MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World IV - The Cold Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Jyggalag... przestań mówić o mojej rodzinie. - Syknęła.
- Nic nie wiesz... - dodała.
Przeczołgała się po podłodze wolno, obok wbitego noża... ręce miała związane za plecami, więc przeturlała się na bok, dzięki czemu leżała plecami do noża... w tym momencie chwyciła go w prawą dłoń, pociągnęła dosyć mocno i zdołała wyciągnąć go z podłogi, gdyż nie był mocno wbity... okręciła nóż w dłoni, a następnie zaczęła ciąć linę... przez przypadek trafiła ostrzem noża w lewy nadgarstek... syknęła z bólu, ale nie wypuściła noża... tym razem zaczęła przecinać już linę...
- Dobrze wiem, co zrobił Malacath... jak postąpił, dlatego nie wspominaj go. - Powiedziała, tnąc liny...
- Dobrze znam również całą historię swoich rodów... dwóch. Wiem, kogo należy szanować i podziwiać. - Powiedziała. W tym momencie liny na rękach zostały przecięte i spadły na podłogę. Natychmiast usiadła i zaczęła ciąć liny oplatające jej nogi.
- Pyke... nazwisko Carrabothów nigdy nie zginie, zapamiętaj to. Raz na zawsze. Co do nazwiska Balów, również nie pozwolę aby zginęło. - Powiedziała, w tym momencie liny zostały przecięte.
Isabella natychmiast wstała i wypuściła nóż Pyke'a na ziemię.
- Zapamiętaj to... mam w sobie krew zarówno Carrabothów jak i Balów. - Powiedziała, patrząc na Pyke'a, w tym momencie w jej prawej dłoni pojawiła się jej Różdżka...
Hrabia usiadł wygodnie, aczkolwiek elegancko naprzeciwko Amona.
- Poprosze... - odparł wampir
- Kawa to chyba nie powód naszego spotkania... - dodał z zainteresowaniem

=====

Jyggalag wsłuchiwał się w jej słowa bardzo uważnie. Dziewczyna poniekąd mu imponowała, ale tylko trochę. Gdy wypuściła nóż na ziemię, od razu odezwała się jego wewnętrzna megalomania. Zaczął się śmiać, a jego śmiech przypominał bicie zegara. Hipnotyzujący, spokojny śmiech...
Nagle jednak zmienił wyraz twarzy. W ułamek sekundy przestał się śmiać, a jego wzrok przeszył Isabelle jeszcze mocniej.
- Podnieś ten nóż - powiedział stanowczo z nutką grozy w głosie.
Amon pokiwał lekko głową i po chwili stuknął ręką o stół trzy razy. W tej chwili drzwi do gabinetu otworzyły się. Do pomieszczenia weszła dosyć urodzajna kobieta, elegancko ubrana która na tacy przyniosła dwie filiżanki kawy. Jedna była dla Hrabiego druga dla Amona. Położyła tackę delikatnie na stole i podała hrabiemu kawę. Uśmiechnęła sie lekko.
Amon dał w tej chwili znak reką. Kobieta widząc gest ukłoniła sie i pospiesznie wyszła z gabinetu zamykając za sobą drzwi.
- W rzeczy samej hrabio.. Nie wezwałem cię tu tylko by sie napić... to tylko dodatek aby nam sie lepiej rozmawiało.. - rzekł po chwili Amon nadal nie zmieniając pozycji siedzenia.
Isabella uśmiechnęła się, patrząc na Jyggalaga, nie celowała w niego Różdżką, tylko trzymała ją w dłoni.
- Po co, Jyggalagu? - Spytała.
W tym momencie wycelowała lewą ręką w nóż, a ten momentalnie podleciał do jej dłoni, chwyciła go, a następnie odrzuciła go lekko, w stronę Jyggalaga.
- Jest twój, lepiej go schowaj, żeby Ci się nie ubrudził.
Hrabia szanował Amona. Może nie miał z nim tak dobrych relacji jak z Malacathem, bo znali się krócej, ale lubił swoją pozycję. Z pewnością trudno byłoby go przekonać do jakiejkolwiek zmiany.
- Słucham więc... - powiedział spokojnie Baldur

