MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Isabella mrużyła oczy, wpatrując się w Jonathana... znała jego ogromną siłę.
- Czyli chcesz zamordować Amona... - powiedziała.
- A jak już do tego dojdzie... wówczas co byś zrobił? Kto zawładnąłby krainą? - Spytała, na niebie ponownie zagrzmiało.
Scavengersi przygotowali bomby na polecenie Darkseida. Czekali na swojego pana, który po kilku minutach wrócił.
- Wszystko gotowe, panie - powiedział Spenser, obok niego stał Dengar oraz Nocturn.
Harkon spojrzał srogim wzrokiem na swoich żołnierzy i powiedział mrocznym głosem.
- Zamieszanie da wam co najmniej godzine... Zaczynacie od razu gdy zrobi się ciemno... - mówił
Scavengersi pokiwali głową. Zaraz po tym odeszli wsiadając do jednej z łodzi podwodnych.
Bellatrix po chwili opuściła rękę i popatrzył na Krilla.
- Coś jest w zbiorniku... ciężko mi ustalić co.. możliwe że to ciało ale nie jestem pewna..
- To wystarczające... - odparł Krill i natychmiast wezwał do siebie zołnierzy. - Odpompować wodę ze zbiornika..
Zolnierze blyskawicznie wykonali polecenie Krilla. Po kilku minutach zbiornik był pusty.
Krill podszedł trochę blizej. Jeden z zolnierzy zaczał swiecić latarką do wnętrza zbiornika aby zobaczyć czy rzeczywiście coś tam jest.
- Mam coś! - krzyknął. - To ciało..
Bellatrix slyszac to usmiechneła sie sama do siebie. Liczyła na pochwałę ale takowej jednak sie nie doczekała.
Po chwili żolnierze zdolali wyciagnać ciało ze zbiornika. Było na tyle zmasakrowane ze ciezko było rozpoznać kto to był. Krill podszedł do ciała i zaczął się mu przyglądać.
- Złamania otwarte... rozbita głowa.. - mowił Krill - Stracił mnóstwo krwi..
Zolnierze popatrzyli po sobie. Bellatrix stała z boku nic nie mowiąc.
- Coż za sadyzm.. - rzekł Krill wstajac. - Okropne...
- A więc? Wiesz kto mogl za tym stać? - zapytała nagle Bellatrix
- Nie jestem pewny... ale mam pewne przypuszczenia.. Widziałem ofiary w podobnym stanie.. - powiedział Krill - Niejasne zamiary, okrutne morderstwo.. charakterystyczne rany.. Jest tylko kilka osób które mogłyby sie dopuścić czegoś takiego.. Jestem jednak pewien że nasz podejrzany nie działa sam..

