MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Ja? - zdziwił sie Ignathir - Ja nic nie zrobiłem... Jedyne co, to wszedłem do jej wymiaru by ją odwiedzić... niestety zastałem ją juz martwą... Zalaną we krwi... Był to bardzo przykry widok... Nie wiem jak mogłeś cos takiego zrobić Harkonie... Jedyna osoba która Ci ufała... no wstyd... - rzekł mrocznym tonem
W tej chwili Ignathir wyciągając rękę przed siebie, przyciągnął do swojej ręki siekierę Harkona wyrywając ją tym samym z jego uścisku. Przyglądnął się jej.
- Zapewne to tym narzędziem pozbawiłeś ją życia... Wielka szkoda, że narzędzie należące do Neclara teraz zabija niewinne osoby...
Arcymag podrzucał sobie siekierą jak zabawką, aby jeszcze bardziej wkurzyć Harkona, a następnie rzucił nią lekko w jego stronę oddając mu oręże.
Krill tymczasem zacisnął rękę na kotwicy. Jego gniew w stosunku do Harkona rósł coraz bardziej.
- Zabrałeś ja tylko po to by ją zabić... - rzekł gniewnie Krill - Tolerowałem wszystko co zrobiłeś do tej pory, byłem gotów ci przebaczyć nawet... ale teraz przesadziłeś..
Harkon popatrzył mrocznie na Krilla.
- Jesteś głupcem jeśli w to wierzysz...
Zaraz po tym spojrzał na Ignathira.
- A ty za to zapłacisz... - powiedział gniewnie, zaciskając pięść
- Ja zapłacę? - zaśmiał sie Ignathir. Machnął rekę
Harkon od razu upadł na kolana. Czuł jakby był zgniatany przez jakaś niewidzialną siłę. Nie był w stanie nic zrobić... Ignathir śmiał sie patrząc na bezbronnego Harkona.
Krill już miał biec na Harkona ze wściekłosci ale Ignathir zatrzymał go odpychając na drugi koniec areny samym gestem ręki.
- Oczekuj mnie... Niebawem złożę Ci wizytę... Wtedy z tobą chętnie porozmawiam w cztery oczy...
Po chwili arcymag pstryknął palcami. Przeteleportował Harkona z areny prosto do jego bazy. Ignathir miał plan co do Harkona, jednakże póki co nie zamierzał nikomu go przedstawiać.
Popatrzył na Isabelle która nie wiedziała co sie stało a nastepnie na wściekłego Krilla
- Czemu go przeteleportowałeś? Co to ma znaczyć? - rzekł podchodząc do Ignathira
- Spokojnie Krill... To nie czas ani miejsce na takie rozmowy... - odparł arcymag.
Darkseid zorientował się że arcymag nadal ma jego siekierę. Teleportował się więc jeszcze raz w to samo miejsce.
Od razu gdy się pojawił, spojrzał na niego i wypowiedział krzyk.
- Ro dah! - Ignathira wywaliło na koniec areny i walnął głową w mur
- Essa łatwo - siekiera wróciła do ręki Harkona i po chwili wrócił do swojej bazy.
Harkonowi się to śniło , ale po chwili się ocknął w swojej bazie bo zapomniał że cały czas miał siekierę w ręku kappa.
No joo
Krill był wściekły zarówno na Harkona jak i Ignathira. Chwycił za swoją kotwice i wyszedł z areny. Zamierzał udać się do swojej rezydencji. Sisyphus patrzył jak Harh wychodzi.
Ignathir niezbyt się przejął całą sytuacją. Popatrzył na trybuny. Westchnął lekko. Wiedział ze Krill jest teraz bardzo podatny na wszelkie prowokacje. Jego zachowanie było niestabilne. Arcymag dostrzegł że Harhowi zaczyna się dosłownie teraz palić grunt pod nogami.
- Sisyphus... Daj pozór na Krilla... Dowódca nieumarłych potrzebuje troche czasu na przemyślenia... - rzekł Ignathir
Sisyphus z uwagą przyglądał się zaistniałej przed chwilą sytuacji... wyczuwał duże napięcia i zaburzenia w Krillu, wyczuwał jak bardzo negatywnie przybyły elf wpływał na Harha.
