MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Harry Potter
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Oo, pan psychopata... Miło wiedzieć, że nasyłasz szkielety na swoich sojuszników... Swoją drogą cudem zdążyłam przejść, na przyszłość nie zamykaj mi portalu przed nosem.
Alvin po chwili namysłu po rozmowie pomyślał, że coś tu nie gra. Wyszedł poskładać myśli w kupę do lasu obok Hogwartu.
- Głupia dziewucha - umysłem zabrał jej różdżkę i podniósł za nogi
- Wiedziałem że będziesz przeszkadzać... - razi ją błyskawicami
Arcan czym prędzej zabija wszystkie szkielety, szuka wzrokiem Lauren, nie widzi jej...
- Chyba zapominasz, że nie trzymam żadnej ze stron... Mogę nikomu nie mówić, ale nie za darmo. I daruj sobie te nędzne błyskawice, serio - powiedziała, powstrzymując krzyk bólu.
Alvin będąc w lesie rozmyśla. Może to co powiedział KeyLey to kłamstwo, coś tu ewidentnie nie gra...
Philippe przechadzał się po miasteczku. Ulice były puste, sklepy pozamykane. Bali się. Ślizgon usiadł na ławce koło sklepu Olivandera, gdzie przed laty kupił swoją różdżkę. Dopadły go wspomnienia.

~^~^~^~
11 lat temu...
~^~^~^~
— Mamo, tato, kim jest ten pan? — zapytał mały chłopiec schodząc na dół — I kim są ci panowie za nim?
— Spokojnie synku. — odpowiedziała mu czarnowłosa kobieta o delikatnych rysach twarzy. Jej niegdyś wesołe oczy tego dnia były smutne, a w kącikach były niespotykane wcześniej łzy. — Ci panowie ci, nam, pomogą. Są ze szpitala.
— Szpitala? O czym wy mówicie? — Chłopczyk cofnął się do tyłu, rączki zacisnął w piąstki, dodając sobie pewności, którą stracił całkowicie. — Co to znaczy?
— Philippe — wtrącił się ojciec chłopca — Twoje zachowanie nie jest normalne. Żadne dziecko nie powoduje, że znikają przedmioty, nie powoduje koszmarów i psiakrew nie lewituje.
— Ale...
— Zamknij się i zejdź tutaj! — dodał groźnie.

Mężczyźni ruszyli po schodach w kierunku chłopca. Mały Philippe zaczął uciekać w kierunku swojego pokoju. Zamknął drzwi na kluczyk, podstawił krzesełko i otworzył okno. Wszedł na parapet i skoczył w dół. Był mały, więc jego sześcioletni móżdżek w połączeniu z przypływem adrenaliny nie pomyślał, że skok ten może być zabójczy. Zbliżając się do ziemi stał się cud. Philippe odbił się od niej i bezpiecznie wylądował za płotem, u swoich sąsiadów. Słysząc otwierające się drzwi i krzyk jego mamy, uciekł. I więcej go nie widział. Rodziców także.

~^~^~^~
6 lat temu...
~^~^~^~
— No, Philippe, dostałeś list z Hogwartu. — oznajmił Stanley Shunpike, konduktor Błędnego Rycerza — Nawet tutaj cię znaleźli.
— Nic dziwnego, przecież praktycznie tu mieszkam — odparł jedenastoletni chłopak. — Lepsze to od mieszkania wśród mugolskich bezdomnych.
— Jak chcesz to mogę razem z Prangiem pomóc ci w zakupie potrzebnych do Hogwartu rzeczy...
— Byłoby miło — odparł — Dzięki. Mam jeszcze jedno pytanie... Jaki ród czarodziejski budzie uznanie?
— Lestrange, będzie odpowiedni. — uśmiechnął się kpiąco Stan.
— Wybornie. — odparł chłopak.


Nagły huk wyrwał Philippe z rozmyślań. Wstał z ławki i poszedł w jego kierunku.
- Nie będę wchodził w układy... - przestaje - Trzeba było siedzieć cicho - podchodzi i łapie za kark. Dusi. Przystawia do ściany. Ściska mocniej - Mogłaś cieszyć się życiem... Szkoda że taka mądra istota w tak głupi sposób je traci... - ściska mocniej
Arcan nie widząc nikogo wchodzi do domu...
Lauren zmienia się w Lisa i oddała się o kilka metrów. Pod postacią człowieka przywołuje swoją różdżkę.
- Powtarzam po raz ostatni. Albo nikomu nie powiem, ale Ty dasz mi coś wzamian, albo w tej chwili deportuję się stąd i wszyscy się dowiedzą, a Ty nie dostaniesz swojej duszy. To jak? - Lauren starała się brzmieć odważnie, ale w jej oczach było widać lęk. Nie wiedziała, co zrobi jej ten psychopata. Zamierzała po prostu się deportować.
Przekierowanie