Bershire udał się do swojego pana, do wymiaru nicości. Sithis oczekiwało go.
- Bershire. Wróciłeś. - odparło swoim głosem
- Tak panie.
- Chodzą plotki w demonicznym świecie że ktoś na Ciebie poluje. Ktoś taki jak ty. Inny demon - odparł Sithis. Bershire nie odpowiedział.
- Hunter gra ci na nosie a tak naprawdę ty nic z tym nie robisz. Znajdź go i zabij pierwszego zanim on zrobi to z tobą. Inaczej zabiję cię szybciej od niego. - powiedział z grozą
- Tak mój panie.. - mówiąc to demon zniknął. Pojawił się na Nocturnie, wyczuł Huntera.
Agreggor po tygodniach prac i trudnych momentów skonfigurował urządzenie. Od teraz przenosiło przy użyciu wielkiej energii do wymiaru Saula. Teraz wystarczyło zorganizować walkę Heitha i Azmutha..
Agreggor nie był już czarodziejem, toteż jego skóra zaczęła przyjmować fioletowy kolor, podobny do Heitha.
Tymczasem...
- Mój tata podczas wojny z Carrabothem zebrał tylu czarodziei i istot.. nam też musi się udać. Żyjemy w cięższych czasach, ale wierzę że nie wszystko stracone - odparł Jonathan
- Ja i Jay zwerbujemy czarodziei którzy zdołali się ukryć w zakątkach krainy. Natomiast Ty Heleno, oczekuj Tempusa i Agreggora. Muszą niebawem wrócić... - dodał
- Mamy przecież mapę. - odparł nagle Jay
- Jaką mapę? - spytał zaciekawiony Jonathan
Jay wręczył chłopakowi kawałek papieru.
- Skąd to macie? - spytał czytając kartkę
- Jakiś czarodziej tu był, skądś wiedział że tu będziemy, szybko uciekł, ale zostawił nam to... - odparła Helena
- Ciekawe.. - odparł Jonathan
- Czy myślicie, że warto się tam udać? Czy to nie pułapka? - dodał
- Zawsze warto spróbować, i tak mamy mało do stracenia.. - powiedział Jay
- Prawda..
- Isabello co sądzisz? - spytał Jonathan
Generałowie Nieumarłych pozostali na Kartis aby ostatecznie przejąć kontrolę nad całym lądem. Burmistrz został usunięty ze stanowiska a jego miejsce zajął Nihil oraz Bellatrix.
Drakkon patrolował natomiast granice wyspy natychmiastowo likwidując jakiekolwiek marne próby ucieczki drogą morską. Flagi Królestwa Nieumarłych zawisły nad całą wyspą.
Flaga Zjednoczonego Królestwa Nieumarłych:
Tymczasem statek Krilla dopłynął już na Abregado. Na pokład jako pierwsi wyszli zołnierze, pomagając w dokowaniu statku w porcie.
Chwile pózniej na brzeg wyszedł Krill w towarzystwie Ignathira.
Harkon po chwili wyczuł energię bijącą z Krilla. Mimo że nie widzieli się kilka lat, zapamiętał ją. Nieumarły nie miał tak wyczulonych zmysłów jak elf, dlatego nie zdawał sobie sprawy, kto jest na jego wyspie.
Barman za ladą wyjrzał za okno.
- Właśnie wrócili, nieznajomy... Uciekaj, póki jeszcze masz czas - powiedział w jego stronę.
Darkseid nie patrząc na niego, odrzekł mrocznym głosem.
- Nie będzie takiej potrzeby...
Nieumarły nieco wystraszył się słysząc jego głos.
Heith podszedł do Agreggora.
- Co ty kombinujesz? - pytał natarczywie
- Nic. Nie chciałeś nam pomoc, to się stąd zmywam. - odparł Agreggor
Heith westchnął.
- Nie mam już swoich mocy, nie takich jak kiedys. Nie miałbym nawet jak wam pomóc gdybym chciał. - odparł
Lord Carraboth zastanawiał się dłuższą chwilę w ciszy, którą z armii mógłby przekazać Tempusowi... w końcu wybrał najrozsądniejszą według niego opcję...
W tym momencie Władca machnął swoją różdżką, a na stoliku przed nim pojawiła się pewna czarna pieczęć z wyrytą czaszką... emanowała czarną magią, Tempus poczuł dziwne emocje gdy owa pieczęć pojawiła się w gabinecie.
- Dzięki tej pieczęci zdołasz przywołać armię... bardzo pokaźnych rozmiarów. Armię Szkieletów... - zaczął mówić Lord Carraboth spoglądając na pieczęć.
