MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Isabella widząc watahę Czarnych Wilków natychmiast pomyślała o jej wspaniałym Zeratu... szybko jednak jej myśli przegoniła frunąca w powietrzu łapa rybożera... Isabella ponownie odskoczyła w bok.
Isabella robiła uniki przed bestią, to jednak nie miało zbyt wielkiego sensu... męczyła ją ciągła ucieczka i uniki... w pewnym momencie więc zmieniła kierunek i przyspieszyła biegu, ruszając z szybkością w stronę wilków... Rybożer kroczył za nią i także się rozpędził... biegli wprost na stojące wilki...
Księżniczka obejrzała się za siebie spoglądając na Rybożera, zauważyła że ten nie jest przyzwyczajony do szybkiego chodzenia, a szedł teraz szybkim krokiem bowiem dopadła go już wściekłość z powodu tego iż nie złapał kobiety tak szybko jak chciał... Bestia chwiała się coraz to mocniej stawiając kolejne kroki...
W końcu Isabella znalazła się tuż przed wilkami, w tym momencie odbiła się z całych sił i odskoczyła na lewo, przeturlała się także po ziemi aby odlecieć dalej, Rybożer pędząc za nią zdążył obrócić jedynie głowę za kobietą, jego cielsko natomiast zachwiało się i obaliło wprost na watahę wilków...
Wilki były szybsze niż Rybożer wiec w porę odskoczyły. Spoglądały na rybożera który upadł tuz obok nich. Kilka z nich warczało na potwora na co ten odparł rykiem. Isabella była pewna, że zwierzęta zaczną ze sobą walczyć. Rybożer jednak wstał, ryknął i wskoczył z powrotem do wody znikajac pod jej taflą. Wilki nie próbowały gonić Rybożera. Wiedziały bowiem że nie moga go zaatakować, obalić a nawet zjeść. Jego ciało było zbudowane z koralowców.. Sam stwór natomiast nie był przyzwyczajony do walki na powierzchni, postanowił wiec się wycofać. Gdy Rybożer zniknął pod wodą, wilki zwróciły już swoją uwage na Isabelle. Cała wataha zaczęła ją gonić.
Isabella spostrzegła jak bydlę znika pod wodą... potem jednak wataha wilków obrała ją za cel... dlatego jak najszybciej tylko umiała uciekała przed watahą... pędziła przed siebie przez las, uciekając przed wilkami które goniły ją w pościgu...
Isabella biegła tak szybko jak tylko mogła, wilki jednak były szybsze i zdecydowanie bardziej obeznane w terenie. Juz prawie miały Isabelle gdy ta nagle poczuła że straciła grunt pod nogami. Błyskawicznie zaczeła spadać w dół turlając sie w dół zbocza. Zjechała jakieś 40 metrów w dół az w końcu sie zatrzymała. Cała była ubrudzona i poharatana. Gdy otworzyła oczy zorientował się ze jest w jakiejś kotlinie w której płynie strumień rzeki. Wataha wilków pozostała na górze zbocza. Przez chwile warczały i wyły ale ostatecznie widzą ze Isabella jest poza ich zasięgiem, zawróciły. W lesie ponownie nastała zupełna cisza. Od czasu do czasu Isabella słyszała tylko odległe krakanie kruków oraz odgłosy owadów.

Sterowiec zbliżał się do lądowania w pobliżu miasta Dohl de Lokke. Nieumarli zebrali sie w pobliżu czekając aż niespodziewani goście wylądują. Wśród Nieumarłych pojawił sie również Harh Krill który postanowił osobiście sprawdzić kto przybył na wyspe.
- Lądujemy.. - rzekł Socher w stronę czarodziejów.
Spenser połączył się z Harkonem.
- Cel nie porusza się od kilku minut. Jest na Abregado - powiedział.
Elf jednak nie odpowiedział. Cały czas zmierzał ku wyspie nieumarłych. Był bardzo blisko Abregado.
