MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Harry Potter
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Albusie! Musisz mi uwierzyć! - powtarzał już 10 dzień Saul w swoim lochu
- To nie trzyma się kupy. Nie możesz być z przyszłości, zmieniacz czasu mam tutaj o zobacz - Albus pokazał swój zmieniacz czasu
- Mówię Ci to setny raz, twój nauczyciel - Henryk ma go, dałem mu go aby go naprawił.. w przyszłości ja go zdobyłem..
- Dobrze Sebastianie, zobaczę... - odpowiedział mu Albus

Albus odwiedził Henryka, rzeczywiście posiadał jego zmieniacz czasu. Po kilku godzinach Dumbledore znów zbliżył się do krat drzwi ze słowami:
- wstawaj, musisz mi wszystko powiedzieć od początku..
Saul wstał, otrzepał się i zaczął opowiadać całą historię, oczywiście zmieniając imiona i niektóre fakty tak, by nie mieszać w czasie..

- Achh, Carraboth powiadasz? Z legend i mitów słyszałem że potężny czarnoksiężnik, uczniem jego jest sam wiesz kto.. Nie będzie Ci łatwo go pokonać... - powiedział Dumbledore
- Jestem już tutaj dwa tygodnie, nie zmarnuje tego pobytu, powiedz mi jak mogę się przygotować? - zapytał Saul
- Nie możesz już nigdy więcej obracać się w czarnej magi.. to co zrobiłeś w swojej przeszłości zasługuje na odsiadkę w Azkabanie..! Ale nie czas i miejsce by o tym mówić, udaj się do Olivandera, wykona Ci nową różdżkę, musisz tylko zdobyć skórę węża oraz kość smoka..
- Dobrze, tak zrobię! - odpowiedział Saul i deportował się na ulicę pokątną
Carraboth uśmiechnął się... Z jednej strony cieszył się, że spotkał kogoś ze swojej rodziny, z drugiej, że to mu może zaszkodzić... Wyciągnął swoją Różdżkę, Zasyczała. Wycelował w Cecilię.
- Expel... - Carraboth nie zdążył...
- Expelliarmus! - Cecilia cisnęła w Carrabotha. Ten zablokował Atak swoją Różdżką, zaklęciem Protego. Cecilia szybko odskoczyła w bok i cisnęła następnym zaklęciem.
- Petrificus Totalus! - Cecilia Cisnęła w Carrabotha. Ten znowu zablokował. Cecilia uśmiechnęła się. Ciskała zaklęcia szybciej, niż jej dziadek. Jednak on ciskał potężniejsze.
- Avada Kedavra! - Cecilia Cisnęła w Carrabotha zaklęciem Śmierci.
- Protego! - Carraboth zrobił obrót Różdżką, zablokował zaklęcie, jednak trochę go odrzuciło.
- Levicorpus! - Carraboth cisnął w końcu w Cecilię. Ta uniosła się w górę, głową do dołu. Różdżka jej wypadła. Carraboth podszedł do niej.
- Przegrałaś... - Carraboth spojrzał na jej śnieżnobiałe włosy i piękne rubinowe oczy. Cecilia spadła na ziemię.
- Prawie Cię pokonałam! - Krzyknęła Cecilia, chowając Różdżkę. Carraboth także schował.
- Dokładnie, droga dziecino... "Prawie". Zapamiętaj, że "prawie" nie wystarczy... Pojedynek z wrogiem kończy się, gdy pada do twoich stóp... Martwy. - Mówił Lord Carraboth. Cecilia słuchała z uwagą.
- No dobrze, teraz zmykaj do Rodzinnego pałacu... Ja wyruszam kontynuować swoją Krucjatę... W Pałacu masz wszystkiego pod dostatkiem... - Mówił Carraboth.
- Ale ja się nigdzie nie wybieram, dziadku! - Krzyknęła Cecilia, wyprostowała się.
- Jestem potężną Czarownicą... Sam dobrze o tym wiesz, prawie pokonałam Cię w pojedynku...
- Szlag, znowu użyłam słowa "prawie"... - Cecilia skarciła samą siebie.
- Poza tym, mam tutaj swoją służbę - Mówiła Cecilia, poprawiając swoją czerwoną suknię.
- Ile ty masz teraz w ogóle lat, dziecino? Nie powinnaś się już ożenić? Oczywiście w rodzinnym pałacu... - Spytał Carraboth.
- Mam 19 lat, dziadku! Nikogo nie potrzebuję... Świat się zmienił! Przez te wszystkie lata - Krzyczała Cecilia. Wyszła z zaplecza do karczmy, usiadła przy barze i zaczęła pić piwo. Carraboth wyszedł za nią. Dwie czarownice podeszły do Cecilii i zaczęły ją poprawiać, gdyż trochę się wybrudziła podczas pojedynku z Carrabothem.
Carraboth zauważył tabliczkę z napisem: "Pojedynki Czarownic I Czarodziejów. Liczba osób z największą ilością wygranych pojedynków:
1. Cecilia. - 1500 wygranych pojedynków.
2. Anthony - 400 wygranych pojedynków.
3. Blackgerry - 296 wygranych pojedynków.
- I co mam teraz z nią zrobić? - Myślał Carraboth...
Keyley nie mógł więcej siedzieć na kamieniu, musiał zrobić dosyć ważny ruch. Przemówił w myślach Molag'a

- Witaj mój przyjacielu, zbieraj armię - czas zaatakować, wybiła odpowiednia godzina.

