EnderDragon <33.
---------
- A więc, jak wygląda ten cały Londyn, Belzebie? - Spytał Carraboth.
- To bardzo duże miasto pełne Mugoli, jednak mają bardzo fajne karczmy i bary, w których się można schlać! - mówił Belzeb.
- A ty dalej pijesz? Głupcze? Znowu będziesz ciskał zaklęcia obok ofiary zamiast w ofiarę! - Krzyknął Carraboth.
- Aaa, przepraszam, przepraszam mój Panie... - mówił Belzeb.
- Zaczynamy działać - mówił Carraboth...
- Musimy udać się do tego Londynu... Ale również złożymy wizytę w Hogwarcie. Najpierw jednak musimy się udać do mojego zamku, zapewne tam czekają wszyscy moi Poddani? - Pytał Carraboth.
- Tak, mój Panie. - Cała trójka deportowała się z bagna przed bramy zamku Carrabotha. Zamek był wielki, miał setki lat...
- Ahh, mój piękny zamek! Nasza baza! - mówił Carraboth.
Weszli do zamku. Zamek był nad wielką przepaścią, było go widać z daleka, był stary, mroczny i zniszczony... Otaczała go Ciemność i mrok.
Saul pierwszy raz od wielu lat poczuł strach. Kartka którą znalazł była zaadresowana do Merlina.
- Jesteś, jesteś Merlinem? Naprawdę? Jeśli tak, to powiedz lepiej czy znałeś mojego syna i poznajesz tą kartkę. Nie wiem co się w niej znajduje, tylko odbiorca może to otworzyć. Jeśli jesteś kłamcą, zabije Cię!
Fubuki cała noc szukał informacji na temat Saula. Gdy rano wstał zdeterminowany poszedł go szukać. Lecz w pewnym momencie uznał że to nie ma sensu i został. Stwierdził, że musi poznać więcej zaklęć żeby poradzić sobie z wrogiem. Poszedł do biblioteki i zaczął ćwiczyć nowe czary
Dawid po obudzeniu się wstał i poszedł w dalszą drogę, w oddali zobaczył tajemniczy zamek. Nie widział czy do niego wejść. Postanowił jednak zostać i poobserwować ten zamek.
Fubuki gdy usłyszał, że nie ma Pana Dawida i lekcje są odwołane zrozumiał, że poszedł szukać Saula. Wiedział że grozi mu niebezpieczeństwo i postanowił go ostrzec za nim będzie za późno. Wziął kilka rzeczy do swojego plecaka. Oraz tajemnicza nowa różdżkę, która znalazł koło wodospadu nieopodal Hogwartu. Następnie Teleportowal się do lasu i wyruszył na poszukiwania Dawida.
Merlin po chwili zawachania otworzył kartkę która tylko on mógł przeczytać, ujrzał na niej słowo "Rodzina".
Carraboth wszedł do głównej sali w zamku. Stał tu Wielki stół, a przy nim siedzieli różni Czarodzieje i Stwory. Carraboth usiadł na głównym miejscu przy stole. Położył swoją Różdżkę na stole, a ona zasyczała. Wszyscy się wzdrygnęli z przerażenia.
- Wspaniale, że powróciłeś nasz Panie - mówił jeden z siedzących przy stole Czarodziejów.
- Avada Kedavra! - Carraboth cisnął zaklęciem Śmierci w tego Czarodzieja. Jego ciało odleciało od stołu na 3 metry i zmieniło się w pył... Wszyscy patrzeli z przerażeniem na Moc rzuconego zaklęcia...
- Każdy nasz wróg tak skończy... - Carraboth wstał od stołu i poszedł do swojej komnaty usiąść na tronie i odpocząć. Mefist i Belzeb zostali na dole z resztą osób.
Zmieszany Saul nie wiedział co powiedzieć, ani co zrobić. W takich chwilach jedyne co robił to zabijał. Nie mógł jednak zabić Merlina, ponieważ ma jeszcze do niego sporo pytań. Spojrzał na jego towarzysza i wypowiedział okrutne zaklęcie Avada Kedavra. Mag huknął na ziemię, a Merlin przerażonym głosem wypowiedział zaklęcie: Expeliar Mus!
- Nie!! - krzyknąl Merlin
- Do diabła z wami! - krzyknął Saul teleportując się do swojego domu.
Merlin ukląkł obok maga i załamanym głosem wypowiedział słowa: Oko za oko, ząb za ząb, pomszczę Cię!
Zbliżał sie mrok. Fubuki był już zmęczony. Szukał miejsca na rozłożenie namiotu. W pewnym momencie zobaczył coś co go przerazilo. Stado demnetorow zmierzalo w jego stronę. Fubuki bez wahania wyciągnął nowa różdżkę i wypowiedział zaklęcie : Expeto Patronum! Po jego słowach pojawił się piękny Biały Lew, który rozprawil się z dementorami. Po całym zajsciu Fubuki zjadł coś ogrzal się przy ognisku a potem poszedł spać.
Nie dawało Saulowi spokojnie żyć nieznanie powodu przebywania KeyLena obok sklepu. Czuł swoją magią, że czarodziej podąża za jego tropem i próbuje go śledzić. Nie podobało mu się to, jednak odpuścił mu na ten moment. Teraz musiał poradzić sobie z zagadką której nie mógł rozwiązać.
- Kim jesteś Merlinie.. - mruknął cicho Saul
Zamknął swoje notatki, spojrzał na ruchome zdjęcie na którym była jego żona oraz syn i zgasił świeczkę.
Zapadła noc.