Kapelusznik słyszał słowa Entomy za plecami a Lupus natomiast była przed nim... poczuł się dosyć dziwnie... obie groziły mu śmiercią... szybko położył rękę na twarzy i przejechał kilka razy po policzkach i podbródku... znowu był lekko zdezorientowany... odliczał jednak czas... zaraz rudowłosa powinna okazać oznaki nafaszerowania... wtedy zapanowałby nad tutejszą sytuacją...
- Wybacz, mała istoto... - rzekł szybko w stronę Entomy nie chcąc z nią zgrzytów... w tej chwili podszedł tuż do Lupus i usiadł na kanapie obok niej, zerknął na zegar na ścianie.
- Tik tak... - powiedział wolno pod nosem oczekując na nowy stan Lupus po herbacie... zerknął w jej stronę.
- W bardzo dziwny sposób utrzymujesz formę... nie widziałem jeszcze aby ktoś w taki sposób dbał o formę - spoglądał na nią i zastanawiał się... po chwili jednak wyczarował na talerzu kolejne danie, tym razem indyka...
- Jak się w ogóle nazywacie? Skąd się tu wzięłyście? Kim jesteście... - zadał serię pytań.
Isabella podeszła już do drzwi rezydencji... zaraz miała nacisnąć na klamkę...
- Ciekawski jesteś.... - rzekła z uśmiechem Lupus biorąc do ręki indyka. Bardzo szybko pożarła go kawałek po kawałku w kilka sekund. - Jak będziesz grzeczny to moze Ci powiemy...
Lupus w tej chwili wzięła do reki drugi dzbanek herbaty i wypiła cały do dna a następnie przetarła drugą ręką swoje usta.
- Słaba ta herbata... - rzekła po chwili Lupus i odłożyła dzbanek. - Masz coś mocniejszego?
Kapelusznik w tym momencie wpadł w ogromne zadziwienie... bowiem rudowłosa kobieta w ogóle nie nafaszerowała się jego arcymocną herbatą... to był ogromny szok... jedna filiżanka tej herbaty zmasakrowałaby największego kolosa, świniaka, prosiaka, bydlaka w pierwszym lepszym barze... największy wieprzak, najbardziej napakowany wojownikz by padł po 4 minutach na glebę... każdego łajdaka taka dawka złamałaby... tutaj jednak jej głowa pozostawała trzeźwa...
- Co ty? Nic nie czujesz? - przysunął się znacznie bliżej kobiety i zajrzał jej prosto w twarz.
- Intrygujące, interesujące... jak to w ogóle możliwe... miałaś wpaść w ekstazę... miałaś stracić kontrolę nad swoją głową... dlaczego jej nie tracisz? - gadał do Lupus.
Isabella tymczasem wolno i dosyć cicho otworzyła drzwi i weszła do środka... ujrzała że w jej salonie zasiada zarówno Kapelusznik jak i Entoma i Lupus, najwidoczniej świetnie się bawią... taki widok ogromnie ją zadziwił, kompletnie się takiej sceny nie spodziewała... spoglądała na nich przez chwilę.
- Co tutaj się dzieje? - spytała po chwili głośnym tonem.
*Zanim Isabella weszła*
- Wpaść w ekstazę? Hahaha - zasmiała sie głośno Lupus. Nagle jednak przestała i chwyciła Kapelusznika za gardło po raz kolejny i przyciągnęła jego twarz blizej jej twarzy. Kapelusznik mógł się wręcz przejrzeć w jej błyszczących złotych oczach.
- Nie jestem tak jak ty istotą niższą... robakiem... - powiedziała mrocznym głosem Lupus - Twoje trucizny najwyżej sprawiają że ta herbata jest gorzka.. żałosne...
Kapelusznik przełknął ślinę. Lupus przyłożyła swoje usta prosto do ucha Kapelusznika.
