Jyggalag, Isabella i Zeratu byli związani i przetrzymywani przez kultystów w środku naczepy. Amon wsiadł na miejsce pasażera usadawiając sie wygodnie i kazał kierowcy jechać. Bardzo szybko kierowca uruchomił silnik i ciężarówka ruszyła zmierzając w stronę Riven Port. W tym samym czasie ruszył sterowiec pilotowany przez oddział Maraala.
- Jakie zaklęcie? Czego się napiłeś dziwaku - powiedział Meret
- Jesteś czarodziejem Merecie. - odparł Tempus
- To nie bajki dla dzieci, wyjdź stąd albo wezwę ochronę! - krzyknął Meret
- To powinno Ci pomóc - mówiąc to Tempus wyczarował małego smoka z energii magicznej.
- Co!? Odejdź ode mnie, wyjdź! - przestraszył się Meret
- Spokojnie. Mówię prawdę. Nazywasz się Meret Thimot. Kilkanaście lat temu wykasowałeś sobie pamięć. Nie jesteś teraz sobą - odparł Tempus
- Jestem sobą! Nazywam się Devon Maltrod. - krzyknął
Meret oddychał szybciej. Wiedział, że to co widział to prawda, jednak nie chciał w to wierzyć.
W tym samym czasie w domu Saula...
- To szaleństwo! - mówiła Helena
- Uspokój się. Wiem co robię - odparł Agreggor wyjmując swoje działo.
- To urządzenie może zniszczyć nas wszystkich, całą krainę... - odparł Jay
- Użyłem go raz z Hunterem, teraz powinno też zadziałać. - odpowiedział Agreggor
- To wcale nie jest dobry pomysł... - skwitowała Helena
- Heith jest ostatnią istotą, do której można się ubiegać o pomoc, ale jest też czarodziejem, jak my. Przekonam go. - odparł Agreggor z poważną miną.
Agreggor zaczął majstrować przy urządzeniu.
Serce Jonathana przyśpieszyło... Powoli zaczynał wybudzać się ze śpiączki. Było to kwestią kilku godzin..
Ciężarówka po kilku minutach dotarła na miejsce. Kultysci zawiązali Isabelli i Jyggalagowi opaski na oczy. Chwile potem wyniesli ich z naczepy ciagnąc po ziemi. W dokach Riven Portu znajdowało sie przejście do sekretnej bazy kultystów i to tam właśnie zabrano jeńców..
- Ją z psem zabierzcie do lochów.. potem sie nimi zajmę.. A Z Jyggalagiem za mną.. - rzekł Amon
Tak jak rozkazał Amon tak postąpili kultyści.
Isabella wraz z Zeratu została zabrana do lochów. Była związana, nic nie widziała, nie mogła użyć magii... jednakze to nie był koniec. Dla pewnosci aby nie uciekła przykuta ją jeszcze specjalnymi łańcuchami. Magicznego wilka równiez związany specjalnymi linami aby nie mógł przypadkiem przemienić sie w dym czy wyparować.
Co do Jyggalag natomiast.... Kultysci zabrali go do głębokich podziemi. Amon wskazał im odpowiednie pomieszczenie. Było oświetlone ciemnymi lampami. Jyggalag jednak nic nie widział. jego oczy był zasłonięte.
Po chwili kultysci cisnęli Jyggalagiem do przodu pod same stopy stojącego Amona. Kultysci ściagnęli Jyggalagowi opaskę.
- Pobudka - rzekł szeptem Amon - Przypatrz sie dobrze tym ścianom.. To twoje piekło Jyggalag... tak.. dobrze słyszysz piekło...
Rozmowa Ignathira z Krillem dobiegała końca. Arcymag zdradził Krillowi swój plan oraz przedstawił kilak istotnych faktów. Krill uważnie słuchał każdego słowa. Czuł bowiem respekt do Ignathira jako najstarszego z żywych jeszcze upadłych.
- Dobrze... zrobimy jak mówisz.. Tylko czy chcesz wpleść w to innych?
- Myślałem o tym... Ale nie podjąłem ostatecznej decyzji - odparł Ignathir - Póki co chce wiedzieć czy mogę na ciebie liczyć...
- Oczywiście... Nie moge puścić płazem tych incydentów... Przekazałem już informacje żołnierzom... Wojna jest nieunikniona...
Jyggalag zaśmiał się lekkim śmiechem.
- Jesteśmy bardzo podobni... Oboje mamy w sobie tylko gram emocji, mimo to nadal żywisz do mnie uraze - mówił niskim spokojnym głosem.
