@up: Już poprawiam ;3 (Chodziło o Molaga)
@Troox; Spoko.. ja swojego nie edytuje, uznam, że jakiś losowy gość sobie przyszedł popatrzeć xD
========
Twierdza K.L została wybudowana.. powstała na gruzach starego Azkabanu i jest silnie zabezpieczona. Przepełniona czarną magią, co oznacza, że od tak nie da się do niej dostać, a co dopiero zdobyć. Powstała, aby udowodnić potęgę K.L i, aby pokazać innym, że jest silniejszy od Carraboth'a lub kogokolwiek innego.
@up: edytuj... To nie żaden gość, a wielki smok xD Więc...
Albo rób co chcesz. Mojej postaci nawet tam nie było.
Tymczasem w lesie w krypcie..
Z krypty wychodzi Arcan! *szok*
Daraon unosi się nad nim pod postacią ducha i mówi do niego:
- To twoja ostatnia szansa, nie zmarnuj tego. Ja zginąłem, ty możesz żyć, zdałem sobie z tego sprawę w czasie walki z Carrabothem. Dorwij go! - powiedział
Arcan nie dowierzając patrzył na odchodzącego Daraona i popatrzył na swoje ręce.
- Carraboth, zabiję cię tak jak ty zabiłeś mnie! - krzyknął
- Muszę odzyskać moją różdżkę, moje ciało jest tutaj ale nie ma moich spodni, w którym miałem swoją czerwoną różdżkę.. musiała się rozpłynąć razem z ciałem... Nie wierzę że zmartwychwstałem po raz drugi...
Arcan wyruszył przed siebie w las, w celu poszukania kogoś znajomego..
- Uderzać! - Krzyknął Eustachy.
Wieśniacy uderzyli konarem drzewa w drzwi od Twierdzy Molaga. Drzwi w końcu się rozpadły. Wieśniacy wyważyli drzwi, wdarli się do Twierdzy. Szli po schodach w górę, z pochodniami i Różdżkami, Krzyczeli dalej to samo, przeklinali.
- Dawać nam Łeb Molaga! Pragniemy Bogactw! - Wieśniacy, którzy zostali przed Twierdzą zauważyli Wielkiego Smoka.
- Ooooooo Cholera jasna! Co do Pieruna?! Co to za bydlak?! - Wieśniacy przerazili się i upadli na ziemię. Ale z okna Twierdzy krzyknął do nich Eustachy, który wchodził po schodach na górę.
- Wstawać dupki! To bydlę też zarżnijmy! Wtedy dostaniemy więcej złota!!! Zarżnijcie tego bydlaka! My zarżniemy Molaga a potem wam pomożemy! - Krzyczał Eustachy. Wieśniacy wstali, zaczęli wiwatować, następnie ciskali Widłami i słabymi zaklęciami w Smoka.
Cecilia spojrzała na Philippe zdziwiona.
- A skąd mam wiedzieć? Nikt dokładnie nie wie co zamierza mój dziadek, jest nieprzewidywalny... Z tego co wiem, Większość Planów omawiał ze swoim Bazyliszkiem... Ale teraz zapewne większość tajemnic będzie zdradzał wszystkim z Legionu K'Arhu Azzarth'S. - Mówiła Cecilia.
- A macie jakieś rodziny? Krewnych? Przyjaciół? Wiedzcie, że mój Dziadek ich obroni... I tylko on. Oczywiście, jeśli będziecie mu posłuszni... - Mówiła Cecilia.
- Moi rodzicie zginęli... Dlatego popadłem w alkoholizm... Straciłem też moją Sowę... Ale nie chcę o tym mówić - Powiedział Vincent.
Tymczasem Lord Carraboth pojawił się w swoim zamku, w Lochach, gdzie leżało truchło Bazyliszka.
- Witaj, Najdroższy... - Mówił w języku Węży do Zwłok, Carraboth wyczuł Smród unoszący się w powietrzu... Ale nie Bazyliszka, kogoś innego.
- Ktoś tutaj był? Ciekawe, kto... - Carraboth wyciągnął swoją Różdżkę, Zasyczała. Zaczął wymawiać Różne zaklęcia, machał Różdżką w powietrzu, przeniósł ciało Bazyliszka pod ziemię, pochował go... Wypowiedział zaklęcia, które całkowicie zakryły tą Komnatę przed ludzkim wzrokiem...
- Nikt tu już nigdy nie wejdzie... Zasłużyłeś na spokój i godny pochówek... - Mówił Carraboth.
Tirtan Lufos i Orfus udali się do Markalda - czarownika z Londynu, który przeszedł na magiczną emeryturę. Miał im w pomóc zlokalizować 2 ostatnie horkruksy okrutnego Carrabotha.
- Witaj Markaldzie, Saul mówił, że możemy się do Ciebie zwrócić o pomoc jeśli trzeba będzie - powiedział Tirtan
- Ah, tak, słyszałem co się stało.. siedzi w więzieniu wraz z Slughornem.. - odpowiedział
- Tak, niestety, musimy teraz zniszczyć horkruksy Carrabotha, Saul zniszczył pierwszego - Bazyliszka, zostały jeszcze 2, czy swoją magią możesz je zlokalizować? - zapytał Lufos
- Zobaczę co się da zrobić, dawno tego nie robiłem, ukrywam się teraz w cieniu, ludzie tego czarnoksiężnika werbują już każdego do swojego legionu.. Dajcie mi czas do północy, możecie zostać, na górze mam wolny pokój w którym będziecie mogli się schronić.
