle - Nie wydaje mi się aby Harkon zamierzał ją zabić.
Krill parsknął ze złosci. Ignathir widząc go w takim stanie uśmiechnął sie lekko.
- Spokojnie.. Opowiedz mi wszystko dokładnie i ze szczegółami. Jesli będe wiedział więcej to łatwiej będzie mi znaleźć rozwiązanie..
- W takim razie spotkajmy sie w mojej rezydencji.. - powiedział Krill - Takie tematy nie powinny być obgadywane na ulicy.
Nagle do pomieszczenia wszedł powiadomiony Spenser. Zdziwił się na widok syreny. Nie wiedział kim ona jest, nie dopytywał. Stanął naprzeciwko Harkonowi.
- To jest Stella... Talon ma się nią zająć... - rzekł mrocznym głosem
Spenser pokiwał lekko głową i poszedł wydać polecenie.
- Zaraz ktoś do ciebie przyjdzie... Zaopiekuję się tobą... - powiedział w stronę kobiety
Stella kiwnęła głową na znak że rozumie, po chwili Darksied wyszedł zostawiając syrenę na jakiś czas samą.
Był juz południe gdy Krill wrócił z powrotem do rezydencji. Usiadł on przy swoim stole przez chwile oddając się myślom. Zastanawiał sie co ma zrobić i w jaki sposób sprowadzić Stelle z powrotem. Nie trwało to długo gdy drzwi do jego rezydencji otworzyły się i do środka wszedł Ignathir przybywając o umówionej godzinie.
Arcymag zatrzymał sie naprzeciw stołu i patrzył na Krilla.
- A więc to jest ten moment w którym zaczynamy rozmawiać? - zapytał Ignathir
Krill spojrzał na arcymaga który wydawał sie w ogole nie przejęty całą sytuacją.
- Harkon wziął Stelle jako zakładniczkę.. Jestem tego pewien. Bedzie chciał wymiany. - rzekł Krill
- Zgaduje że kartą przetargową są bliźniaki? - zapytał Ignathir
- Tego właśnie się obawiam... - rzekł Krill - Mówilem mu ze nie mogę oddać ich gdy sa na mojej ziemi. Posunął sie wiec do podstępu..
- Powinienes był to przewidzieć... To tylko i wyłącznie twoja wina.. - odparł Ignathir
Krill burknął pod nosem i złapał sie za głowę. Westchnął.
- Na twoim miejscu nie oddawałbym ich. Stella nie jest tego warta... - dodał Ignathir mrocznym tonem
Krill słysząc jego słowa gwałtownie podniósł wzrok kompletnie zaskoczony.
- O czym ty mówisz? - krzyknął Krill - Sugerujesz żebym ją zostawił w rękach Harkona? Przecież on może ją zabić...
- Naprawdę chcesz popełnić ten sam błąd co Raughn? On również uganiał się za syreną.. Chyba nie musze przypominać co sie stało... - odparł Ignathir
Krill syknał ze złosci. Nic jednak nie odpowiedział. Ignathir miał bowiem racje.
- Powiem Ci tylko jedno Krill... Jesli naprawde chcesz wymienić dzieci Malacatha na syrene to jesteś totalnym idiotą.. - dodał Ignathir srogo
Talon zajął się Stellą. Podarował jej cieplejsze ubranie i przeniósł w inne pomieszczenie, gdzie będzie mogła odpocząć i czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Darkseid przebywał już w pomieszczeniu z reaktorem. Czekał na przyjście Spensera.
Przyjaciele rozmawiali przez jakiś czas na milsze tematy aby polepszyć atmosferę. W tym momencie Isabella dostrzegła przy oknie swojego kruka... wstała z fotela i podeszła do okna, otworzyła je. Jej czarny kruk natychmiast przekazał jej wszelkie informacje o Harkonie których się dowiedział. Isabella kiwała głową w zamyśleniu.
- Dziękuję przyjacielu. - pogładziła kruka palcem po szyi, a ten po chwili przemienił się w mroczny, czarny dym i rozpłynął w powietrzu.
Isabella wróciła do przyjaciół, westchnęła.
- Harkon tutaj był. - Oznajmiła.
Jonathan poderwał się z fotela, roztrzaskał filiżankę, przewalił doniczkę z kwiatkiem.
- Co?! - ryknął. Reszta go trzymała.
- Był tutaj... nie wiem jakim prawem... ale w każdym razie już teraz go tu nie ma. - dodała Isabella.
Meret ryknął, agreggor trzasnął pięścią w stół. Kapelusznik naprawił różdżką roztrzaskaną filiżankę.
- Nie było żadnej walki... nie teraz... - dodała Isabella mając w głowie słowa Ignathira... dlatego też dopiero teraz powiadomiła przyjaciół o obecności elfa, gdyby uczyniła to wcześniej na pewno by na niego ruszyli...
- Niech się nawet nie zbliża! Nie ma prawa do tej krainy! Tylko ty masz! - krzyknął Meret.
Isabella uśmiechnęła się do przyjaciół.
- Dziękuję że jesteście i że przybyliście.