=====

Nagle Jyggalag przystawił łokieć do krtani Isabelli i podszedł z nią do ściany. Zaczęła czuć ból i uczucie duszenia.
- Nie jesteśmy na Ty, moja droga - powiedział niskim głosem, już mniej przyjemnym.
- Przyprowadziłem cię tu tylko po to, żeby zobaczyć czy twój brat żyje - mówił nadal trzymając rękę na jej krtani.
- Nie utrudniaj mi tego - dodał.
Pyke dusił Isabellę... traciła oddech, ale dostała nagle lekkiego ataku śmiechu... śmiała się z trudem, patrząc na Pyke'a.
- Uduś... mnie... - wykrztusiła z trudem.
- Ulżyj... sobie... zabij mnie... - dodała z trudem, patrząc w Gębę Pyke'a.
W tym momencie przystawiła koniec swej rozdzki, którą nadal miała w prawej dłoni do brzucha Jyggalaga i ostatnim dechem wyszeptała zaklęcie...
- Ex...pul...so... - W tym momencie lekki wybuch odrzucił Pyke'a do tyłu, Isabella natomiast padła na kolana, a Rozdzka wypadła jej z dłoni. Zaczęła trzymać się za gardło i je masować, z trudem łapała oddech, nadal będąc na kolanach...
- to ty nie wiesz... czy on żyje?!!
Amon popatrzył na Hrabiego a nastepnie na blat stołu.
- Jak zapewne wiesz.. ostatnio w stolicy wiele się dzieje.. zdecydowanie zbyt wiele.. Nie ukrywam ze ta sytuacja niebywale mnie smuci... - zaczął spokojnie Amon - Wiem że ty i Isabella nie podzielacie do konca podejmowanych przeze mnie decyzji.. oczywiście rozumiem wasze wątpliwości.. wiem jak bardzo szanowanymi osobami byliście gdy na tronie siedział Malacath.. dlatego też pozostawiłem wam wasze stanowiska.. Niestety teraz mam pewne watpliwości co do słusznosci tej decyzji.. W szczególności tyczy się to Isabelii..
Pewnie slyszales ze po raz kolejny nasza wielka Pani minister została niespodziewanie uprowadzona..
W tej chwili zrobił krótką pauzę kiwając lekko głową z niezadowoleniem.
- Zaczynam miec powoli odczucie że Isabella pełni jedynie funkcje reprezentatywną.. co więcej z niezbyt dobrym skutkiem.. Wielu mieszkańcom nie podoba się to w jakich luksusach żyje.. Niemniej jednak do tego również nie miałem nic przeciwko dopóki dopóty była mi wierna i wykonywała moje polecenia.. Ta sprawa jednak od jakiegoś czasu sie komplikuje... Isabella nie wykonuje swoich obowiązków, jest rozkojarzona a co więcej coś przede mną ukrywa i najwyraźniej uważa ze jestem na tyle głupi by tego nie zauważyć..
- Mogę zrobić jedną rzecz, bardzo ryzykowną. - odparł Tempus
Jyggalag upadł na drewniany stół rozwalając go na kilka części. Nic nie mówiąc, wstał po chwili i obrócił karkiem w prawo i lewo, przez co Isabella usłyszała trzask. Pyke spojrzał na nią już bez żadnych uczuć. Przez te kilka lat, żyjąc w świecie mugoli zaczął odczuwać normalne emocje, tak jak zwykli ludzie. Teraz niespodziewanie wybuchł, co zdarzało mu się coraz częściej. Nadal jednak był zimnym, krwawym czarodziejem.
- Nikt tego nie wie... - odpowiedział spokojnie

Nagle jednak oboje poczuli mrok. Ciemną, czarną magię. Śmierć i ból... W głowie Isabelli pojawiło się wiele mrocznych myśli, a na skórze gęsia skórka. Włosy na glowie stanęły jej przez chwilę dęba i to nie przez panujące zimno wewnątrz chaty.
Po chwili oboje usłyszeli również charakterystyczny, mroczny i głęboki oddech z respiratora...
Isabella momentalnie wstała z kolan, chwyciła swoją rozdzke i stanęła plecami oparta o ścianę... oddychała szybko, spoglądając na to co się dzieje...
- Czyżby... - wykrztusiła, obserwując...
Przekierowanie