Darkseid zwrócił się w stronę Krilla. Zrobił kilka kroków w jego stronę, nieumarli od razu chcieli zaatakować. Elf gdy tylko zobaczył ich reakcje, zatrzymał się. Nie chciał bowiem walki.
- Chce porozmawiać... W cztery oczy... - zaczął mrocznym głosem
- Dlaczego miałbym ci wierzyć? - zapytał Krill
- Bo przypłynąłem sam... Nie zamierzam walczyć... - odrzekł pewnie
- Ostatni raz jak sie widzieliśmy zrzuciłeś na mnie górę lodu.. wtedy tez byłeś sam.. - odparł spokojnym tonem Krill
- Wtedy się nie zrozumieliśmy... Tym razem będzie inaczej... - odrzekł, licząc na rozmowę z Krillem
Krill przez moment patrzył na Harkona myślac. Wiedział ze nie moze mu już ufać. Po tym co zrobił raczej nikt nie zaufałby mu ponownie. Jego wizyta na wyspie według Krilla nie miała sensu, to nie w stylu Harkona by przypłynął na Abregado po to by przeprosić. Coś było na rzeczy.
Nieumarły dowódca westchnął.
- Co ty chcesz osiągnąć Harkon... Sam kładziesz sobie kłody pod nogi.. - rzekł w stronę Harkona nieumarły bardzo zawiedzionym głosem. Równocześnie ręką dał sygnał by nieumarli póki co opuścili broń.
- Wolałbym jednak pogadać o moich celach na osobności... Jeśli tak bardzo moja wizyta cię zainteresowała to nie będziesz miał z tym problemu... - mówił mrocznym głosem
- Chyba znajdziesz czas dla starego przyjaciela... Krill... - dodał patrząc na nieumarłego
- Nie jesteśmy przyjaciółmi i chyba sam o tym dobrze wiesz.. - odparł Krill - Nie musze Ci chyba przypominać co zrobiłeś..
Po tych słowach Krill se odwrócił i zaczął wolno isc w stronę miasta gdzie byla jego rezydencja
- Jak chcesz rozmawiać , to porozmawiamy.. Nie licz na nic więcej - odparł Krill dając tym samym znać Harkonowi aby podążył za nim.
Nieumarli utworzyli korytarz dajac przejść Harkonowi, równocześnie jednak byli gotowi w każdej chwili go zaatakować jakby zrobił choćby jeden fałszywy ruch. Miasto również było całe obsadzone w żołnierzach. Wieści o przybyciu Harkona bardzo szybko się rozeszły.
- Nie chce nic więcej... - odparł nieco oschle
Darkseid podążał za Krillem.
Po kilku minutach marszu Krill i Harkon dotarli do rezydencji. Nieumarły szedł pierwszy. Przez całą drogę nie zamienili ze soba ani słowa. Straznicy otworzyli drzwi. Krill i Harkon weszli do środka. Krill nie zamierzał tracić zbyt dużo czasu wiec zamierzał od razu przystąpić do konkretów. Usiadł szybko przy stole. Wskazując ręką nakazał Harkonowi zrobić to samo.
- Słucham więc... - rzekł Krill spoglądając prosto na Harkona