MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Darkseid w tym samym czasie stał z założonymi rękoma przed reaktorem. Obserwował uważnie wszystkie migające diody i ruszające się wskazówki, podskakujące wykresy i inne przykuwające uwagę elementy urządzenia. Ciągle był monitorowany przez kilku żołnierzy elfa, a głównym operatorem maszyny był Spenser. Tym razem w pomieszczeniu go nie było, bo razem z Talonem siedzieli w kantynie. Elf zaczął rozmyślać nad tym co teraz zrobi. Zamierzał udać się do Akatosha o pomoc w odzyskaniu dzieci Lorda Malacatha, jednak bez niczyjej pomocy nie dostanie się do wymiaru boga demonów. Baldur zginął, nie chcąc pomóc elfowi, a Tempus po krótkiej rozmowie również odmówił, nie chcąc zawierać z nim żadnych paktów przeciwko Chronosowi. Cel był tak blisko a zarazem tak daleko. Bojąc się spełnienia wizji w której ginie z rąk Atroxa i Pandory musiał działać coraz szybciej, ale również rozważnie.
Stojąc tak zamyślony, nagle poczuł napływ mrocznej energii. Poczuł czyjąś obecność, jednak nie wiedział czyją. Jego zmysły zaczęły wariować i momentalnie stracił orientację. Wydawało mu się jakby to coś było za nim, przed nim, nad nim, pod nim, obok niego i... w nim... Wszędzie. Nigdy czegoś takiego nie doświadczył.
Po chwili jednak w jego głowie pojawił się błysk... przeszłości, przyszłości? To nie było wiadome. Na ułamek sekundy ujrzał moment, w którym jakaś postać stoi nad nim i przyciska go do ziemi stopą, uniemożliwiając wstanie. Nie było jednak wiadome kim bądź czym była mroczna postać. Błysk spowodował nagły ból w klatce, przez co Darkseid przez chwilę złapał się za mostek. Wziął głębszy oddech przez swój respirator i wszystko ustało. Żołnierze nawet nie dostrzegli że cokolwiek się stało, wszystko trwało zaledwie chwilę.
Darkseid myśląc że jego respirator mógł ulec awarii postanowił udać się do swojego pomieszczenia...
Tymczasem statek Krilla został już przygotowany. Przez cały ten czas Dowódca Nieumarłych przyglądał się jak jego żołnierze biegają sprzątając jego statek i podnoszą kotwicę. Krill spoglądając na nich przypominał sobie dawne czasy kiedy tego typu statki były szykowane na rozkaz Raughna do ataku na Riven Port. Szybko jednak otrząsnął się ze wspomnień. W Krill wiele się zmieniło odkąd Stella została zamordowana. Stał sie bardziej ponury, agresywny i nadpobudliwy. Wiedział że jako dowódca nie powinien przejawiać takich emocji w dniu codziennym, niestety nie był w stanie już nad sobą kontrolować.
Jego wypłyniecie z Abregado nie przekazał ani Sisyphusowi ani Ignathirowi i nie zamierzał ich o tym informować. Zamierzał udać się na wyprawę samotnie. Dlatego też gdy jego statek był juz przygotowany nakazał załodze pozostać na brzegu. Nieumarli byli zaskoczeni słowami swojego dowódcy ponieważ nigdy wcześniej nie postępował w ten sposób, próbowali nawet sie sprzeciwić ale Krill zagroził im konsekwencjami jeśli złamią jego rozkaz.
Niedługo potem Krill wypłynął na morze samotnie...
Darkseid dotarł już do pomieszczenia. Właz otworzył się i momentalnie zamknął gdy ten wszedł do środka. Pośród ciemności i mroku było tylko kilka źródeł światła w całym pomieszczeniu. Elf podszedł bliżej stołu przy którym zwykle naprawiał swój pancerz i położył na nim swoją siekierę, zerkając na znajdujące się po jego lewej stronie gabloty z głowami. Wciąż miejsca Isabelli, Krilla, Tempusa czy Amona były puste, niektóre były już jednak pełne. Mroczny elf włączył napełnianie się wody z chemikaliami w komorze a następnie podszedł do niej, wpatrując się jak woda ją zalewa. Szyba była zaparowana, a co jeszcze dziwniejsze.. Harkonowi zdawało się jakby ktoś za nią stał. Sylwetka przez zaparowanie była rozmazana i niewyraźna, właściwie to ciężko bez wyostrzonych zmysłów i wzroku byłoby ją zobaczyć. Elf przetarł szybę i lekko zaskoczony nic nie ujrzał. Żadnej postaci nie było...
Po chwili był już w komorze, podpięty pod kroplówki i inną aparaturę.
