MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Agreggor.. - zaczął mówić Jay
Jonathan obudził się. Otworzył szeroko oczy. Miał przepasany tułów bandażem.
- Co z Tempusem i Agreggorem? - odezwał się chłopak patrząc na Helenę
- Wszystko w porządku.. odpoczywaj.. - odparła kobieta, jednak widząc że chłopak przeżyje odeszła od niego...
- Co jej jest? - spytał Jonathan
- Agreggor.. stracił moc.. Amon mu ją odebrał. - powiedział ze smutkiem Jay
- Kraina rozpada się na naszych oczach.. - dodał
- Przepraszam Heleno.. - odezwał się Jonathan w stronę Heleny, jego oczy się szkliły
- A Tempus.. jest trochę nie sobą... udał się zbierać ludzi, jednak.. sam później zobaczysz.. - dodał Jay
- Agreggor udał się do wymiaru Heitha po jego pomoc.. - wykrztusiła z siebie Helena
- Co?! - zdziwił się Jonathan jednocześnie zwijając się z bólu - rana nie wygoiła się jeszcze
- Nie mogę go stracić Jonathanie, nie mogę.. musimy po niego wrócić. On tam nie przeżyje. - dodała kobieta
- Nie mogliśmy go powstrzymać. - dodał Jay
- Agreggor wybrał taką drogę.. skorzystał z sytuacji gdy nie mogłem mu przeszkodzić, kilka lat temu o to właśnie się pokłóciliśmy... o pomoc od Heitha.. - powiedział Jonathan
- Nie powinienem był atakować Amona sam, nie powinienem wzniecać tych zamieszek.. być może wiele osób na tym ucierpiało.. - mówił sam do siebie Jonathan patrząc na sufit
- Ze strachu robimy różne rzeczy, których nie powinniśmy robić.
- Mój strach jest powodem tego wszystkiego.. - dokończył zdanie ze łzami w oczach.
Spenser popatrzył się zaraz po wyjściu Talona na Nocturna.
- Na razie mamy przerwę... Dowiesz się co robić jak wróci Darkseid - powiedział.
Nocturn kiwnął lekko głową patrząc na Spensera, po chwili również wyszedł z pomieszczenia.
Dowódca Scavengersów popatrzył na reaktor a po chwili na żołnierza stojącego obok maszyny.
- Monitoruj jego prace... O wszystkich niezgodnościach mam być poinformowany jako pierwszy do czasu powrotu Darkseida.
Zaraz po wydaniu rozkazu, Spenser opuścił pomieszczenie.
- Heith! - krzyknął nagle Agreggor, dostrzegł go w oddali zza krat, był na arenie i walczył z jakąś istotą
- To już nie jest Heith, jak mówiłem.. zmienił się.. jest słabszy.. - odparł Azmuth
- Co jeśli ktoś z nim przegra? - spytał Agreggor
- Nie wiadomo, Heith dostaje od każdego porządny łomot, może pary razy prawie by wygrał, ale ostatecznie to Rokhuntus go nokautował swoją mocą magiczną.. - odparł Azmuth

W domu Saula...
- Kiedy wróci Tempus? - spytał Jonathan
- Nie wiadomo.. - odpowiedział mu Jay
- Całe szczęście, że już się wybudziłeś, Jonathanie... - Powiedziała Isabella, patrząc na niego z ulgą.
Magowie zebrali sie na murach miasta. Dziwiło ich ze nieumarli nie reagują na ich ataki katapult oraz ballist. Wyglądało to tak jakby na coś czekali. Magowie jednak nie mieli pojęcia że to wszystko jest częścią planu..
Działo Artemidy zostało przygotowane i tylko czekało aż się je odpali. Niebawem po kilku minutach od strony zachodniej na niebie pojawił się jakiś obiekt.. obiekt któy zbliżał sie w zastraszającym tempie.
- Coś tu leci...Co to takiego? - zapytał Stalker
- To nasze wsparcie o które zadbał Ignathir... - odparł Krill
Wszyscy usłyszeli w tym momencie potęzny ryk. Magowie zaprzestali nawet strzelać z katapult. Byli przestraszeni oraz zaskoczeni niespodziewanym odgłosem.
Potezny stwór przeleciał nad flotą statków i ruszył w kierunku murów.
- Niebywałe.. Drakkon... - rzekł Krill patrząc na lecąca bestie
- Drakkon ? - zdziwiła sie Cynthia
- To nieumarły smok stworzony z Wiecznego Ognia i ciał upadłych... Pupil Iganthira.. Nie wiedziałem, że nadal go ma..
W rzeczy samej smok był potęzny. Był nawet większy niż w momencie kiedy pustoszył Ministerstwo podczas wielkiej wojny. Jego całe ciało emanowały zieloną energią wiecznego ognia a samym rykiem był w stanie rozdmuchiwać chmury.
Drakkon przeleciał nad murami i praktycznie od razu zaczał zionąć wiecznym ogniem paląc wszystko na swojej drodze.. czarodzieje, katapulty... wszystko zmieniało sie w pył.
Krill uznał to za sygnał. Obrona Kartis została przełamana.
- Podnieść kotwicę! Odpalić działo! - krzyknął Krill
Natychmiastowo jeden z żołnierzy zadoł w róg.
Flota podniosła kotwice i ruszyła naprzód. Działo Artemidy wystrzeliło przebijajac mury na wylot z ogromnym hukiem. Okręty po kolei dobijały do brzegu. Nieumarli wyskakiwali na brzeg. Zamierzali przegrupować oddział i ruszyć na miasto. Nie musieli sie spieszyć.. Drakkon niszczył i palił wszystko na swojej drodze.. Czarodzieje próbowali ciskać w smoka zaklęciami ale nie dawało to żadnego efektu...
Kartis było zdane tylko na siebie. W serwisach informacyjnych pojawiły się informacje o ataku Nieumarłych na czarodziejów. Ledwie 1/4 Magic World zobaczyła ten komunikat przez brak łączności..

