Darkseid stał z boku w milczeniu. Słychać było tylko jego mroczny i głęboki oddech. Każdy jego oddech był dla umierającej syreny jak wyrok śmierci. Nie miała bowiem pojęcia, że za masakrą stoi właśnie on...
Jego oddech nie umknął uwadze Krilla. Przeniknął wgłąb jego głowy doprowadzając nieumarłego do jeszcze głębszych przemyśleń.
- Kim jesteś? - spytał Agreggor
Azmuth podszedł do okna, rozejrzał się szybko czy są bezpieczni. Nie zauważył Spensera.
Krill westchnął lekko a następnie rzucił srogie spojrzenie na Harkona. Po chwili odwrócił wzrok i dał sygnał swoim żołnierzom kierujac sie w stronę drzwi które wyważył.
- Idziemy do gabinetu... - rzekł - Mam nadzieje że dotrzemy na czas..
Przybysz popatrzył na Agreggora.
- Cóż.. - zaczął
Agreggor patrzył jak postac ściąga kaptur a nastepnie maskę z twarzy. Był zaskoczony widząc kobietę o brunatnych włosach. Co ciekawe wyglądała ona znajomo
- Spotkaliśmy sie już kiedyś raz - powiedziała z lekkim uśmiechem - Nadal mam twoją ulotkę...
Tak.. Przybyszem który uratował magów była Alyssia..
- Dobrze Cię widzieć. - powiedział Agreggor, mocno się zaskoczył, ale jedyne o czym myślał to była Helena.
Alyssia pokiwała głowa
- Wynośmy sie stąd.. - powiedziała - Zaraz przybędą posiłki kultystów...
Tymczasem Amon wspiął sie na dach budynku. Rozejrzał się a nastepnie zaśmiał sie lekko trzymając w swojej ręce magiczny orb.
- Deportuj nas do Domu Saula. Tam będzie bezpiecznie. - odparł Agreggor, sam nie mógł się deportować gdyż nie był już czarodziejem, Kapelusznik był wyczerpany.
- Dobrze.. Niech będzie - odparła - Złapcie mnie za rękę..
Kaplusznik i Agreggor posłusznie to zrobili.
Alyssia zamknęła oczy. Cała trójkę zaczęła otaczać energia wirujaca coraz szybciej i szybciej. Sekunde pozniej cała trójka znikneła pojawiajac się po chwili przed domem Saula
Kultysci rozpoczęli szarżę na Isabelle, Cynthie, Jonathana i Mereta. Socher stał na górze i patrzył jak jego wojownicy sobie radzą. Elitarne jednostki były bardzo trudne do pokonania. Byli to najlepsi z najlepszych gotowi do walki z kazdym czarodziejem.
Harkon zaczął iść całkiem z tyłu, jako ten ostatni...
=====
Spenser podszedł do tylnych drzwi, na tyłach domu. Otworzył je, nie były zamknięte na klucz. Przeszedł przez kuchnie i kolejne kilka pomieszczeń, aż znalazł się w progu pomieszczenia, w którym przebywała Helena i Azmuth. Stał i obserwował ich. Miał wciąż włączony kamuflaż, dlatego bohaterowie nie mogli go dostrzec. Czuli jednak czyjąś obecność i wzrok na sobie...
Krill dobrze znał drogę do gabinetu królowej bo wiele razy w nim przebywał rozmawiając ze Stellą. Nie trwało więc to długo nim dotarli do drzwi. Jak sie okazało dębowe drzwi były oblodzone. Krill próbował je otworzyć ale wyglądało to tak jakby zamek w drzwiach kompletnie przymarzł. Jego próby dostania sie do środka nie obeszły sie bez echa. Dowódca Nieumarłych usłyszał głos zaa drzwi. Cienki, lekko przestraszony głos.
- Kto tam!? Kim jesteś!
- Harh Krill.. - odparł twardo odsuwając się lekko od drzwi.
Nieumarli usłyszeli jakies szepty za drzwiami. Jednak po chwili drzwi zostały odblokowane. Krill przekręcił klamke. Jego dłoń lekko zapłonęła wiecznym ogniem pozwalajac odmrozić się zamkowi w drzwiach. Wrota otworzyły sie teraz już bez większego problemu.
Dowódca nieumarłych wszedł do środka. Nieumarli i Harkon weszli za nim. Praktycznie od razu im oczom ukazał się obraz 4 syren które z których trzy leżały bezwładnie na ziemi przykryte kocami. Jedna z nich je pielęgnowała.
