Tymczasem w teraźniejszości..
Daraon wyszedł z jaskini, rozejrzal sie dookola i wziął swoja stara krzywa różdżke do ręki...
- Accio Arcan - powiedział Daraon
Nic się jednak nie działo.Daraon wiedział ze Arcan, Mroczny Dziedzic, zginął..
Philippe wylądował na dziedzińcu Hogwartu.
W twierdzy Molag Bala:
- Panie... Armia przygotowana na walkę - powiedział oficer szkieletów.
- Doskonale... Świetnie... Wspaniale... Wyboornie...
- Co teraz, panie? - spytał
- Teraz? Teraz czekam na sygnał.
- Sygnał?
- Oczywiście. K.L da sygnał do natarcia. Wystarczy poczekać...
- Sprawdzić stan mieczy i strzał. Mają być dobrze naostrzone - uśmiechnął się.
- Tak, mój panie...
KeyLey telepatycznie przemówił do Molag'a:
- Jak idą przygotowania? Niebawem się zobaczymy i zaatakujemy. - po czym zamknął połączenie, gdyż nie oczekiwał odpowiedzi.
Vincent wyszedł na chwilę z Lochu na dziedziniec, gdyż Alvin dalej leżał nieprzytomny, po otrzymaniu serii zaklęć od Carrabotha i Belzeba. Vincent trzymał flaszkę w ręku i był pijany. Zauważył Philippe.
- Phi... Philip... Philippe! - Krzyczał do niego i machał rękami, zaczął iść w jego stronę, kiwał się na boki.
Tymczasem Carraboth wszedł do pokoju Ministra Magii
- Witam Pana Ministra! - Krzyczał Carraboth. Wyjął Różdżkę, Wycelował w Ministra, zasyczała.
- Carraboth, to ty?! Czego tutaj szukasz... I tak połowa moich pracowników to są już twoi ludzie, zauważyłem to! - krzyczał Minister z Różdżką w dłoni.
- Ascendare! - Carraboth cisnął w Ministra. Jego Różdżka wyleciała w górę.
- Serpensortia! - Carraboth powtórzył 3 razy. 3 Ogromne węże rzuciły się na Ministra... Zabiły go bezlitośnie. Carraboth zasiadł w jego fotelu, przy biurku.
- Hahahahaha!
Do pokoju jednak wpadło jeszcze kilku Czarodziejów Ministra z Różdżkami w rękach. Wycelowali w Carrabotha.
- Trafisz do Azkabanu za zabicie Ministra Magii, Czarnoksiężniku! - Krzyczeli.
- Do Azkabanu? Tej żałosnej ruiny? - Krzyczał Carraboth. Czarodzieje wystrzelili w niego serię zaklęć. Odbił każde bez problemu, jednak jedno drasnęło go w rękę.
- Imbecyle, teraz ja jestem Ministrem Magii! Avada Kedavra! - Carraboth zabił stojącego po środku. Reszta dostała serię zaklęć w plecy od Zamaskowanych Czarodziejów Carrabotha stojących już za nimi. Również padli martwi.
Saul po tygodniach bezczynnego błąkania się po lesie uświadomił sobie, że już nie wróci do swojego czasu. Postanowił, że zatrzyma się w jakiejś jaskinii, lub jakiejś norze i tam spędzi najbliższy tydzień, a potem, po zebraniu sił uda się do Hogsmeade.
Tymczasem w teraźniejszości..
Daraon przechadzał się po lesie w celu rozwikłania zagadki, jak zginął Arcan...
Philippe zauważył pijanego Vincenta.
— Idioto! Nie dotykaj mnie tymi brudnymi rękami! — krzyknął — Jak sytuacja? Mów!
Saul siedząc w losowej jaskinii zaczął wypakowywać wszystkie swoje rzeczy ze swojej torby:
Zepsuty zmieniacz czasu.. moja różdżka.. księga czarnej magii.. zdjęcie Bluara i Eriki.. i jakimś cudem w jego ręce trafiła rzecz - kość sługi Molaga, o której dopiero teraz sobie przypomniał.. przed atakiem na Hogwart spotkał się z Molagiem a ten mówił mu słowa:
" Mam maszynę która pozwala wytwarzać moc... Potężną moc... Ale.. do tego potrzebne mi są dusze... Mam już 3. Potrzebna mi jest 4... Muszę zabić Carrabotha i wsiąść jego duszę.."
- O ten drań! Jaki ja byłem głupi! A Merlin chce z nim współpracować! - krzyknął sam do siebie Saul
- Nie mam jak wrócić eh! Co mogę zrobić, co mogę zrobić!? - krzyknął ponownie Saul
- Ta kość... sługi Molaga.. to te głupie szkielety spaliły mi dom! Molag nas zdradził! Zabił Lauren! - w rozpaczy mówił sam do siebie Saul
- Muszę coś z tym zrobić...
- Mój tata, mój tata by mi pomógł, ale jeszcze się nie urodził.. ale mój dziadek, mój dziadek mi na pewno pomoże! Idę do Hogwartu!
W twierdzy Molag Bala:
- Panie... - powiedział szkielet
- Czego? - spytał Molag
- Przy okolicach dawnego domu Saula nadal kręcą się nasi ludzie. Czy mamy ich...
- Niech tam zostaną. Mają patrolować teren. Jeśli ktoś im wejdzie w drogę - mają zabić.
- Tak, mój panie... - szkielet odszedł
W głowie Molag Bala:
- Przyjacielu... Czy na pewno jest nam potrzebny sojusz z K.J i Fubukim?
- Potrzebny. Sami nie damy rady pokonać Carrabotha. Musimy mieć kogoś do pomocy.
- Ale mamy armię
- Armia nic nie pomoże. Ona będzie potrzebna tylko do odwrócenia uwagi.
- Fubuki... Jeśli on...
- Wiem. Jeśli dowie się że to my zabiliśmy Lauren. Ah... Nie można do tego dopuścić.
- Fubuki jest pod kontrolą K.J
- Wiem. K.J potem go uwolni i jeśli dowie się prawdy to nic go nie zatrzyma. Spróbuję utrzymać z nim dobre relacje... Być może czarna magia spowoduje że zapomni o Lauren... Tak jak ja zapomniałem o moim siostrzeńcu...
Molag upadł na kolana. Poleciała mu łza:
- Przeklinam tą czarną magię!
- To ja cię kontroluję - przyjaciel z głowy przemówił demonicznym głosem. - Jesteś pod moją kontrolą! Zapomnisz o siostrzeńcu! TERAZ! - krzyknął
- Odejdź! - Molag rzucał się po całej sali - Nie chcę cię! Wyjdź z mojej głowy!
- Nie wyjdę... Dokończymy plan. Musimy dokończyć plan. Potem... Potem będziesz najpotężniejszym magiem na ziemi...
Saul musiał znowu użyć zaklęcia które sprawiało go niewidzialnym, z trudem przemknął przez bramy Hogwartu i dotarł do środka. Pozostało mu tylko znaleźć jego dziadka, który wtedy uczył obrony przed czarną magią...