Tymczasem na rynku wszyscy oczekiwali przybycia Amona. Wszyscy po chwili usłyszeli jednak zapowiedź jednego z prezenterów.
- Uwaga, uwaga! Mieszkańcy Unalmire! Oto przed wami.. nasz wybawca.. nasz wódz.. Amon!
Ludzie zaczeli wiwatować. Na scenie zaczał pojawiac sie dym. Z pod sceny podniosła sie platforma na której stał Amon standardowo z rękami schowanymi za plecami.
Gdy jego sylwetka zaczęła wyłaniać sie z dymu wyciągnął on prawa rękę w stronę zgromadzonego ludu. Ludzie odpowiedzieli tym samym gestem wiwatując.
Amon zrobił kilka kroków do przodu i chwycił mikrofon. Wszyscy blyskawicznie zamilkli. Związany mag przełknął ślinę.
- Witajcie mieszkańcy naszej pięknej stolicy... - zaczał Amon - Mam nadzieję że kazdy z was czuje sie dobrze... Mija bowiem 8 rok odkąd każdy z nas doznał objawienia.. 8 lat odkąd stworzyliśmy wspólnie naszą własna utopię z dala od magicznych ciemiężycieli... Niestety jednak nie każdy jest w stanie zaakceptować naszą wolnosć i niezalezność... Magowie nieustannie od wielu lat próbują zakłócic nasz spokój praktykując terrorystyczne ataki na nasze miasta po raz kolejny udowadniając tym że magia to wytwór wszelkiego zła.. Nie musicie sie jednak obawiać albowiem każdy z nich poniesie zasłużone konsekwencje.. Prawo musi zostać zaostrzone i osobiście dopilnuje aby tak się stało..
W tej chwili Amon odwrócił sie w stronę maga.
- Każdy mag dostąpi zaszczytu objawienia... Objawienia ostatecznej czystości duszy i ciała....
Ludzie zaczeli wiatowac. Mag zaczął się trzepać ze strachu. Nie mógł jednak nic zrobił był przetrzymywany przez kultystów. Mogł tylko patrzeć jak Amon do niego pochodzi. Mag dobrze czuł jego potężną aure....aurę która go otaczała..
Kultysci w tej chwili rzucili maga pod stopy Amona.
- Objawienie! Objawienie! - krzyczeli ludzie wymachując rękami.
Mag spojrzał na Amona. Widział jak ten unosi w górę swoją ręke a następnie przykłada ją do jego czoła. Mag zaczał krzyczeć w niebogłosy.
Po chwili było po wszystkim. Mag upadł na ziemię nieprzytomny.
- Oto dostąpiłeś oczyszczenia... - powiedział Amon patrzac na niego z pogardą
Kultysci dostrzegli ze Amon dał im sygnał. Szybko złapali więc maga
- Zabrać go do obozu... - dodał Amon mrocznym tonem.
Kultysci pokiwali głowami i wynieśli maga ze sceny.
- Niech to bedzie ostatnie ostrzeżenie dla pozostałych, żyjących tu magów.. - powiedział donośnie Amon - Każdy z was który stanie mi na drodze zostanie oczyszczony!
Ludzie ponownie zaczeli wiwatowac. Patrzyli jak Amon powoli znika ze sceny w kłębie dymu.
Łódź podwodna ze Scavengersami w środku odpłynęła w stronę Magic World.
- Należałoby stworzyć coś na wzór starego ministerstwa. To jedyne rozwiązanie. Nie byłoby osoby która miałaby cała władze. - odparł Jonathan
Łódź podwodna płynęła z pełną szybkością w stronę Magic World.

=====

Tymczasem Darkseid wszedł do pomieszczenia z urządzeniem. Podszedł spokojnym krokiem do jednego z pokręteł i powoli je przekręcał. Na wielkiej, interaktywnej mapie całego Magic World pojawił się migający punkt, który stopniowo wzrastał. Migał on nad wsią Donston...
Przedostanie się przez granice Carridi poprzez drogę morską, powietrzną czy lądową była wręcz nie możliwa bez specjalnej do tego przepustki. Systemy obronne granic stworzone przez Haydena Sarro i Amona były najbardziej zaawansowane i najbardziej skuteczne w całej krainie. Potężny mur gruby na prawie 6 metrów i wysoki na 45 metrów był budowany przez 8 długich lat przy zaangażowaniu tysięcy robotników i kultystów a na jego murach nieustannie przybywali strażnicy którzy dzien i noc nieustannie pilnowali i patrolowali wyznaczony im obszar.
Hayden Sarro jako genialny wynalazca zdołal zaprojektować również radar wykrywający ruch zarówno na wodzie jak i po wodą w promieniu 5 kilometrów o strefy brzegowej. W razie przybycia nieproszonych gości Amon nakazał również przygotować prowizorycznie pewne podmorskie pułapki...
Co do strefy powietrznej Carridia była patrolowana przy pomocy sterowców których liczba zależna była od pory dnia i warunków pogodowych.
Ogrom zabezpieczeń przed ewentualnym atakiem ze strony magów spowodował ze handlarze czy to z Abregado czy Pont Vanis rezygnowali z podróży na kontynent. Każdy bowiem przybysz z zewnątrz nie był mile widziany...
Tymczasem lata świetlne od magicznego globu..
Iganthir wraz z Cynthią dotarli do pewnej jaskini na powierzchni planety krążącej wokół umierającego słońca. Cynthia przez całą podróż nic nie mówiła. Wiedziałą ze jje próby sprzeciwu nic nie dadzą.. Iganthir trzymał ją krótko..
Jak sie okazało we wnętrzu jaskini przebywał ktoś jeszcze... Cynthia rozpoznała kto to był... to ten sam zabójca którą zaatakował ją na lodowym pustkowiu. Siedział on na głazie , wpatrujac się w ich stronę.
- Wy już zapewne sie znacie... - rzekł nagle Ignathir
Zabojca lekko zaśmiał się widząc Cynthie. Kobieta jednak odwróciła wzrok była bowiem wściekła widząc go.
- Dlaczego on tutaj jest? On tez umie oddychać bez tlenu tak jak ty?
- Nie.. - odparł Ignathir - W jego przypadku moja magia rowniez była konieczna..
- Świetnie.. - odparła kobieta - Powiedz w koncu o co tu chodzi...
- Wasze umiejetnosci bedą mi niezwykle potrzebne do zrealizowania mojego planu..
- Jakiego planu?
Ignathir w tej chwili wyczarował wizjer. Widział przez niego jak Harkon zmierza łodzią podwodną przez ocean. Po chwili spojrzał na Cynthie.
- Chaos jest naturalną częścią porządku... - zaczał Iganthir - Niebawem cała magiczną kraine pochłonie nieład... Nieład który wykorzystamy. W tym celu jednak potrzebujemy pomocy kogoś kto posiada środki aby to uczynić.. Tak sie składa że znalazłem odpowiedniego kandydata..


