MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Darkseid wyszedł z baru, Isabella szła za nim. Nagle jednak zatrzymał się, kobieta gwałtownie zrobiła to samo. Widziała jak jego płaszcz powiewał na wietrze, który zaczął się zrywać. Po chwili ciszy, w której to słyszała jego mroczny oddech, Harkon obrócił się w jej stronę.
- Nawet z tobą... - powiedział mrocznym głosem. - Jeśli będzie taka potrzeba...
- Przyjdź rano na przedstawienie... Usłyszysz o nim w mediach, na pewno będziesz wiedziała gdzie się odbędzie... - dodał równie mrocznym głosem
Darkseid zaraz miał się teleportować...
Isabella nie wiedziała co sądzić o zachowaniu brata... było tak bardzo dziwne... tak bardzo... neutralne... bez jakichkolwiek emocji...
- Jeśli miałbyś ze mną walczyć, to wolałabym żebyś mnie po prostu zabił... - powiedziała smutnym i przybitym głosem, obserwowała go równie smutnym wzrokiem...
- Nigdy z tobą nie zawalczę... dla mnie zawsze będziesz najukochańszym bratem... najbliższą osobą, z którą przeżyłam w życiu najwięcej... I nawet jeśli miałbyś całkowicie się zmienić... to i tak nim dla mnie będziesz. - powiedziała mu ze łzami w oczach na sam koniec... było jej tak strasznie smutno, że Harkon nie pozwolił aby z nim poszła... aby przy nim była... czuła żal.
- Lubię przedstawienia... przyjdę. - powiedziała po chwili ciszy, ocierając palcem łzy spod oczu...
- A... Jyggalag... mówiłeś, żebym oddała go Amonowi... właściwie to jestem ciekawa jego reakcji... - powiedziała, właściwie chciała to zrobić.
Harkon zostawił jej słowa bez komentarza. Stał przed nią i przez kilka sekund po tym jak skończyła mówić, nie odzywał się.
- Do zobaczenia niedługo... - powiedział nagle mrocznym głosem
Zaraz po tym Darkseid zaczął zamieniać się w dym, który ulatywał na wietrze. Jego ciało zaczęło stopniowo się rozpływać, by po chwili zniknąć całe.
Tymczasem w stolicy wszystko wróciło do normy. Gdy ogień rezydencji wygasł kultysci pozbierali to co przetrwało. W mediach Isabella została ogłoszona wrogiem publicznym i wyznaczono za nią wysoką nagrodę. Granice państwa zostały zamknięte a parlament ogłosił stan wojenny. Patrole kultystów zostały potrojone. Każdy podlegał szczegółowej kontroli. Nie wszystkim podobały się te działania, jednak musieli się dostosować....
Z samego rana ogłoszono również że na rynku w stolicy odbędzie sie zebranie na którym Amon przemówi do ludu. Było to pierwsze takie wystąpienie Amona od dłuższego czasu. Zazwyczaj takie eventy miały na celu odbieranie magii czarodziejów.. Obywatele domyślali sie wiec że sprawa jest poważna.

W międzyczasie Ignathir wchodził coraz głębiej w las. Czuł obecność Starożytnego bardzo wyraźnie. Czuł jego wzrok na swoich plecach. Arcymag wiedział jednak ze ten nie zaatakuje go mimo iż nie widzieli się od wielu lat... Starozytny pamiętał, Ignathir także..
Darkseid pojawił się na Wyspie Rozpaczy. Zamierzał spotkać się z Ignathirem.
Ignathir tymczasem dotarł do wnętrza mrocznego Lasu. Odnalazł to co kilka lat temu odnalazł Krill... Co więcej w znakomitym stanie. Przez lata Starozytny próbował utrzymywac balans aby nie pozwolić aby istota z meteora się wydostała. Iganthir wiedział jednak że tego procesu nie da sie zatrzymac. Prędzej czy później "to coś" się wydostanie ..
Ignathir podszedł do wielkiego głazu i dotknął go. Poczuł wibracje.. wewnętrzne ruchy.. Zaśmiał sie lekko.
Starozytny cały czas go obserwował z boku. Arcymag o tym wiedział.
- Skończ tą bezcelową walkę obrońco puszczy.. - rzekł donośnie Ignathir - Istota wyjść musi.. wiesz że to nastąpi..