Tymczasem na Kartis sprawy wyglądały spokojnie. Sytuacja po wybuchu wulkanu została już ustabilizowana. Nieumarli którzy przejęli wyspę już jakiś czas temu na dobre zadomowili sie na wyspie. Ludzi zdołali sie już nawet do niech przyzwyczaić. Cała wyspa znajdowała sie pod kontrolą Nihila Veghi. Jako namiestnik radził sobie z dnia na dzień coraz lepiej. Dodatkowo nie był sam. Bellatrix jako generał dotrzymywała mu towarzystwa i pomagała mu w zarządzaniu. Dla obojga z nich był to doskonały sposób na zdobycie większego doświadczenia. Nihil przez ostatnie tygodnie nie otrzymał żadnego raportu od Krilla, on sam również zaprzestał się z nim kontaktować.. nie ze względu na to ze nie chciał, a raczej z tego iż jego wiadomości nie docierały. Nie wiedział co jest tego powodem, ale nie mógł opuścić wyspy bez rozkazu Krilla.
Nihil w miejscu dawnego budynku rady miasta Kartis zbudował swoją własną rezydencje w której przesiadywał praktycznie cały czas czytając skargi obywateli Kartis, wszelkie ogłoszenia i dokumentacje oraz ustawy. Wiedział że jako dowódca nie moze jedynie polegać na mieczu i toporze ale musi również znać sie na dyplomacji.
- Jak sobie radzisz z tymi dokumentami? Mam ci pomóc? - spytała Bellatrix widząc kupe papierów na biurku przy którym siedział Nihil
- Nie.. dam sobie rade... - odparł Nihil - Ty chyba miałaś iść na patrol? Czyż nie?
- Właśnie się wybierałam... - kiwneła lekko głową zabierając z półki przy drzwiach czarny miecz.
- Miłej zabawy życzę... - rzekł Nihil nawet nie spoglądając na swoją towarzyszkę. Był bowiem skupiony na papierach.
Bellatrix bez słowa zamknęła za sobą drzwi i wyszła z rezydencji. Natychmiastowo spojrzała na nieumarłych stojących przy bramie.
- E! Wy! Idziecie ze mną... - krzyknęła
- Tak Pani.. - odparli Nieumarli i ruszyli za Bellatrix wzdłuż ulicy.
Isabella ucieszyła się na ten fakt.
- Będę uradowana jeśli poznam je w przyszłości. - odparła zerkając na moment na Varrana który także jej się przyglądał. Bestia wszak była dostojna, dobrze go pamiętała z dawnych lat. Isabella od początku widziała jak Varran obserwuje tę bitwę.
Varran przez moment obserwował Isabelle z góry. Leżał on bowiem nad ostatnim rzędem trybun. Syknął cicho a nastepnie odwrócił wzrok w inną stronę i połozył swoją głowę na ziemi zasypiając.
- Być może w przyszłości.. - odpowiedział Ignathir - Tymczasem jednak to co mielismy tu zrobić zostało zrobione.. chyba czas aby wrócić na Abregado..
Ignathir spojrzał w tym momencie na Tempusa
- Rozumiem, że nie muszę wam pomagać z wyjściem...
Tempus pokiwał głową
- Zgadza się... to nie będzie konieczne.. - odparł Tempus
- Dobrze.. - odparł Ignathir - Z toba jeszcze z pewnością porozmawiam... Ale to potem...
Ignathir uderzył w tym momencie kosturem o ziemię otwierając portal. Tempus tymczasem wziął Jonathana i oboje jak się pojawili tak oboje zniknęli.
- Choc Isabello... pora wracać..

Bellatrix wraz ze swoją gwardią tymczasem wyszła już z miasta i kroczyła ścieżkami wzdłuż brzegu patrolując okolice. Było cicho i spokojnie.
Isabella rozejrzała się jeszcze raz dookoła po Dalthei... następnie wolno zerknęła na Ignathira i skupiła na nim swój wzrok na dłuższy moment.
- Mam nadzieję, że wrócimy tutaj jeszcze kiedyś razem... chciałabym zwiedzić twój zamek, Ignathirze... - powiedziała spokojnym, atrakcyjnym i nieco uroczym tonem.
Teraz jednak chciała już wrócić na Abregado gdyż w głowie miała już jeden arcyważny plan i pomysł do zrealizowania... zdawała sobie sprawę z ogromnego trudu jaki to będzie, jednak zamierzała za wszelką cenę tego dokonać. Ten pomysł w jej głowie bowiem wykreował się już jakiś czas temu... planowała go zrealizować.
- Niczego nie obiecuje... - odparł Ignathir i wszedł przez portal jako pierwszy. Isabelle weszła za nim. Po chwili oboje przenieśli się na ulice Dohl de Lokke. Portal zamknął sie błyskawicznie za nimi.
Ignathir rozejrzał się. Nie wiedział dlaczego ale nie był w stanie wyczuć obecności Krilla na Abregado. Przez chwile sie zastanowił a następnie spojrzał na Isabelle.
- Na ten moment masz czas wolny Isabello, mam parę spraw do załatwienia... Niebawem dam Ci znać o twoim kolejnym teście. - rzekł arcymag i po chwili sie teleportował zostawiając Isabelle.

Po dłuższej chwili marszu Bellatrix i jej oddział zatrzymali sie przy jeden z plaż na zachodnim wybrzeżu Kartis. Nagle jeden z zołnierzy krzyknął na głos.
- Pani Generał!
