MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Żyje.. - odparł Amon siadając z powrotem na fotelu - Ktoś taki jak on nie umarłby od grypy czy dźgnięty nożem przez rozżaloną kochankę... Jyggalag zaszedł mi za skórę bardzo dawno temu... Mam z nim niewyrównane rachunki..
Po raz kolejny skierował swój wzrok na Baldura
- Nie mówiłem Ci, że to będzie łatwe zadanie.. ale przecież nie jesteś zwykłym człowiekiem.. Nie musisz działać pochopnie... Nie oczekuje tez natychmiastowych efektów.. Licze tylko na to że wykonasz zadanie..
Tempus objął zaklęciem matkę z dziećmi. Czarodziej teleportowal się do roku 2055.
- Tu powinniście być bezpieczni. To jeszcze lata rządów Neclara i Cecylii. Nie obawiajcie się. - mówił Tempus
Czarodziej umiejscowił kobietę z dziećmi w opustoszałej chatce, w której nikt nie mieszkał i nie będzie przez najbliższe dziesięciolecia. Znajdowała się ona nieopodal centrum krainy.
Isabella cały czas patrzyła na Harkona... wiedziała, że zawsze miał problem z emocjami, uczuciami... teraz znowu się zmienił.
- Bracie... nie wiem co się z Tobą stało po upadku naszego zamku... ani gdzie byłeś... najważniejsze dla mnie jest jednak to, że żyjesz... - powiedziała.
- Znowu się zmieniłeś... - powiedziała, patrząc na niego... była nieco zdziwiona, że Harkon zachowuje się nieco dziwacznie, nie wyraża absolutnie żadnych emocji, nie wiedziała co dokładnie się z nim stało.
- Jednak ujrzałeś jego nagranie... i przybyłeś tutaj... pomóc mi, to jest najważniejsze. - powiedziała bardziej zadowolonym już głosem.
Spojrzała ukradkiem na Pyke'a.
- Nie wydaje Ci się, że przeżyliśmy już wystarczająco tragedii i cierpień? - spytała i ponownie odwróciła wzrok na zmienionego Harkona...
Harkon był zakłopotany, poraz pierwszy od kilku lat. Jyggalag widząc to, tylko to wykorzystywał.
- Pomożemy sobie nawzajem - mówił Pyke.
- Nikt nie będzie ci pomagał... - odparł pewnie i mrocznym głosem elf
- Znam twoją tajemnice... Pomożesz, albo ją wyjawię.
Harkon myślał nad jego słowami. Mógłby go zabić i nikt nie poznałby tajemnicy związanej z jego pochodzeniem, z drugiej zaś strony Jyggalag był ważnym elementem podczas obalania Cecilli. Gdyby nie on i jego asy w rękawie, Harkon nie stałby w tym miejscu.
- Dlaczego wróciłeś... - spytał niskim głosem
- Unikam takich pytań na pierwszych spotkaniach - odparł.
- Nie jesteś mi do niczego potrzebny... Działam sam... - mówił Darkseid patrząc na niego
Jyggalag mimo że nie miał planu, nie miał kompletnie nic.. to wciąż był pewny siebie. W świecie mugoli, jego organizacja przestępcza się rozpadła, postanowił więc szukać rozrywki w Magic World.
- Skoro tak stawiasz sprawe... - mówił Jyggalag
Pyke po chwili zniknął, jakby się rozpłynął. Teleportował się w nieznane nikomu miejsce, zostawiając Harkona i Isabelle samych.

=====

Ynareph rozejrzała się po starej chacie.
- Dziękuje... I do zobaczenia w przyszłości - powiedziała przytulając się do Tempusa.