Starozytny ryknął jak gdyby gniewnie... Nadal jednak nie atakował.
- Chaos nastanie.. a po nim porządek.. Twój las nie ucierpi w nadchodzących tą krainę zmianach.. Przyrzekam Ci to.. przyjacielu..
Starozytny nawet nie zaryknął. Przez moment spoglądał zza drzew na wpatrzonego na głaz arcymag. Po chwili jednak odszedł.. zniknął..
Ignathir zaśmiał sie lekko. Wiedział bowiem, że "Czas Wielkich Zmian" idzie wielkimi krokami..
Isabella tymczasem stała przez 10 minut od momentu zniknięcia Harkona w jednym i tym samym miejscu... pogrążona w rozpaczy... neutralność i zimno Harkona były bezlitosne... nie wiedziała, czy dobrze wypytała go o wszystko... jeszcze nie rozumiała pewnych rzeczy...
W tym momencie u jej boku ponownie pojawił się Mroczny Dym... a za chwilę Czarny Wilk, który przystanął obok niej.
Isabella pogłaskała go lekko po głowie, a następnie ruszyli razem przed siebie... Kobieta w tym momencie chciała zrobić drugą rzecz, którą planowała zanim uda się do domu Saula...
Isabella dotarła do portu, a w nim oczywiście były statki... z łatwością zdołała wejść na jeden z nich, oczywiście płacąc pewną sumkę. Owy statek miał udać się do Pont Vanis...
Statek wypłynął, podróż mijała spokojnie, zaraz miał dopłynąć do Pont Vanis... Isabella siedziała przy burcie, spoglądając w ocean, Zeratu tym razem cały czas jej towarzyszył, nie rozpływał się w powietrzu, również patrzył na ocean...
Mimo iż wyspa Pont Vanis zażegnała niespodziewanego kryzysu, kursy w te strony były w większości zakazane. Ci natomiast którzy otrzymali zezwolenie na przewóz osób musieli zgłosić się na obowiązkową kontrolę która czekała w porcie. Cała wyspe oblegały siły Nieumarłych. Nastroje były bardzo napięte i bardzo łatwo było wywołać tu burdę. Krill opuscił wyspę juz kilka dni temu ale pozostawił tu swoją generał - Bellatrix która osobiście przeprowadzała kontrolę okrętów wpływających i wypływających z portu...
- Agreggor na szczęście oddycha... Amon jest o wiele groźniejszy niż myślałem.. - odparł Tempus patrząc na nieprzytomnego Agreggora
- Co teraz? Mamy jakiś plan? - pytał Jay
- Nie wiem.. Wszystko zależy, jak potoczą się losy tej dwójki.. - odpowiedział mu Tempus wskazując palcem na nieprzytomnego Jonathana oraz Agreggora
Isabella płynęła na Pont Vanis ze względu na to, iż kilka dni temu dowiedziała się, że przybył tam Harh Krill... chciała z nim porozmawiać na kilka tematów... ale płynęła tam również dlatego, że za czasów Cecilii Carraboth i Kapitana Barbarossy dosyć często tam bywała, było to wówczas przepiękne i wyjątkowe miejsce, miało swą duszę... chciała ujrzeć je teraz, po latach, gdy tak dawno tu jej nie było... chciała spędzić tutaj trochę czasu, miała nadzieję, że nie zastanie tutaj żadnych kłopotów i może uda jej się spotkać Harh Krilla...
W tym momencie jeden z majtków podszedł do Isabelli, podał jej szklankę wody.
- To dla Pani. - podał jej z uśmiechem.
- Dziękuję. - odpowiedziała Isabella, a następnie wzięła łyka wody.
W tym momencie wstała i postanowiła podejść do Kapitana okrętu...
- Dobrze wiem, że wpłynięcie na Pont Vanis jest bardzo trudne... wręcz niemożliwe... ale wchodząc tutaj zostałam zapewniona, że tam dopłyniemy... - powiedziała dosyć stanowczym głosem.
Kapitan uśmiechnął się.
- Oczywiście, Droga Pani... mam specjalną przepustkę, gdyż przewożę pewne towary handlowe na wyspę, mój okręt będzie mógł wpłynąć. - zapewnił Kapitan.
Isabella pokiwała głową.
Statek właśnie dopłynął do Pont Vanis...
Przekierowanie