- Nic nie powiem - odpowiedział Fajlus.
- Drekwota! - odepchnął Demon'a Fajlus po czym deportował się do pobliskiej knajpki.. sądził, że trochę przeciągnie te walkę.
- Gnida... - podszedł do miejsca deportacji i zaciągnął się. - Czuję cię... Knajpa to kiepskie schronienie.
Demon zrobił piruet i z dłoni wyleciał ogień, który spalił wszystko dookoła. Następnie się deportował.
Daron znalazł się w knajpie. Rozejrzał się dookoła. Ujrzał Fajlusa. Próbował skryć się w tłumie. Demon podszedł do niego zza pleców. Złapał go za prawe ramie, obrócił twarzą do siebie i chwycił za gardło. Podniósł w górę i zaczął go dusić.
- Jesteś nic nie warty. Jesteś tylko pyłem. - mówił demonicznym głosem.
- Co się dzieje?! Pomóc wyjść?! - krzyknął jakiś czarodziej
- Właściwie to... Wychodzę z kolegą. - uśmiechnął się w stronę Fajlusa.
Wyszli na zewnątrz. Demon nadal trzymał go za szyję. Gdy zamknął za sobą drzwi, rzucił go na pobliskie drzewo:
- Gdzie on jest?! - krzyknął. - Gdzie Key?!
- Odpowiadaj, szczurze!!
Daron przyłożył place do jego skroni i zaczął torturować. Fajlus zwijał się z bólu:
- MÓW!
FAJLUS:
Fajlus poczuł dotkliwy ból, gdyż nie był już pierwszej młodości.
- Nie znam tego człowieka.. jednakże.. znam Ciebie! Tak doskonale znam ciebie.. jesteś nic nie wartym Demonem, który próbuje tak jak wszyscy przejąć władzę nad światem.
- Drekwota! - odepchnął ponownie Demona.
- Virgardium Leviosa! - uniósł w powietrze Demona
- Drekwota! - odepchnął raz jeszcze
- Nie zawracaj mi głowy, mam zamiar przeżyć starość w spokoju.
Fajlus deportował się setki kilometrów z tąd do bezpiecznego miejsca, który jak miał nadzieję - ochroni to na jakiś czas
KEYLEY
- Aktualnie nic nie robi.
Daron zatrzymał się w powietrzu. Zleciał powoli na ziemię:
- Głupiec... Nawet nie wie czego chcę... - poszedł w stronę miejsca deportacji
- No i proszę... Łatwo wytropić tych śmiertelników...
- Teraz już nie będę się bawił. Albo da mi informacje, albo... Zginie. - zaśmiał się i teleportował się
Daron znalazł się przed wielką górą. Przepływała koło niej rzeka, a przy jej brzegu siedział Fajlus:
- Nawet nie próbuj uciekać.
- Zostaw mnie... Proszę... - powiedział starzec
- Chcę tylko informacji. Key tam był - szedł w stronę Fajlusa - wiem to... - położył rękę na jego ramieniu. - Potrzebuję tylko informacji o jego lokalizacji... - mówił przekonywująco. - To tyle co chcę od ciebie.
Tak czytam to co mnie ominęło i widzę, że nie czytacie wszystkich postów, szczególnie patrząc na podanie Harry'ego Potter'a xD Przecież już wcześniej niejednokrotnie spotkałem tę postać, nawet niedawno opisywałem go w poście xD Radzę poczytać, bo różni się ten przedstawiony przeze mnie z tym "dodanym" przez Ciebie, Demonik
Philippe stał obok i słuchał opowieści Carrabotha.
Bardzo proszę o zmienienie "Cecylia" na "Cecilia". Pisałem przecież już na chatboxie kiedyś, że "i", a nie "y" x"DDDD
---------------------------------------
Carraboth wszedł po schodach na górę. Cecilia wyprostowała się i postawiła kota na ziemi. Krzyknęła.
- Haha! Teraz ja tu rządzę! Wyruszamy, aby ochronić Ministerstwo i odzyskać Horkruksa mojego Dziadka! Ci, którzy spiszą się najlepiej będą mieli większe szanse na dostanie się do Legionu K'ArhU AzzaRth'S! - Krzyczała Cecilia. Wilkołaki, Wampiry, Zamaskowani Czarodzieje - Wszyscy deportowali się do Ministerstwa. Ogromna Armia się deportowała, Aurorzy również zaczęli bronić Ministerstwa. 100 Zamaskowanych Czarodziejów leciało w stronę Smoka. Wszyscy cisnęli Bombardą Maximą w jego głowę... Smok zaczął spadać na ulicę przed Ministerstwem...
- A wy? Idziecie? - Krzyknęła Cecilia do Philippe i Vincenta.
- Oczywiście! Idę! Jestem najlepszy! - Krzyknął Vincent.
- W takim razie chwyćcie mnie za ręce... Deportujemy się. - Powiedziała Cecilia. Vincent ją chwycił. Cecilia wystawiła dłoń do Philippe.
Philippe chwycił dłoń Cecili. Niedługo potem deportowali się.
Saul i Arcan wypowiedzieli razem zaklecie deportujace, wyrzuciło ich razem ze smokiem gdzieś po srodku lasu..
Fajlus nie dał się oszukać
- Myślisz, że łatwo mnie przechytrzyć? Śmieszne jest to, że gonisz mnie po całym świecie. Ja cię u szczęśliwie.. - powiedział sarkastycznie.
Wyciągnął nóż i podciął sobie żyły, następnie szybkim i ostatnim ruchem wbił sobie nóż w brzuch. Nie minęła minuta, a ten padł martwy.
- Spełniłem swoją rolę - mówił przed śmiercią.
====
@Tomek; Nie czytam wszystkich postów, gdyż czasem mi się nie chce, bądź mnie zbytnio nie dotyczą. Od dłuższego czasu planowałem postać Harry'ego więc nie chciałbym jej teraz zmieniać ;-; można uznać, że tamten był "udawanym HP", którego dawno ludzie nie widzieli ;-;
@Demonik: Nie, nie można, bo akcja działa się między innymi w jego domu, brali też w niej udział członkowie JEGO rodziny (dzieci, żona) i wiele innych XD