- Co sie dzieje? - zapytała Bellatrix
- Tam na plaży jest jakaś łódka! - rzekł wskazując palcem nieumarły żołnierz.
Bellatrix skierowała wzrok w miejsce gdzie wskazywał nieumarły. Zmrużyła lekko oczy.
- Transport wodny przecież został zablokowany... - powiedziała Bellatrix i ruszyła w stronę łódki.
Isabella po chwili od zniknięcia Ignathira dowiedziała się od kilku Nieumarłych gdzie swoją kwaterę ma Sisyphus Sannes, najpierw jednak udała się do swojej rezydencji... tutaj też postanowiła zrelaksować się chociaż przez chwilę po tych wszystkich ciężkich wydarzeniach.
Łazienka w jej rezydencji posiadała bowiem bardzo dużą wannę, w której księżniczka przygotowała sobie teraz kąpiel. Isabella zanurzyła się w ciepłej wodzie w wannie wypełnionej po brzegi pianą, a także płatkami róż i lotosu, mogła teraz zmyć z siebie pozostały kurz i lekkie rany po batalii z Naberal a także przemyśleć kilka spraw... chciała także aby jej głowa przez moment odpoczęła.

Tymczasem Sisyphus spędził z Callisto w sypialni w swej rezydencji kilka upojnych godzin... sypialnia była spora i bardzo elegancko udekorowana na styl nieumarłych, łóżko także było duże, mimo wszystko łoże zostało uszkodzone i generał będzie musiał nakazać kilku nieumarłym jego wymianę.
Sam harh Krill jednak kiedyś wspominał śmiejąc się mocno i trzymając butelkę mocnego trunku, że z tym nie będzie absolutnie żadnego problemu ponieważ często wymienia się tutaj łóżka.
Czarny Rycerz przejrzał mały regał z księgami stojący nieopodal salonu, większość tych tytułów jednak znał... ruszył w tym momencie w kierunku drzwi, cała podłoga aż drżała z każdym kolejnym tytanowym krokiem jego ciężkiej czarnej zbroi...

Isabella natomiast po kilkudziesięciu minutach odpoczynku była już przebrana w swoje czyste i świeże ubrania, poprawiła także swój makijaż, włosy... czuła się teraz już wyśmienicie, całkowicie zregenerowała się i wypoczęła... w tym momencie momentalnie pstryknięciem palców przeniosła się pod rezydencję Czarnego Rycerza.
Zapukała lekko do drzwi, te bardzo szybko się otworzyły. Księżniczka ujrzała Sisyphusa.
- Witaj, Sisyphusie. - powiedziała uśmiechając się lekko.
Czarny Rycerz zdziwił się na widok kobiety... miał teraz także inne plany, ciekaw jednak był co ją tutaj sprowadza.
- Isabella Carraboth? Cóż cię tutaj sprowadza? - odparł.
- Jesteś w tej krainie najpotężniejszą istotą zaraz po Ignathirze... pragnę poprosić cię o pomoc... - powiedziała tajemniczym głosem, spoglądając w mroczny czarny hełm Sisyphusa.
Czarny Rycerz milczał przez chwilę wpatrując się w Isabellę, po chwili westchnął lekko.
- Doprawdy? Wejdź zatem, nie stój w progu... - odparł wpuszczając kobietę do środka, a następnie zamknął za nią drzwi
Krill odpłynął juz swoim statkiem już znacznie kawałek od Abregado. Morze nie był zbyt spokojne, fale stopniowo były coraz wyższe. wyglądało to tak jakby zbierało sie na sztorm. Dowódca Nieumarłych nie był tym absolutnie przejęty. Nie był bowiem to pierwszy raz kiedy płynął na morzu w takich warunkach. Wolno i z doskonałym wyczuciem obracał kołem sterowniczym kierując statek w najlepszy możliwy sposób. Był niezwykle skupiony i nie zwracał uwagi na nic innego. Niebo było jednak coraz bardziej zachmurzone aż w końcu zaczął padać obfity deszcz. Nie mineło tez zbyt dużo czasu nim Harh usłyszał odgłos teleportacji. Kilka metrów od niego pojawił sie Ignathir.
- Ahh... a więc tutaj jesteś... - rzekł arcymag
Krill jednak nie odpowiedział.
- Wybrałeś się na rejs w taką pogodę i nikomu nie powiedziałeś... Interesujące zagranie... ciekawi mnie co miało na celu...
- Nie interesuj sie... - odparł sucho Krill
Ignathir pokiwał lekko głową i podszedł bliżej. Nastała dłuższa chwila milczenia zakłócana jedynie przez wiatr, szum fal i spadające krople deszczu.
- Rozumiem, że nadal jesteś wściekły... Nie widzisz jednak że takie postepowanie do niczego Cię nie poprowadzi... jedynie do zguby..
- Nic nie rozumiesz...
- Oczywiście że rozumiem, ty jednak nie... Harkon nie zabił Stelli, ja to zrobiłem - rzekł Ignathir
Krill słysząc to zdębiał. Odwrócił głowę w stronę Ignathira zastygając jak słup.
- Że co?!
Przekierowanie