Sisyphus widząc Raughna przez chwilę się w niego po prostu wpatrywał, po chwili ruszył w jego kierunku a wszyscy usłyszeli jego potężne tytanowe kroki...
- Raughn... nie może być... jasny szlag!... - powiedział po chwili donośnym głosem zbliżając się do nieumarłego. Widział jak nieumarli go traktują, było to naprawdę godne podziwu. On jednak nie widział go ogrom, ogrom lat...
- Sisyphus Sannes - rzekł Raughn - Myślałem ze nie żyjesz... A to ci niespodzianka..
- Również tak myślałem... jednak do czasu... - odparł kiwając głową... - Jakiś czas temu tutaj powróciłem, jednak to dłuższa historia, najlepiej opowiedzieć ją kiedyś przy kuflach piwa... - dopowiedział obserwując Raughna.
- Jednak mówili mi, że odszedłeś na dobre... że nie sposób będzie cię już ujrzeć... jedyne co mogłem zobaczyć to podczas zwiedzania miasta twój zaiste wspaniały pomnik - dodał po chwili widząc jak duże poruszenie wywołało przybycie Raughna, zapewne nikt się tego nie spodziewał...
- Mój pomnik? - zasmiał sie lekko Raughn i popatrzył na Krilla. - Cóż.. nie bedę na to narzekał...
- Nadal uważam, że to była dobra decyzja... - powiedział Krill
- To prawda, że odszedłem... - rzekł Raughn spoglądając na Sisyphusa - Do tego czasu wiodłem sobie spokojne zyie na odludziu... ale uznałem, że nie bede przecież wiecznie siedział na dupie... Erresir okazał sie być nadal sprawny po tylu latach więc postanowiłem nim wypłynąć... w szczególności, że poczułem ogromne zawirowania mocy.. widziałem błyski świetlne i odczułem trzesienia ziemi... Tylko mrugnąłem to pojawiły sie nowe wyspy... Ciekawość wygrała więc w moim przypadku...
Sisyphus wolno pokiwał głową, a po chwili usłyszał za plecami kroki... Isabella szła w kierunku Raughna... po chwili minęła czarnego rycerza i podeszła blisko kapitana...
- Raughn... - powiedziała miłym, radosnym i podekscytowanym tonem spoglądając prosto na niego... kapitan mógł dostrzec w tej chwili na jej głowie wspaniałą koronę... Isabella wyglądała wprost bosko i idealnie... była bardzo zadowolona... podeszła do niego bliżej niż Sisyphus i stanęła przed nim - To niesamowite, że tutaj jesteś... - dodała po chwili gdyż doskonale pamiętała jego jedne z ostatnich słów jakie mówił do niej na swojej wyspie...
Raughn pokiwał głową widząc Isabelle. Jej korona mocno rzucała się w oczy. Od razu ją dostrzegł.
- Wygląda na to, że osiągnęłaś swój zamierzony cel... Gratulacje... - rzekł kiwając głową Raughn - Teraz gdy masz już koronę, dopilnuj aby ktoś przypadkiem nie strącił Ci jej z głowy.. Hehe..
Raughn zaśmiał się lekko.
Krill spojrzał na Nihila a ten na niego.
- Co powiecie na to żebyśmy urządzimy ucztę? - powiedział Nihil - Warto by było uczcić ten dzień.. koronacje Isabelli oraz niezapowiedziane przybycie Raughna..
- Jak za dawnych czasów? hehe.. Nie ukrywam że kusisz.. - powiedział Raughn który dostrzegł równiez w tej chwili że Nihil ma przy sobie Pieczęć Dowódcy a nie Krill. Bardzo szybko połączył fakty i domyślił się że Krill zrezygnował z bycia Dowódcą. - Z wielką chęcią...
- W takim razie.. Dziś wieczorem na rynku w Dohl de Lokke rozpoczynamy ucztę! - rzekł Nihil donośnym tonem - Zapraszam wszystkich chętnych...Na mój koszt!
Nieumarli zaczeli wiwatować.
Isabella uśmiechnęła się na gratulacje Raughna, sądziła też że uczta w takim gronie wydawała się być czymś bardzo ciekawym.
- Świetny pomysł... - odparła zadowolonym tonem w kierunku Nihila.
Sisyphus pokiwał głową, to był bardzo dobry pomysł. Zewsząd było słychać wiwaty nieumarłych. Zebrało się tu całkiem zacne grono osobistości... czarny rycerz zerknął kątem oka także na Lupus stojącą nieopodal... doskonale wiedział gdzie stała przez cały czas ceremonii... z kolei Callisto dostrzegła teraz że ten zerka w kierunku pokojówek... stała jednak spokojnie nieopodal obserwując wydarzenia...
Lupus dostrzegła na sobie wzrok Sisyphusa. Postanowiła to wykorzystać. Uśmiechnęła sie lekko i mrugnęła do niego okiem w dosyć uwodzący sposób.
- W takim razie zdecydowane.. - rzekł Nihil - Raughn... zapraszam Cię do miasta... Pokażemy Ci jak sie zmieniło..
Krill pokiwał głową zadowolony.
- No dobrze dobrze... Grzechem byłoby nie spojrzeć jak bardzo się zmieniło przez te dziesiątki lat... - odparł Raughn
Sisyphus uśmiechnął się pod hełmem... Lupus też bardzo ładnie dzisiaj wyglądała... wiedział jednak że najpierw musi zająć się kwestiami swego bractwa i klanu, a także odnowieniu dawnych potęg... westchnął po chwili lekko i dołączył do Raughna i reszty chcąc towarzyszyć im w spacerze.
Isabella zerknęła kątem oka na Ignathira... także jednak zamierzała przejść się wraz z Raughnem i resztą...
Ignathir stał w milczeniu obserwując jak wszyscy udają się do miasta. Rzucił krótkie spojrzenie równiez na okręt Raughn którym ten przybył. Pamiętał go doskonale.
Lupus i Entoma podeszły do arcymaga.
- Od jutra będziecie pod opieką Isabelli... - rzekł arcymag w ich stronę. - Ja natomiast odejdę do Dalthei...
- Bedziemy za tobą tęsknić lordzie Ignathir.. - powiedziała uroczym tonem Lupus
Entoma pokiwała głową potwierdzając jej słowa.
- Nie musicie sie obawiać... macie w końcu pierścienie.. Jesli będziecie miały potrzebę mnie zobaczyć zawsze możecie ich użyć... - odparł arcymag - Zresztą pozostaniemy w telepatycznym kontakcie więc będę przy was..
Entoma podeszła i sie przytuliła do Ignathira. Arcymag pogłaskał ją po głowie. Lupus przez chwile sie wahała ale równiez rzuciła się aby sie przytulić. Ignathir pogłaskał ją po głowie drugą ręką. Lupus od razu się cała zaczerwieniła a jej oczy zaszkliły.
- No już już...będzie dobrze... - powiedział Ignathir.
Lupus i Entoma po chwili puściły arcymaga a Lupus przetarła oczy. Entoma rzuciła na nią spojrzenie
- Nie płakałam! Oczy mi sie tylko spociły! - powiedziała Lupus pewnym tonem
- Oczywiście... - odparła Entoma.