- Nie znamy się, więc powiem ci że na mnie nie robi nic wrażenia, szczególnie te teksty...
- Nie zabijesz mnie, bo to nie w twojej naturze. Ale chciałbyś to zrobić... - mówił
Jyggalag mówił spokojnie, jak psychol. Próbował wytrącić Amona z równowagi by ten go zabił. Pyke wiedział, że śmierć teraz to najłagodniejsza kara dla niego. Tak czy siak, bez względu na jego los - plan wciąż był realizowany, a jego końcową fazą miała być śmierć Isabelli.
Amon zasmiał sie nieco
- Masz racje.. nie mam w planie Cię zabijac.. Śmierć byłaby zbyt łagodną dla ciebie karą.. A przecież nie chcemy aby ta zabawa tak szybko i prosto sie skończyła.. Przygotowałem dla ciebie mnóstwo atrakcji które z pewnością Ci sie spodobają..
Ignathir wraz z Krillem wspólnie opuścili rezydencje. Cynthia podążała za nimi rozglądając się i obserwując zarówno budynki jak i przebywających tu nieumarłych.
- Domyślam się że twój plan jest bardziej rozbudowany.. - powiedział Krill
- Zgadza sie... - odparł Ignathir kiwając głową - Ale o większych szczegółach niebawem Cię poinformuję..
- No dobrze.. ale zaznaczam że ta wojna nie będzie łatwa do wygrania..
- Proszę Cię.. posiadasz najpotężniejszą armię w dziejach krainy... Mógłbyś podbic elfy kiedy tylko byś chciał.. Nie gadaj więc bzdur..
- Nie zamierzałbym ich podbijac.. mamy dobre stosunki polityczne.. wspólnie wygralismy wojne.. handlowaliśmy bronią.. - rzekł Krill
- Tak tak.. oczywiscie... przecież nie kazałbym Ci tego robić.. nasze plany są inne.. czyż nie?
Krill pokiwał lekko głową..
- Otwarte tereny i wybrzeża nie powinny być problemem... gorzej z miastami.. Oblężenia zajmą duzo czasu - powiedział Krill
- Dlatego potrzebna Ci bedzie duza siła ognia przyjacielu.. - rzekł Ignathir zatrzymujac się..
- Jesli chodzi ci o katapulty i balisty to..
- Nie.. - przerwał mu Ignathir - Tu chodzi o cos znaczenie lepszego..
Krill lekko się zdziwił, nie wiedział bowiem co ma Ignathir na myśli
Tymczasem Amon patrzył na Jyggalaga w milczeniu. Po chwili kiwnął głową do kultystów. Ci blyskawicznie przynieśli kamere i ustawili ją na stole. niedlugo potem przekazy telewizyjne zupełnie tak jak w momencie przedstawienia Jyggalaga przestały nadawać. Na każdym ekranie oglądajacy widzieli związanego Jyggalga i stojącego obok niego Amona.
Po minucie kultysta dał sygnał Amonowi ze przekaz leci na żywo. Mezczyzna w masce praktycznie od razu rozpoczął swoją przemowę..
- Witajcie mieszkańcy magicznego świata.... witajcie moi zwolennicy i wrogowie.. a przede wszystkim witajcie obywatele Kartis.. Przez ostatnie tygodnie na terenie Nowej Carridi występowały pojedyncze ataki czarodziejów pod adresem terrorystycznym które miały na celu wywołać chaos i zniszczenie.. Jestem pod wrażeniem waszej brawury i odwagi... Chcę jednak abyscie wiedzieli że decydujac się na takie kroki... równocześnie musicie się liczyć z konsekwencjami...
W tej chwili skierował dłoń w stronę Jyggalaga.
- Oto przed wami Jyggalag Pyke... Największy zbrodniarz i psychopata jaki chodził po tej krainie.. seryjny morderca którego pokaz tak chetnie przybyliście oglądać.. Na pokazie tym postanowił pokazac różnorodne sadystyczne metody na mordowanie niewinnych ludzi których jedynym przewinieniem była praca w Parlamencie w którym wy.. Czarodzieje również macie swoich przedstawicieli... Najwyrazniej pan Jyggalag myślał że może uciec przed sprawiedliwością.. uciec przede mną... jego niedoczekanie..
Amon podszedł zaa plecy Jyggalaga i chwycił go za kark. Następnie skierował dłon w górę i przyłożył do jego czoła.
- Pożegnaj sie ze swoją magią.. na zawsze...