- Krill... - odezwał sie kobiecy głos.
Krill odwrócił się spoglądajac w stronę biurka. Pod nim siedziała Stella patrząc na niego dosyć żałosnym i smutnym wzrokiem
Dowódca Nieumarłych podszedł do niej i wyciągnął rękę pomagajac jej wstać. Królowa ledwo trzymała sie na nogach.
- Wybacz ze widzisz mnie w tym stanie.. Nie chciałabym abyś mnie taką zapamiętał.. - powiedziała cały czas trzymając się Krilla.
Stella w rzeczy samej nie wyglądała tak jak 8 lat temu.. Nie miała na sobie drogocennych szat, nie miała korony czy nawet berła.. Była ubrana jednak w czarną-złotą marynarkę pod którą widniała biała bluzka.
- Stello.. powiedz.. Co tu sie stało.. - rzekł Krill
- Ech.. - westchnęła i kaszlnęła dwa razy. - Długo by opowiadać...
- Mów... Inaczej nie bede wiedział jak wam pomóc..
- Chłód... Zimno... Nawiedziło nasz archipelag jakis czas temu... - zaczęła Stella - Początkowo zmiany były niewielkie i systematyczne.. W skrócie mozna było sie do nich przyzwyczaić.. Jednak jakiś czas temu gdy ocean zaczął zamarzać wszystko stanęło na głowie. Nasza tropikalna laguna zmieniła sie w kraine lodu.. Zostałyśmy odgrodzone od reszty swiata .. pozbawione drogi ucieczki.. Gwałtowny spadek temperatur kompletnie wyrżnął mój lud.. Syreny nie mogą żyć w takim chłodzie.. Nie są w żaden sposób do tego przystosowane.. Dlatego też bardzo szybko zaczynają chorować i umierają..
Krill nie wiedział co powiedzieć. Popatrzył na leżące syreny.
- To co tu widzisz w tym pomieszczeniu to cała populacja naszego gatunku... - powiedziała Stella - ostatnie syreny... skazane na wymarcie..
Po tych słowach ponownie zakaszlała.
Tymczasem Amon nadał szedł po dachu budynku fabryki. Kierował sie w stronę teatru pod którym znajdowało sie wejscie do portalu. Nagle usłyszał jakiś odgłos.
- Nie tak szybko kolego...
Amon odwrócił się lekko zdziwiony
Dostrzegł on Stalkera. Był on umazany we krwi. Jak sie bowiem okazuje zdołał on pozabijac kultystów którzy go zaatakowali.
- Twój plan zawiódł Amon.. Jestes skończony..
- Wręcz przeciwnie - odparł Amon - Gdy otworze portal zbiorę większe siły, większą armię..... obuduję Carridię a potem oczyszczę całą kraine z magii.. A taki czarodziej jak ty nie zdoła mnie powstrzymać..
- Jesteś szalony! - krzyknął Stalker wyciągając dwa noże z pasa chwytając je w obie ręce. - Trzeba Cię powstrzymać..
- Nigdy nie zrozumiecie mojej wizji.. Uratuje tą krainę przed magią a moje czyny staną sie legendarne...
- Nie dożyjesz tego momentu... - odparł Stalker
- To sie jeszcze okaże.. - odparł Amon
Oboje zmierzyli sie wzrokiem. Walka miedzy nimi była nieunikniona..
Darkseid stał niedaleko Krilla i Stelli. Wpatrywał się w ich dwójkę, rozglądał się po pomieszczeniu. Patrzył krwistym wzrokiem na żywe syreny, które od razu przyspieszyły oddech, gdy ujrzały jego wzrok. Stella usłyszała stłumiony i mroczny oddech z respiratora. Obróciła wzrok z Krilla na oddział nieumarłych, z którego dobiegał dźwięk. Po chwili z szeregu niespodziewanie wyszedł Harkon. Oddech respiratora stał się o wiele bardziej słyszalny i donośny. Odbijał się wręcz od zamarzniętych ścian pomieszczenia, trafiał do umysłów wszystkich znajdujących się istot. Elf popatrzył chwile na Krilla, widząc w jego oczach obrzydzenie do jego osoby. Darkseid zdawał sobie sprawę z całej sytuacji, i wiedział że to on za tym stoi.
- Stello... - rzekł mrocznym głosem, patrząc już na kobietę
Harkon zbliżył nieco do niej.
- Pamiętasz mnie...? - dodał