MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Harkon zabił wszystkich ludzi z chaty, a siekierą rozwalił sprzęt. Zaraz po tym teleportował się do swojej bazy.
Mineła chwila, Amon opuscił pomieszczenie w którym leżał nieprzytomny Jyggalag. Zamierzał wrócić do niego później , jak odzyska przytomność. Pozostawił tam jednak zbiorowisko kultystów oraz Maraala którzy mieli go pilnować. On sam natomiast udał sie w stronę lochów gdzie przebywała Isabella . Kultysci widząc swojego nadchodzącego lidera odsunęli sie od celi. Amon stanął przed celą i wpatrywał sie w milczeniu w Isabelle.
Isabella dostrzegła Amona... przez moment nic do niego nie mówiła. Westchnęła.
- To co... wejdziesz tutaj? Do mnie? - spytała cichym i bezbronnym głosem.
- Dlaczego miałbym ? - zapytał Amon stojąc cały czas przed celą - Nie ma tu więcej nic do powiedzenia.. Zaufałem Ci Isabello.. dałem Ci wszystko co pragnęłaś.. ale ty obrałaś własną drogę.. drogę która doprowadziła Cie do tego miejsca.. do tego lochu.. Zdradziłaś...Zapomniałaś komu służysz, zapomniałaś co było twoim obowiązkiem.. Teraz jest juz za późno..
Po tych słowach Amon odwrócił sie plecami do Isabelli. Nie odszedł jeszcze jednak.
- Zaczekaj... zaczekaj. - powiedziała spoglądając na Amona...
- Nie odwracaj się do mnie plecami... nie odchodź. - powiedziała proszącym tonem.
- Amonie... porozmawiaj ze mną...- jej oddech znacznie przyspieszył, tak jak bicie serca.
Amon stał w miejscu. Nie odpowiedział. Obrócił tylko trochę głowę aby spojrzeć na Isabelle kątem oka.
- Czego jeszcze ode mnie chcesz? - zapytał - Dość nasłuchałem się twoi kłamstw i wymówek..
Ton w jakim Amon wypowiadał te słowa nie był gniewny.. był raczej zrezygnowany i przygnębiony. Ostatnie sytuacje w Carridi wywarły na nim ogrom emocji. Spiski, zdrady, ataki , intrygi, nagłe klęski żywiołowe.. czuł że jest atakowany z każdej strony.. Najbardziej jednak w tym wszystkim bolały go nie szkody wyrządzane przez magów a zdrady najbliższych mu współpracowników i poddanych.
Jyggalag w tym samym czasie ocknął się. Uderzył mocno pięścią w grunt, tak że kultyści lekko się odsunęli. Usłyszeli po chwili jego sadystyczny śmiech. Pyke podniósł głowę patrząc na Maraala. Wnet przybrał poważny wyraz twarzy.
- Pamiętam cie... Służyłeś za czasów Malacatha - uśmiechnął się lekko.
- Nie... To był ktoś inny. Pamiętam jak mówiłem mu definicje szaleństwa... Bum! - krzyknął nagle padając na ziemię plecami i przez chwilę zaczął się śmiać
- Zamknij się Pyke - odparł Maraal.
Mężczyzna od razu się uspokoił i patrząc w sufit odrzekł spokojnym głosem.
- Krzyczał jak prosie, tak samo jak twoja matka. Może chcesz usłyszeć te definicje? - spytał prowokując również Maraala
- Nikt nie ma odwagi mnie zabić, ale nie macie wyboru... Uciekłem z Azkabanu, ucieknę nawet z metalowego pudła bez wyjścia. Ja zawsze mam plan... - mówił nadal leżąc wpatrzony w sufit
- Wejdź do środka... proszę... też mam dosyć tych wszystkich kłamstw i spisków... - powiedziała, szarpnęła się lekko...
- Amon wyraził sie jasno.. Chcesz umrzeć.. sam to zrób.. - rzekł Maraal wyciagajac swoją podwójną broń jaką były przewodzące prąd, metalowe pałki.
W tej chwili walnął z całej siły Jyggalaga w głowę. Jyggalag od razu został porazony prądem o wysokim napięciu. Jyggalag z powrotem upadł na ziemię.
- Wylaliśmy wodę.. - rzekł Maraal - Utop sie w tej kałuży.. To idealna śmierć dla takiego psa jak ty.. My z chęcią popatrzymy..
Kultysci chwycili Jyggalaga i cisneli go do przodu. Jyggalag przewrócił sie i zarył głową prosto w kałuże.
- No dalej.. - rzekł śmiejąc sie Maraal.
Jyggalag uśmiechał się.
- Sprytne... - powiedział i zaczął wstawać
Maraal czując się pewnie zamachnął się pałką w jego głowe. Jyggalag w pore zareagował i chwycił za jego nadgarstek, lekko wykręcając. Pałka spadła na grunt, a Maraal został odepchnięty. Pyke pochwycił pałkę i oddalił się nieco, pod ścianę. Gdy kultyści chcieli na niego już ruszyć, on szybkim ruchem rozerwał koszule na brzuchu (bo płaszcz miał niedopięty). Na jego brzuchu maraal wraz z kultystami ujrzeli bombę.
- Nie radze... - powiedział przykładając pałkę w okolice bomby
Dotknięcie naelektryzowanej pałki spowodowało by uruchomienie ładunku.
- Chciałem być uprzejmy, chciałem pogadać... Widzisz, że teraz to ja mam przewagę - mówił.
Przekierowanie