MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Harry Potter
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
@up z/w jak wrócę to dokończę ;-;
Aaaa jak Demonik będzie szybciej to olej to co tu nastąpiło xd
Jeden ze strażników walnął Alvina kamienną pięścią w twarz. Ten zemdlał, nieśli go dalej do lochów.

Carraboth cisnął w Saula.
- Serpensortia! - Użył zaklęcia 3 razy. 3 Ogromne węże otoczyły Saula.
Belzeb cisnął w Arcana:
- Ascendare! - Różdżka Arcana wyleciała w górę.
- Drętwota Duo! - Arcan padł na ziemię.
- Durnie, 5 razy się zastanawiam zanim zrobię komuś krzywdę. Ale wy, jeden z drugim pędzicie bezmyślnie przed siebie. Zatrzymajcie się, albo gorzko pożałujecie! - Krzyczał Carraboth w ich stronę.
- Wy, wy.. wytłumacz mi czemu nie mogę Cię zabić... - powiedział resztkami sił Saul
Włosy Arcana spowrotem przybrały normalny kolor, Arcan zemdlał.
- Bąblogłowy! - Carraboth cisnął zaklęciem w Saula. Jego Różdżka bardzo głośno syczała... Saul nie mógł oddychać, ale słyszał:
- Durniu... Jako pierwszy stworzyłem Horkruksa... Na prawdę myślałeś, że tak po prostu uda Ci się mnie zabić? - Krzyczał do Saula.
- Mroczny Dziedzic? Ty nim jesteś? - Krzyczał do Arcana
Saul ledwo żywy wyjął ze swojej kieszeni zmieniacz czasu i zrobił jedyną rzecz na którą pozwolił mu Carraboth, po kryjomu obrócił go 4 razy i cofnął się o 1 dzień.
Saul leżał prawie martwy na środku dziedzińcu, czym prędzej użył losowej deportacji i znalazł daleko poza Hogwartem obok ruin jakiejś twierdzy...
- Durnie!!! Myśleliście, że tylko dzięki Mocy Nekromancji przeżyłem setki lat? Fakt, moja skóra i mięśnie zostały całkowicie usunięte, zostały jedynie kości, ale jestem tutaj, a cały Świat zaraz padnie mi do stóp! Zresztą dawno by już padł, gdyby Voldemort i inni nie polegli... - Krzyczał do wszystkich Carraboth. Jego kości chrupnęły.
- To był dopiero mały kawałek mojej potęgi! - Krzyczał. Belzeb stał za nim, Arcan leżał przed nimi.
- Wingardium Leviosa - Carraboth uniósł Arcana, obracał nim w powietrzu. Belzeb podniósł jego Różdżkę.

Kamienni Strażnicy wrzucili Alvina do lochu, Vincent wszedł z nim. Śmiał się.
- I po co było atakować mojego Pana? - Kopnął Alvina w twarz, a potem uderzył go 4 razy pięścią w głowę. Zabrał mu Różdżkę i zamknął drzwi od więzienia.
Zniecierpliwiony Key postanowił na dobre wkroczyć. Ujrzał Saula, który użył zmieniacza czasu oraz Carraboth'a który bezlitośnie się rozprawiał z wrogami. Widział też w oddali Arcana i Merlina walczących z armią Carrabotha. K.L nic nie mówiąc po prostu szedł pomiędzy armią Carrabotha, a Czarodziejami i śmiał się szyderczo. Widział jak nędzni czarodzieje umierają, a armią ich przytłacza. Jednakże w dalszym ciągu nie chciał walczy z nikim innym niż Merlinem.
Saul myśląc, że obracając zmieniacz czasu 4 razy cofnął się w czasie o około jeden dzień był w błędzie. Tak naprawdę znajdował 60 lat do tyłu. W świecie, w którym narazie tylko tutejszy Lord Voldemort w potężnej czarnej magii. Saul niczego nie świadomy próbował wstać, jednak bez skutku. Leżał bezwiednie...
Arcan się ocknął, zobaczył przed sobą oblicze Lorda Carrabotha i Belzeba, który trzymał jego Różdżkę.
- Taś taś, kaczuszko... Mam dla Ciebie chlebek! - Krzyknął Carraboth. Arcan wstał i biegł po swoją Różdżkę...
- Avada Kedavra! - Carraboth bezlitośnie zabił Arcana... - Wszyscy to ujrzeli. Belzeb przełamał na pół Różdżkę Arcana i ją gdzieś wyrzucił.
- Nie rozumiem tych buntowników... Po co im to było? Dlaczego nie uklękną? - Myślał Carraboth. Szedł przed siebie, za nim szedł Belzeb. Carraboth kulał... Był już stary...

Uspokoiło się. Dziedzieniec Hogwartu, na którym rozegrała się bitwa był troszkę zniszczony.
- Wracajcie do swoich zajęć... - Mówił Carraboth. Wszyscy uczniowe zaczęli się rozchodzić, patrzeli z podziwem na Carrabotha. Armia Carrabotha zaczęła deportować się do zamku Carrabotha. Zostało tu tylko paru Zamaskowanych Czarodziejów.
- Mój Panie, pięknie się z nimi rozprawiłeś... - Mówił Belzeb.
- Wydaje mi się, że to i tak niczego ich nie nauczyło... - Mówił Carraboth i patrzył na zniszczenia. Szedł w stronę lochów.
KeyLey praktycznie szedł niewidoczny.. całą bitwę widział.. widział co się dzieje. Mógł pomóc im w walce, jednak tego nie zrobił. Dla niego jedynym celem był Merlin. KeyLey podszedł niezauważony do Merlina i podciął mu jedną żyłe i wlał krew do fiolki. Merlin prawie tego nie poczuł, gdyż KeyLey załagodził pocięcie odpowiednim zaklęciem. Następnie K.L udał się do Fubukiego.
Przekierowanie