Czarodzieje i inne magiczne istoty dotarli już prawie do celu. Wszyscy przygotowali się do wysiadki...
Sterowiec wylądował. Nieumarli podeszli blizej. Silniki maszyny zostały wyłączone. Socher popatrzył na Jonathana i wyszedł wraz z kultystami jako pierwszy.
Harh Krill który wyszedł przed szereg bardzo sie zdziwił widząc kultystów Amona. Nie spodziewał sie że po upadku ich lidera oni dalej będa istnieć.
Krill dał sygnał Nieumarłym aby opuścili broń. Krill nigdy nie miał na pieńku z Amonem bo ten nigdy przez 8 lat swoich rządów nie wchodził mu w drogę.
Chwile pózniej Nieumarły dostrzegł jednak kilka nieznanych mu osób, których wcześniej nie widział.. Jonathan, Helena, Agreggor.. były to imiona z którymi nigdy sie nie spotkał albo byc może ich nie pamiętał..
- Witam.. Władco Nieumarłych.. - rzekł Socher jako pierwszy - Jestem Socher.. Prawdopodobnie nie mieliśmy okazji sie poznać.. Byłem głównym pilotem w szeregach rewolucjonistów..
Krill spojrzał na niego oraz na kultystów.
- Dlaczego tu przybyliście?
- Głownie w interesach.. - rzekł Socher spokojnym tonem - Chcielibyśmy zakupić odrobine zapasu paliwa w kanistrach.. oraz pare części które dla was z pewnością bedą zwykłym złomem.
- Co oferujecie w zamian? - zapytał Krill
Socher uśmiechnął sie lekko i kiwnął palcem w strone jednego z kultysty. Ten podbiegł szybko i przekazał mu małą szkatułkę. Socher chwycił ją i otworzył pokazując Krillowi jej zawartość.
W środku były bardzo rzadkie, oszlifowane kryształy
- Interesujące.. - rzekł Krill kiwając głową - Nie zmienia to faktu, że wybraliście bardzo ciekawą porę na podróż...
- Nocą sterowiec nie zwraca na siebie aż takiej uwagi... Zresztą leciałem z Kartis gdzie wasz smok niszczy każdy transport wodny.. droga powietrzna była jedyną sensowną opcją
- Rozumiem.. - odparł Krill
Nieumarły dowódca kiwnął głową i błyskawicznie jeden z wojowników podbiegł i wziął szkatułkę
- Akceptuje naszą transakcje.. - odparł Krill - A Ci? Co to za jedni?
Mówiąc to popatrzył na Jonathana i jego grupę która wyszła ze sterowca chwile temu.
Krill popatrzył również na Ynareph wraz z bliźniakami. Dzieci wydały mu się dość interesujące, wyczuł ich potężną (jak na ich wiek) energię magiczną.
- Ja szukam tylko schronienia... - odpowiedziała niepewnie kobieta, myśląc że znajdzie to czego szuka na Abregado
- Schronienia? - zastanowił sie Krill spoglądając na Ynareph oraz na dzieci - Abregado jest pod moją kontrolą.. Jeśli szukacie schronienia na mojej ziemi to mogę takowe zapewnić..
Po tych słowach skierował wzrok na grupe Jonathana
- Wy tez szukacie schronienia? Czy moze czegoś innego? - zapytał Krill
Szalony Kapelusznik wyszedł przed Jonathana.
- Witaj, Krillu. - zdjął cylinder pozdrawiając Nieumarłego, następnie ponownie założył go na głowę.
- My przybyliśmy w pewnej innej sprawie... - powiedział.



Isabella była poobijana, sturlała się ze zbocza... zdołała jednak umknąć grupce wilków... siedziała chwilę na ziemi dysząc i oddychając ciężko, po chwili jednak spojrzała na strumień rzeki... postanowiła pójść przed siebie dalej wzdłuż strumienia...
Przekierowanie