Jyggalag był twardy, ale poczuł jakby coś zostało wyrwane z jego ciała.. poczuł ból.. dosyć mocny... Po chwili upadł na ziemie nadal związany.
- Niech przykład Jyggalaga Pyke'a będzie dla was ostrzeżeniem magowie... Każdego który stanie mi na drodze, każdy kto tylko spróbuje się pojawić na terenie Carridi spotka ten sam los!
W tym momencie kamera przestała nadawać. Amon kiwnął głową do kultystów którzy przynieśli mi płonąca pochodnię.
- A teraz.. skoro formalnosci mamy za sobą... Mozemy przejść do bardziej palących kwestii - rzekł Amon biorac pochodnie od kultysty i przykładając ją Jyggalagowi do twarzy
- Piękna przemowa... - zaczął Jyggalag
Zaraz po tym poczuł ból na twarzy od pochodni. Nie krzyczał, ale wiercił się.
=====
Harkon pojawił się w starej chacie z której dochodził sygnał. Od razu wszedł do niej i ujrzał troje ludzi Jyggalaga, którzy nie zdążyli nawet wyjąć różdżki i zaatakować elfa. Darkseid mocą magii podniósł trójkę mężczyzn do góry i zaczął ich dusić.
Amon chwycił głowę Jyggalaga i przyłożył mu ją na siłę do płonącej pochodni tak aby opalić mu twarz.
- Co się stało Jyggalag?.. Zawsze lubiłeś igrać z ogniem.. - rzekł Amon
Po kilku chwilach Amon odsunął pochodnie od twarzy Jyggalaga która w większym stopniu była kompletnie przypalona. Niespodziewanie uderzył pięścią prosto w jego nos. Uderzenie było na tyle mocne że zaczęła się z niego sączyć krew.
- Długo czekałem na ta chwile... - powiedział Amon - Chwile zemsty...
W tej chwili wykonał kolejny potężny cios w w twarz Jyggalaga tak ze ten aż jęknął.
- Dwanaście lat.. dwanaście długich lat poszukiwań.. nareszcie moja misja się wypełniła.. mój cel..
W tym momencie Amon kiwnął głową do kultystów którzy chwycili Jyggalaga i przycisnęli go do ściany.
- Bedę Ci łamał każdy palec.. potem prostował i łamał po raz kolejny.. Będziesz cierpiał... tak jak ja cierpiałem.. - dodał mrocznym tonem podchodzac do kąta pomieszczenia gdzie leżał metalowy, wygięty pręt. Chwycił go w ręce i zbliżał sie powoli w stronę przetrzymywanego Jyggalaga.
Kultysci tymczasem pilnowali celi w której przebywała Isabella. Cicho ze soba rozmawiali. Co chwili zerkali na Isabella która była związana i bezbronna.
- Kto by pomyślał ze zdradzi.. - rzekł cicho kultysta do drugiego. - Amon tak bardzo ja szanował a tu prosze..
- Tak to jest jak komus da sie zbyt duże pole manewru.. wyciągniesz ku takiemu komuś palec to rękę Ci odgryzie..
Tymczasem na Abregado w Mrocznym Lesie.. tajemnicza skała która była pilnowana przez Starozytnego zaczeła sie trząść i pękąć. Potęzny ryk wyłonił się z wnętrza wywołujac aż lekkie trzęsienie ziemi. Pradawny dzieki swojej mocy zdecydował oczyścić głaz z korzeni które go oplotły i które miały powstrzymać tajemniczą istotę przed wyjściem na świat zewnętrzny. Wiedział jednak że to nieuniknione.. i nawet on nie jest w stanie tego powstrzymać. Ignathir również wyczuł co sie święci. Wszystko to jednak było częścią jego planu..
- Nadchodzi.... nadchodzi.. To tylko kwestia czasu.. - rzekł cicho Ignathir sam do siebie.
- Naprawdę? Chcecie w to mieszać Heitha? - rzekł mroczny głos smiejac się
Wszyscy znajdujący sie w domu Saula odwrócili się jak poparzeni. Szybko dostrzegli że w kącie pokoju stoi Stalker podpierając ścianę. Nikt nie miał pojęcia jak sie tutaj znalazł i jakim cudem nikt go nie zauważył.
- Jeśli naprawdę chcecie zakończyć to szaleństwo to jest tylko jedno rozwiązanie i tylko jedna osoba która może to zatrzymać.. - rzekł Stalker tajemniczym tonem
- Kim jesteś?! - wszyscy wycelowali różdżki w Stalkera