MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Solussa uśmiechnęła sie nieco szerzej słysząc słowa arcymaga. Mimo to jednak pociągana swoją ciekawością postanowiła dopytywać dalej.
- Co masz na mysli mój lordzie mówiąc o "zrealizowanym celu"?
Ignathir odłożył swój kostur na bok a ten zaczął lewitować wokół jego tronu samoczynnie.
- Harkon został powstrzymany... Isabella zdołała go pokonać... Co prawda w inny sposób niż zakładałem ale zwycięstwo to zwycięstwo...
Naberal która do tej pory milczała, w tym momencie słysząc o zwycięstwie Isabelli zmrużyła lekko oczy
- Ostatecznie również zgodnie z moją obietnicą, odrodziłem całą krainę nadając jej nowy kształt oraz nowe lądy... - dodał arcymag
- To doprawdy wspaniała wiadomość mój panie... - powiedziała zadowolona Solussa - Wiele bym oddała by zobaczyć to na własne oczy.
Ignathir parsknął lekko
- Domyślam się... - odparł Ignathir który gdyby mógł wyrażać mimikę twarzy i emocje tak jak normalni ludzie to z pewnością by sie teraz uśmiechnął.
- Mój panie... - wtrąciła w tej chwili Naberal - Jezeli mogę zapytać... Co teraz planujesz zrobić ?
Ignathir rzucił spojrzenie na Naberal zastanawiając się przez chwile.
- To dobre pytanie... Aczkolwiek wydaje mi się że juz znam na nie odpowiedź...
Naberal i Solussa spoglądały na arcymaga oczekując dalszych wyjaśnień.
- Naberal... Przyprowadź mi tutaj Ynareph... bez dzieci... Najwyższy czas rozwiązać również i tę sprawę raz a dobrze... - powiedział arcymag opierając sie wygodnie o swój tron
- Jak sobie życzysz lordzie Ignathir... - odparła Naberal pochylając głowę.
Solussa zaintrygowana tym co planuje zrobić jej stwórca w milczeniu obserwowała jak Naberal powoli wychodzi z sali tronowej udając się po Ynareph.
Ynareph atroox I pandora byli w pokoju
Po kilku minutach Naberal dotarła pod drzwi pokoju w którym tymczasowo mieszkała Ynareph ze swoimi dziećmi. Bez zawahania pokojówka zapukała dwa razy a następnie odsunęła się od drzwi oczekując odpowiedzi.
Ynareph otworzyła drzwi i popatrzyła na postać chcąc wiedzieć czego chce.
Naberal dostrzegła przez otwarte drzwi biegające po pokoju dzieci. Szybko jednak zwróciła swój wzrok na stojącą w progu Ynareph.
- Zbieraj się... - powiedziała spokojnym tonem - Lord Ignathir chcę cię widzieć w sali tronowej... Teraz...
Ynareph kiwnęła spokojnie głową. Po dłuższej chwili wróciła do Naberal, zamknęła za sobą drzwi zostawiając dzieci same.
Naberal w milczeniu zaprowadziła Ynareph prosto pod wrota sali tronowej. Zajeło to kilka minut. Zamek był bowiem dosyć duży. Miał wiele korytarzy i klatek schodowych.
Pokojówka nie namyślając się podeszła do wielkich wrót i wolno je otworzyła. Ynareph od razu dostrzegła siedzącego na tronie Ignathira na drugim końcu sali
oraz jedną z jego służących która mu towarzyszyła.. Ta jednak stała z boku.
Naberal zaprowadziła Ynareph pod tron arcymaga a nastepnie pochyliła lekko głowę. Ignathir dał jej sygnał ręką. Pokojówka zrozumiała przekaz i natychmiastowo odsunęła sie na bok aby już teraz nie przeszkadzać w konwersacji.
Arcymag skupił swój wzrok już teraz tylko na Ynareph.
- Ynareph... - zaczał Ignathir mrocznym głosem - Dobrze Cię widzieć... Mam nadzieję, że do tej pory niczego Ci nie brakowało, a twoje dzieci czują się bezpiecznie...
Ynareph stanęła przed Ignathirem. Była o wiele niższa i na tle postury siedzącego maga była bardzo drobna. Jego cień ją przykrywał.
- Tak... Wszystko dobrze. Czuje że tutaj są bezpieczne - zaczęła.
Kobieta tylko odpowiadała. Nie chciała zadawać zbędnych pytań. Myślami błądziła gdzieś indziej, wciąż czując tęsknotę za Malacathem. Skupiała się też na tym co będzie dalej z nią i jej dziećmi.
Ignathir pokiwał lekko głową
- Dobrze to słyszeć... - odparł - Aczkolwiek zdajesz chyba sobie z tego doskonale sprawę, że nie pozwoliłem Ci to pozostać z czystości serca... Twoje dzieci posiadają w sobie ogromne pokłady mocy więc wspólnie z Tempusem uznaliśmy, że nie powinna ona zarazem zostać zaprzepaszczona jak i trafić w niepowołane ręce... Reasumując, Dalthea była jedynym miejscem do którego Darkseid nie ma żadnego fizycznego dostępu...