=====

Darkseid siedząc w barze, usłyszał o komunikacie w telewizorze który wisiał nad ladą. Barman popatrzył na elfa, polerując kufel.
- Coś ty za jeden? - spytał
Harkon jednak nie odpowiedział. Położył na stół swoją siekierę, która swym czarnym ostrzem przykuła uwagę nieumarłego. Barman już wiedział, że nie rozmawia z byle kim.
- Dobrze ci radzę nieznajomy... Uciekaj póki nie wrócili. My tu nie lubimy obcych - rzekł nieumarły, odkładając wypolerowany kufel.
Darkseid znów milczał a w odpowiedzi rzucił na nieumarłego tylko swój mroczny wzrok. Barman słysząc również jego oddech, nie odzywał się już do Harkona.
Krill wraz ze swoimi generałami i towarzyszami wyszedł na brzeg. Spojrzał w kierunku miasta gdzie słyszalne były krzyki.. huki. .szum płonących budynków i potężne ryki smoka który latał nad miastem zabijając wszystkich. Krill postanowił rozdzielić swoje oddziały aby podbić całą wyspę. Siły dowodzone przez Nihila rusza na Lumon City a Bellatrix w towarzystwie Stalkera i Cyntii miała zająć się Venengrod i Skalif. Krill natomiast ze swoimi siłami miał ostatecznie zniszczyć stolice Kartis.
Siły Nieumarłych rozdzieliły się. Atak z dział i katapult niustannie bombardował mury miasta. Działo Artemidy natomiast dziurawiło je jak sito. Jedna ze ścian mury kompletnie sie juz osunęła krusząc się pod wpływem obrazeń. Siły Krilla po kilku minutach wkroczyły do miasta. Nieumarli rozbiegli sie zabijając każdego kogo zobaczyli. Krill ruszył w strone ratusza.. zamierzał dopaść burmistrza. Miasto doszczętnie płonęło. Budynki zaczęły się walić... Drakkon siał kompletną destrukcje.. Całe miasto zaczeło przypominac Sollum... mozna rzec ze czekał je ten sam los...
- Isabello. Witaj.. - odparł Jonathan
- Amon? Dostał od Huntera? - pytał chłopak
- Nie.. Gdy Hunter się zjawił i potem wiesz co ci zrobił.. to Amon uciekł. - odparła Helena
- Żeby pokonać Amona potrzebujemy 100% możliwości każdego z nas tutaj i nie tylko. Musimy zebrać ludzi. mówił Jonathan
- Nie możemy zapominać o Harkonie.. - powiedziała Helena
- Harkon... Miejmy nadzieję że Hunter nie dopadnie mnie pierwszego i najpierw ruszy na Harkona.. - odparł Jonathan
- A czemu miałby go ścigać? - spytał Jay
- Bo zaburza równowagę. Hunter wspominał mi gdy już mnie miał zabijać że poluje na istoty które zaburzają równowagę w tej krainie.. - odpowiedział mu
- Nie mamy gwarancji, że Hunter nie ruszy na nas pierwszy.. - powiedziała Isabella
- Tak..