— Miałem kiedyś rodzinę. Dawne czasy. — odparł Philippe — Matka zginęła przy porodzie, a ojciec został skazany na śmierć w Azkabanie za swe anty-mugolskie poglądy przez poprzedni rząd... — skłamał — Podobno umarł.
Philippe podszedł bliżej Cecili.
— Zrobiłabyś coś dla mnie? Muszę pilnie dostać się do myśloodsiewni...
Daron zasłonił się skrzydłem. Po chwili z impetem wylądował na ziemi. Odsłonił swój pysk i powoli podszedł do wieśniaków. Ci nadal ciskali w niego słabymi zaklęciami. Smok chwycił za ubranie jednego z nich i wyrzucił w przepaść. Ofiara uderzyła o ścianę przepaści i zginęła. Słychać było tylko cichy dźwięk upadku. Wieśniacy choć przerażeni, na chwilę ucichli. Daron spojrzał się na jednego z nich:
- Czuję strach. Twój strach... Wasz strach...
- K... kk... kim ty jesteś??! - powiedział wieśniak
- Śmieszne pytanie przed śmiercią.
Daron chwycił pyskiem wieśniaka. Rzucił do góry. Podniósł pysk do góry i zjadł wieśniaka. Reszta zaczęła rzucać nic nie robiące zaklęcia. Smok chwycił łapą kolejnego wieśniaka. Rzucił go o ścianę twierdzy. Zginął. Następnego chwycił i rzucił w wieśniaków. Wszyscy upadli:
- Żałosne istoty... - Daron zionął ogniem i wszystkich przed twierdzą spalił.
Po chwili smok ujrzał w oknie przemijającego lidera wieśniaków. Daron zaczął wspinać się po twierdzy, wbijając pazury w ścianę. Szybko dogonił Eustachego. Uderzył łapą w twierdzę. Zrobił dziurę i zabrał dwóch wieśniaków. Zjadł ich. Schody zawaliły się, a wieśniacy spadli. Zostali przygnieceni i zginęli od upadku z wysokości. Eustachy spojrzał się do tyłu dalej biegnąc w górę:
- Wszystkich zabił bez problemu... Lordzie, pomóż nam! - krzyknął i pobiegł z trzema wieśniakami dalej
Daron zmienił się w swoją pierwotną postać i teleportował się na balkon, obok ciała Molaga. Gestem dłoni otworzył zamknięte drzwi przez Gustava. Czekał na przyjście wieśniaków...
=======
Krótki opis postaci Darona macie w moim pierwszym poście w RP :> (czyli w podaniu xD)
- Co do jasnej cholery! - Krzyczał Eustachy. Wycelował Różdżką w powietrze, wymówił zaklęcie, które wzywało Ludzi Lorda Carrabotha. Grupa Zamaskowanych Czarodziejów (7) zauważyła znak na niebie i poczuła wezwanie. Zaczęli się deportować w to miejsce. Tymczasem Eustachy i trzech ostatnich wieśniaków wbiegło na samą górę. Zauważyli Darona, i zwłoki Molag Bala na ziemi.
- Mamy was ścierwa! Przyszliśmy tutaj po Łeb Molag Bala, Ty się wynoś! - Krzyczał Eustachy, celował w Darona Różdżką, reszta Wieśniaków również.
- Chwila... Molag Bal zdechł? To ty go zabiłeś?? Gadaj kim jesteś! - Krzyczał Eustachy.
- Odpowiadać na pytania, jest nas więcej, a już powiadomiłem najpotężniejszych czarodziejów! Zaraz was wszystkich pozabijają! Chyba, że oddacie nam łeb Molag Bala... - Krzyczał Eustachy, reszta Wieśniaków machała rękami.
- Myśloodsiewnia? To chyba to coś, w gabinecie Dyrektora, czyli teraz mojego Dziadka... - mówiła Cecilia.
- Co chcesz tam zrobić? Mam nadzieję, że nic co nam zaszkodzi, skoro planujesz to zrobić bez pytania o zgodę... Bo Dziadka teraz tu nie ma... No dobrze, chodź... - Powiedziała Cecilia.
- AaAaaaa co to za jakieś szzeeepptty co wy tam kknuujeeecie?! Ja mam baaaaarrrrdzo dobry słuch! - mówił pijany Vincent, a następnie zemdlał z powodu zbyt dużej ilości alkoholu w organizmie.
- Dzięki tej skórze Bazyliszka udało mi się zlokalizować jeden horkruks, niestety nie miałem wystarczająco siły aby zlokalizować drugi. Jest to pierścień, Carraboth ukrył go w miejscu w którym jest dużo węży. Tylko tyle udało mi się ustalić.. A teraz.. muszę odpocząć.. - Markald usiadł
- Dziękujemy Ci bardzo! - odpowiedzieli
Orfus Lufos i Tirtan deportowali się do lasu w celu szukania miejsca schowania drugiego horkruksa.. Nastała noc..
Tymczasem u Saula..
- Siedzimy już tu 6 dzień, Carraboth na pewno wszystko już przejął.. nie mamy jak stąd nawet wyjść.. Musimy zaraz coś wymyśleć... - powiedział Saul
- Sebastianie, nie uważasz, że stoimy na przegranej pozycji? Carraboth jak mówisz ma już wszystko, nie da się go pokonać. - powiedział Slughorn
- Da się, musimy tylko się stąd wydostać i zniszczyć tylko dwa ostatnie horkruksy..