Isabella widząc Darkseida ogromnie się zdziwiła, zaczęła szybciej oddychać i rzuciła srogie spojrzenie w stronę elfa... po chwili zerknęła w kierunku Ignathira, a następnie ponownie na Harkona.
- Darkseid?! Co ty tutaj robisz... - syknęła ostrym tonem nie spuszczając wzroku z elfa.
- Więc to twój podstęp... - popatrzył na Ignathira ignorując Isabelle, myśląc że za ich spotkaniem stoi właśnie on
- Niepotrzebnie tak się fatygowałeś... Wystarczyło powiedzieć gdy byłeś u mnie ostatnim razem... - dodał
- Podstęp? Niestety ale się mylisz... - odparł spokojnie Ignathir - Jeżeli chciałbym abyś tutaj przybył, najzwyczajniej bym Cię tu przeteleportował... Wyczułem te same zaburzenia co ty i to w tym samym czasie...
- Czyżby... - elf nie zaufał słowom Ignathira
Darkseid popatrzył na Isabelle przenikliwym wzrokiem. Jego soczewki zbadały ją od stóp do głowy. Wiedział już wszystko o jej parametrach życiowych.
Ignathir wzruszył ramionami. Nie obchodziło go to czy Harkon mu wierzy czy nie, dlatego też mu juz nie odpowiedział.
Raughn stał obok Ignathira. Był ciekaw po co Harkon tu przybył i co zamierza zrobić. Zarówno on jak i Ignathir nie mieli jednak intencji aby z nim walczyć.
Isabella zmrużyła oczy wpatrując się w Harkona... czuła jak ten używa swoich sprzętów w celu uzyskania informacji o jej ciele, nie robiło to na niej jednak wrażenia... wiedziała, że dzięki ogromnym postępom i osiągnięciom jakie ostatnimi czasy poczyniła mogłaby go na miejscu zmasakrować... z drugiej jednak strony nie czuła jeszcze w 100% że to ten moment, ta chwila... nie wiedziała bowiem co sprowadza tutaj elfa, rzuciła na chwilkę krótkie spojrzenie w twarz Raughna a następnie gestem dłoni przyciągnęła bliżej siebie swój miecz leżący na ziemi kawałek dalej, broń podleciała do księżniczki i zatrzymała się przy jej stopach, nie brała jednak w tym momencie miecza do rąk. Stanęła wygodnie, prosto i złożyła ręce z tyłu za plecy ciągle wpatrując się w elfa, wcześniej kątem oka zerknęła na jedną z palm będących niedaleko Harkona w której skrywał się Shohu i obserwował elfa od tyłu... księżniczka zatem teraz była gotowa na jakikolwiek fałszywy ruch ze strony elfa.
Darkseid poparzył przenikliwym wzrokiem na Isabelle.
- Czuje w tobie nienawiść... Chcesz mnie zabić... - mówił mrocznym głosem
- Czemu nie zrobiłaś tego wcześniej...? - zapytał pewnym głosem i zaczął do niej wolno podchodzić
Isabella cały czas stała spokojnie w tym samym miejscu i wpatrywała się prosto w twarz Darkseida, elf kroczył w jej kierunku i zbliżał się. Czuła na sobie wzrok jego bezlitosnych czerwonych oczu, jednak zupełnie nie odczuwała w tym momencie jakiegokolwiek strachu, lęku czy innej słabej emocji w stosunku do elfa... niegdyś faktycznie lekkie ciarki przeszywały jej ciało na dźwięk jego kroków, wzroku i oddechu, teraz jednak poczyniła już tak ogromny progres i postęp, że panowała całkowicie nad sobą... jedyne co w tym momencie odczuwała to duże zdziwienie na obecność Harkona tutaj, dzięki Shohu jednak doskonale widziała jego osobę z każdej strony.
- Negatywne emocje które we mnie wyczuwasz są jedynie wynikiem twoich działań... - odpowiedziała księżniczka.
- Wcześniej... nie miałam ku temu powodów... - dodała po chwili.
- Nie miałaś bo byłem ci potrzebny... - odrzekł i stanął przed Isabellą patrząc na nią z góry
- A gdy problem z Amonem i Pyke'em zniknął... Nagle zaczęłaś dostrzegać we mnie zagrożenie...
Elf położył lekko dłoń na jej włosach przepuszczając przez palce kosmyk włosów.
- Taka naiwna... - dodał mrocznym głosem i zostawił jej włosy
Isabella nawet na krok nie ruszyła się ze swojego miejsca, stała pewnie ciągle w tym samym miejscu nawet gdy elf podszedł tuż do niej... wyczuwała jego magię, aurę, siłę i energię gdy stał tak blisko... gdy dotknął na moment jej włosów zamknęła na króciutką chwilę oczy i wzięła troszkę głębszy oddech... po chwili jednak zerknęła mu prosto w twarz.
- To prawda... przeszłam bardzo dużo i skutecznie usunęłam wiele przeszkód w postaci swoich wrogów na mej drodze... a nawet sporo ich było... - odpowiedziała a na jej twarzy pojawił się lekki szyderczy uśmiech. - Przy śmierci Pyke'a bardzo mi pomogłeś, za co byłam ci wówczas wdzięczna... ale właściwie jego śmierć była w naszym wspólnym interesie... - dodała.
- Potem odwróciłeś się ode mnie i całkowicie zatraciłeś... odrzuciłeś wszystko co nas łączyło... a jeszcze niedawno zaatakowałeś mnie i bardzo mocno zraniłeś, wyrządziłeś duże rany... - syknęła ostrym tonem i szarpnęła prawą ręką przypominając sobie tamtą scenę.
- Nie jestem naiwna. - dodała srogim i pewnym tonem nadal nie odrywając oczu od twarzy Harkona.