- Jest to jedna z lepszych armii, doskonale słucha i wykonuje polecenia... bardzo rzadko zawodzi... jest wielozadaniowa... optymalna. - mówił z gracją Lord, doskonale znał każdą ze swych armii... wszystkich swych wojowników cenił.
- W tej pieczęci zawarta jest moja Nekromancja, która zdoła wydobyć magiczną armię spod ziemi w twoich czasach, podróżniku... całą armię wraz z jednym generałem - Insursus'em Vezz'em. - powiedział Lord Carraboth.
- Insursus Vezz jest generałem tej armii i pomoże wam w boju, zyskał mój szacunek już jakiś czas temu. - dodał Lord.
W tym momencie machnął swą Różdżką i zarówno sygnet jak i pieczęć trafiły w ręce Tempusa.
- Aby otworzyć pieczęć... wystarczy, że położysz ją na ziemi, a następnie upuścisz na nią 2 krople swojej krwi - magicznej krwi, a także krew mego potomka... wówczas wypowiesz czarnoksięskie zaklęcie "Ayeerum Varrsairum", które wybudzi armię...
======
Kapelusznik natomiast podszedł bliżej do Isabelli...
- A może byśmy opuścili Krainę? - Spytał nagle, po cichu.
- Isabello... może zniknijmy stąd... twoja rodzina ma posiadłości w Anglii... Królowa Anglii była przyjaciółką Cecilii... dobrze wiesz... - mówił Czarnoksięznik.
Isabella w ciszy się zastanawiała.
- Myślałam już o tym jakiś czas temu... - odparła.
Kapelusznik pokiwał głową...
Isabella spojrzała kątem oka na osoby będące w domu Saula...
- Ale Oni... pomogli mi... to przyjaciele... - odpowiedziała. Kapelusznik zmrużył oczy.
W tym momencie usłyszała pytanie Jay'a.
- Sądzę, że musimy spróbować wszystkiego... jeśli mamy wygrać, musimy podjąć wszelkie środki... - odparła.
- Dobrze, wiec Isabello, Jayu, udamy się w to miejsce. - odparł Jonatha
Tempus przyjął pomoc Carrabotha. Gdy już miał się deportowac odwrócił się do Lorda..
- Jeśli to nie zadziała, wrócę tutaj. - zagroził Lordowi. Ten spojrzał na niego z wyhamowanym uśmiechem. Ujrzał rozpływającego się Tempusa..
Lord Carraboth widział jak dziwaczny podróżnik rozpływa się... westchnął, w żadnym razie nie uwierzył Tempusowi, że Heith mógłby mu jakkolwiek zagrozić... mimo wszystko wolał się dodatkowo zabezpieczyć, użyczył więc pomocy Tempusowi... myślał jeszcze chwilę nad zaistniałą sytuacją, a następnie powrócił do swoich zajęć.
======
- Jak myślicie, kiedy wróci Tempus? - Spytała Isabella.
Tymczasem w bunkrze...
Do sali Scavengersów, specjalnego pomieszczenia w którym oddział mógł odpocząć i poćwiczyć, wpadł żołnierz.
- Reaktor odnotował wzrost temperatury wulkanu - powiedział.
- Nie ruszałeś reaktora? - zdziwił się Spenser wstając od stołu
- Absolutnie, panie.
Scavengers zastanowił się chwile.
- To przez trzęsienie ziemi. Jeśli nastąpi erupcja, nic się nie stanie - rzekł. - Informuj mnie o zmianach.
Żołnierz kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia.
Spenser po chwili wrócił do stołu, przy którym był też Nocturn i Talon.
- Trzęsienie ziemi.. dobre - pokiwał z niezadowolenia Nocturn.
- Co miałem powiedzieć? Nie wiem co się dzieje, skoro reaktor nie był ruszany - odparł gniewnie.
Talon popatrzył na niego.
- Darkseid ukręci ci łeb jak dowie się że dzieje się coś z reaktorem - uśmiechnął się żartobliwe.
- Tobie ukręci łeb jak dam mu raport sprzed kilku tygodni, gdy zabawiałeś się z jakąś dzi**ą - odparł Spenser.
Talon nie odpowiedział... Cały oddział zaczął dokańczać jedzenie posiłku.
Krill i Ignathir wolno udali sie w kierunku miasta.
- Jesteś pewny ze chcesz go w to mieszać? - zapytał Krill
- Cóż.. dlaczego by nie.. Sam jestem ciekaw jak sobie radzi...Wypadałoby go odwiedzić.. - odparł Ignathir
Krill pokiwał głową
- Wracajac jednak do Darkseida.. - zaczał Ignathir
- Nie chce na ten temat rozmawiac.. - odparł Krill - Przynajmniej nie teraz...
- Cóż.. obawiam się ze bedzie to jednak konieczne.. - odparł Ignathir który dobrze wiedział że Harkon jest na wyspie.