Hayden pokiwał głową, Starcowi sie spieszyło, była bowiem juz dość późna pora.
- Tak.. rzeczywiscie - odparł poprawiajac swojego siwego wąsa - Na mnie juz czas... nie zasiedz sie zbyt długo..
Po tych slowach odszedł.
Parlament był pilnowany przez ogromne ilości żołnierzy..
Jyggalag popatrzył na oddalającego się Haydena. Uśmiechnął się niekontrolowanie pod nosem i pomaszerował w stronę parlamentu. Zza rogu nagle wyszło kilkoro jego ludzi w przebraniach kultystów. Wszyscy zaczęli iść w stronę parlamentu.
Isabella wnet dostrzegła nóż przypięty do pasa Jyggalaga... doskoczyła do niego i go wyjęła... zacisnęła dłoń na rękojeści, a następnie cięła go nożem w bark, krew trysnęła, facet nadal się nie zbudził... Isabella odrzuciła nóż na bok, oddychała mocno i szybko, emocje zaczynały z niej opadać... W tym momencie kopnęła mężczyznę w klatkę piersiową, a ten z pozycji kleczącej padł na plecy.
Popatrzyła ponownie na Harkona, smutnym, proszącym głosem...
- Harkonie... proszę Cię, bądź ze mną szczery... ja naprawdę nie chcę już więcej cierpieć... - powiedziała.
- Wingardium Leviosa. - uniosla cielsko pojmanego w powietrze.
- Harkonie... oddam mu go... a potem natychmiast przyjdę do ciebie... proszę Cię... - powiedziała.
Pod parlamentem jak i w środku budynku przebywało ogromne ilosci zołnierzy i kultystów. Przedostanie sie niezauważenie było niemozliwe. Niektóre pokoje były zamkniete i chronione przez specjalne zabezpieczenia. Wszystko to było za rozkazem Amona... Straznicy stojący przy wejsciu byli lekko zdziwieni widokiem Hrabiego idącego z gromadą kultystów.
Harkon patrzył jak Baldur jest "torturowany". Nic jednak z tego sobie nie robił.
- Więc mu go oddaj... A po wszystkim udaj się na Kartis... Do karczmy niedaleko ratusza... - mówił mrocznym głosem
Darkseid przeszedł obok Isabelli i spojrzał czerwonymi oczami za okno, na biały krajobraz.
- Powodzenia... - dodał i po chwili zaczynał się rozpływać, ciało zaczęło zamieniać się w dym który ulatywał na wietrze
Po chwili zniknął cały.
=====
Jyggalag nie wiedział, że Baldur został ministrem parlamentu. Wiedział, że jest wysoko postawiony, ale inmformacja o degradacji Isabelli i przejęcie stanowiska przez Hrabiego jeszcze do niego nie dotarła. Pewny swojego planu kiwnął z szacunkiem w stronę kultystów i zamierzał obok nich przejść.
Isabella zrobiła Jyggalagiem 4 obroty w powietrzu... po chwili deportowała się z nim na ulicę przed swoją rezydencją...
W tym momencie wyszło 3 napakowanych ochroniarzy.
- Chodźcie ze mną. - powiedziała. Nie chciała sama iść juz do Amona... Nie po tym jak ją potraktował...
Jyggalag cały czas wisiał w powietrzu.
Zolnierze popatrzyli po sobie i zatrzymali Baldura przed wejsciem
- Hrabio.. wybacz jesli przeszkadzamy ale.. Jaki jest cel przybycia tego oddziału? Zgodnie z zasadami na teren parlamentu nie moga wchodzic jednostki bojowe.. jedynie strażnicy do tego przeznaczeni...
Isabella wraz z ochroniarzami i Pykiem deportowała się do bazy Amona...
Amon siedział dalej wygodnie na fotelu. Na chwile nawet sie zdrzemnął. Był zmęczony juz tymi ciągłymi problemami. Czas na zegarze dobiegał ku końcowi.
Isabella zamachnęła się Rozdzka, ciało Jyggalaga nabrało rozpędu i huknęło w drzwi Amona... jako iż było to monstrum, drzwi zostały wywalone z zawiasów i z ogromnym, ogromnym hukiem przewaliły się na podłogę, cielsko Pyke'a runęło na ziemię, a hałas rozległ się na duży obszar... Amon aż podskoczył na fotelu wyrwany ze snu.
Isabella weszła wolnym krokiem do jego gabinetu... zerkała na Amona... chciała jak najszybciej się stąd teleportować... Ochroniarze nadal stali przed drzwiami.