=====

Hrabia po chwili namysłu odpowiedział.
- Dostarcze wszelkich starań, by go pojmać.
Wampir wziął łyk kawy po czym dodał.
- Doszły mnie słuchy o ataku na Pont Vanis... To coś poważnego? - spytał z ciekawości
- Powinieneś pytac o to nieumarłych.. - odparł Amon - Ta wyspa nalezy do nich, nie do mnie. Moi zwiadowcy niczego sie nie dowiedzieli, żołnierze Krilla trzymają wszystko w tajemnicy. Ale moze to i lepiej.. w końcu jak mówiłem to nie jest moja sprawa...
Po tych słowach schwycił filiżankę kawy do ręki.
Tempus znalazł się spowrotem w teraźniejszości.
Baldur dopił swoją kawę i odstawił pustą filiżankę na stół.
- Rozumiem... - powiedział
- Czy to wszystko? Czas mnie goni, jak każdego... - dodał

=====

Jyggalag tymczasem znalazł się w swojej dawnej chacie. W chacie, w której to ustalił plan napadu na bank w Skingrad, paręnaście lat temu. Pyke przez całą rozmowę z Harkonem i Isabellą zachowywał się tak, jakby nie miał planu... To jednak nie było w jego stylu. Jyggalag zawsze posiadał plan i asy w rękawie, na dosłownie wszystko. Nawet na swoją ewentualną śmierć...
Mężczyzna w cylindrze wolno podszedł do tablicy korkowej, na której było widoczne czyjeś zdjęcie. Zdjęcie wampira...
- Baldur... Tyle lat się nie widzieliśmy... - powiedział nagle niskim głosem

=====

W tym samym czasie, na Kartis...
Talon otrzymał rozkaz o wykonaniu planu "klatka". Opierał się on na zamknięciu całego Kartis na pewien moment, do momentu przybycia samego Darkseida. Scavengers tak też uczynił. Nakazał burmistrzowi zamknąć całe Kartis, a on sam zaczął mu towarzyszyć, do momentu pojawienia się Darkseida na wyspie.

=====

Spenser spojrzał się na Dengara.
- Nie mamy już tu czego szukać... Odpływamy - powiedział.
Dengar kiwnął głową i posłusznie zawrócił łódź podwodną.
Amon spojrzał swoim wzrokiem na Baldura a następnie na jego pustą filiżankę.
- Nie wszystko.. ale możesz odejść - odparł
Gdy Baldur wstał i chciał już wychodzić Amon rzekł do niego.
- Pamiętaj co Ci mówiłem... Nie zawiedź mnie tak jak zawiodła mnie Isabella.. - rzekł spokojnym tonem Amon
- Hark... - chciała wypowiedzieć jego imię, ale się powstrzymała po jego pierwszej reakcji.
- Gdzie byłeś przez te wszystkie lata... co robiłeś... co się z tobą działo... czemu spotkaliśmy się dopiero teraz? - Zadała mu kilka pytań na raz.
Cały czas na niego spoglądała.
- O czym mówił Pyke... o jakiej tajemnicy...? - dopytała.

W tym momencie Isabella odwołała jadących tutaj ochroniarzy i jej ludzi... wszak gdy Pyke ją porwał, nie odebrał jej telefonu... a gdy jej ludzie zobaczyli jego nagranie w TV, natychmiast ruszyli do lokalizacji, w której wykryli jej telefon... ogrom ludzi naskoczyłby na Pyke'a, gdyby Harkon nie przybył.
- Tyle zmiennych, tylu wojowników i magów poniosło śmierć by opanować to zło na swiecie.. - mówił sam do siebie Tempus
- Sithis, zwracam się bezpośrednio do ciebie, wiem że mnie słyszysz - odparł Czarodziej
- Słuchaj wielki władco równowagi. To że porwałes mnie, wielkiego Tempusa pana czasu nie znaczy że możesz teraz wysyłać swoich pupilów by zabijali niewinne istoty. To Carrabothowie zakłócili równowagę. To oni kilkadziesiąt lat temu sprzymierzyli się z Balami. To oni to rozpoczęli. Przeskanowalem wszystkie możliwe scenariusze. Niestety ale prawda jest taka... - odparł Tempus
- Sithis, odpuście Jonathanowi. Ten chłopak wraz ze swoimi przyjaciółmi doprowadzą do równowagi zła i dobra. Proszę Cię. Daj mi żyć i jemu przyjaciołom. Zabierz Huntera tam gdzie jego miejsce.
- Co dostanę w zamian? - nagle odezwało się Sithis
Nastąpiła chwila przerwy...
- Mnie. Poswiece się. - odparł Tempus
- Niee. To za słabe. - odparło Sithis
- Co mam zrobić? - spytał Czarodziej
- Małą zmianę w wydarzeniach... - mówiąc to Sithis zaśmiało się lekko swoim grubym głosem
Przekierowanie