- Rozumiem - rzekł Amon nadal patrzac na ciało. Po chwili skierował swój wzrok na różdżkę Jyggalaga. Była bardzo podobna do tej posiadanej przez Baldura. Wziął ja do ręki dokładnie obserwując.
Po chwili położył ja na stole.
Nastepnie spojrzał na Isabelle patrząc w jej oczy.
- Czy był z nim ktos jeszcze? Ktoś mu pomagał? - zapytał Amon
- Jak łazisz... - rzekł strażnik gniewnie do kultysty który na niego wpadł.
Jyggalag wszedł do biura i od razu usiadł za biurkiem. Włączył mikrofon stojący na nim, który służył do komunikacji z innymi Ministrami. Głos Jyggalaga słyszeli ministrowie, którzy mieli w uchu małą słuchawke, również z mikrofonem. Pyke nie wybrał sobie losowych osób do porwania, dobrze wiedział kto i o jakiej porze będzie przebywać w parlamencie. Poinformował 4 ministrów przez mikrofon, żeby udali się do jego gabinetu.
Tymczasem ludzie Jyggalaga zaczęli robić kolejne afery wewnątrz parlamentu...
- Stoisz jak słup, nic tu nie robicie - odrzekł kultysta.
- Jak smiesz ty podrostku.. - rzekł straznik
Straznicy w parlamencie byli bowiem bardziej doświadczonymi zołnierzami od typowych kultystów
- Wywalić go na zbity pysk! - rzekł drugi straznik
Po chwili oboje wyrzucili z rozmachem kultyste na zewnatrz.
Isabella patrzyła na Jyggalaga.
- Jego kundle... kilku... - powiedziała.
- Ale leżą zamordowani... - dodała po chwili.
Spojrzała na Amona, ujrzał jej piękne, aczkolwiek teraz smutne oczy.
- Jego rany zrobiły na tobie wrażenie, Amonie... - uśmiechnęła się nieco szyderczo pod nosem.
- Widzisz... potrafię być bezwzględna... - powiedziała, podchodząc bardzo blisko Amona...
Do gabinetu Baldura po chwili weszli wyznaczeni ministrowie.
- Hrabio... Chciałeś nas widzieć - powiedział jeden z nich.
Jyggalag pokiwał lekko głową. Nagle z kieszeni płaszcza wyjął nóż i niepostrzeżenie trzymał go w ręce.
- Udacie się ze mną, mamy kilka ważnych spraw do załatwienia... - powiedział Pyke
Zaraz po tym wsunął drugą rękę do drugiej kieszeni, z której wyjął różdżkę.
- Co... Jakie sprawy? - zdziwił się minister
Mężczyzna nagle się uśmiechnął. Wycelował z różdżki w całą czwórkę a zaraz po tym wytworzył się obok nich portal, który wessał ich do środka. Wszystko stało się bardzo szybko, jednak było to na tyle głośne, że usłyszeli to strażnicy za drzwiami. Od razu do gabinetu weszło dwóch strażników. Trzymany w ręce nóż przez Jyggalaga powędrował od razu prosto w głowę jednego z nich, a drugi bezmyślnie się na niego rzucił. Jyggalag zdołał go pochwycić, uderzyć z główki i wywalić przez okno. Strażnik złamał sobie kark, ginąc na miejscu. Jyggalag nie przypuszczał, że parlament będzie tak dobrze chroniony. Nic sobie z tego jednak nie zrobił. Portal się zamknął, a Pyke wyjął nóż z głowy przeciwnika. Zaraz po tym wyskoczył przez rozbite okno. Upadł na plecy martwego juz straznika, przez co zamortyzował sobie trochę upadek.
- Bezwzględna? - zapytał Amon cały czas nie odrywajac swojego wzroku od ciała. Podniósł lekko lewa brew. Parsknął lekko - Gdybyś tylko potrafiła te cechę połączyć z lojalnością i skromnością z pewnością nie byłoby tego zamieszania..
Jyggalag zaczął uciekać od parlamentu. Wyszedł na ulice i po chwili obok niego znalazł się szary van. Akcja była szybka i dobrze zorganizowana, pojazd zaczął odjeżdżać.
Kolejni straznicy wbiegli do gabinetu Bladura gdzie zastali dwa trupy i wybite okno. Byli zaskoczeni tą sytuacja.
- Natychmiast powiadomić dowódce! - krzyknął jeden ze strażników.
Jyggalag zaczął się smiać. Sam do siebie, jak psychol... Przez te lata ukrywania się jego głowa zmieniła się jeszcze bardziej, zmieniło się jego myślenie i postrzeganie świata. Van odjechał już daleko za parlament...
Tempus natychmiastowo wyczuł teleportację Agreggora do krainy. Postanowił interweniować.
- Muszę iść. Sprowadzę Agreggora - mówił do Heleny.
Czarodziej deportował się za Agreggora i Huntera. Pochwycił czarodzieja ramię, Hunter odwrócił wzrok. Wściekł się.
- Tempus! - krzyknął ze złości
Tempus zaśmiał się i zniknął w ułamku sekundy, znikając zatrzymał ruch Huntera na parę minut. Elf nie mógł nic zrobić.