MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Isabella poczuła ogromny ból, syknęła a łzy napłynęły jej do oczu od uderzenia. Szybkość Starożytnego była niesamowicie trudna do okiełznania, spoglądała na istotę robiąc kilka głębokich wdechów aby opanować ból...
Po chwili zdołała wstać czując kłucie, a następnie znowu była gotowa do walki. Trawa i roślinność na ziemi próbowała oplątać się wokół jej nóg i przewalić na ziemię, jednak szybko gestem dłoni spaliła stworzenia mocą Wiecznego Ognia...
Po chwil Isabella szybko zaczęła biec w stronę Starożytnego, następnie przebiegła tuż obok niego sprawiając, że się odwrócił, potem ponownie przeskoczyła w drugą stronę, a następnie szybko cisnęła Wiecznym Ogniem w nogę Pana Lasu... ten poczuł ogromny ból... następnie gdy ten zajęty był nogą, cisnęła Wiecznym Ogniem tworząc krąg wokół Starożytnego... to jednak zabrało jej dużo sił... upadła na jedno kolano.
- Ogień... to twój największy wróg... ogień to największy wróg lasu... - mówiła, patrząc jak płomienie zbliżają się do Starożytnego coraz mocniej zmniejszając i zacieśniając wytworzony krąg...
- Ogień cię strawi, a ja cię pokonam... - powiedziała, mrużąc oczy i spoglądając na Starożytnego.
Noga Starozytnego po chwili przestała płonąć. Stwór poczuł, że jego noga jest poparzona. Mimo to był w stanie dalej walczyć. Rozejrzał sie w około. Wiedział że jest w kregu ognia. Zasłonił sie ręką unikając iskier i żaru..
- Dobrze.. w końcu zaczynasz rozumieć.. - powiedział Starożytny - Ale wiem, że stać Cie na więcej...
Po tych słowach teleportował się z kręgu ognia i pojawił sie przy Isabelli. Chwycił ją ponownie w szpony i rzucił ją prosto do kręgu ognia. Teraz to Isabella była w nim uwięziona.
Pan Lasu natomiast stał z boku i obserwował co zrobi Isabella.
Isabella zdziwiła się... była pewna że żar ognia pochwyci i pochłonie całkowicie Starożytnego... tak się jednak nie stało... była pod wrażeniem jego ogromnej szybkości...
Rozglądała się... płomienie ognia były coraz to większe i coraz to bliżej... Isabella czuła ogromny dreszczyk emocji, pod wpływem adrenaliny zapomniała nawet o bólu w ramieniu i plecach.
- Panie Lasu! - krzyczała do bestii zza płomieni.
- Wyrwałeś się z żaru... wyrwałeś się z ognia, który sama wytworzyłam! - krzyknęła, a następnie wycelowała lewą ręką w płomienie... te zbliżały się do niej już bardzo mocno...
- Te płomienie są mi jedynie sprzymierzeńcem! Ich celem jesteś ty a nie ja! - krzyknęła w stronę Starożytnego, a następnie machnęła z całej siły ręką otwierając krąg i robiąc sobie przejście... po chwili wystąpiła z płomieni stając naprzeciw Potężnego Starożytnego...
Wysunęła ręce za siebie, ponieważ krąg był w tym momencie za jej plecami... a po chwili szybkim gestem dwoma rękami pochwyciła, przyciągnęła do siebie i cisnęła dwoma ostrymi wiązkami ognia, które niczym pejcze huknęły w klatkę i ręce Starożytnego... Isabella odskoczyła w bok, a płomienie które pozostały w reszcie kręgu momentalnie zgasły...
Isabella chciała być szybsza od Starożytnego... momentalnie ruszyła bliżej niego, a następnie wytworzyła w prawej dłoni Wieczny Ogień... Starożytny przed chwilą otrzymał cięcie ogniem na ciało, teraz natomiast celowała w jego szyję...
Starożytny cofnął się nieco, Po raz kolejny został poparzony. Był zaskoczony ze Isabella ma na tyle swobodna kontrolę nad magią wiecznego ognia. Jej ataki jednak był wciąż słabe i nie robiły mu krytycznej krzywdy. Uniknął następnego ciosu Isabelli bez większego problemu.
