MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Darkseid w tym samym czasie zdjął swój płaszcz i powiesił go na wieszak. Zdjął również pancerz i został w samych spodniach i butach. Podszedł do lustra stojącego nieopodal komory hiperbarycznej i zaczął patrzeć się na swoje odbicie. Ogrom blizn ozdabiało jego zbudowane ciało, teraz również i zszyty bok. Darkseid, czyli ponad 100 kilogramowa góra mięśni, miał znacznie ciemniejszą karnacje niż inne elfy. Nie było to aż tak zauważalne, ale z bliska znacznie się wyróżniała i można było dostrzec różnicę. Tak jak Neclar i Malacath, Harkon również zaczynał dostrzegać efekty mocy krzyków. Krzyki, które wymyślił i nad którymi panował najpotężniejszy demon, dziś uznawany za zniszczonego, były mocą zbyt potężną, by jakikolwiek elf, człowiek, goblin czy inna żyjąca istota nie odczuła skutków ubocznych. Ciemne, pogrubione żyły i mroczna karnacja skóry to nie jedyne efekty po długotrwałym życiu z krzykami.
Neclar oraz Malacath zrozumieli jak potężna jest moc krzyków, dopiero wtedy gdy ta z latami zaczęła ich niszczyć. Neclar zmarł co prawda przez krzyk śmierci użyty przez Lorda w Apokryfie na jego nodze, jednakże już wcześniej zaczął odczuwać skutki posiadania mocy samego Apokryfu. Malacath natomiast, najpotężniejszy mag i elf odczuł skutki tej mocy dopiero po przejęciu władzy po obaleniu Cecilli.
Darkseid po chwili przeglądania się w lustrze wszedł do komory hiperbarycznej...
Amon popatrzył na Isabelle bez emocji. Słysząc o czarodzieju natychmiast spoważniał. Usłyszał ze Maraal dalej przekazuje mu informacje .
- Amon.. to nie wszystko.. Nieopodal centrum miasta pojawiła się jakas kobieta.. zaatakowała jednego z zolnierzy i zaczeła uciekać. Caly czas trwa za nią poscig.
- Co to znaczy cały czas trwa? Nie zlapaliscie jej? - rzekł poirytowany Amon
- Coz..nasi zwiadowcy doniesli ze jest sprawniejsza niz sie wydaje...niezwykle szybka.. co wiecej.. uzywa magii - dodał Maraal
Amon slysząc to zacisnął pięści.
- Jakie sa twoje rozkazy? - zapytał Maraal
Amon przez moment milczał. Isabella wiedziała że Amon myśli układając jakiś plan. Po chwili popatrzył na Isabelle.
- Pani minister - zaczał Amon - Nadeszła okazja aby mogła sie Pani wykazać... Nie watpie że poradzi sobie Pani z tym czarodziejem.. Niech pani go odnajdzie i przyprowadzi do mnie.. Wierzę bowiem że moja obecność do pokonania i aresztowania tego buntownika nie będzie konieczna.. Ja natomiast chciałbym się zająć tą sprinterką w stolicy. Najwidoczniej moi ludzi nie sa na to wystarczająco szybcy...
Po tych slowach Amon sięgnął po maskę która leżała na stole i założył ją na twarz.
- Czy wyraziłem sie jasno? - zapytał Amon
Isabella uśmiechnęła się nieco szyderczo, ale nadal słodko, spoglądała na Amona.
- Nie musisz mówić do mnie... Pani. Przecież jesteśmy na ty. - powiedziała i chwyciła go lekko za ramię, nadal się uśmiechając.
Po chwili puściła jego ramię.
- Oczywiście, Istreddzie. Z łatwością go pokonam. - powiedziała.
Była pewna swoich doskonałych umiejętności, potęgi i możliwości w walce którą również latami polepszała. Z łatwością może pokonać Czarodzieja czy innych. Zastanawiała się jednak, dlaczego Jonathan chce... walczyć. Mimo wszystko najpierw chciała z nim porozmawiać i dowiedzieć się o co chodzi, może wcale nie dojdzie do walki...
Zdziwiła się także na wieść o tej Czarodziejce... zaciekawiła ją i zaintrygowała... nie wiedziała kim może być.
Istredd przez chwile patrzył na Isabellę swoim mrocznym wzrokiem schowanym pod maską. Po chwili pokiwał głowa i założył kaptur.
- Mam taką nadzieje.. - odparł w końcu Amon i twardym krokiem ruszył w kierunku drzwi. Zamierzał działac natychmiast
Isabella widziała jak wychodząc Amon wyciąga krótkofalówkę dając wiadomość Maraalowi
- Zagońcie czarodziejkę na południowe obrzeża miasta... Tam sam się nią zajmę.. - powiedział mrocznym tonem


Tymczasem Cynthia walczyła z kultystami nadal uciekając. Zolnierze przeskakując po ścianach i budynkach rzucali w jej stronę linkami do łapania magów. Cynthia jednak blokowała je przy użyciu zaklęcia magicznej tarczy która odbijała kazdy pocisk. Chciała zgubić kultystów ale nie było to proste..
W pewnym momencie zatrzymała sie na krawędzi wysokiego budynku. Kultysci dogonili ją po chwili wywijajac linkami do łapania magów.
- Koniec drogi czarodziejko.. - rzekł jeden z kultystów.