W miedzyczasie do stóp Samotnej góry przybył Socher z małym oddziałem kultystów. Zamieszkujące tu wampiry zainteresowało ich niespodziewane przybycie.
Jeden z nich zagrodził drogę Socherowi.
- Czego tu szukasz.. człowieku? - zapytał
- Przysyła mnie Amon... - powiedział Socher - Mam do przekazania Hrabiemu Baldurowi ważne informacje..
Isabella intensywnie zastanawiała się nad wszystkimi słowami Jonathana, mrużyła oczy wpatrując się w jego sylwetkę... wszak Jonathan właśnie opowiadał jej rzeczy, przez które po raz kolejny Krainę spotka batalia... kolejny rozlew krwi. Teraz panował spokój... chociaż... zawsze gdy władca włada krainą panuje spokój - dopiero gdy znajdzie się ktoś, kto ma przeciwne zdanie lub targają kimś emocje do aktualnego władcy, negatywne, dochodzi do bitwy.
Zastanawiała się nad ostatnimi długimi latami spędzonymi w Krainie... po stracie Harkona... były to lata spędzone na poszukiwaniu Harkona, dalszym budowaniu własnej potęgi i pozycji, a także na budowaniu relacji z aktualnie postawionymi najwyżej personami... Isabelli żyło się teraz wyśmienicie, spokojnie, miała absolutnie wszystko... tak jak za czasów swojego dzieciństwa, gdy była małą Księżniczką. Ale teraz bardzo, bardzo dużo pracowała... praktycznie cały czas, sama stworzyła wszystko, co miała i sama to wszystko osiągnęła.
Nie chciała krzywdzić Jonathana... a przecież przybyła tutaj po to, aby sprowadzić go przed oblicze Amona. Zarówno Amon jak i Jonatahan mówili prawdę... tylko że jeden bardzo nienawidził magii, a drugi bardzo nienawidził świata bez magii... ona chciałaby znaleźć środek w całej tej sytuacji...
Przez tyle lat bliskiego kontaktu z Amonem poczuła z nim sporą więź... nie wiedziała dokładnie co to za więź i czy Amon coś do niej czuje... nie wiedziała, Amon był bardzo trudną osobą, trudnym charakterem... dlatego wszyscy go tak szanują.
- Jonathanie... - powiedziała.
- Czy nadal chcesz spotkać się z Amonem? Teraz? Nie wiem, co mam Ci odpowiedzieć... chciałabym, żeby Kraina była wspaniała... - dodała.
Wampir kazał wpuścić Sochera do środka Samotnej Góry, która teraz miała o wiele bardziej "otwarte" wejście niż kilka lat temu.

=====

Lód podwodna docierała już do Magic World...
- Załączyć pancerz - nakazał Spenser.
Dengar kiwnął głową i wcisnął guzik.
Cała łódź podwodna pokryła się specjalnym pancerzem, który miał za zadanie odbijać fale sonaru. Dzięki temu łódź była jak duch.
Przekierowanie