- A ja doprawdy nie cierpię gorzkiej herbaty... - dodała
*Teraźniejszość*
Entoma błyskawicznie odwróciła sie w stronę drzwi gdy usłyszała głos Isabelli. Lupus puściła w tej samej chwili Kapelusznika który upadł na ziemie.
- Co robimy? Jak to co? Świetnie sie bawimy! - powiedziała ponownie radosnym tonem Lupus
Isabella zmrużyła lekko oczy obserwując trójkę i widziała także jak Kapelusznik wstaje z podłogi i się otrzepuje... ten błyskawicznie podszedł do księżniczki.
- Isabello! Te dwie istoty włamały się tutaj, zmiażdżyły ścianę a następnie groziły mi śmiercią... - zrelacjonował sytuację. W tej chwili jednak wyczuł coś całkowicie innego... wyczuł zmiany w Isabelli... ta jakby była inna... zaszokowało go to.
Księżniczka natomiast zachichotała pod nosem i pokręciła głową, miała wesoły humor.
- To Lupus i Entoma, bardzo bliskie mi osoby... - odparła po chwili i ruszyła w kierunku fotela w salonie. Czarnoksiężnik natomiast znowu się zdziwił, rzucił przenikliwe spojrzenie na Lupus.
- Miło że wpadłyście tutaj w odwiedziny... - powiedziała Isabella do Lupus i Entomy i po chwili usiadła w fotelu wygodnie - Czujcie się jak u siebie. - dopowiedziała i zerknęła na dzbanek herbaty i talerze, po chwili przeniosła wzrok na Kapelusznika i pokręciła głową, westchnęła domyślając się co próbował czynić...
- A to natomiast jest Szalony Kapelusznik, czarnoksiężnik, iluzjonista, ekspert od magicznych przedmiotów, doskonały twórca różdżek... od długiego już czasu wspierał mnie w przeróżnych działaniach - powiedziała po chwili przedstawiając czarnoksiężnika kobietom. - Miło was tutaj ugościł? - dopytała.
Lupus zaśmiała się lekko i usiadła z powrotem na kanapie zakładając noge na noge. Rozwarła ręce opierając się wygodnie zupełnie tak jakby kanapa należała do niej.
- Kapelusznik? Haha! - zaśmiała się Lupus jego imię mocno ja rozbawiło. Po chwili jednak przestała i spojrzała kątem oka na Isabelle.
- Jooo Isabello! - powiedziała mrużąc lekko oczy. - Ten mikrus podał nam zatrutą herbatę... Nie polecam Ci jej pić... strasznie gorzka... Ale za to kurczak był nawet smaczny...
Darkseid wziął mroczny oddech i wciąż stojąc tyłem do Ignathira odpowiedział.
- Czego chcesz... - stał wpatrzony w reaktor
W pomieszczeniu byli tylko oni.
Ignathir w milczeniu spojrzał na reaktor. Po chwili parsknął lekko pod nosem.
- Ach... rozumiem, że tak spędzasz swój czas... bezcelowe spoglądanie na swój reaktor... doprawdy interesujące zajęcie... uspokajające bym nawet rzekł...
Darkseid ignorował Ignathira
- Typowe... - rzekł cicho Ignathir i machnął rękę. Natychmiastowo Harkon wbrew swojej woli odwrócił się do arcymaga.
- Przybyłem do ciebie z propozycją... Powinieneś się cieszyć... - dodał sarkastycznym tonem, wiedział bowiem, że Harkon nie jest w stanie tak zareagować.
Arcymag podszedł troche blizej.
- Przejdę od razu do rzeczy....Z racji iż twoje próby odnalezienia i zabicia dzieci Malacatha sa daremne i nie jesteś w stanie się dostać do wymiaru w którym sie znajdują, wyciągam ku tobie pomocną dłoń...
W tej chwili odwrócił sie do Harkona plecami.
- Oddam Ci bliźniaki oraz ich matkę jeśli zrobisz coś dla mnie...