Cynthia spojrzała w dół lekko sie uśmiechając
- Rzeczywiście.. - rzekła
Nagle cisneła magicznym fioletowym płomieniem w stronę kultystów. Ci szybko odskoczyli w tył i cisneli linkami po raz kolejny. Cynthia wyskoczyła wysoko w górę robiac unik. W tej chwili też z jej czarnego płaszcza wyleciało stado czarnych jak smoła kruków. Wyczarowane ptaki rzuciły się na kultystów odwracajac ich uwagę. Po chwili ptaki wyparowały zmienając się w czarny dym. Kultysci rozejrzeli się po okolicy. Kobiety nie było... Znikneła.
Harkon regenerował swoje rany w komorze hiperbarycznej od ponad pół godziny. Był skupiony, medytował w pozycji klęczącej. Harkon bardzo często myślał o swojej przyszywanej siostrze, jednak nie do końca w jaki sposób. Wiedział, że jest teraz ważnym ministrem i sprzymierzyła się z Amonem, jego bratem. Nie wiedział co o niej myśleć.
Nagle Darkseid spróbował skupić się najlepiej i najmocniej jak może. Próbował by Isabella poczuła jego obecność, nawet na sekundę. Chciał dać jej jakikolwiek znak. Było to jednak bardzo trudne i wymagało ogromnej mocy magicznej. Od Magic World i bazy Harkona dzieliło ponad 100km. Przekazywanie magii innej osobie, myśli, czy teleportacja do tej osoby była praktycznie niemożliwa na taki dystans...
Tymczasem Isabella również opuściła gabinet Amona... sprawnie przeszła przez bazę Istredda, aż w końcu dotarła do wejścia przez które weszła. Znalazła się na powierzchni, zaraz przy swoim zaparkowanym samochodzie... w tym momencie wyjęła telefon i zadzwoniła do jednego z asystentów w swojej firmie.
- Przyślijcie kierowcę do uliczki, której lokalizację Wam wysyłam... macie odstawić moje auto do mojej rezydencji. - Wydała polecenie, a następnie rozejrzała się dookoła.
W tym momencie coś zakuło ją w głowie... poczuła lekki ból w skorniach... syknęła z bólu i się nachyliła, zamknęła oczy i w tym momencie przez sekundę, ułamek sekundy, króciutką chwilę dostrzegła mroczną twarz... twarz Harkona... poczuła coś dziwnego... coś, czego nie czuła od lat. To uczucie przeminęło z sekundą bardzo szybko.
Oparła się ręką o ścianę i wzięła kilka głębszych wdechów...
- Co... czy to... - wykrztusiła. Zamarła na chwilę, wpatrując się w ziemię. Myślała chwilę o tym, co przed chwilą się wydarzyło... jednak odłożyła te myśli na potem - teraz musiała zająć się sprawą Jonathana...
Isabella pstryknęła palcami i teleportowała się z uliczki wprost do Zakazanego Lasu...
Amon wyszedł z bazy innym wyjsciem. Wychodząc na powierzchnie przez kanały zamknął za sobą dekiel i rozejrzał się. Byl niedaleko centrum miasta gdzie stacjonowały oddziały Maraala. Zamierzał udać się w planowane przez siebie miejsce.
Isabella znajdowała się w zakazanym lesie... miała prawo wstępować do wszelkich magicznych lasów kiedy tylko chciała, z uwagi na to, że dobrze żyła z wszelkimi Magicznymi Istotami krainy...
Szła przed siebie, rozglądając się, spokojnie... znała dobrze ten las. Nikogo jednak tutaj nie dostrzegała...
Po chwili zauważyła bardzo ogromne i szerokie drzewo... podeszła do niego, a następnie skryła się za nim. Było już dosyć ciemno, więc nie można było jej praktycznie dostrzec, z uwagi na jej piękne, długie ciemne włosy i czarne futerko, które na sobie miała. Oczekiwała w spokoju i panującej ciszy.
Amon ruszył przez miasto w miejsce gdzie miał czekac na czarodziejkę. Wyciągnął krótkofalówkę z kieszeni. Uslyszał głos Maraala
- Amon.. jest maly problem..
- Co znowu? - zapytał Amon
- Nasi żołnierze zgubili tą czarodziejkę..
Amon zacisnął piesci i charknął gniewnie.
- Gdzie widzieli ją po raz ostatni? - zapytał Amon
- Na dachu ratusza.. Tam po prostu wyparowała..
Amon nie odpowiedział. Schował krótkofalówkę do kieszeni. Po kilku minutach znalazł sie przy budynku ratusza. Jego osoba jak zwykle przyciągała uwagę. Jego osobę jednak nie obchodził zainteresowany tłum. Kilku kultystów podeszło do niego i wyjaśniło mu całą sytuacje. Amon rozejrzał się po okolicy.
- Nie mogła uciec daleko...Czarodzieje nie atakowali by bez powodu.. gdyby chcieli po prostu zbiec teleportowaliby się... Ta ma jakiś większy cel... Ma do wykonania zadanie i nie opuści tego miejsca póki go nie wykona.. - powiedział Amon - Przeszukać okolice..
Kultysci pokiwali glowami i rozdzieli się po okolicy równoczesnie rozpychając tłum gapiów.
Amon również nie zważając na nic ruszył w boczna uliczkę szukajac jakiś śladów czy innych tropów które mogłyby by go doprowadzić do czarodziejki. Takowych nie musiał jednak długo szukac. Pod budynkiem ratusza znalazł parę drobin prochu alchemicznego. Amon przesypał go do reki.
- Sprytne... użyła go do tworzenia ognistych zaklęć.. Najwyraźniej wypadła jej szczypta jak uciekała.. - rzekł sam do siebie Amon - Skoczyła w dół z budynku i pognała przez alejkę..
Amon spojrzał w dróżkę.
- Teraz mi nie ucieknie.. - dodał mrocznym tonem
Nic
==
Przekierowanie