Nagle ryknął donośnie aż Isabelli zadędniło w uszach. Nastepnie skierował swój wzrok na dziewczynę i skierował w jej kierunku swoj wskazujący palec. Natychmiastowo zza nim wyleciała chmara kruków prosto na Isabelle. Tym razem każdy z kruków nieprzerwanie atakował. Ptaki otoczyły Isabelle latając wokół niej tworząc wir. Po chwili przy stopach Starozytnego pojawiła się również wataha wilków wybiegająca z lasu. Starożytny wydał kilka dziwnych dźwięków na co wilki odparły warczeniem. Wygladało to tak jakby Starożytny sie z nimi komunikował. Pan Lasu kiwnął ręką a wilki natychmiastowo ruszyły do przodu..
Gdy kruki nie zaprzestawały swojego zmasowanego ataku, wilki powoli okrążały wir ptaków wpatrując swoje ślepia na Isabelle.
Pan Lasu cofnął się kilka kroków do tyłu i popatrzył na swoje dotychczasowe rany. Trawa lekko zaszumiała przy jego stopach. Zielona energia zaczęła pojawiać się w miejscach jego dotychczasowych ran. Te pod wpływem działania owej energii zaczeły zanikac.. tak jakby nigdy nie istniały. Starożytny regenerował się...
Isabella wpadła w furię... kruki mocno tym razem ją zraniły, poczuła ogromny ból... w tym momencie skupiła w swych dłoniach ogrom mocy wytwarzając Wieczny Ogień, na oślep uderzyła rękami w powietrze nad sobą, wytwarzając ognistą chmurę tuż nad swoją głową, która natychmiastowo pochłonęła wszystkie atakujące ją ptaki... Wieczny Ogień strawił ptaszyska swą potęgą.
Isabella upadła na prawe kolano sycząc, podtrzymała się dłońmi... dostrzegła wściekłe wilki, które już całkowicie ją okrążyły. Ponownie ogarnęła ją furia i wściekłość, dostrzegła największego ze stada wilków, w niego wycelowała prawą dłoń wypuszczając potężną kulę Wiecznego Ognia, która momentalnie huknęła w wilka...
Isabella tym razem upadła już na drugie kolano, podtrzymała się rękami, dyszała ciężko... dostrzegła także że Starożytny się regeneruje... to ją rozwścieczyło, nie mogła na to pozwolić...
Po chwili, pod jej dłońmi stykającymi się z ziemią poczuła dziwne pulsowanie... jakby ziemia drgała... w tym momencie podłoże zaczęło pokrywać się ogniem, który zaczął zmierzać w kierunku stóp Starożytnego i miejsca w którym stał... zaraz wszystko miało się tam pokryć ogniem...
Starozytny przez chwile patrzył na Isabelle. Jego oczy ponownie zabłysły. Wyglądało to tak jakby Starożytny ładował jakis potężny atak. Nagle bestia zaryczała tak potężnie że wywołało to fale dźwiękową. Ogień natychmiastowo zgasł. Wilki które pozostały przy życiu cofnęły się i uciekły do lasu.
- Ty jesteś tą która niby miałaby pokonać Harkona? Żałosne.. - rzekł Starozytny telepatycznie. - Zaraz poczujesz prawdziwą potegę lasu..
Starozytny zamachnął się i z ogromnym impetem uderzył szponami w ziemie. Podłoże zadrżało. Ziemia zaczynała sie rozsuwać tworząc szczeliny. Z owych szczelin wyłoniły sie potężne pnącza które błyskawiczne owinęły się wokół Isabelli. Ich ucisk zaczął ją zgniatać.
- Pożegnaj się z tym światem Isabello Carraboth Bal.. - rzekł Starozytny w jej głowie
Pnącza kompletnie pochwyciły już Isabelle i zaczęły ja wciągać pod ziemię aby zakopać ją żywcem.
Isabella zaczęła rozumieć że przegrywa. Starozytny był i jest najpotężniejszym magicznym stworzeniem tego wymiaru..
Isabella traciła oddech, słyszała głos Starożytnego w głowie... zamknęła oczy, a ogrom wydarzeń z jej życia przeleciało jej w głowie... widziała obrazy najważniejszych wydarzeń Krainy, widziała najważniejsze i najsilniejsze persony, widziała swoje dzieciństwo i życie... widziała wrogów i przyjaciół, rodzinę...