W tym samym czasie.
Hunter po trzęsieniu ziemi znajdował się na wyspie, na której leżało Doftown. Szedł ulicą wśród spanikowanych istot, które rozlatywały się na boki. Po "zabiciu" jak myślał udał się w pogoń za Tempusem. Jednak ten zablokował zdalnie Huntera, który nie mógł się już przenosić w czasie... Chciał go odnaleźć i zabić, lecz był bezsilny. W swoim gniewie zaczął rzeź niewinnych osób w Doftown.

W wymiarze Rokhuntusa...
- Ale ktoś inny też może walczyć? - pytał dalej Agreggor
- Tak, codziennie ktoś walczy, nie tylko Heith - odpowiedział mu Azmuth
- To dobrze - powiedział sam do siebie Agreggor, opracowywał już plan ucieczki z wymiaru..
Burmistrz biegał po swoim gabinecie od okna do okna, obserwując co sie dzieje.
- Gdzie ten sługa Darkseida! - krzyczał sam do siebie
Kilku żołnierzy w gabinecie nie wiedziało nawet o kogo chodzi. Nie znali ani Darkseida, ani Talona. Jedynie tego drugiego z widzenia.
- Burmistrzu... Musisz się ewakuować. Miasto nie pociągnie długo - mówił żołnierz.
- Żadnej ewakuacji! Powiadomcie elfy! - zaprzeczał starzec
Na Kartis stacjonowało dosłownie kilka oddziałów elfów. Z racji, że Kartis dobrze żyło z elfami i handlowało z nimi, (jak praktycznie cała kraina, elfy za sprawą Matlavy i licznych kopalń w tym Tel Miryn, stały się potęgą jeśli chodzi o surowce) na wyspie znajdowało się kilka statków elfich handlarzy, jak i również jedna fregata królestwa mrocznych elfów.
Stacjonujące elfy na Kartis nie posłuchały się burmistrza i nie zamierzały atakować nieumarłych.

=====

Tymczasem w Daggerfall...
Do gabinetu Króla wtargnął jego doradca.
- Królu! Nieumarli atakują Kartis.
- Jak to? - Neloth szybko podniósł się z fotela i oparł dłonie o biurko
- Dostałem informacje od stacjonujących tam elfów - odrzekł.
- Ile ich jest?
- 3 oddziały, królu... Całe Kartis rozpada się jak dom z kart - odpowiedział doradca.
Neloth pokiwał głową z niezadowolenia i usiadł z powrotem na fotel. Nie obchodził go los czarodziejów, bardziej przejęty był tym że gdy nieumarli przejmą Kartis - elfy stracą możliwość handlu z czarodziejami.
- Wydaj im rozkaz, by nic nie robili. Krill chyba nie jest taki głupi, by atakować elfy... - odrzekł niepewnie Neloth
- Królu... Jeśli nasi ucierpią... To oznacza wojnę.
Król Daggerfall pokiwał lekko głową zamyślony. Cała sytuacja nieco go zmartwiła. Wojna z nieumarłymi nie widziała mu się za dobrze. Obie frakcje straciły by na tym bardzo dużo. Z pewnością nieumarli stracili by najwięcej, próbując dostać się do Daggerfall, które od zawsze miało największy i najgrubszy mur w całej historii krainy.
Doradca po chwili wyszedł by wydać rozkazy...
Nieumarli zdołali już opanować większość miasta. Obrona została już zupełnie przełamana. Nieumarli zabijali czarodziejów jeden po drugim az na ulicach płyneły rzeki krwi. Równocześnie jednak nieumarli nie atakowali elfów stacjonujących w porcie, nie otrzymali bowiem takich poleceń.
Krill dostał się tymczasem do ratusza przebijając swoją buławę ścianę budynku. Jednym ciosem pozbył się żołnierzy i stanął przed burmistrzem chwytając go za gardło i podnosząc do góry.
- Głupcze.. naprawdę myślałeś ze twoja obrona może oprzeć sie mojej armii?! - rzekł Krill - Natychmiast każ złożyć broń inaczej zabijamy tu kazdego... Od teraz Kartis jest lennem Zjednoczonego Królestwa Nieumarłych!

W tym samym czasie rozpoczał sie atak na inne miasta. Siły Nihila rozpoczęło ofensywę na Lumon City szybko nieutralizujac opór i wchodząc do miasta. Venengrod oraz Skalif również nie byly przygotowane na tak dużą liczebność armii nieumarłych.
Drakkon latał nad miastem zaprzestając dalszego ataku. Obserwował z góry sytuacje.., Całe miasto płonęło a większość budynków zawaliła sie pod naporem ataków dział oraz smoczego ognia.
Przekierowanie