Ignathir wyciągnął w tej chwili w bok swoją prawą rękę chwytajac swój kostur który lewitował do tej pory obok jego tronu.

- Zdaje sobie sprawę, że nie jesteś zwolennikiem tego aby Atrox i Pandora rozpoczęły szkolenie w mocy... Jednakże dziedzictwa i krwi się nie wybiera... Malacath przekazał im to w genach... Atrox i Pandora sa kluczem do zachowania balansu i równowagi Magicznego Wymiaru... Jezeli nie zostaną przeszkoleni od młodych lat ich talent zostanie zaprzepaszczony a los Magicznego Wymiaru może stać pod znakiem zapytania... Domyslam się że pomimo tego iż pozwoliłem Ci zamieszkać w moim zamku, w moim własnym wymiarze nadal mi nie ufasz... Jestem w stanie to zrozumieć w końcu nie ukrywam tego... Nie jestem święty... Ale ufasz chyba Tempusowi który przez ten cały czas ratował Ciebie i twoje dzieci przed Darkseidem... Jego wizja jest taka sama jak moja... Zarówno on i ja chcemy aby w Magicznym Wymiarze zapanowała harmonia... Różnią nas jedynie motywy oraz ścieżki jakie obraliśmy aby ten cel osiągnąć....

Ignathir w tej chwili zrobił chwilową pauzę obserwujac cały czas Ynareph.

- Jednocześnie korzystając z okazji możliwosci rozmowy prosto w twarz chciałem Ci również przekazać dobra nowinę... Zapewne nie wiesz bowiem co dzieje się aktualnie w Magicznym Wymiarze... a odkąd go opuściłaś stało się dużo... Między innymi faktem jest że Darkseid został ostatecznie pokonany przez Isabelle z mała duchową pomocą podświadomości twojego męża - Malacatha, który już od dłuższego czasu mieszał w głowie elfa... Darkseid nie stanowi więc więcej juz dla ciebie oraz dla twoich dzieci zagrożenia...
Ynareph na wieść o Malacathie nieco się uśmiechnęła.
- Mój mąż pomógł Isabelli... - zastanawiała się po chwili, powiedziała sama do siebie
Kobieta spojrzała niepewnie na maga i podeszła nieco bliżej.
- Wiem że moje dzieci mają wielką moc, cały czas chciałam to przed nimi ukryć. Malacath od początku mówił mi że nie mogę wiecznie unikać tego tematu. Chciałam tylko żeby było normalnie... - mówiła
- Chyba nie ucieknę przed tym i muszę przyznać ci rację. Przeznaczenie jest nieuniknione.
Pandora już w pierwszym starciu z Darkseidem pokazała swój potencjał, kiedy to unieruchomiła elfa w miejscu nie dając się złapać. Dziewczynka już od urodzenia wykazywała dużą moc a z rokiem na rok jej umiejętności rosły same. Od zawsze była radosną i pełną energii dziewczynką. Była ona przeciwieństwem Atroxa. Chłopiec w góle się nie odzywał, był pewny siebie i zdystansowany. Do swojej siostry nigdy się nie odezwał, tak samo do rodziców. Uznali że jest on niemową i być może w przyszłości nauczy się mówić w myślach. Prawdziwy potencjał Atroxa miał dopiero nadejść...
- Zgadzam się na ich trening... - dodała po chwili
Przekierowanie