Księżniczka poczuła że jej serce łomocze niczym dzwon, a następnie zacisnęła pięści... jej medalion żmii na szyi wydał jej się być ciężki, jakby nagle stał się zaciśniętą pętlą... po chwili jej pięści przemieniły się w czysty Wieczny Ogień... momentalnie chwyciła wciągające ją pnącza, ściskając je mocno... ogień zaczął rozprzestrzeniać się po pnączach pochłaniając je doszczętnie... dosłownie tuż przed momentem wejścia pod ziemię i całkowitego pochłonięcia pnącza puściły swój potężny ścisk i Isabella padła na ziemię tuż obok szczeliny... Księżniczka padła na ziemię dysząc potwornie i trzymając się za gardło, nie mogła złapać tchu... kości także ją bolały z uwagi na ścisk pnącz...
Oddychając ciężko spojrzała na Starożytnego...
- Nie zamierzam się żegnać... - wykrztusiła, nadal ciężko oddychając.
- Pokonam każdego kto wejdzie mi w drogę! - wykrzyknęła i uderzyła pięścią w ziemię. Pokonała już kruki Pana Lasu, przegoniła także jego wilki... z wielkim trudem zdołała wyrwać się z jego pnącz... teraz chciała ostatecznie pokazać wyższość nad Starożytnym... mimo że była wykończona zdołała skupić w sobie jeszcze energię...
Starozytny był zaskoczony ze Isabella nadal nie zrezygnowała z dalszej walki. Czekał stojac bez ruchu aż dziewczyna podniesie się na nogi.
- Jestem pod wrażeniem.. Mimo twojego krytycznego stanu nie zamierzasz się poddać.. Interesujące.. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem zmuszony do użycia aż takiej ilosci mocy... Las wyczuwa to.. staje się równie niespokojny.. Takie wydarzenia dzieją się raz na millenia.. Niezwykle rzadko..
W tej chwili Starozytny spojrzał na Isabelle i wysunął swoje szpony po raz kolejny.
- Zaintrygowałaś mnie.... Udowodnij swoją wartość... Pokaż mi swoje maksimum..
Isabella podniosła się z ziemi... wzięła głęboki oddech patrząc na Starożytnego. W jej oczach widać było potworne zmęczenie, wściekłość, siłę i upór...
- Teraz zobaczysz prawdziwą potęgę moją i Wiecznego Ognia! - krzyknęła, chciała aby Ignathir także to słyszał. Isabella widziała jak Las dudni, jak jest niespokojny... ruszyła na Starożytnego z pełną szybkością, pstryknęła palcami i znalazła się za plecami potężnej istoty... nim Starożytny zdołał się odwrócić, otrzymał już potężny cios od tyłu w nogi, księżniczka huknęła ogromną wiązką Wiecznego Ognia, chciała ograniczyć jego szybkość...
Błyskawicznie odskoczyła w bok i spojrzała jak nogi Pana Lasu zaczynają płonąć. Była wściekła, chciała go roztrzaskać. Wystawiła dłonie przed siebie, a następnie cisnęła w Starożytnego potężną wiązką Wiecznego Ognia, który uderzył w jego klatkę piersiową i pysk, ranił także szyję... Pan Lasu zaczął upadać na plecy, Isabella natomiast odczuwała już bardzo potworne zmęczenie... wszystko jej migotało w oczach.
Starożytny upadł na ziemie. Ryknął donośnie podczas gdy ogień zaczął go trawić. Isabella próbowała zaatakować go jeszcze raz ale tym razem zdołał uniknąć. Isabella zbierając resztkę swoich sił rzuciła sie na bestie używając już całej swojej mocy. Starożytny również zaatakował przy użyciu swoich szponów. Oboje przyjęli ciosy przeciwnika.
Isabella poczuła jak krew cieknie jej z brzucha po ciosie szponów Starożytnego. Upadła na ziemie nie mogąc już się podnieść, czuła że traci przytomność. Kątem oka widziała jak Pan Lasu również upada na ziemię a jego ciało całe płonie. Po chwili Isabella straciła przytomność.
- Dobrze sie spisałaś... - usłyszała głos Ignathira w swojej głowie.
Po kilkunastu minutach Isabella ocknęła się. Rozejrzała sie w około. Dostrzegła że w lesie panuje ponownie kompletna cisza.. zupełnie tak jakby nic się nie stało.
W miejscu gdzie wcześniej widziała upadającego Starożytnego pozostały jedynie suche, spalone gałęzie oraz mały czarny dym który z nich sie wydobywał.
Przekierowanie