27-January-2022, 00:54:48
Isabella zarówno zdziwiła jak i ucieszyła się na widok Mereta...
- Ty żyjesz! - powiedziała zadowolona.
W tym momencie odwróciła się do Kapelusznika na pięcie... spojrzała na niego poważnym wzrokiem, mrużąc oczy... przyciszyła nieco głos.
- A... Scarecrow? - spytała go.
Kapelusznik mocno się zdziwił.
- Co... Scarecrow? - spytał.
- Z tego co słyszałam... nawet sam mi to chyba mówiłeś... nie opuścił krainy. - odparła Isabella.
Kapelusznik pokiwał głową.
- A i owszem, ale co z tego? - Spytał.
- Może On mógłby nam pomóc? Przecież może tworzyć armie bezgłowych wojowników... jego potęga nie zna granic... - spytała.
- Ależ Isabello... On kiedyś był moim najlepszym przyjacielem, mieliśmy pewne wspólne plany... zamierzał stworzyć swoje imperium w krainie... jednak potem spoglądając na to wszystko, kraina zaczęła go po prostu brzydzić... zniknął więc i od wielu, wielu długich lat przesiaduje na swojej opuszczonej, przesiąkniętej mroczną magią farmie... żyje tam samotnie, w swoim szaleństwie... które na pewno mocno się pogłębiło... a jego dom jest miejscem mrocznym, gdzie żywe dusze się nie zapuszczają... On nikomu nie wadzi, nikt nie przeszkadza również i jemu... a gdy ktoś się tam zaszyje, spotyka go natychmiastowa śmierć... czy to od zaklęć, czy to od wszelkiej maści nieznanych trucizn, czy też po prostu ze strachu... - mówił Kapelusznik.
- W tamtym terytorium nie można swobodnie oddychać a on osobiście zadbał o swój kawałek ziemi i o jego ochronę... ja sam widziałem go ostatni raz bardzo dawno temu, nie zechciał mi wówczas pomóc. Więc nie sądzę, że teraz zechciałby o czymkolwiek z kimkolwiek rozmawiać...
Isabella mocno się zamyśliła.
- Ty żyjesz! - powiedziała zadowolona.
W tym momencie odwróciła się do Kapelusznika na pięcie... spojrzała na niego poważnym wzrokiem, mrużąc oczy... przyciszyła nieco głos.
- A... Scarecrow? - spytała go.
Kapelusznik mocno się zdziwił.
- Co... Scarecrow? - spytał.
- Z tego co słyszałam... nawet sam mi to chyba mówiłeś... nie opuścił krainy. - odparła Isabella.
Kapelusznik pokiwał głową.
- A i owszem, ale co z tego? - Spytał.
- Może On mógłby nam pomóc? Przecież może tworzyć armie bezgłowych wojowników... jego potęga nie zna granic... - spytała.
- Ależ Isabello... On kiedyś był moim najlepszym przyjacielem, mieliśmy pewne wspólne plany... zamierzał stworzyć swoje imperium w krainie... jednak potem spoglądając na to wszystko, kraina zaczęła go po prostu brzydzić... zniknął więc i od wielu, wielu długich lat przesiaduje na swojej opuszczonej, przesiąkniętej mroczną magią farmie... żyje tam samotnie, w swoim szaleństwie... które na pewno mocno się pogłębiło... a jego dom jest miejscem mrocznym, gdzie żywe dusze się nie zapuszczają... On nikomu nie wadzi, nikt nie przeszkadza również i jemu... a gdy ktoś się tam zaszyje, spotyka go natychmiastowa śmierć... czy to od zaklęć, czy to od wszelkiej maści nieznanych trucizn, czy też po prostu ze strachu... - mówił Kapelusznik.
- W tamtym terytorium nie można swobodnie oddychać a on osobiście zadbał o swój kawałek ziemi i o jego ochronę... ja sam widziałem go ostatni raz bardzo dawno temu, nie zechciał mi wówczas pomóc. Więc nie sądzę, że teraz zechciałby o czymkolwiek z kimkolwiek rozmawiać...
Isabella mocno się zamyśliła.