Po czym wezwał swoją armię, była ona może mniej liczebna niż armią Carraboth'a, lecz dobrze wyszkolona. Następnie przemówił do Fubukiego:

- Zbieraj się, wyruszamy zabić węża!

Po czym usiadł i czekał aż wszyscy się zbierą koło niego.

============
Jasny piorun spadł z nieba, trafił w młodego łucznika - Bartosza, ten zginął (Został wyrzucony za brak aktywności)
- Olivanderze, czy mógłbyś mi wykonać nową różdżkę? - Saul zapytał gdy od razu wbiegł do sklepu
- Różdżki nie można sobie ot tak zrobić.. musisz mieć potrzebne do tego rzeczy.. - odpowiedział
- Mogę dać Ci wszystko, proszę, musisz to dla mnie zrobić, przyniosę Ci trochę skóry węża, kość smoka i to wystarczy prawda? Musi być potężna! - odpowiedział Saul przekonująco
- Nie jestem upoważniony by robić takie rzeczy.. - odparł
- Sam Albus Dumbledore mi Ciebie polecił, to jego prośba byś mi pomógł! - powiedział Saul
- W porządku, skoro on każe, oczywiście.. ale to wymaga poświęcenia, musisz mi dać również swoją krew.. - odpowiedział Olivander
- Dobrze, gdy tylko zyskam to czego potrzebuje, przybędę tutaj - powiedział Saul i deportował się do lasu.
- I co zamierasz? Czego pragniesz, skoro nie chcesz żyć w spokoju, w pałacyku? - Pytał Carraboth.
- Pragnę Władzy, potęgi, Dziadku! - Odpowiedziała Cecilia.
- Pozwól mi pójść z tobą! Obiecuję, nie będę sprawiała żadnych kłopotów... Nie będę się... Eeem, wychylała? Będę grzecznie się Ciebie słuchać! - Krzyczała Cecilia.
- Jest tak podobna do mnie... Nikt inny z rodziny nie chciał Władzy i Potęgi... Wystarczyło im Bogactwo i Dostatek... - Myślał Carraboth.
- Dobrze, dam Ci szansę, ale musisz zawsze trzymać się blisko mnie... Nie mogę pozwolić aby coś Ci się stało... Tak samo z moim Bazyliszkiem...
- Cholera, muszę do niego wyruszać! Zobaczysz, spodoba Ci się, polubicie się... - Mówił Carraboth.
- Taak, na pewno! Ale ja wolę koty, dziadku... - Mówiła Cecilia.
- Aa tak... Potrafisz zmienić się w kota... To rzadka umiejętność, brawo... - Mówił Carraboth.
Cecilia uśmiechnęła się, wzięła w rękę torebkę. Zaczęła pakować Różne rzeczy... Sukienki, ubrania, biżuterię, kosmetyki...
- Co ty wyprawiasz? Nie mam czasu... - Mówił Carraboth.
- Przepraszam! Już wszystko spakowałam! - Powiedziała Cecilia. Carraboth chwycił ją... Deportowali się do głównej sali w zamku Carrabotha.
Saul szukajac skory weza w jaskini natrafil na dosc uparte stworzenia, jednak z czasem pokonał jednego i deportowal sie na ulice przekatna..
- dobra teraz smoki.. muszę do kogoś zagadać..
Saul zobaczył ulotkę na jednej ze ścian. "Walki smoków ! Przyjdz i wygraj galeony!"
- no i się wyjasnilo - sam do siebie odparł Saul
Philippe wbiegł do Wielkiej Sali. Podbiegł do stołu Ślizgonów.
— Gdzie opiekun domu?
Saul zblizal sie juz do jednego z czerwonych smoków. Nagle ktos w czarnym kapturze pociągnął go w tyl..
- Aaa Ty gdziee - powiedzial dziwnym glosem niewiadoma postać
- Kto Ty! - krzyknal Saul
- Jam jest wielki Lord Voldemort! - kruccio - krzyknal
- Aaaa! - krzyczal Saul
- Vincent jest Opiekunem! Dyrektor go mianował! A co? - krzyczał jakiś Uczeń ze Slytherinu.
- Zaraz zaczynamy imprezę!
Vincent biegał po korytarzach. W końcu wpadł do pokoju ślizgonów.
- Co do cholery tu?! - krzyczał Vincent
- Przestan! Aaaa! - krzyczal Saul
- Jeśli nie chcesz iść ze mną to gin! - Avaaadaa - powiedział Voldemort
- Bombarda! Accio mały smok! - Saul czym prędzej wypowiedział te zaklęcia i deportowal sie na ulice pokatna
- Olivanderze proszę..
Saul rzucil na stół malego smoka oraz skore białego węża. Olivander poinformował Saula ze to trochę potrwa. A ten deportowal sie do Henryka po swoj zmieniacz czasu.
Przekierowanie