Isabella również obejrzała sytuację, była lekko zadziwiona jej przebiegiem, nie przejęła się zbytnio... wiedziała bowiem, że niedługo całkowicie usunie Harkona z tej krainy, całkowicie go wymaże.
- Gratulacje Isabello, test był trudny ponieważ Harh Krill jest ogromnie doświadczonym kombatantem, tobie udało się przed nim wybronić. - rzekł rycerz mrocznym tonem w stronę księżniczki. Isabella ponownie się uśmiechnęła i odetchnęła z ulgą.
- Ten test był bardzo intrygujący i wymagający... ale też szalenie ważny... zamierzam opanować obronę do absolutnej perfekcji... - odparła Isabella, zerkając zarówno na Sisyphusa jak i Ignathira.
Ignathir pokiwał głową. Istoty na trybunach zaczęły się powoli rozchodzić. Widowisko dobiegło bowiem końca.
- Chyba nie uważasz, że to koniec Isabello... Zaraz zaczyna się twój drugi test...

Tymczasem w Dalthei. Ptolemy prowadził swoją rozmowę z Ynareph. Kobieta nie miała pojęcia o tym że Ignathir chwilę temu był w jej pokoju i rozmawiał o Malacathcie z jej dziećmi. Ptolemy wydawał sie byc zaintrygowany osoba Ynareph. Nigdy bowiem wcześniej nie widział na oczy istoty takiej jaką byłby człowiek.
- A więc jesteś ta ludzką kobietą... - mówił - To ty urodziłaś dwójkę dzieci istocie jaką był Malacath Bal... intrygujące...
Ynareph nie wiedziała co ma na to odpowiedzieć, więc po prostu pokiwała głową.
- Pragnę Ci przypomnieć że twoja egzystencja w tym wymiarze jest jedynie tymczasowa...
Ynareph podniosła lekko oczy. Ignathir mówił jej co innego.
- Nie bądź taka zdziwiona.. Chyba nie liczyłas na to że bedziesz tu mieszkać do końca swoich dni? Gdy tylko nasz pan Ignathir zakończy swój wielki i wspaniały plan w Magicznym wymiarze zagrożenie zostanie zażegnane, wrócisz z powrotem do swojego świata... Do tego czasu jesteś zobowiązana do wykonywania rozkazów naszego pana. Mam nadzieje ze wyraziłem się jasno...
- Tak.. rozumiem... - odparła Ynareph
- Doskonale - rzekł wstając od stołka Ptolemy - A teraz możesz wrócić do swoich obowiązków.. twój dzień w pracy własnie się zaczyna...
W tej chwili służące podeszły do Ynareph i podały jej do ręki strój roboczy. Kobieta wstała od stołu i udała sie wraz ze służącymi...
Ptolemy natomiast wrócił do swoich obowiązków.


Krill był w drodze do Dohl de Lokke. Był wściekły. Od bardzo dawna nie czuł w sobie takich emocji. Czuł się otoczony przez kłamców i morderców. Zarówno Ignathir jak i Harkon nieustannie nim manipulują śmiejąc się mu w twarz.. Dowódca Nieumarłych teraz już nawet nie wiedział kto tak naprawdę zabił Stelle. Wiedział jednak ze jego przyjaciółka jest martwa i on sam nie jest nawet w stanie dotrzeć do jej ciała. Zaczął zastanawiąc się, co by zrobił Raughn na jego miejscu... Czy szukałby zemsty ?.. czy pogodziłby sie ze stratą ?... a moze zaczął by działać? Jedno jednak wiedział na pewno.. Od teraz nie mógł nikomu juz ufać...
- Otaczają mnie jadowite węże... ze wszystkich stron... Gdy tylko się odwracam, wbijają kły w moje plecy i napełniaja moje ciało jadem.. - rzekł sam do siebie.
Isabella w tym momencie spojrzała na Ignathira bardzo przenikliwym wzrokiem, pokiwała lekko głową, na jej twarzy widniał uśmiech.
- To bardzo dobra wiadomość... co tym razem przygotowałeś? - spoglądała na Ignathira z energią w oczach, była jednak opanowana.
Przekierowanie